❤️29❤️

Uwaga uwaga!!

Mam dobrą i złą wiadomość.

Dobra jest taka, że:
Moja wena wraca, a zatem rozdziały będą częściej.

A ta zła, że:

Powoli dochodzimy do końca ,,Do i really love you?"
Jeszcze zostało z parę rozdziałów, a tak przynajmniej mi się wydaje.
Nie ma potrzeby ciągnięcia tego nie wiadomo ile.

Więc mam pytanko:

Chcecie Happy, czy Sad End?

Kocham was i miłego czytania❤️
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Pov. Wooyoung

- Masz rację to nie moja sprawa. - odpowiedział, po czym stanął przed nią. - Szczęścia życzę.

Uciekł. Cały zapłakany Yeosang - uciekł z połamanym sercem przez tego dupka.

Na sali panowała grobowa cisza. Wszyscy patrzyliśmy się rozszerzonymi oczami na "parę". Nie mogliśmy w to uwierzyć.

Gdy wszystko do mnie dotarło poczułem jak buzuje, jak roznosi mnie w środku. Wstałem gwałtownie, wywalając przy tym krzesło ale nie przejąłem się. San chwycił mnie za rękę, ale wyrwałem się mu. Nie obchodziły mnie konsekwencje, to że wszyscy nas obserwują. Podszedłem do Seonghwy i chwyciłem go za kołnierz.

- Mam do ciebie jedno ważne pytanie i radzę ci prawidłowo odpowiedzieć, sukinsynie. - kiwnął mi tylko głową - Dlaczego zabawiłeś się kurwa uczuciami Yeosanga?

- O co ci chodzi? Nigdy nie mówiłem, że go kocha---

Przywaliłem mu w twarz. Nie dałem mu dokończyć tego pieprzenia, nie dałem mu dojść do słowa - okładałem go pięściami. Na samym początku był zbyt oszołomiony by jakkolwiek zareagować, jednak po paru uderzeniach, zaczął mi odpowiadać tym samym.

Dopiero San z Jongho mnie odsunęli od tego śmiecia, nie był już moim przyjacielem. Spieprzył to.

- Zostawcie mnie!!! Puszczajcie mnie!! Muszę zajebać tego gnojka!!! - darłem się i wyrywałem, jednak na marne - Jongho, błagam puść mnie!!!

- Co ja ci kurwa zrobiłem? - wrzasnął, nie wiedząc o co mi chodzi.

- Mi?? Zraniłeś mojego przyjaciela!!! Do jasnej cholery on cię ko---

- Wooyoung!! - Mia walnęła mnie w tył głowy - Zamilknij lepiej!!.

Wszyscy patrzyliśmy na siebie. Znów zapanowała głucha cisza. Tak na prawdę, na sali zostaliśmy my i ta szmata. Mia, podeszła do mnie patrzeć na moje rany, natomiast Yoona zajęła się Seonghwą. Po czym obie westchnęły.

- Okey zrobimy tak: San ty się zajmij Wooyoungiem, w swoim pokoju, gdyż jako jeden z nielicznych znasz się na medycynie. Mingi i Hongjoong wy zaprowadzicie Seonghwe do pielęgniarki, bo mimo tego nadal jest naszym przyjacielem. Ten cały bałagan posprząta reszta. - przerwała, odwracając się w stronę Miny, podchodząc do niej - Natomiast ty idziesz, ze mną. Mamy do pogadania - Chwyciła ją za rękę i wyprowadziła siłą.

- Bierzmy się do roboty! Chłopaki zajmijcie się tymi idiotami - powiedziała, klaszcząc Yoona.

- Choć, debilu - westchnął San, ciągnąc mnie.

Nie opierałem się mu, nawet nie miałem na to sił. Dość mocno oberwałem. Szczególnie w kącik ust, z których najbardziej mi leciała krew.

Po chwili dotarliśmy do pokoju. Chłopak kazał mi usiąść, po czym poszedł po apteczkę. Zacząłem masować sobie skroń. Łeb mnie nawalał. Nie sądziłem, że Hwa mógłby mi tak przywalić. Ale i tak on wyglądał dwa razy gorzej.

- Jesteś nie rozsądnym, dupkiem. - westchnął, siadając obok mnie.

- Należało się mu. - prychnąłem.

- Ale można było to inaczej rozegrać. Nie musiałeś od razu się z nim tłuc - wyjął przygotowany okład do oczyszczenia mi ran - Pokaż mi się tu. - odwróciłem głowę w drugą stronę, by się z nim trochę podroczyć - Aigoo idioto daj mi ten łeb, bo zaraz ode mnie też oberwież

Zrezygnowany odwróciłem się w jego strony. San uśmiechnął się triumfalnie, jednak zauważyłem w jego oczach zmartwienie.

- Auł to boli - syknąłem, wykrzywiając się.

- Zasłużyłeś sobie, głupku - odpowiedział, jednak poczułem, że zaczął delikatniej mnie opatrywać.

Nie wiem ile zajęło mu zajmowanie się moją twarzą. Ale wiem, że mógłbym godzinami patrzeć się na jego uroczą osobę i podziwiać to piękno.

- Okey, teraz możesz mi dać swoje dłonie. Je też trzeba obejrzeć. Mam tylko nadzieję, że żadne kości ci się nie poprzestawiały - powiedział zmartwiony.

- Sanie, czy ty się o mnie martwisz? - spytałem się z nadzieją.

Nie słysząc odpowiedzi. Chwyciłem go za ręce. Nasz wzrok skrzyżował się, a jego policzki niespodziewanie przybrały kolor soczystej czerwieni. Uśmiechnąłem się delikatnie, by go nie przestaszyć. Nagle San westchnął po czym nieśmieszne kiwnął głową.

- Co? Nie usłyszałem, wieź powtórz - zacząłem z uśmiechem droczyć się z drugim.

- Aishhh, tak martwię się. Zadowolony? - warknął

Zaśmiałem się, po czym przytuliłem się do niego. Jednak zapomniałem o swojej poturbanowanej twarzy, przez co syknąłem z bólu. San słysząc to szybko mnie odsunął.

- Boże, Woo, wszystko w porządku? - spytał się z troską, głaszcząc mój policzek.

Wpadłem na pomysł. Skrzywiłem się, po czy spojrzałem się na niego szczenięcym wzrokiem, mówić słodko:

- Boli - wskazałem na ranę na czole.

Chłopak niepewnie spojrzał się na mnie, domyślając się o co mi chodzi. Westchnął, jednak po chwili uśmiechnął się delikatnie. Złapał mnie za kark, po czym podniósł się. Chwilę później poczułem na czole delikatny, jak motyl pocałunek - przymknąłem oczy, ciesząc się chwilą. Jednak nie trwało to zbyt długo, gdyż był to tak, wręcz prawie, że nie wyczuwalne muśnięcie.

- Zadowolone, dziecko? - powiedział kpiąco, kręcąc głową, jednak na jego buzi widniał szeroki uśmiech.

Kiwnąłem energicznie głową, kołysząc się. Zaśmieliśmy się, patrząc w swoje oczy, ciesząc się tym, że możemy być w końcu sami, bez kogokolwiek.

Po tym, gdy San się mną w pełni zajął. Zaczęliśmy dość dużo ze sobą rozmawiać. Okazało się, że mamy ze sobą dużo wspólnego. Oczywiście nie obyło się bez wygłupów. Ostatecznie skończyliśmy śpiąć, przytuleni do siebie. Ciesząc się swoją obecnością.

Jednak może ma to swoje plusy.

Pov. Mia

Chwyciłam Minę, za rękę ciągnąc ją w jakieś odludne miejsce. Chciałam z nią na samotności porozmawiać. Nie przyznałam się przed nimi, ale ja ją znam. Przyjaźniłam się z nią, gdy mieszkałam za granicą. Dziewczyna próbowała się wyszarpać, ale byłam od niej silniejsza i sprytniejsza. Chcę by wszyscy w końcu poznali jej oblicze, a szczególnie Hwaścik.

Dotarliśmy do jakiegoś odludnionego pokoju. Wepchałam ją do środka. Zamykając i uniemożliwiając jej ucieczkę.

- Co ty odkurwiasz? - warknęła.

- Ja? - prychnęłam - To ty chcesz się wpieprzyć w nie swoje sprawy. Co tutaj robisz?

- Nie twój zasrany interes, idiotko - skrzyżowała dłonie na piersi.

Przewróciłam oczami, podchodząc do niej. Chwyciłam ją za włosy, przez co ona pisnęła.

- Dla kogo pracujesz, dziwko? Kto ci zapłacił? - warknęłam

- Nic ci nie powiem, Mia - wysyczała.

Popchnęłam ją na podłogę. Po czy uklękłam, przed nią.

- A powiedz mi, czy chciałabyś by wszyscy dowiedzieli się jak dajesz dupy, na prawo i lewo? Chcesz aby twój "ukochany" Seonghwa, się o tym dowiedział? - uśmiechnęłam się z wyższością.

- Chcesz znać prawdę, tak!?! Zgoda.

Wstała, co również uczyniłam. Stanęłyśny twarzą w twarz. Toczyliśmy bój wzrokiem. Nie chciałam, aby doszło do rękoczynów. Ukradkiem sięgnęłam do tylnej kieszeni, włączając dyktafon. Chciałam mieć dowód, czysto na białym.

- A więc, słucham? - skrzyżowałam ręce. Teraz to ja górowałam nad nią.

- Na samym początku chciałam tylko wrócić do Seonghwy. Jednak, gdy zobaczyłam tego pedała Yeosanga i, gdy się dowiedziałam, że to on mi go zabrał. Zapragnęłam zemsty. Chciałam zniszczyć tego waszego przyjaciela, a przy okazji omotać swojego ukochanego. I faktycznie mi się to udawało. Jednak wszystko musieliście mi wszystko spieprzyć. Ten wasz Wooyoung zaczął za bardzo się wtrącać. Przez co Seonghwa zaczął mieć poczucie winny. Po zatem mam umowę z pewnym chłopakiem. On mi swego czasu pomógł, więc czas mu się odwdzięczyć. - zbliżyła się do mnie - Teraz chcę im obó zniszczyć życie.

- Kto? Kim jest ten chłopak? - warknęłam.

- Pierdol się,nic ci nie powiem - odpyskowała.

Przywaliłam jej w twarz. Znowu mi odmówiła i znowu dostała.

- Dobra, powiem ci - wypluła krew.

- Kto?

- Baekhyun, z drugiej klasy.

Mogłam się domyśleć, że to on. Będę musiała się nim zająć. Ale na razie zajmę się nią.

- Teraz mnie posłuchaj uważnie - zbliżyłam się do niej - Masz zniknąć z naszego życia, raz na zawsze. Daję ci ostatnią i jedyną szansę.

- A co jeśli nie - prychnęła.

- Wtedy wszyscy dowiedzą się o twojej tajemnicy, a nie chcesz, żeby twój były Alfons dowiedział się, gdzie jesteś, co nie? - uśmiechnąłam się zwycięsko.

- Zgoda, już więcej nie spotkacie mnie. Tylko obiecaj mi, że on się o niczym nie dowie, okey? - wyciągnęła mi rękę, a jej pewność siebie uleciała od razu.

- Zgoda - uścisnęłam jej dłoń - Masz 24h na zniknięcie, jeśli natomiast nadal będziesz lub spotkam ciebie jeszcze raz to nie licz na litość.

Kiwnęła głową, wychodząc. Westchnęłam, wyciągnęłam telefon wyłączając magnetofon, zapisując nagrany materiał. Jeden kłopot mam z głowy. Pora w końcu skończyć z tym gównem i załatwić tego sukinsyna.

Nagranie wysłałam, do Woosan i reszty, która sprzątała sale. Natomiast chciałabym Hongjoongowi, Mimgiemu i Seonghwe, pokazać osobiście i porozmawiać.

Baekhyun, szykuj się. Zemsta będzie słodka. - pomyślałam

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top