🌺 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟑 🌺

🌺

Nicky'ego obudził w nocy szelest. Leniwie otworzył oczy i spojrzał na Madeline, która grzebała w jednej szafce swojej toaletki.

— Czego ty szukasz o tej porze?— zapytał, siadając na łóżku, podpierając się łokciami.

— Szukam czegoś, co bardzo potrzebuję!— krzyknęła szeptem i usiadła na krześle od swojej toaletki, załamana.

— No, ale czego?— ponownie spytał, wstał z łóżka i usiadł na dywanie w siadzie skrzyżnym, naprzeciwko niej.

— Podpaski.— wyszeptała, a Nicky przestraszył się, jednak nie dał tego po sobie poznać.

— Może Dawn ma? Jest dziewczyną...

Madeline wyszła z pomieszczenia, jakby oświecona, kierując się w stronę pokoju przyjaciółki. Kiedy weszła do środka, od razu podeszła do jej łóżka.

— Dawn, psst.— mruknęła dziewczyna i potrząsnęła delikatnie ramieniem przyjaciółki. Nicky stanął w drzwiach i złożył ręce na krzyż, co chwilę ziewając szeroko.

— Co jest, Mad... Mhm?

— T.O.M. mnie nawiedził.— szepnęła, a Dawn, która od razu zrozumiała, wstała z łóżka, podeszła do swojej szafy i podała przyjaciółce opakowanie potrzebnej jej rzeczy. Madeline podziękowała i niemal wybiegła z pokoju, kierując się do łazienki.

— T.O.M.?— spytał Nicky, który wszedł do środka. Za nic nie wiedział, co znaczy to określenie.— Co to jest?

— Time Of Month. Madeline ma dni kobiece, żadna nowość. Ale nie waż się dotykać jej jedzenia, nie dotykaj lepiej nic, co jest jej, bo kobiety podczas okresu są dość… agresywne. Musisz ją po prostu zrozumieć. Jeżeli chcesz ją wesprzeć, możesz kupić jej jakąś czekoladę, czy coś. Wiem, co mówię, sama tak mam. I najważniejsze – jeżeli nie chce twojej bliskości, nie narzucaj się.— dodała i wyprowadziła brata z pokoju, klepiąc jego ramię.— Powodzenia, braciszku!

Nicky wszedł do swojego pokoju z przerażoną miną. Madeline siedziała na łóżku ze skrzyżowanymi nogami i jadła jakiegoś cukierka, narzekając, że później będzie gruba. Nicky niepewnie usiadł obok niej i spojrzał na nią.

— Nie będziesz gruba.— odpowiedział chłopak, a dziewczyna lekko uśmiechnęła się.— Każda dziewczyna tak ma lub będzie mieć.— pocieszył ją, złapał za rękę i oparł się o ścianę, prostując nogi. Madeline położyła głowę na kolanach Nicky'ego, podkuliła nogi, a chłopak złożył na jej czole czuły pocałunek. Podwinął jej koszulkę i zaczął masować jej brzuch, by choć trochę złagodzić ból, który prawdopodobnie jej towarzyszył.

— Dziękuję, jesteś przekochany.— wyszeptała dziewczyna, której zrobiło się o wiele lepiej mentalnie.

Rano Madeline była cała obolała. Nicky też. Zasnęli tak, jak się położyli. Chłopakowi ścierpły nogi oraz szyja, ponieważ nie miał żadnej poduszki. Madeline zaś bolały plecy, brzuch i głowa, bo Nicky nie miał zbyt wygodnych kolan.

Smacznie spali, ale obudziło ich otwieranie drzwi do pokoju. Nicky podniósł jedną powiekę, a Madeline uniosła lekko głowę. W drzwiach stali Ricky, Dicky i Dawn, rozczulając się nad parą.

Madeline, widząc zaistniałą sytuację, wstała z kolan chłopaka i stanęła na równych nogach, pocierając skronie palcami. Nicky spojrzał na rodzeństwo, które również było jeszcze w piżamach.

— Co jest?— zapytał i położył się wygodnie na łóżku. Madeline wyszła z pokoju i weszła do łazienki, aby załatwić swoje potrzeby fizjologiczne i uniknąć krępującej sytuacji.

— Musimy pomóc dzisiaj rodzicom w sklepie, a ty i Mad zostajecie w domu. Mama powiedziała, że masz się nią dobrze zająć. My się ogarniamy i spadamy.— wytłumaczyła Dawn i razem z Rickym oraz Dickym wyszła z pokoju najmłodszego brata.

— No i super.— wymruczał Nicky sam do siebie i złożył ręce pod głowę, patrząc w sufit. Po chwili drzwi znów zaczęły się otwierać, a w nich stała Madeline.— Bardzo cię boli?

— Chociaż raz w miesiącu chciałabym być przysłowiową deską. Tak mnie piersi bolą...— jęknęła Madeline i położyła się na swoim łóżku. Nicky popatrzył na nią ze skruchą.— Ale! Da się przeżyć, nie będę się nad sobą użalać. Nie pierwszy i nie ostatni raz.

Nicky wstał z łóżka i usiadł na tym, na którym leżała Madeline. Nicky po chwili położył się obok niej, natomiast dziewczyna wtuliła się w jego klatkę piersiową.

— Zostajemy dzisiaj sami w domu, bo Ricky, Dicky i Dawn idą pomagać rodzicom w sklepie.— szepnął Nicky, zakładając kosmyk włosów za jej ucho.

— Dobrze.— odpowiedziała dziewczyna i ponownie szybko zasnęła.

Kiedy chłopak zauważył, że zasnęła, wstał z łóżka i się ubrał. Korzystając z tego, że rodzeństwo było jeszcze w domu, chłopak wyszedł do sklepu. W drodze do sklepu spotkał paru kolegów z klasy.

— Hej, Nicky.— powiedział Sam i przybił z brunetem żółwika.

— Co tak wcześnie na nogach?— zapytał zdziwiony Fred. Nicky był śpiochem i wstawał bardzo późno.

— Muszę kupić parę rzeczy dla Madeline.— odpowiedział Nicky, wiedząc, że chłopcy zaraz zaczną o nią wypytywać.

— Dasz mi do niej numer?— zapytał Dustin. Zawsze przystawiał się do Madeline, ale ona łagodnie go odrzucała. Dustin podobał się wielu dziewczynom, ale nie jej. Może i był wysportowanym, wysokim blondynem z niebieskimi oczami, ale to nie był typ chłopaka, który dziewczyna lubiła. Zdecydowanie wolała Nicky'ego. Miłego, spokojnego, niewdającego się w żadne bójki i szanującego kobiety.

— Dustin, mówiłem ci już, że nie.— odpowiedział Nicky, wywracając oczami.

— No, ale co ci szkodzi?— zapytał chłopak, nie dając za wygraną, jakby do tej pory nie ogarnął, że może napisać do niej, na przykład, przez Instagrama.

— Chłopaki, spieszę się, pogadamy jutro, okej?— zapytał Nicky i wyminął kolegów, mówiąc „cześć” na odchodne.

Wrócił do domu z papierową torbą, a Dawn pochwaliła go za to, że pomyślał o podpaskach i czekoladzie dla Madeline. Nie minęła chwila, a już byli sami w domu.

Nicky odłożył torbę do swojego pokoju, gdzie Madeline jeszcze spała, i wziął się za zrobienie pysznego śniadania. Wymyślił najzwyklejszą w świecie jajecznicę. Zrobił dwa kubki pysznej kawy, a śniadanie postawił w jadalni. Na początku pomyślał, żeby obudzić dziewczynę, ale Dawn powiedziała mu wcześniej, żeby lepiej tego nie robić. Z nudów włączył telewizor i zaczął przełączać kanały.

Niedługo później usłyszał, jak ktoś schodzi po schodach. Odwrócił głowę w tamtą stronę i zobaczył Madeline w satynowej, różowej piżamie. Podeszła do Nicky'ego i mocno go przytuliła. Zadowolony z siebie chłopak oddał uścisk z uśmiechem.

— Dziękuję za czekoladę i podpaski, jesteś wspaniałym przyjacielem.— wyszeptała Madeline i pocałowała chłopaka w policzek.— Co tak pachnie?— spytała i zaczęła iść w stronę zapachu. Wchodząc do kuchni i widząc śniadanie, usiadła do stołu.

— Smacznego.— Nicky zaśmiał się i również usiadł przy stole, biorąc sztućce do rąk.— I jak? Smakuje?

— Ooo tak.— mruknęła z pełnymi ustami.— Przepraszam.— przełknęła jedzenie, zawstydzając się. Nicky, nie zwracając na to większej uwagi, poczuł wibracje telefonu. Wyjął urządzenie i przeczytał SMS–a.

Mama 💓
Posprzątaj z dom z Mad, proszę.

Nickuś 💘
Czemu my? Niedziela jest...

Mama💓
Dziadkowie przyjeżdżają w odwiedziny na kilka dni. Wszystko musi być wysprzątane.

Nickuś 💘
Okej.

— Mama mi napisała, że mamy posprzątać dom, bo dziadkowie przyjeżdżają.— mruknął i oparł się o oparcie krzesła.

— Nie mów nikomu, ale nie lubię twojej babci.— rzekła cicho Madeline i spojrzała niepewnie na chłopaka.— Ona chyba z wzajemnością, zawsze mnie krytykuje. Według niej zawsze wszystko robię źle. I to jej: „A ty jeszcze tutaj?” doprowadza mnie do szału.— mruknęła, ale po chwili zaczęli się śmiać.— Nicky, mówił ci ktoś, że masz bardz–

— Piskliwy głos.— dokończył.— Tak, wiele osób, dzięki.— odpowiedział i parsknął śmiechem, kręcąc głową.

— No, ale w końcu dojrzewasz...— mruknęła Madeline i wstała, aby umyć naczynia. Dojrzewanie u Nicky'ego wystąpiło dość późno, w końcu miał siedemnaście lat, ale u niektórych to całkiem normalne.

— O, bardzo śmieszne.— odpowiedział, udając poważnego, ale po chwili oboje zachichotali.

Dziewczyna zaczęła zmywać naczynia, a chłopak przytulił ją od tyłu, kładąc głowę na jej ramieniu. Owinął ramionami jej talię.

— Słodko pachniesz.— mruknął z nosem w jej włosach pachnących różami. Zawsze pachniała różami – był to jej ulubiony zapach.

— Dziękuję.

I nie mówiąc już nic więcej, ruszyła na górę, by się przebrać i pomalować. Wszystko zajęło jej aż pół godziny, ale w tym czasie Nicky również się ogarnął.

— To co, idziemy sprzątać?— zapytała, uśmiechając się radośnie, gdy wróciła na dół. Położyła ręce na swoje biodra, wciąż patrząc na Nicky'ego.

— Pewnie.— Nicky odwzajemnił uśmiech i poszedł do spiżarni, gdzie trzymali wszystkie środki czystości.

Madeline wpadła na pomysł. Wzięła z pokoju głośnik bezprzewodowy i włączyła swoją ulubioną piosenkę, oczywiście ustawiając głośność na full.

~ ♪ Hey, I was doing just fine before I met you. I drink too much, and that's an issue, but I'm okay…~ zanuciła, a zaciekawiony chłopak wszedł do salonu.~ ♪ Hey, you tell your friends it was nice to meet them... But I hope I never see them again…~ śpiewała kolejne wersy piosenki, a Nicky podszedł do niej, złapał ją za ręce i okręcił wokół własnej osi.

~ ♪ I know it breaks your heart… Moved to the city in a broke–down car, and. Four years, no calls. Now you're looking pretty in a hotel bar, and. I can't stop… No, I can't stop...

— To co, jeszcze jedna?— zapytał chłopak, kiedy piosenka się skończyła. Madeline uśmiechnęła się, włączając kolejną, dobrze znaną chłopakowi piosenkę.

— Nicky, zapisz się do chóru!

Powiedziała podekscytowana dziewczyna, gdy skończyli śpiewać kolejny kawałek. Oboje mieli naprawdę cudne głosy.

— Myślisz, że nadawałbym się?— zapytał trochę ciszej, zawstydzony, z różowymi rumieńcami na policzkach.

— No pewnie, że tak!— krzyknęła podekscytowana i włączyła kolejną piosenkę.

Przy tej piosence Nicky poszedł na górę po swoją gitarę (bardzo zadziwiając tym Madeline, która nie miała pojęcia, że chłopak gra na gitarze), a gdy utwór skończył się, zaczął wygrywać melodię i śpiewać, a Madeline oparła swoją głowę o jego ramię, słuchając, jak ślicznie śpiewa.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top