🌺 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟐𝟏 🌺

🌺

Madeline oraz Nicky leżeli razem w łóżku chłopaka, który z nosem w jej włosach pachnących różami głaskał ją po plecach, a ona śmiała się, ponieważ miała duże łaskotki.

— A może wybierzemy się nad jezioro? W nasze miejsce?— zaproponowała blondynka i uniosła brew. Na dworze było bardzo ciepło, zero wiatru – idealna pogoda na kąpanie się w jeziorze.

— Nie chce mi się...— mruknął w odpowiedzi i poprawił się na łóżku, zamykając oczy.

— Mówiłeś, że wynagrodzisz mi pobyt chłopaków tutaj...— odparła oburzona i usiadła na łóżku, krzyżując ręce na piersi.

— Kiedy indziej.— stwierdził i przekręcił się na łóżku tak, że leżał teraz na brzuchu.

— Teraz, to jestem obrażona.— odpowiedziała, wstała z łóżka i poprawiła bluzę, która należała do Nicky'ego (bardzo często chodziła w bluzach należących do chłopaka).

— Nie obrażaj się.— jęknął niezadowolony i oparł głowę o dłoń, a drugą ręką złapał za skrawek jej bluzy i pociągnął z powrotem na łóżko.

Pisnęła zaskoczona, gdy chłopak zawisł nad nią. Oparł ręce o poduszkę, na której leżała jej głowa.

— Nie obrażaj się.— powtórzył i zaczął jeździć nosem po jej szyi, a chwilę później poczuła, jak złożył delikatny pocałunek na jej szyi.

Madeline obróciła ich tak, że teraz to ona była górą. Zaczęła zostawiać malinki na jego szyi. Po chwili poczuła, jak coś się unosi, przez co zachichotała i wstała z chłopaka.

Musi pocierpieć. Nie będę na każde jego zawołanie, pomyślała.

— Idę... nie wiem gdzie. Gdzieś na pewno.— powiedziała i chciała wyjść z pokoju, lecz usłyszała dzwonek swojego telefonu. Wyjęła go z kieszeni jeansów i odebrała.

— Tak, Dawn?

Zapytała, widząc przychodzące połączenie od przyjaciółki.

— Idziesz ze mną i Mae do galerii handlowej?

— Właśnie miałam gdzieś wyjść, bo twój brat mnie już strasznie denerwuje. Leń śmierdzący, nic więcej.

Powiedziała, a Nicky zmarszczył brwi, oburzony, zakładając ręce na krzyż.

— Dobra, to za pół godziny w naszej ulubionej galerii?

— Oczywiście.

Zadeklarowała się z delikatnym uśmiechem na twarzy.

— To cześć.

— Do zobaczenia.

Rozłączyła się i chciała wyjść, lecz zatrzymał ją głos chłopaka.

— Gdzie idziesz?— zapytał, ciągle leżąc w pozycji, w jakiej dziewczyna go zostawiła.

— Jak najdalej od ciebie.— odparła. Ubrała przewiewny, różowy sweterek i wzięła torebkę z telefonem.

— O co ty się obrażasz?— spytał, leniwie wstał z łóżka i podszedł do dziewczyny, która opierała się o biurko.

— O to, że jesteś strasznym leniem i nie chcesz nawet wyjść z domu. Obiecałeś mi coś i nie dotrzymałeś obietnicy.— odpowiedziała, a chłopak posadził ją na biurku.

— Bo mamy wolny weekend, cisza i spokój w domu, a ty wychodzisz.— mruknął i zaczął swoim palcem kręcić kółka na jej udzie.

— A jak ty zaprosiłeś kolegów, to było dobrze, tak?— zapytała roześmiana, odepchnęła go delikatnie i zeskoczyła z biurka.

— Mówiłaś, że nie masz nic przeciwko!— krzyknął, rozkładając ramiona.

— Też myślałam, że spędzimy ten weekend razem, ale zaprosiłeś kolegów i wszystko zniszczyłeś. Oczywiście nie zabraniam ci tego, ale ty w takim razie nie możesz zabraniać mi wyjść z Dawn i Mae do galerii! Wychodzę, i nie wiem, kiedy wrócę!— wrzasnęła i chciała wyjść, ale zatrzymał ją głos chłopaka.

— Pewnie idziesz do Dustina lub Blake'a. Myślisz, że nie wiem, że płacą ci za to, że dajesz im dupy?

Trzasnęła drzwiami, nie zwracając uwagi na to, co powiedział chłopak. Nie zamierzała go słuchać, bo oczywiście nie była to prawda, a on mówił to w zazdrości.

— Wredny karaluch.— mruknęła, gdy wyszła z domu. Poprawiła torebkę, która spoczywała na jej ramieniu, i ruszyła przed siebie.

— Cześć, Mad!— pisnęła Dawn i mocno przytuliła przyjaciółkę. Nie widziały się dwa dni, a ona już się za nią stęskniła.

— Cześć, cześć.— odpowiedziała bez entuzjazmu i przytuliła Dawn oraz Mae.

— O co poszło znów z Nickym?— zapytała Dawn, gdy weszły do środka. Madeline nie chciała mówić przyjaciółkom, że się pokłócili, ale musiała się komuś wygadać. Nie chciała tłumić emocji w sobie, bo wiedziała, że to zawsze źle się kończy. Na przykład tak jak z Nickym, który już nie wytrzymał...

— Pokłóciliśmy się. Nic takiego.— odpowiedziała i spuściła wzrok, patrząc na swoje różowe trampki.

— Widzę, że jesteś smutna. Co się stało, Mad?

— Zarzuca mi, że wychodzę, kiedy mamy cały dom dla siebie.— odparła i podniosła głowę, patrząc to na Mae, to na Dawn.

— Ale przecież on zaprosił kolegów!— krzyknęła Dawn szeptem, aby nie przeszkadzać innym ludziom w galerii.

— A ty masz prawo wyjść z domu!— dodała Mae, a Dawn energicznie pokiwała głową na znak, że się z nią zgadza.

— No wiem, ale...— zaczęła Madeline, ale zatrzymała się, nie wiedząc, co powiedzieć.

— Nie ma „ale”. Wyprostuj się, głowa do góry, wypnij piersi i idziemy. Nie ma co przejmować się Nickym!— pocieszyła ją Mae i wszystkie zachichotały.

— Dobrze wiesz, że Nicky teraz świruje.

— Kiedy Miles dojrzewał, był taki sam. Zazdrosny o każdego i o wszystko. Chłopakom trzeba pokazać, że nie jesteśmy pod ich rozkaz.— dodała Mae i uśmiechnęła się smutno w stronę blondynki.

— Idziemy na bubble tea?— zaproponowała Dawn, a obie pokiwały głowami w zgodzie.

Po zamówieniu Madeline, Dawn oraz Mae znalazły stolik i zajęły przy nim miejsca. Lokal, w którym się znajdowały, położony był w galerii handlowej, urządzony bardzo klimatycznie. Było wiele sztucznego bluszczu, dużo kolorów i czarnych ścian, po których można było pisać kredą. Dziewczyny zawsze się tam podpisywały.

— A ty i Nicky... spaliście ze sobą, jak nas nie było?— zapytała Dawn i poruszyła zabawnie brwiami, przez co Mae i Madeline się roześmiały.

— Dobrze wiesz, co sądzę o tym, żeby ci mówić. To twój brat przecież! To ohydne!

— Ale nie mój! Gadaj!— pisnęła Mae, uśmiechnęła się i położyła swoją dłoń na stole z podekscytowania.

— No... tak.— mruknęła cicho Madeline, a dziewczyny zaczęły piszczeć.— Ciszej, ludzie tu są... Narobicie obciachu.

— Jak było?— spytała Dawn, a Madeline skarciła ją wzrokiem, ale westchnęła i zaczęła mówić, wiedząc, że przyjaciółki i tak nie odpuszczą.

— Jest na ogół delikatny i czuły, ale tym razem było ostro...— odpowiedziała rozmarzona Madeline, zachichotała i oparła głowę o dłoń, a Mae i Dawn westchnęły zadowolone.

— A... jak było po pierwszym razie?— zapytała nieśmiało Mae.

— Okropnie bolało na samym początku, ale później było wspaniale. Na drugi dzień bolał brzuch, ale dało się przeżyć.— opowiedziała Madeline z uspokajającym uśmiechem.

— To chyba...— zaczęła Dawn, a na jej twarzy zaczął pojawiać się uśmiech.

— ... fajnie.— dokończyła Mae, przez co wszystkie zachichotały.

— A nie żałujesz, że zrobiłaś to właśnie z nim? Nawet nie jesteście razem…— zauważyła cicho Dawn.

— Nie mówcie mu, dobrze?— spytała, a przyjaciółki pokiwały głowami.— Na początku żałowałam. W końcu byliśmy tylko przyjaciółmi, prawda? Ale teraz... cieszę się, że zrobiłam to z nim. Przynajmniej jest dla mnie kimś ważnym, a nie jest jakimś przypadkowym chłopakiem…

— Hej, co ci jest?— zapytała Mae, a Madeline z trudem hamowała łzy. Zagryzła wargę i westchnęła.

— Nicky powiedział mi, że przecież wie, że regularnie chodzę do Blake'a i Dustina... że chodzę z nimi do łóżka.— szepnęła i spuściła głowę. Łzy stanęły w jej oczach, a przyjaciółki zaczęły ją pocieszać.

— Nie przejmuj się nim... To zwykły gnojek i tyle. Jest gówniarzem, nie wie, co mówi...— odpowiedziała Dawn i potarła ramiona przyjaciółki, która zachichotała pod nosem.

— Mam pomysł. Zrobimy sobie selfie i wrzucimy na Instagrama. Niech zobaczy, jak fajnie się bawisz bez niego.— zaproponowała Mae, aby pocieszyć Madeline.

— Nie, nie chcę, żeby ktoś widział mnie w takim stanie.— otarła łzy spływające po jej policzkach i wymusiła uśmiech.

— Jest już dobrze?— zapytała Dawn z pocieszającym uśmiechem.

— Dobra, koniec o Nickym. Mam newsa.— odparła Madeline.— Ale to miała być tajemnica i musicie przyrzec, że nikomu nie powiecie. Ricky i Avery są razem! Od dwóch miesięcy!

— Co!?— wykrzyknęły dziewczyny i wytrzeszczyły oczy.

— Spotkałam wczoraj Avery, kiedy byłam z chłopakami w galerii.— odpowiedziała z delikatnym uśmiechem na twarzy.

— No, wow. Ricky znalazł dziewczynę. W końcu!— odpowiedziała oniemiała Dawn.

— Jak w ogóle było z Fredem i Samem? Przeżyłaś? Nie wykończyli cię?— dopytywała Mae, chichocząc.

— Jak widać.— mruknęła Madeline.— Najpierw grali na Xboxie. Oczywiste. Wyciągnęłam ich na deskę i pojechaliśmy do galerii. Oni byli w salonie gier, a ja poszłam na kawę, gdzie spotkałam Avery. Kupiłam lody dla wszystkich i wróciliśmy do domu. Nie mogło obejść się bez ich kawału i obudzili mnie w nocy rozbitym talerzem i straszną piosenką. Odwdzięczyłam im się solą w herbacie i pysznymi kanapkami z masłem orzechowym i warzywami.— opowiedziała Madeline, popijając swoje truskawkowe bubble tea i wszystkie trzy przybiły piątki.

— Brawo.— pochwaliła ją Mae, a Madeline rozłożyła ramiona i uśmiechnęła się triumfalnie.

— No, a wy?— zapytała dziewczyna.

— Jak widać.— powiedziała tajemniczo Dawn i pokazała przyjaciółce dłonie ze ślicznie pomalowanymi paznokciami.

— Są prześliczne!— krzyknęła Madeline i wzięła jej ręce w swoje.— Ty je zrobiłaś?— to pytanie skierowała do mulatki siedzącej obok.

— W rzeczy samej.— odpowiedziała na pytanie z triumfalnym uśmiechem, rozkładając ramiona.

— Laska, musisz mi takie zrobić.— szepnęła Madeline, dalej oglądając paznokcie Dawn.

— To co, dziewczyny, idziemy na shopping?— zapytała podekscytowana Dawn.

— Oczywiście.— odpowiedziały obie niemal jednocześnie i wszystkie trzy wstały od stolika.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top