❤20❤
Pov. Mingi
Po wczorajszych naszych rozmowach, wszyscy wyglądaliśmy jak trupy. Mieliśmy szczęście, że dzisiaj jest sobota. Ale chyba oni nie wiedzą co to znaczy bycie niewyspanym, albo zombi.Czasem zastanawiam się czy oni w ogóle, kiedykolwiek byli padnięci. A z drugiej strony ja powinienem być to tego przyzwyczajony. Zawsze po treningach, jak przychodzę do domu to od razu runę na łóżko i przez najbliższe godziny po prostu śpie.
Koło 13 napisał na naszej grupce San z propozycją, aby każdy z nas się przefarbował. Na samym początku niektórzy nie byli chętni, w tym również i ja. Ale w końcu udało się im nas przekonać. Natomiast dziewczyny stwierdziły, że to one wybiorą nam kolory włosów, bo my się nie znamy na takich rzeczach. No i cóż my już nie mieliśmy nic do gadania. Wiedzieliśmy, że to nie będzie nic normalnego. Jak one sobie coś ubzdurają to nie ma przebacz, będą dążyć do tego.
Umówiliśmy się o 15 pod salonem fryzjerskim mojego starego znajomego. Jednak pozostał nam jeden mały problem, a dokładniej mówiąc chłopak, którego ciężko jest wyciągnąć z studia. Westchnąłem ciężko zastanawiając się, czemu to właśnie ja miałem zając się minionkiem. Przecież mógł to zrobić, np. Seonghwa, który potrafi każdego wyciągnąć z mieszkania.
Wziąłem kurtkę i wyszedłem z domu, uprzednio uprzedzając rodzicielkę. W niecałe 10 minut dotarłem na miejsce. W sumie to mam bardzo dobre relacje z rodzicami. Mimo, że poświęcają całe swoje życie pracy to potrafią znaleźć chwilę dla mnie. Jeśli miałbym być szczery to rozumiem ich i nie mam do nich jakiegoś żalu czy coś w tym stylu. W niecałe 10 minut dotarłem na miejsce, czyli do studia chłopaka. Wyciągnąłem identyfikator z kieszeni, by wejść do budynku.
Dostałem go rok po poznaniu chłopaka, wtedy byliśmy bardzo blisko ze sobą. Wręcz najlepiej się z nim dogadywałem, jednak później poznałem Yunho i zacząłem imprezować, oraz poświęcałem więcej czasu koszykówce jak i "szybkim numerkom". Teraz w sumie widzę jak z najlepszych przyjaciół przeszliśmy na fałszywych wrogów.
Nie było by dnia, w którym bym mu nie dokuczał, przez zawstydzanie go. Zawsze wtedy wygląda naprawdę uroczo, a szczególnie te jego czerwone policzki i zakłopotany wzrok szczeniaczka.
Czemu wcześniej nie widziałem tego jaki on jest uroczy? Dlaczego dopiero teraz zauważał takie rzeczy? Czemu wcześniej o nim tak nałogowo nie myślałem? - pomyślałem.
Stanąłem przed drzwiami do małego królestwa minionka. Zapukałem lekko, by chłopaka nie przestraszyć czy coś. Jednak odpowiedziała mi głucha cisza. Ponownie zapukałem, ale mocniej. Znowu cisza. Westchnąłem zmartwiony.
Nacisnąłem klamkę. Drzwi się otworzyły. Teraz na poważnie się cykałem. Honjoong zawsze zamyka się na klucz, nie chcąc by ktoś mu przeszkadzał w pracy.
Wszedłem do środka, od razu rozglądając się na baki. Widok, który zobaczyłem rozczulił mnie.
Chłopak bowiem, leżał skulony na sofie, przytulając do siebie koc. Włosy miał rozwalone, usta lekko otwarte z mało widocznym uśmiechem. Podszedłem do niego najciszej jak umiałem, wcześniej zamykając drzwi.
Kucnąłem obok niego. Przez chwilę przyglądałem się mu z kupieniem. Pod oczami widziałem dość spore wory, które świadczymy, że nie spał przez ostatnie dni. Przez chwilę się wahałem czy go przypadkiem nie obudzę. Jednak chęć dotknięcia jego włosów była silniejsza. Uniosłem dłoń i przejechałem po jego puszystej czuprynie. Uśmiechnąłem się. Następnie zjechałem dłonią na jego policzek, zahaczając przy tym o jego usta, które, aż się prosiły o scałowanie. Zacząłem się do niego po woli przysuwając.
Od ostatniej dyskoteki, w której pierwszy raz całowałem swojego przyjaciela, miałem ochotę robić to co dzień. Natomiast w nocy nie raz mi się on śnił, czasem były to fantazje, a innym razem słodkie, romantyczne momenty. Jednak stchórzyłem i pocałowałem go delikatnie w czoło. Honjoong poruszył się i otworzył swoje przymglone oczka. Uśmiechnąłem się do niego rozczulony, modląc się by nie wiedział co przed chwilą zrobiłem.
- Mingi, to ty? - cichutko mruknął
- Tak to ja we własnej osobie, minionku - odpowiedziałem, dotykając leciutko jego policzka.
Chłopak, jakby nie wiedząc co się dzieje wtulił się w moją dłoń. Znowu poczułem na moich policzkach rumieńce, ale również zauważyłem czerwone ślady na jego policzkach.
- Co ty tutaj robisz? Nie powinieneś być u siebie i spać? - spytał się tępo, nadal nie kontaktując z światem.
- Przyszedłem po ciebie. Zgaduje, że od momentu rozejścia się śpisz tutaj, co nie?
- Tak, byłem dość mocno zmęczony, a przez wcześniejsze dni nie spałem za dobrze - powiedział skrępowany, po czym podniósł się, zrzucając moją rękę. Westchnąłem kucając przed nim, opierając się o jego kolana.
- Hong, spójrz na mnie - zrobił to - Dlaczego znowu o siebie nie dbasz? Wiesz, że powinieneś więcej spać i jeść? Przez ostatnie dni zauważyłem, że diametralnie schudłeś. Co się dzieję? - spojrzałem się na niego zmartwiony
- Co ciebie to tak nagle interesuje? Wcześniej jakoś miałeś to gdzieś - mruknął
- Ehh zawsze mnie to interesowało. Przecież jesteśmy przyjaciółmi, więc oczywiste jest to, że martwię się czy dbam o osoby dla mnie ważne - powiedziałem poważnie.
Nagle ujrzałem w jego oczach smutek i zawiedzenie. Jednak po chwili uśmiechnął się do mnie uroczo.
- Masz rację, przepraszam. Po prostu za bardzo martwiłem się Yeosangiem i tym wszystkim co się ostatnio stało - powiedział skruszony.
Zaśmiałem się delikatnie, rozczulonym jego niewinnością. Po czym poczochrałem go po włosach i zaproponowałem mu abyśmy ruszyli do reszty naszych przyjaciół, bo zapewne zaczynają się martwić. Zgodził się od razu. Widziałem, że nie chętnie miał chęć rozmawiać ze mną czy nawet i przebywać w jednym pomieszczeniu. Westchnąłem. Wyszliśmy z budyniu. Przez całą drogę tłumaczyłem mu co go ominęło. Zaczeliśmy też tak jak dawniej rozmawiać. Poczułem się lżej i swobodniej. Zawsze w jego towarzystwie było mi najlepiej. Odkąd pamiętam to właśnie on mnie najbardziej rozumiał i wspierał. Nigdy się ode mnie nie odsunął. Mimo, że nie raz byłem dla niego draniem i dupkiem. Mieć takiego przyjaciela to dopiero dar - pomyślałem.
Jednak jakoś źle się czułem z nazywaniem go "przyjacielem". Zaczynało mnie to przerażać. Nie chce by Hongjoong był moim jednym razem. Wiem, że to może wszystko zniszczyć. Po zatem przecież to mój kumpel, nie mógłbym się w nim zakochać, c'n?
Po około 20 minutach dotarliśmy w wyznaczone miejsce. Wszyscy już na nas czekali. Oczywiście nie obyło się bez opierdzielu od Yoony i do tego Mia, że jesteśmy leniami, że nie myślimy o nich itp. Zaśmieliśmy się i by udobruchać je, postanowiłem, po naszej metamorfozie, stawić im jedzenie. Od razu stały się łagodne i spokojne.
- Ktoś z was wie co te wiedźmy wymyśliły dla nas? - spytał się cicho Wooyoung
-Cóż nawet mi nic Mia nie chciała powiedzieć - odparł Jongho, widocznie najmniej zadowolony z nas wszystkich.
- To może jeszcze uda nam się uciec, chłopaki? - spytał się Yunho, który zaczął po woli się bać.
- Coś mi się wydaje, że nam się nie uda - mruknął Honjoong
- Ej ludzie czego wy się tak boicie? Przecież nic złego się nie stanie. - powiedział cały podekscytowany San.
- Ty Sanie to się nie odzywaj, bo to twój był pomysł i zgaduje, że zmówiłeś się z dziewczynami. - odpowiedział rozbawiony Seonghwa. Na co San tylko wystawił język.
Naszą dyskusje, czy stąd spieprzać czy nie przerwało wejście, jednej z naszych przyjaciółek.
- Okej chłopaki zapraszam was ze mną - powiedziała Yoona.
Spojrzeliśmy się na siebie nie pewnie. Ale ruszyliśmy za dziewczyną.
Po parunastu godzinach w końcu mogliśmy zobaczyć efekty. Dziewczyny mocno nie zaszalały ze swoimi fryzurami. Yoona zrobiła sobie ombre, a Mia lekko rudawe. Natomiast z nami to zaszalały. Więc możne zacznę od najstarszego, a więc:
Seonghwa
Hongjoong,
Okey, w tych włosach wygląda jeszcze bardziej cutie niż wcześniej. Mingi idioto czemu ty dopiero teraz to zauważasz? - pomyślałem.
Yunho
Ja
San
Wooyoung
Yeosang
Jongho
Wszyscy przyglądaliśmy się sobie, po chwili stwierdzając, że wyglądamy nieziemsko dobrze. Podziękowaliśmy mojemu znajomemu i udaliśmy się coś zjeść.
- Jednak muszę stwierdzić, że macie dziewczyny zajebisty gust. Przecież teraz to nikt nam się nie oprze. - stwierdziłem, na co reszta przytaknęła mi.
- Czy ty chcesz nam powiedzieć, że miałeś wcześniej objawy i wątpliwości co do naszego gustu? - zatrzymała się poirytowana Mia.
Przełknąłem głośno ślinę. Zacząłem się rozglądać za resztą chłopaków, którzy również się przestraszyli.
- Y-yy J-ja z-znaczy s-się t-to nie tak - zacząłem plątać się. A reszta również próbowała się jakoś wybronić. Nawet i Jongho.
- Oj wy nasi idioci spokojnie nic wam nie zrobimy. Puki co. - zaśmiała się Mia
- Przecież domyśliliśmy się, że będziecie się cykać. Jedynie San był podjarany tym - przybiła piątkę Yoona, z wspomnianym chłopakiem.
Odetchnęliśmy z ulgą. Po czym głos zabrał, ten który prawie w ogóle się nie odzywał.
- Dla mnie i tak wyglądamy jak stano nie dorozwiniętych amew umysłowych, które uciekły z zamkniętego oddziału dla ułomów - mruknął Yeosang.
Na co wszyscy się zaśmialiśmy, łącznie z marudą Yeo.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top