Rozdział 4
- NIE! - Ryknął na cały głos szatyn. Oboje mężczyzn aż podskoczyło z zaskoczenia na jego reakcję.
- Ale skarbie.. - Spróbował Nick, chcąc położyć dłoń na poliku ukochanego. Została ona jednak odepchnięta.
- Nie dotykaj mnie. - Warknął, zwijając się w kłębek i zaczynając powoli kołysać się w przód i tył.
- Chcemy jedynie Ci pomóc. Sam słyszałeś co mówił lekarz. - Rzucił blondyn, który obecnie bardziej racjonalnie podchodził do całej sprawy, niż jego przyjaciel.
- To tylko jedna z opcji, specjaliści się tym zajmą. - Wymamrotał, jednak jego głos był niepewny i chwiejny, a pierwsze łzy z jego oczu na pewno nie pomagały.
- Słońce, martwię się o ciebie.. Proszę daj sobie pomóc.. - Błagał zdesperowany blondyn, klęcząc przy łóżku z bezsilności i oczami pełnymi łez.
Karl spojrzał niepewnie na swojego chłopaka, a później uniósł wzrok na Clay'a. Następnie zatrzymał wzrok na ścianie przed nim. Czas w pokoju zamarł dla niego, przez głowę przelatywały mu wszystkie obawy. Wiedział, że ta rozmowa może wiele wyjaśnić. Sam wręcz doskonale wiedział, że to co było w jego jedzeniu musiało być narkotykiem. W nastoletnim życiu już nie raz miał z tym styczność, od kiedy wpadł w szemrane towarzystwo. To była to jedyna część jego życia, której się wstydził. Postanowił jednak, że to najwidoczniej czas by stawić czoła lękom.
- Zgoda, ale George ma być przy tej rozmowie. - Powiedział w końcu, bez emocji w głosie.
~$~
Niecałe półgodziny później w pokoju siedziała czwórka osób, każdy był zestresowany na swój sposób.
Clay obawiał się, czy Alex aby na pewno będzie chętny do pomocy. Głowę Nick'a zaś zaprzątało zachowanie jego ukochanego. George bał się o Karl'a, który z kolei zamartwiał się o reakcję jego bliskich na to co nieuniknione, czyli poznanie zatajanych do tej pory faktów z jego młodości.
- Dobra, dzwonię. - Powiedział blondyn, wybierając numer i przykładając telefon do ucha.
- Kto dzwoni i czego potrzeba? - Odezwał się głos po drugiej stronie słuchawki.
- Alex? Tutaj Clay. - Powiedział, drapiąc się wolną dłonią po karku.
- Ahh.. Pamiętam cię! Ale chyba nie potrzebujesz znowu pożyczki? Z tego co widzę to biznes dobrze rozkwitł. Bo wątpię, że dzwonisz do mnie w sprawie towaru. - Zaśmiał się, a zielonooki również zachichotał, co spotkało się z niezrozumianym spojrzeniem pozostałych.
- Masz rację, niczego od ciebie nie chcę. A przynajmniej nie w tym sensie. Dobrze wiemy, że znasz się na dragach jak nikt, więc mam do ciebie prośbę. Niedawno jednemu z moich przyjaciół prawdopodobnie ktoś dosypał coś do jedzenia. Spróbujesz wskazać nam co to mogło być? - Wytłumaczył, licząc, że mężczyzna się zgodzi.
- Nie ma sprawy, daj mi go do telefonu. - Powiedział, a Clay włączył głośno mówiący.
- Cześć.. - Mruknął Karl, nie do końca wiedząc co ma mówić.
- Witaj, ponoć Cię czymś otruli. Jestem specem w tym temacie, zwą mnie Q. - Oczy Karl'a momentalnie się rozszerzyły, a George głośno wciągnął powietrze.
- Skąd ty do kurwy znasz szefa największej mafii narkotykowej w stanach? - Zapytał ostro, dobrze znając Alex'a oraz jego interesy.
- To samo pytanie mogę zadać tobie. - Odparł zszokowany blondyn. W końcu to nie jest normalne, aby ktoś niepowiązany z układami Q znał jego biznes.
- Ohh.. Nigdy nie zapomnę tego wściekłego głosu, jak Ci życie mija Gogy? - Roześmiany głos ze słuchawki jedynie zagęstnił atmosferę w pomieszczeniu.
- Nie czas na to Q, Karl potrzebuje twojej pomocy. - Odparł, chcąc mieć już za sobą wszystkie interakcje z brunetem.
- A więc Karl też tam jest! Jak ja was dawno nie słyszałem~ No, ale skoro mój ulubieniec za dawnych czasów potrzebuje pomocy to mówcie śmiało. - Lekko spoważniał, a George mógł być pewny, że jego rozmówca właśnie oparł rękę na oparciu fotela w swoim biurze oraz założyć jedną nogę na drugą, tak by kostka leżała przed kolanem. Mógł się również założyć o to, że popijał właśnie coś lub zaciągał się własnym zielskiem.
- No więc udałem się na jedno z wielu spotkań, był tam catering. Cała ta robota zajęła ponad pół dnia, więc mieliśmy tam przerwę na obiad ze wspomnianego cateringu. Nic mi nie było z początku, chociaż posiłku nie dojadłem, bo nie smakował mi. Uznałem, że to wina złego przygotowania. Wróciłem do domu i napiłem się wina z Nick'iem. Dopiero, gdy obudziłem się w nocy poczułem te wszystkie bóle. Wymiotowałem kilka razy, jednak od tej pory minęły trzy dni, a ja dalej czuję bóle, jak i jestem okropnie zmęczony. W gorszych momentach nie jestem w stanie samodzielnie ustać na nogach, bo na tyle kręci mi się w głowie. - Opowiedział, uspokojony póki co oraz wspierany przez uścisk dłoni przyjaciela, jak i objęcie ukochanego.
- Hmm.. Brzmi to jakby ktoś podał ci nieczysty towar, który miał być mieszanką czegoś mocnego. Na pewno nie było to nic z mojej działki, bo nie bawię się w sprzedaż szemranego towaru. Stawiam, że gdybyś dojadł ten posiłek to mogłoby cię zmieść z planszy całkowicie. Pewnie nie odczuwałbyś tego tak bardzo, gdyby nie to wino. Sam cię instruowałem, że dragi łączone z alkoholem to słaby pomysł, a ty i George dobrze wiecie, że swoim klientom bajek nie wciskam. - Tłumaczył, a Karl momentalnie zesztywniał. Zdał sobie sprawę, że jego obawy się spełniły i właśnie wydało się to, co tak bardzo chciał utrzymać w sekrecie.
- Czekaj, czekaj.. - Mruknął Nick, procesując słowa deleara.
- To już wiadome skąd znacie Alex'a, byliście najwidoczniej jednymi z jego stałych klientów. - Mruknął Clay, który cały ten czas tylko przysłuchiwał się wymianie zdań i analizował wszystko w głowie.
- To wy nie wiecie? Wasi przyjaciele jeszcze nie dawno często przychodzili do mnie po towar. O ile pamięć mnie nie myli to Karl kochał się w moich pixach, a ty Gogy.. Wybacz, ale tak dawno cię u mnie nie było, że zapomniałem, ale zdecydowanie wolałeś proszki. - Rzekł jakby tęsknym, jednak dalej rozbawionym tonem Q.
- Koks. - Warknął przez zaciśnięte zęby.
- Ah, dokładnie! Liczę, że może jeszcze kiedyś wpadniecie na zakupy, ale teraz wybaczcie, obowiązki wzywają! Miłego i zdrowia dla Karl'a! - Rzucił jedynie, po czym połączenia zostało przerwane, a w pokoju zapanowała grobowa cisza, którą przerwał szloch chorego szatyna.
~$~
No witam! Jak się podobało? Chyba nikt się nie spodziewał, że w książce to właśnie Karl oraz George będą mieli tą 'złą' przeszłość. Jednak nie martwcie się, następny rozdział przyniesie wyjaśnienia! A tymczasem główcie się przez cały tydzień, co jest dalej po moim polsacie. Do następnego!
~cyferkowaa
Data ukończenia pisania rozdziału: 16.03.2022, 03:24
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top