🌺 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟑𝟕 🌺

🌺

Madeline zaciągnęła Nicky'ego do łazienki i zamknęła drzwi na klucz, aby nikt nie wszedł do pomieszczenia i nie zobaczył, co tak naprawdę kombinują.

— Musisz mi pomóc się przygotować.— oznajmiła i stanęła przed lustrem, które rozciągało się na całej długości ściany.— I musisz mi pomóc pofarbować włosy.— dodała i uśmiechnęła się szeroko w jego stronę.

— Ja nie umiem farbować włosów.— stwierdził chłopak i oparł się o umywalkę z założonymi rękami, dokładnie się jej przyglądając.

— Dasz radę.— odpowiedziała i rozpuściła włosy, które sięgały jej do pasa.— No dobrze. Kupiłam dwie różowe farby. Chcę zafarbować całe włosy.

— Daj tę farbę.— westchnął Nicky, a dziewczyna podała mu opakowanie.— Pofarbować włosy i po pół godziny dokładnie zmyć farbę.— przeczytał i podszedł do dziewczyny.— Jesteś tego pewna?

— Na sto procent.— odpowiedziała, podeszła do wanny i nachyliła się nad nią, płucząc włosy. Wytarła włosy w bawełniany ręcznik i usiadła na krześle.— Pokaż, co potrafisz.— zaśmiała się, gdy chłopak zakładał foliowe rękawiczki, wyglądając na bardzo skupionego.

— I już.— powiedział po około pół godziny czekania, a podekscytowana Madeline mogła spłukać pofarbowane już na różowo włosy.

— Wyszły idealnie.— powiedziała, gdy je wysuszyła i stanęła przed lustrem.

Kiedy skończyła, wyglądała naprawdę olśniewająco. Włosy miała dalej do pasa, naturalnie proste, a aktualnie były pofarbowane w całości na stonowany, pastelowy róż, dodając jej uroku.

— Wyglądasz... wow... wow.— odpowiedział Nicky i okręcił w palcach kosmyk włosów dziewczyny, mocno się nim fascynując.

— Mam kolejny pomysł.— oznajmiła i podłączyła do prądu lokówkę.— Masz.— gdy się nagrzała, wepchnęła ją chłopakowi do rąk, ale oczywiście uważając, by nie zrobić mu tym krzywdy.— Tylko proszę, nie oparz mnie.— poprosiła, a brunet zaczął kręcić jej włosy.

— Gotowe.— stwierdził, odkładając lokówkę na górę białej pralki, która stała w kącie.

Madeline przyjrzała się w lustrze swoim odmienionym włosom, które związała w dwa kucyki, opadające na jej piersi, których gumki zakryte były dwoma kosmykami, a dwa kolejne opadały na jej twarz.

— Są śliczne. Teraz muszę się ubrać. Nicky, mój prywatny stylisto, przygotuj mi jakiś zestaw ubrań.— powiedziała, udając poważną, ale chwilę po tym obaj wybuchnęli śmiechem. Chłopak wyszedł z pokoju, ale po niemal dwóch minutach wrócił z gotowym kompletem.

Dziewczyna zaczęła się przebierać. Chłopak wybrał jej różową koszulkę z różnymi białymi napisami, jasne spodnie jeansowe i również jeansową kurtkę w identycznym odcieniu. Nicky przyniósł jej także złoty naszyjnik z gwiazdkami.

— Zarąbiście.— szepnęła i okręciła się wokół własnej osi.— Makijaż i jestem gotowa.— dodała, chwytając swoją ogromną, różową kosmetyczkę po brzegi wypełnioną kosmetykami, a większość kosmetyków i tak miała w toaletce.

Zaczęła nakładać sobie podkład na całą twarz i korektor pod oczy. Następnie nałożyła puder, bronzer, rozświetlacz i róż na policzki, a oczy pomalowała różowymi, mieniącymi się cieniami. Podkreśliła brwi kredką, pomalowała rzęsy tuszem do rzęs, a później doczepiła sztuczne i przejechała usta błyszczykiem. Praktycznie zawsze chodziła w pełnym makijażu.

— Wyglądasz ślicznie.— skomplementował ją Nicky i pocałował ją w kącik ust, aby nie rozmazać błyszczyka.

— Czas sprawdzić reakcję reszty.— odparła, wyszła z łazienki i zeszła na dół.

— Mad, co? Och, wow.— szepnęła Dawn, a wszyscy spojrzeli w stronę dziewczyny, która się zarumieniła.

— Wyglądasz świetnie!— pisnęła Anne, podeszła do nastolatki i zaczęła oglądać jej śliczne włosy.

— To zasługa Nicky'ego. To on mi pomógł. Pofarbował włosy i wybrał stylizację.— odpowiedziała i uśmiechnęła się, wskazując na bruneta.

— Naprawdę wow.— powiedziała Dawn, a Ricky i Dicky pokiwali głowami z otwartymi ustami, niemal się śliniąc. Nicky oczywiście posłał im groźne spojrzenie, mówiące, że jak nie przestaną się tak natarczywie gapić, to będzie z nimi źle.

— Dobrze, siadajcie do stołu, już podaję śniadanie!— rozkazała Anne, a Madeline oraz Nicky usiedli pomiędzy Jackiem, z którym po kolei przybili piątkę. Dziewczyna była naprawdę zadowolona ze swojej małej przemiany. To był początek jej nowego rozdziału w życiu, który miała nadzieję rozpocząć razem z Nickym.

Madeline, Nicky oraz reszta byli już po większości lekcji, została im plastyka, wychowanie fizyczne, a Nicky'emu i Madeline jeszcze chór. Było już po dzwonku, a para stała na korytarzu, kłócąc się.

— Jak mogłeś zapomnieć?! Dobrze wiesz, że babka z plastyki nas zabije, jak się dowie, że nie przynieśliśmy rzeczy!— wrzasnęła dziewczyna na cały korytarz.

— Ty też powinnaś o tym pamiętać! Nie tylko ja!— krzyknął na swoją obronę, rozkładając ramiona.

— Co tu się dzieje!?— usłyszeli ostry, zimny głos dyrektora szkoły i oboje odwrócili się w jego stronę, dobrze wiedząc, co ich teraz czeka.— Już jest dawno po dzwonku! Co wy tu robicie!?

— My… nie słyszeliśmy dzwonka.— odpowiedział Nicky, aby wybrnąć z tej sytuacji. Po chwili zrozumiał, co powiedział, widząc, jak Madeline strzeliła sobie w czoło otwartą ręką.

— Jak mogliście nie usłyszeć dzwonka!? Nieważne. Szlaban po lekcjach! I bez dyskusji!— dodał i odszedł szybkim krokiem.

— Za co?— zapytała Madeline szeptem, kręcąc głową z niedowierzaniem.

— Na lekcję!— wrzasnął dyrektor, a nastolatkowie szybko pobiegli do sali, w której mieli lekcje.

— Dzień dobry, bardzo przepraszamy za spóźnienie.— powiedziała dziewczyna, gdy weszli do sali. Nauczycielka stała przy tablicy i tłumaczyła, jak zrobić daną pracę.

— Dzień dobry.— spojrzała na nich surowym wzrokiem, zdenerwowana, że przerwali jej monolog.— Siadać.— warknęła i zaczęła tłumaczyć dalej.— No, więc musicie zrobić pracę na temat przyrody, technika dowolna.— wytłumaczyła i usiadła na swoim krześle obrotowym. Madeline popatrzyła na Nicky'ego i powoli podniosła rękę. Miała już pewien plan.

— Proszę pani?— zapytała cicho, ale na tyle głośno, aby nauczycielka usłyszała.

— Tak?— spojrzała na dziewczynę zza monitora, na którym coś przeglądała.

— Zostawiłam potrzebne rzeczy w swojej szafce. Czy mogę do niej iść?— spytała niepewnie, a nauczycielka pokiwała głową i dodała:

— Harper, idź z nią.

Nastolatkowie wyszli z klasy i zeszli piętro niżej, a dokładniej do szafki Madeline.

— Przecież ty nie masz potrzebnych rzeczy.— stwierdził Nicky, drapiąc się po karku.

— Tego, co trzeba było przynieść, nie mam, ale skoro technika jest dowolna... Mam płótno i farby. Możemy coś namalować, artystką nie jestem, ale może coś wyjdzie.— odpowiedziała, wyciągając wymienione rzeczy z szafki.— Okej, wracamy.— dodała i wrócili do klasy.

— No i jaki masz plan?— zapytał Nicky bardzo cichym szeptem, aby nie zdenerwować nauczycielki.

— Namalujemy łąkę albo chociaż coś, co będzie ją przypominać.— zaśmiała się, wyciągając farbki.— No dalej. Nie krępuj się.— dodała, a chłopak wziął pędzel w dłoń i obaj zaczęli malować „cuda”.

Pięć minut przed końcem lekcji nauczycielka zbierała prace wszystkich uczniów, rozdając oceny.

— Powiem wam, że postaraliście się.— powiedziała, biorąc pracę Nicky'ego i Madeline, dokładnie ją oglądając. Para namalowała na płótnie ich miejsce – trawę, wiele ślicznych kwiatów, jezioro oraz piękne, niebieskie niebo.

— Dziękujemy.— odpowiedziała dziewczyna, czując, jak szkarłatny rumieniec oblewa jej policzki, ponieważ wszyscy w klasie patrzyli się na nią i Nicky'ego.

— Otrzymujecie ode mnie A.— oznajmiła, delikatny uśmiech wkradł się na jej twarz, a na korytarzu rozbrzmiał dzwonek.

🌺

— Wiecie, za co dostaliście szlaban?— zapytał zdenerwowany dyrektor, tupiąc nogą o podłogę, gdy Nicky i Madeline siedzieli w jego gabinecie po skończonych lekcjach.

— Właśnie ni–

Zaczął Nicky, ale dostał kuksańca w bok od Madeline, która posłała mu ostrzegające spojrzenie.

— Tak.— odpowiedziała, kiwając głową. Nie chciała znów kłócić się z dyrektorem, którego bardzo nie lubiła. Cóż, był niesprawiedliwy.

— Waszym zadaniem jest posprzątanie klasy na parterze. Chodźcie.— kazał im iść za nim i wyszedł ze swojego gabinetu.

Zaprowadził ich do tej właśnie klasy, dał szmatki, wodę, miotłę i mopa.

— Macie dwie godziny.— warknął, zamknął ich w sali i odszedł.

— Nienawidzę go.— burknął brunet i kopnął w drzwi, przez co w pomieszczeniu rozległ się głośny huk.

— Harper!— usłyszeli tylko głośny wrzask dyrektora.

— Hej, hej, hej, uspokój się!— powiedziała dziewczyna i odciągnęła go od drzwi, klepiąc po ramieniu uspokajająco.

— Dobra. Musimy zacząć sprzątać, inaczej na pewno nie skończymy dzisiaj.— stwierdził Nicky i przetarł twarz rękoma.

— Ja wejdę na drabinę, a ty ją trzymaj.— rozkazała dziewczyna i zaczęła wchodzić po drewnianych szczeblach. Chłopak odwrócił się i zaczął wycierać ławki pokryte grubą warstwą kurzu. Po chwili usłyszał krzyk.

— Madeline!— krzyknął, bo dziewczyna spadła z drabiny. W ostatnim momencie ją złapał. Dziewczyna oddychała ciężko – była przerażona, bała się, że mogła zrobić sobie coś poważniejszego, lądując na twardej, zakurzonej podłodze.

— Dziękuję.— szepnęła przerażona, kładąc rękę na piersi, aby się uspokoić.

— Nie ma za co.— odpowiedział i zachichotał.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top