❤️27❤️

Pov. Wooyoung

Po tym jak Yeosang, wszedł szybko do autokaru, Seonghwa nas zobaczył. Uśmiechnął, się machając w naszą stronę, mina mu trochę zżędła nie widząc jednego chłopaka. Prychnąłem na jego zachowanie po czym odsunąłem się od Sana.

- Idę do Yeosanga, bo jeśli Hwa tutaj przyjdzie to nie obiecuję, że nic mu się nie stanie - warknąłem.

Reszta jedynie przytaknęła, a San poklepał mnie po ramieniu, delikatnie z rumieńcami uśmiechając się.

Byłem na niego wściekły. Mówi, że lubi Yeosanga, a tak naprawdę rozmawia i wygląda na zakochanego w swojej byłej dziewczynie. W tamtym momencie na prawdę miałem chęć mu przywalić i nie przejmować się, że jest on moim przyjacielem. Co jak co ale ta mała urocza istotka nie zasługuje na tyle cierpienia. Wiem, że sam go zraniłem, ale naprawiłem to i teraz będę go chronić. Muszę mu wynagrodzić te całe cierpienie.

Usiadłem wygodniej na siedzeniu, spoglądając na śpiącego przyjaciela. Swego czasu myślałem, że moglibyśmy tworzyć naprawdę świetną parę i żałowałem, że go tak zostawiłem bo bałem się być gejem. Ale później poznałem Sana i zakochałem się w nim. Znowu zacząłem Yeosanga uważać za przyjaciela, a nawet brata, ale nie darzyłem go już żadnym głębszym uczuciem.

Odgarnąłem z jego czoła włosy, po czym oparłem się o oparcie. Zamknąłem oczy, zastanawiając się co robić. Miało być dobrze, mieliśmy się bawić, cieszyć swoim towarzystwem – a tak naprawdę wszystko od samego początku się wali.

Zerknąłem do tyłu, widząc Sana siedzącego z Yunho – oboje wydawali się zagubieni, pochłonięci swoimi myślami. Następne były dziewczyny – one chyba jako jedyne były uradowane i podekscytowane. Prawię, że naprzeciwko nas siedzieli Jongho i Hongjoong – widać było, że ostatni czas zbliżył ich do siebie, co bardzo nas ucieszyło, baliśmy się, że Jongho nas nie polubi, że nie złapiemy wspólnego języka – jednak nie miałem, czego się obawiać. Zacząłem szukać wzrokiem Mingiego, który jak się okazuje siedział na przeciwko minionka, czyli za nami – przepraszając swojego ( przyszłego ) faceta. Rozglądanie przerwało mi szturchnięcie w ramię.

Przede mną stał zdezorientowany Seonghwa. Spojrzał się na Yeosanga, marszcząc brwi. Widziałem, że nie podobało mu się to co widzi przed sobą.

Teraz jesteś zazdrosny, tak? A wcześniej jak gdyby nigdy nic obciskiwałeś się z tamtą lafiryndą, dupku - pomyślałem wściekły.

- Co ty tutaj robisz? - powiedziałem ściszonym głosem, dając mu znać, że osoba obok śpi.

- Przyszedłem poszukać Yeo, bo nie widziałem go z wami, więc się martwiłem - odpowiedział, krzyżując ręce

- Jak widzisz wszystko jest w porządku - prychnąłem.

- Woo o co ci chodzi? - zmarszczył brwi.

Chciałem już mu odpowiedzieć i zwyzywać go, ale przerwało mi przyjście tej szmaty. Od razu uwięziła się na ramieniu chłopaka, całując go w policzek. Przewróciłem oczami, zaciskając pięść, by mu przywalić.

- Seonghwa,Oppa gdzie byłeś - zaćwierkotała.

- Mina, mówiłem ci, że idę do przyjaciół - westchnął, odsuwając ją od siebie.

- Ohh - spojrzała się na mnie, po czym wyciągnęła dłoń - Hej, przystojniaku, jestem Mina

- Ta, cześć, Wooyoung - odpowiedziałem od niechcenia, ściskając jej obrzydliwą dłoń.

- A ten obok to? - do pytała.

- Yeosang, nasz przyjaciel - odpowiedział Seonghwa, patrząc się na nią z uśmiechem

Słysząc to myślałem, że zaraz mu przyjebie. Poczułem jak Yeosang ściska moje ramię. Spojrzałem się na niego i usłyszałem cichy szloch.

Kurwa. On całą naszą rozmowę słyszy. Niech ją cię Seonghwa tylko dorwę w swoje ręce, a obiecuję ci, że zabije cię - pomyślałem, już doszczętnie podenerwowany.

- Powinniście już iść. Fajnie, że ciebie mogłem poznać, Mina. Ale teraz iście już - powiedziałem przez zaciśnięte zęby.

- Ale--

- Seonghwa idź puki jeszcze jestem miły - przerwałem mu, zabijając go wzrokiem.

Chłopak jedynie westchnął, złapał ją za rękę i poszedł do przodu, po czym usiedli obok siebie, śmiejąc się.

Spojrzałem się na przyjaciela, leciutko unosząc jego podbródek.

- Yeosang, wszystko w porządku? Trzymasz się? - spytałem się zmartwiony, wycierając z jego policzka łzę

- J-ja jestem dla niego t-tylko p-przyjacielem. B-byłem taki g-głupi - zaczął szlochać, przytulając się do mnie.

- Co zamierzasz teraz zrobić? Będziesz walczyć? - spytałem go po chwili ciszy.

- Na razie nie chcę być blisko niego, bo wiem, że będę płakać, a nie chcę by się dowiedział o moich uczuciach. Ale nie wiem czy będę walczyć o niego - powiedział już spokojnie.

Zrobiło mi się go strasznie szkoda. Przecież on nie zasłużył na takie traktowanie, nie zasłużył na tyle cierpienia. Dobrze wiem, że podda się i będzie tylko się temu wszystkiemu przyglądał i niszczył się wewnętrznie. Chciałbym zapobiec temu, ale nie wiem co robić.

Do końca drogi ani ja ani Yeosang nie zamieniliśmy słowa z Seonghwą. Było parę postojów, by załatwić potrzeby i by zjeść, czy rozprostować nogi. Przez cały czas Yeo trzymał się mnie kurczowo byle, żeby nie spotkać swoją miłość. Często z nami chodził San, który chyba przekonał się do mnie, a przynajmniej rozmawiał, ze mną normalnie i nawet czasem się uśmiechał.

Po około 6 godzinach dojechaliśmy do hotelu. Jeden z wychowawców przydzielił, każdej grupie po jednego głównego zarządcę z drugich klas. Dzięki temu, że Yunho i Mingi byli w drużynie sportowej, a Yoona nie należała do samorządu, pozostali w naszej grupie. Przydzielony do nas został Seonghwa, który aktualnie prowadził nas do właściwego piętra. Okazało się, że nasza grupa jest sama na 6 piętrze czyli najwyższej. Jednak jedynym minusem było dodanie nam tej suki - Miny, która uśmiechała się niewinnie do wszystkich chłopaków, oprócz Yeosanga i mnie.

- Chciałbym wam przedstawić moją byłą, a za razem dawną przyjaciółkę Minę. Przyjmijcie ją ciepło - powiedział Seonghwa, gdy staliśmy w holu.

- Hej miło mi was poznać. Wiele o was słyszałam - dodała "słodko uśmiechając się".

- Szkoda, że my o tobie nic nie wiemy - odpowiedział poirytowany San.

Nastała niezręczna cisza. Mina tuliła się do Hwy, San chciał ją gołymi rękami udusić – tak jak cała reszta – a Sangie tylko ściskał moją rękę. Spojrzałem się na niego, uśmiechając się pocieszająco.

- Okey więc przedstawię wam rozkład pokoi - odparł po chwili najstarszy, wyjmując klucze. - Więc, zacznijmy od dziewczyn. Mia i Yoona, wy będziecie razem w pokoju, pasuje? - przytakneły odbierając klucz. - Następny jest Jongho i Yunho bo ktoś musi ciebie pilnować, a dobrze wiemy, że boisz się najmłodszego, więc nie zrobisz głupstwa - zaśmieliśmy się, po czym Jongho odebrał klucz i poklepał po plecach starszego. - Mina, ty niestety, ale masz pokój piętro niższej - dodał uśmiechając się przepraszając.

- A nie mogę mieć z tobą, Oppa? - spytała się smutno

- Wybacz, ale nie mogą być mieszane pary - odpowiedział kpiąco Hongjoong.

Dziewczyna tylko prychnęła, znów wieszając się na Seonghwe.

- Wracając. Kolejny jest Hongjoong i Mingi, wy będziecie razem, bo danie Mingiego i Yunho do jednego pokoju to jak danie się na śmierć - przytaknęliśmy, po czym Mingi wziął klucz i objął Hongjoonga. - No i San i Wooyoung wy będziecie w jednym pokoju, a Yeosang będzie ze mną.

Mój wzrok spotkał się z Sana. To była moja szansa na zbliżenie się do niego, ale wiedziałem, że nie mogę zostawić Yeo samego. San jakby czytając mi w myślach kiwnął mi głową na zgodę. Uśmiechnąłem się z wdzięcznością, po czym przeniosłem spojrzenie na Hyunga.

- Ja chciałbym mieć pokój z, Sangie. - powiedziałem bez ogródek

- C-co?? Już wszystko ustaliliśmy, nie możesz tego o tak zmienić - odpowiedział przez zaciśnięte zęby, Seonghwa.

- J-ja też chcę być w pokoju z Woo - dodał niespodziewanie Yeosang, który przez cały nasz pobyć w hotelu nie powiedział ani słowa.

- A-ale jesteś pewny? - spytał się z niedowierzaniem Seonghwa. Yeosang tylko kiwnął głową, nie patrząc na niego. - Zgoda, skoro tak chcesz. Proszę to wasz klucz - dodał już smutno.

Podszedłem do niego i zabrałem mu przedmiot. Po czym chwyciłem za rękę Yeosanga, splatając nasze palce.

- Seonghwa~~ pomożesz mi znaleźć pokój i rozpakować się? - spytała się przesłodzonym głosem Mina.

Seonghwa tylko kiwnął głową, na co ona stanęła na palce i dała mu buziaka w policzek. On natomiast nie wydawał się być tym zdziwiony. Warknąłem, przeklinając pod nosem, ciągnąc za sobą Yeosanga. Po drodze szturchnąłem najstarszego.

Nie spodziewałem się tego po tobie, Hwa. Zawiodłeś mnie. - pomyślałem ponuro.

Do końca dnia mogliśmy spędzić czas w pokojach, by odpocząć, a jutro mieliśmy stawić się na samym dole o 09:00. Przez cały dzień siedziałem i tuliłem do siebie płaczącego Yeosanga, co chwilę ktoś z naszych przyjaciół przychodził zobaczyć jak się trzyma. Najdłużej zostawał San i Mia. Wieczorem udało się mu zasnąć.

Cały czas liczyłem na przyjście, osoby na której najbardziej Yeosangowi zależy jednak on nawet nie napisał nie zadzwonił.... Zawiodłem się na nim....

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top