Bańka


Jestem dookoła życia, ludzi, miejsc. 

Jakbym przebywała w szklanej przezroczystej bance. 

I dobrze mi tak, nie chce się zadawać, spoufalać, sztucznie uśmiechać. 

Nie jestem miłe widziana, tak to odbieram i jednocześnie tęsknię za akceptacją. 

Staram się analizować każdy krok, ale nie udaje mi się, bo popełniam za dużo błędów. 

Idę dalej, napotykając gorsze przeciwności i zmagam się z fizycznym zmęczeniem, doprowadzając do tego że jestem w rozsypce i mniej kontaktuję. 

 Musi się to wreszcie zakończyć a ja powinnam odpocząć, nabrać energii do kolejnych dni, takich jak te. 

Bezużyteczne, puste, w których czuje ze muszę walczyć... Z samą sobą.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top