🌺 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟐𝟔 🌺
🌺
— ... I ja mu na to: „Przecież dziewczyna nie poleci na to, że będziesz chodził na wagary”...— opowiedział roześmiany Nicky, gdy wchodzili do domu po około dwóch godzinach spędzonych w ich miejscu i w lodziarni.
— Sam naprawdę jest takim idiotą, że dla dziewczyny poszedłby na wagary? Już i tak ma dość przesrane u nauczycieli.— odpowiedziała roześmiana Madeline, nie dowierzając w słowa chłopaka.
— Taa…— mruknął chłopak, gdy wchodzili już po schodach.— Już jesteśmy, mamo!— krzyknął tak głośno, że Madeline aż zatkała uszy, podskakując. Zachichotała, ściągając ręce i się prostując.
— Dobrze!— usłyszeli głos Anne dochodzący z kuchni, dlatego poszli na górę do siebie do pokoju, aby odpocząć.
— Robimy razem lekcje?— zapytała dziewczyna, wyjmując książki ze swojej torby do szkoły. Nie chodziła już z plecakiem, a zwykłą, trochę większą, różową torebką.
— Co jutro mamy?— zapytał, również wyjmując książki, kładąc je na biurku.
— Daj mi pomyśleć... Dwa wychowania fizyczne, angielski, plastykę, business, dwie matmy i naukę o zdrowiu. Plus jeszcze spotkanie z panią z muzyki. Dziewięć lekcji.— westchnęła ciężko i usiadła na krześle od swojego biurka.
— Jak mi się nie chce.— mruknął cicho Nicky i położył się na łóżku, rozkładając ramiona.
— Nie, nie, nie. Nie ma spania!— mruknęła i podeszła do chłopaka, klękając na prześcieradle.— Wstawaj. Natychmiast. Później będziesz odpoczywał. Rozumiem, że jesteś zmęczony, ja także, ale lepiej jak zrobimy lekcje teraz, bo później będziemy robić je na szybko i to całkiem zmęczeni.
— Daj mi chwilę.— odparł, obracając się na brzuch, zatapiając twarz w poduszce.
— Nicky, no...— mruknęła i usiadła na jego plecach. Chłopak niespodziewanie obrócił się, przez co Madeline wylądowała pod nim.— O nie.— mruknęła i z powrotem obróciła chłopaka, siadając na jego biodrach.— Nie umiem się zdecydować.
Madeline pocałowała chłopaka i za kołnierz koszulki przyciągnęła go bliżej siebie.
Nicky położył swoje dłonie pod jej koszulką, a po chwili dziewczyna poczuła, jak coś się unosi. Zachichotała, tym samym przerywając pocałunek. Nastolatek spojrzał na nią groźnie, a ona ponownie go pocałowała.
Brunet ściągnął koszulkę dziewczyny, a ona odwdzięczyła mu się tym samym, rzucając ją na podłogę obok łóżka, aby później nie musieć jej szukać.
— A właśnie się zastanawiałam, który z was dominuje.— usłyszeli rozbawiony głos Dawn, która weszła do pokoju. Madeline pisnęła i schowała się pod kołdrą, a chłopak rzucił się po koszulkę.
— Dawn, musisz tak wchodzić bez pukania?— mruknął Nicky z pretensją w głosie, przeciągając koszulkę przez głowę.
— Przepraszam. Nie wiedziałam, że coś się szykuje.— odpowiedziała roześmiana, a blondynka wyszła spod kołdry i założyła swój różowy top na cienkich ramiączkach.
— Nic się nie szykowało, po prostu ten leń chciał iść spać.— mruknęła Madeline, wychodząc z łóżka, stając prosto.— Co chciałaś?
— Przyszła Mae. Przyniosła lakiery do paznokci oraz lampę i pyta, czy chciałabyś, aby zrobiła ci takie ślicznotki, jakie mam ja.— odpowiedziała Dawn, drapiąc się po głowie, ale po chwili pokazała jej swoje paznokcie. Obie zaśmiały się, a Nicky już dawno wykorzystał okazję i z powrotem walnął się do łóżka.
— Jasne. Po ile robi?— zapytała, podchodząc do biurka, sięgając po telefon z zamiarem przelania Mae odpowiedniej kwoty.
— Mhm. Madeline mnie zadźga tymi paznokciami.— mruknął Nicky z łóżka, unosząc jedną dłoń do góry.— Och, i ja dominuję.
— Cicho bądź.— powiedziała od razu Madeline, posyłając mu groźne spojrzenie.
— Wracając... za darmo.— odpowiedziała roześmiana Dawn i wzruszyła ramionami.
— Na pewno?— zapytała Madeline, a przyjaciółka pokiwała głową.— Dobrze. Nicky, ty leniu! Jak przyjdę, będziemy robić lekcje, bez dyskusji!— dodała i rzuciła w niego poduszką, którą wzięła ze swojego łóżka.
— Mhm.— mruknął cicho w odpowiedzi, a obie dziewczyny wyszły z pokoju, zamykając drzwi, specjalnie głośno i z hukiem, aby zdenerwować Nicky'ego.
Weszły do pokoju Dawn, gdzie czekała na nich mulatka, siedząc na łóżku przyjaciółki, bawiąc się swoim telefonem.
— Cześć, Mae!— rzekła Madeline i mocno wyściskała przyjaciółkę.
— Cześć, Mad.— mulatka oddała uścisk, pocierając jej plecy.— Jaki kolor paznokci?— spytała, gdy usiadły do stolika Dawn, która leżała na podłodze z nogami na łóżku.
— No jasne, że ten pastelowy różowy co zawsze.— odpowiedziała dziewczyna i wywróciła oczami, jakby urażona.
— A gdyby zrobić ci tym kolorem?— zapytała Mae z cwanym uśmiechem, pokazując lakier przyjaciółce. Był to trochę mocniejszy róż, ale wciąż delikatny, z dodatkiem odrobiny brokatu.
— Chyba się zakochałam.— mruknęła blondynka i wzięła lakier w swoje dłonie.
— Widzisz? Mówiłam, że jej się spodoba.— powiedziała Dawn, siadając obok dziewczyny.
— Jest śliczny, pomaluj mi tym.— odparła Madeline z delikatnym uśmiechem.
— Już się robi.— mruknęła Mae i zaczęła swoją robotę.
— Współczuje ci, Mad.— podjęła nagle Dawn z lekko przerażoną miną.
— Co? Czemu?— zapytała zdezorientowana dziewczyna, spoglądając na przyjaciółkę, której głowa wciąż zwisała z łóżka.
— Ty i Nicky będziecie opiekować się małym Jackiem!— krzyknęła szeptem, aby nikt inny nie usłyszał.
— Nie może być aż tak źle.— mruknęła cicho Madeline z grymasem na twarzy. Bardzo lubiła dzieci – kiedyś, w przeszłości, chciała zostać nawet opiekunką do dzieci.
— Jack jest bardzo denerwującym dzieckiem. Ma cztery lata! Taki wiek u dziecka jest najgorszy! Jadaczka mu się nie zamyka i biega wszędzie. Gdy go uśpicie, to i tak później wpakuje wam się do łóżka. On was wykończy. Jestem tego pewna.— opowiedziała Dawn, a dziewczyna się przeraziła.
— Naprawdę jest aż tak źle?— spytała Madeline, otwierając usta ze zdumienia, rozszerzając oczy.
— Naprawdę. Już wam współczuję.— dodała Dawn, kiwając głową, a Madeline westchnęła.
— Czemu ja się zgodziłam?— zapytała dziewczyna i wolną ręką uderzyła się w czoło.
— Nie wiem, Mad, nie wiem.— mruknęła cicho Dawn i pokręciła głową.— Poza tym Jack jest chrześniakiem Nicky'ego. To on zwykle się nim zajmuje…
— Co? Nicky ma chrześniaka? Od kiedy?— zapytała zdezorientowana Madeline, pierwszy raz słysząc, że Nicky ma chrześniaka.
— Tak. Nicky jako jedyny potrafi się z nim dogadać. Ma cztery lata, a gada jak najęty. I biega też szybko.— odpowiedziała Dawn i zachichotała.
— Pięknie, to się wpakowaliśmy.— mruknęła cicho Madeline, wywracając oczami.
— Nicky traktuje Jacka jak swojego brata. Albo nawet i syna! Nigdy ci o nim nie wspominał?— zapytała zdziwiona Dawn.
— Nic, a nic.— dziewczyna wzruszyła ramionami. Madeline wiedziała, że Nicky dość często jeździł do Jacka, ale nie miała pojęcia, że jest jego ojcem chrzestnym.
— Hej, nie ruszaj się.— skarciła blondynkę Mae i spojrzała na przyjaciółkę wzrokiem pełnym politowania.
— Okej, okej.— szepnęła dziewczyna i zaśmiała się, a później wróciła do plotek z Dawn.
🌺
— Nicky, ty leniu, wstawaj.— powiedziała Madeline, gdy weszła do pokoju z gotowymi paznokciami.
— Nie śpię.— mruknął, obracając się na plecy.— Nie śpię.— powtórzył i przetarł oczy, wzdychając.
— Właśnie widzę. Ciekawe, co będziesz robił w nocy.— powiedziała, siadając na łóżku, na którym leżał.
— Pewnie leżał i zastanawiał się nad sensem egzystencji.— odrzekł i zachichotał.
— Patrz.— powiedziała i pokazała chłopakowi paznokcie.
— Są śliczne.— powiedział Nicky i złapał ją za ręce, przyglądając się paznokciom. Były długie, pomalowane na kolor różowy z ozdobnymi cyrkoniami i brokatem.
— Dziękuję. To wszystko zasługa Mae. Ona robi takie perełki.— odpowiedziała zachwycona i podekscytowana dziewczyna.
— Mhm.— mruknął cicho zafascynowany Nicky, a po chwili ucałował knykcie dziewczyny.
— Jak przejadę nimi po twoich plecach. Och... ale będzie boleć, a ślady też zostaną.— stwierdziła Madeline i zaśmiała się złowieszczo.
— Pewnie tak.— zrobił oburzoną minę, ale tak naprawdę lubił, gdy Madeline drapała go po plecach. Można by powiedzieć, że to go podniecało i zachęcało do dalszej zabawy.
— Dobra, robimy lekcje.— zażądała i poklepała go po policzku, na co on tylko jęknął niezadowolony.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top