🌺 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟒 🌺

🌺

Madeline obudziła się i przetarła oczy, przeciągając się. Podniosła się do pozycji siedzącej i spojrzała na budzik stojący na szafce nocnej, który wskazywał godzinę czternastą. Sama nie wiedziała, kiedy zasnęła… ale ewidentnie po wysprzątaniu całego domu była zmęczona.

— Nie tak źle...— mruknęła sama do siebie i powoli wstała z łóżka. Poprawiła swój różowy top i wyszła z pokoju, schodząc na dół. Kiedy była w połowie schodów, usłyszała głosy, których teraz tak bardzo nie chciała usłyszeć.

Zeszła na dół, a na kanapie zauważyła Nicky'ego, Dustina, Freda, Sama i Milesa grających na konsoli. Już miała się wycofać, ale Nicky odwrócił się w jej stronę i zobaczył właśnie ją.

— Już wstałaś?— zapytał z troską chłopak.

— Jak widać.— mruknęła, wzruszywszy ramionami.

— Idź na górę, jeżeli chcesz. Później porobimy coś razem.— odpowiedział szybko Nicky, z powrotem odwracając się w stronę kolegów. Madeline z lekkim uśmiechem na ustach wróciła do swojego pokoju, ciesząc się, że nie musi siedzieć z kolegami Nicky'ego.

— Nicky, skoczę do łazienki.— oznajmił jego kolega – Dustin. Odłożył kontroler i pobiegł na górę, ale zamiast skręcić do drzwi łazienki, bez pukania wszedł do pokoju Madeline i Nicky'ego.

— Coś się stało?— zapytała lekko zdziwiona nastolatka, wyciągając bezprzewodowe słuchawki z uszu, które założyła dosłownie kilka sekund wcześniej.

Chłopak bez słowa złapał Madeline za talię, przyparł do ściany i zaczął całować. Dziewczyna oczywiście nie oddała pocałunku i chciała odepchnąć chłopaka, ale był dla niej za silny. Dustin rozerwał top Madeline na dwie części. Dziewczyna została w samym staniku i jeansach, ale one również poleciały w kąt pokoju. Madeline zaczęła płakać, wierciła się, kopała chłopaka na oślep i krzyczała, ale jej głos był stłumiony przez rękę Dustina na jej ustach. W pewnym momencie dziewczyna ugryzła chłopaka w środek dłoni. Ten zdziwiony odskoczył i złapał się za bolące miejsce, a Madeline przez płacz krzyknęła głośno o pomoc. Wściekły Dustin położył swoją lodowatą dłoń na jej gardle.

— Słuchaj, mała dziwko, jeżeli się uspokoisz, może nie będzie aż tak bolało... Powiesz Nicky'emu, że zaczęliśmy rozmowę, a że dobrze nam się gada, mają kontynuować grę beze mnie.

— Zostaw mnie, dupku.— powiedziała stanowczo, próbując pokazać mu, że się go nie boi, jednak w duchu naprawdę była przerażona.

Dustin odsunął się szybko od Madeline, słysząc, jak otwierają się drzwi. Zdenerwowany Nicky i jego koledzy stanęli na środku pokoju, przyglądając się owej dwójce.

— Co tutaj się stało, Madeline?— spytał, jakby z niedowierzaniem w głosie, zaciskając ręce w pięści. Dziewczyna nie odpowiedziała, minęła chłopaków i uciekła z pokoju, nie chcąc pokazywać się chłopakom w samej bieliźnie.

Nicky podszedł do Dustina, niemal od razu rzucając się na niego z pięściami, choć jego kolega miał przewagę. Brunet naprawdę się zdenerwował. Sam, Fred i Miles siłą musieli odciągać chłopaków od siebie, ale z chwilą później wrócili do swoich domów, uprzednio uspokajając Nicky'ego, który naprawdę był wściekły. Kiedy brunet ochłonął, podszedł pod drzwi łazienki, z której wydobywał się cichy szloch Madeline.

— Madeline... Otworzysz?— zapytał, niewiele głośniej od szeptu. Zdawał sobie sprawę z tego, że przez jego nieuwagę nastolatka mogła zostać nawet zgwałcona.

Drzwi do łazienki zaczęły się otwierać, a w nich stała Madeline w samym różowym, koronkowym staniku. Chłopak mocno przytulił dziewczynę, owijając swoje ramiona wokół jej talii.

— Przepraszam.— szepnął jej do ucha i zaczął głaskać ją po włosach. Przerażona nastolatka mocno wtuliła się w niego, ponieważ wyobraziła sobie, co mogłoby się stać, gdyby Nicky nie przyszedł.— Cii.— szeptał jej do ucha, a po chwili dziewczyna uspokoiła się, ale dalej była roztrzęsiona.

— Dziękuję.— szepnęła, patrząc w oczy chłopaka. Pociągnęła nosem, znów tuląc się do Nicky'ego.

— Wszystko dobrze. Nie ma już tutaj chłopaków. Jestem z tobą, nic ci nie grozi.— szeptał jej Nicky do ucha, a dziewczyna niewidocznie pokiwała głową.

Kiedy pociąganie nosem ucichło, chłopak wziął ją na ręce i zaniósł do pokoju. Delikatnie posadził ją na łóżku i klęknął przed nią. Złapał ją za rękę i zaczął pocierać kciukiem wierzch jej dłoni.

— Co chcesz z tym zrobić? Możemy zgłosić to na policję...— powiedział Nicky, który sam nie wierzył, że jego przyjaciel mógł postąpić tak paskudnie.

— Nie. Nie chcę robić mu problemów. Każdego mogą ponieść emocje...— odpowiedziała Madeline, próbując oszukać samą siebie, że tak właśnie było.

Dziewczyna wstała z łóżka, podeszła do szafy i wyciągnęła różową, obcisłą koszulkę na ramiączkach. Ubrała ją i usiadła obok Nicky'ego.

— Wszystko już w porządku. Nie martw się... Może dla rozluźnienia atmosfery pomożesz mi z matmą?— zapytała i uśmiechnęła się, chcąc zapomnieć i pokazać, że wszystko jest już dobrze, mimo iż nie było.

— Pewnie.

Dziewczyna wyciągnęła książkę oraz zeszyt z matematyki i pokazała Nicky'emu temat.

🌺

— I co, już to rozumiesz?— zapytał Nicky jakąś godzinę później i uśmiechnął się w stronę nastolatki.

— Tak, dziękuję.— odpowiedziała i skinęła głową w jego stronę.

— Mad, naprawdę przepraszam cię za Dustina. Nie wiem, co mu odbiło...— rzekł chłopak z lękiem w głosie i złapał ją za rękę.

— Nicky, przestań.— warknęła Madeline i gwałtownie wstała z krzesła.— Chcę zapomnieć. Proszę, zrozum to.

— Przepra–

Zaczął Nicky i chciał ponownie złapać Madeline za rękę, ale nastolatka się odsunęła.

— Przestań przepraszać! To nie twoja cholerna wina, nie możesz się obwiniać!— wykrzyknęła i wybiegła z pokoju. Zbiegła po schodach i zaczęła ubierać swoje różowe trampki.

— Madeline, czekaj!— krzyknął Nicky i podbiegł za nastolatką, która jak gdyby nigdy nic wybiegła z domu.

— Idę się przejść!— krzyknęła tylko w jego stronę, hamując wszystkie łzy, po prostu idąc przed siebie.

Nicky westchnął i ruszył przed siebie. Wiedział, gdzie Madeline może być i właśnie tam się udał. Zdecydowanie nie mogła pójść daleko, bo przecież wybiegła kilka minut temu.

Kiedy doszedł w to miejsce, zobaczył Madeline siedzącą na trawie, skubiącą trawę. Nicky powoli usiadł obok niej i spojrzał na nią.

— Madeline.— szepnął, gdy zobaczył jej wyraz twarzy.

— To było najgorsze, co kiedykolwiek przeżyłam.— wyszeptała. Nicky bez słowa delikatnie przytulił ją. Owinął swoje ramiona wokół jej talii. Dziewczyna po prostu wtuliła się w jego ramię.— Czułam się taka bezsilna, jak jeszcze nigdy… oprócz zaginięcia rodziców. Nie mam pojęcia, co robić… jak się czuć?

Nie płakała często, prawie wcale, lecz nigdy nie była w takiej sytuacji, jak dzisiaj – kompletnie nie wiedziała, co robić i jak się zachować.

— Przepraszam, że tak ciągle ryczę, ale... nie wiem, co by się stało, gdybyś nie przyszedł...— wymamrotała, wyciągając jakąś chusteczkę z kieszeni jeansów i wydmuchując nos.

— Nie przepraszaj. Wypłacz się, zrobi ci się lepiej.— odpowiedział cicho i uśmiechnął się w stronę dziewczyny.

Madeline przytuliła się do niego mocniej, oparłszy głowę o jego klatkę piersiową, a Nicky założył jeden kosmyk włosów za jej ucho, głaszcząc ją po plecach.

Sami nie wiedzieli, ile tak siedzieli. Godzinę, może dwie? Tak długo, aż Madeline na dobre się uspokoiła, a na dworze zaczęło się ściemniać.

— Idziemy do domu?— zapytał Nicky szeptem, ale gdy nie dostał odpowiedzi, spojrzał w stronę dziewczyny. Spała wtulona w jego klatkę piersiową. Ten dzień był dość traumatyczny – Nicky doskonale rozumiał Madeline, a przynajmniej z całych sił się starał.

Brunet wstał, zwinnie wziął ją na ręce i ruszył w stronę domu. Kiedy doszedł do domu, który znajdował się kilkaset metrów od ich specjalnego miejsca, otworzył drzwi wejściowe. Zdenerwowana Dawn niemal natychmiast pobiegła do chłopaka i spojrzała na Madeline.

— Co się stało!?— krzyknęła Dawn szeptem, gdy Nicky po odłożeniu Madeline do łóżka zszedł na dół. W salonie na kanapie siedzieli wszyscy Harperowie, którzy zorientowali się, że coś jest na rzeczy.

Nicky przełknął ślinę i zaczął mówić:

— Kiedy posprzątaliśmy, Madeline poszła się zdrzemnąć, a ja zaprosiłem chłopaków. Gdy Mad się obudziła, zobaczyła Dustina, Freda, Sama i Milesa poszła na górę–

— I co było dalej?— zapytał zaintrygowany Ricky, kładąc ręce na kolanach.

— Dustin powiedział, że idzie do łazienki na piętrze, ale tak naprawdę poszedł do Madeline. Chciał... kiedy wszedłem do pokoju, Madeline była w samej bieliźnie. Płakała. Strasznie płakała. A ja? Gdybym nie zdążył? On by ją zgwałcił... Przez moją głupotę!

— Matko...— szepnęła poruszona Dawn, kładąc rękę na ustach.— Nicky, nie obwiniaj się za to! Nie mogłeś tego przewidzieć... Ale jak ona się czuje?

— Jest zdenerwowana i roztrzęsiona. Płakała chwilę, bardzo to wszystko przeżywa.— odpowiedział Nicky i ponownie spuścił wzrok, wkładając twarz w dłonie.

— Musimy to zgłosić na policję, Dustin jest niepełnoletni, ale może uda się nam coś zdziałać. To potwór...— stwierdziła stanowczo Anne, wstając z kanapy.

— Madeline powiedziała, że nie chce robić mu problemów.— oznajmił chłopak, wciąż patrząc w podłogę.

— Nicky, spójrz na mnie.— zażądała jego rodzicielka. Brunet posłusznie wykonał polecenie.— Wiesz, co ty w ogóle mówisz? To, że ona nie chce, nie znaczy, że tego nie zrobię. Dustin musi zostać ukarany. Próba gwałtu to przestępstwo.

— Ja też tego tak nie zostawię!— krzyknęła Dawn i energicznie podniosła się z kanapy.

— I ja.— dopowiedział Tom.

— My też tego tak nie zostawimy!— powiedzieli Ricky i Dicky z poważnymi wyrazami twarzy.

— Dobrze.— odszepnął.— Ale nie chcę ciągać jej po komisariatach i tym podobnych…

— Nicky.— Anne przerwała chłopakowi.— Da sobie radę. A jeżeli nie, zapiszę ją do psychologa i wszystko będzie tak, jak dawniej. Jest bardzo silną, młodą kobietą. Nie martw się. Pojedziemy jutro w trójkę na komisariat.

— Dobrze.— westchnął tylko Nicky.

Nicky poszedł na górę i wszedł do swojego pokoju najciszej, jak potrafił. Szybko zabrał piżamę, wziął prysznic i wrócił do pokoju. Położył się obok śpiącej Madeline.

Nie obchodziło go to, co stanie się z Dustinem. Zasłużył na karę i musiał ponieść konsekwencje swojego czynu. Obchodziło go to, co będzie z Madeline. Była wrażliwą dziewczyną, zawsze tak było… a Dustin postąpił tak z własnego wyboru.

Pocałował ją lekko w czoło. Swoje ramiona owinął wokół jej talii i przyciągnął ją do siebie, zasypiając.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top