🌺 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟐 🌺
🌺
Nicky około godziny jedenastej zaczął się budzić. Spojrzał na nastolatkę, która spała obok niego. Powoli wstał z łóżka, podkładając poduszkę pod głowę dziewczyny.
Dopiero doszły do niego informacje z wczorajszego wieczoru – całował się z Madeline, a gdyby nie Dawn, na pewno doszłoby do czegoś więcej; był to zbyt namiętny pocałunek, jak na pierwszy raz. Nicky wiedział, że nie mogą tego zrobić. To jego przyjaciółka, a on zakochał się w niej bez wzajemności.
Po chwili usłyszał, że drzwi zaczęły się powoli otwierać, a chłopak leniwie podniósł wzrok na Dawn stojącą w drzwiach.
— Nicky...— zaczęła z lekko przerażoną miną.— Czy wy... to... robiliście?
— Co? Nie!— krzyknął szeptem, kiedy zrozumiał, po czym spojrzał na śpiącą nastolatkę z niedowierzaniem.
— Uch, to dobrze.— westchnęła z ulgą, otarła czoło i uśmiechnęła się delikatnie.— Mama woła na śniadanie. Już późno.
Nicky wstał z łóżka i podszedł do szafy, wyciągając z niej czyste spodnie oraz koszulkę. Poszedł do łazienki, a dziewczyna wtedy zaczęła się budzić. Podniosła się do pozycji siedzącej i spojrzała na swoje ciało.
— Uff... czyli do niczego nie doszło...— szepnęła z ulgą i natychmiast wstała z łóżka Nicky'ego.
Podeszła do swojej szafy, wzięła ubrania i wyszła z pokoju, aby pójść przebrać się do łazienki na parterze.
Zdjęła bluzę Nicky'ego, którą dał jej wczoraj wieczorem, i odłożyła na haczyk na drzwiach. Po chwili wyszła z łazienki i weszła do pokoju, aby odłożyć piżamę do szafy.
Ubrała zwykłą, różową podkoszulkę na ramiączkach z dość dużym dekoltem i odkrytym brzuchem, zwykłe jeansy i przewiewny sweterek. Zrobiła dość mocny makijaż, a włosy pozostawiła rozpuszczone.
Nicky siedział na krześle, przeglądając coś w międzyczasie na telefonie. Madeline podeszła do niego i wyciągnęła rękę z bluzą, kładąc ją na oparciu krzesła.
— Zostaw ją sobie.— uśmiechnął się, podnosząc głowę, ukazując swoje dołeczki.— Słodko w niej wyglądasz.
— Dziękuję.— odpowiedziała i pocałowała chłopaka w policzek. Nicky przygryzł wargę, widząc, że dziewczyna ma odkryty brzuch. Doskonale było widać jej kolczyk w pępku z różowo białym diamencikiem.
— Idziemy na śniadanie?— spytał Nicky nagle.
— Chodźmy.— odpowiedziała i po schodach zbiegła na dół do kuchni. Wszyscy Harperowie, oprócz Nicky'ego, jedli śniadanie.— Dzień dobry wszystkim!
— Cześć, Mad.— odpowiedziała Anne i uśmiechnęła się w stronę blondynki.— Siadajcie do stołu. Herbata wystygnie!
Oboje zaczęli jeść przygotowane przez Toma kanapki, co chwilę popijając je ciepłą herbatą, żywnie ze sobą rozmawiając.
Około dziesięć minut później wszyscy usłyszeli dzwonek. Tom wstał od stołu i podszedł do drzwi wejściowych, otwierając je.
— Dzień dobry, jest Madeline?— spytał chłopak stojący w drzwiach, a dziewczyna prawie zakrztusiła się kęsem kanapki, słysząc głos Blake'a.
— Tak, jest w domu.— odpowiedział Tom, a Madeline westchnęła, wstała od stołu i szybko podeszła do drzwi.
— Nie chcę z tobą rozmawiać.— powiedziała stanowczym tonem, naprawdę zraniona jego wczorajszym czynem.
— Nalegam, abyśmy porozmawiali.— odparł, wzruszywszy ramionami.
— Nie mamy o czym, tak mi się wydaje. Powinieneś iść.— stwierdziła szybko, czując rumieńce na swoich policzkach.
— Ale dlaczego, Madeline?— zapytał chłopak, który nie wiedział, co się stało.
— Słuchaj, wydawałeś się być naprawdę świetnym chłopakiem i bardzo mnie intrygowałeś, dlatego postanowiłam pójść z tobą do kina, ale na wstępie wszystko zwaliłeś.— westchnęła Madeline, a zdenerwowany Nicky poszedł na górę, prawdopodobnie do swojego pokoju.
Chwilę Madeline zajęło, by na dobre spławić chłopaka, a jednocześnie nie sprawić, by było mu przykro, choć ona sama smutna wróciła do domu. Gdy tylko zamknęła za nim drzwi, ruszyła do swojego i Nicky'ego pokoju.
— Coś się stało, Nicky?— spytała od razu, siadając na łóżku, na którym leżał.
— Nic.— mruknął, wciąż nie odrywając wzroku od ekranu telefonu, w który żywnie stukał palcami.
— Widzę przecież. Czemu jesteś taki zdenerwowany?— zapytała i zabrała mu urządzenie, które używał, by z nią porozmawiał.
— Ej!— krzyknął i chciał wziąć jej telefon, ale dziewczyna podniosła rękę. Zanim chłopak wstał z łóżka, Madeline była już na drugim końcu pokoju.— Oddaj go, już.
— Nie.— odpowiedziała, a chłopak podszedł do niej. Przyparł ją do ściany, a ręce oparł po obu stronach jej głowy.
— Oddaj go, inaczej będzie źle, Madeline...— wyszeptał do jej ucha.
— Powiedz mi, dlaczego wciąż chodzisz taki zdenerwowany...— westchnęła Madeline, chowając telefon do kieszeni swoich jeansów.
— Nie wiem. Jakoś tak.— mruknął obojętnie.— A teraz oddaj ten telefon. Nie będę się prosił.
— Nie.— odparła, naprawdę zmartwiona jego zachowaniem.
— No weź.— jęknął.— Pisałem z Milesem! To naprawdę pilne!
— Powiesz mi dlaczego, a oddam ci telefon, prosta sprawa.— odpowiedziała stanowczo i założyła ręce na krzyż.
— Nie chciałaś po dobroci, to będzie na siłę, Madeline.— wyszeptał, chwycił jej nadgarstki i złączył je nad głową, przyciskając mocniej do ściany.
— Nic–
Zaczęła totalnie zszokowana, ale jego wargi na jej ustach jej nie pozwoliły. Nicky chwycił ją za policzki i pocałował delikatnie. Madeline po chwili wahania oddała pocałunek. Ręce chłopaka zjechały na jej talię... po czym zwinnie zabrały telefon z jej kieszeni.
Nicky odsunął się od Madeline i znów położył się na łóżku, śmiejąc się ze swojej przebiegłości.
— Ty...— zaczęła Madeline, podchodząc do niego. Usiadła na nim okrakiem i zaczęła żartobliwie bić po klatce piersiowej, by go rozśmieszyć, co jej się udało.
— To nie boli, Madeline...— powiedział ze śmiechem Nicky.
— Spadaj.— mruknęła, chciała wstać z chłopaka, ale ten złapał ją za biodra, przyciskając do swoich kolan. Nicky podniósł głowę i ponownie złączył ich wargi w namiętnym pocałunku. Przekręcił ich tak, że dziewczyna była pod nim.— I tak spadaj.
— Przestań tak do mnie mówić, Madeline.— zagroził jej, ale oboje wybuchnęli głośnym śmiechem.
Nicky sam nie wiedział, co nim kierowało, kiedy znów pocałował Madeline. Zdezorientowana dziewczyna oddała pocałunek. Ręce Nicky'ego powędrowały na biodra dziewczyny, a swoje ręce wsunęła we włosy chłopaka. Nicky ściągnął jej koszulkę, po chwili także tracąc swoją. Kiedy ręce chłopaka powędrowały w stronę zapięcia różowego, koronkowego stanika dziewczyny, Madeline opamiętała się i odsunęła od chłopaka na tyle, ile się dało. To nie miało prawa się wydarzyć.
— Co się stało, Mad?
— To dzieje się zdecydowanie za szybko!— odpowiedziała przerażona tymi interakcjami dziewczyna, szybko założyła koszulkę i wyszła z pokoju, cały czas będąc obserwowana przez Nicky'ego.
— Cholera, Madeline.— szepnął Nicky i poszedł za nastolatką.— Przepraszam, to… wszystko stało się zbyt szybko.
— Nie przepraszaj, Nicky, bo to nie twoja wina.— wyszeptała i uśmiechnęła się w jego stronę, powoli uspokajając swoje walące serce w piersi.
— Mam pomysł.— oznajmił chłopak i złapał ją za ręce, by w końcu zniwelować tę napiętą atmosferę między nimi.
— Jaki?— spytała dziewczyna, próbując zapomnieć o tym, co wydarzyło się przed chwilą.
— Pójdziemy w nasze miejsce i popływamy w jeziorze!— krzyknął i zaczął wchodzić po schodach, ale głos nastolatki go zatrzymał.
— Nicky, ale jest kwiecień...
— Ale są dwadzieścia cztery stopnie Celsjusza, a więc jest ciepło.— stwierdził.— Weź strój kąpielowy i ręcznik!
Roześmiana Madeline poszła napić się wody do kuchni i pobiegła na górę, stając przed drzwiami pokoju.
— Mogę wejść?— spytała, pukając do drzwi, chcąc uniknąć kolejnej krępującej sytuacji, która mogła wyniknąć z tego, że weszłaby do pokoju, gdy ten się przebierał.
— Chwila!— odkrzyknął Nicky, a z chwilą później drzwi się otworzyły. W nich stał przebrany już w kąpielówki chłopak, z ręcznikiem w ręce oraz okularami przeciwsłonecznymi. Madeline popatrzyła na jego delikatne, ledwo widoczne, powoli formujące się mięśnie na brzuchu i ramionach, co dla Madeline było naprawdę pociągające.
— Widzę, że ty już gotowy.— dziewczyna zachichotała i weszła do pokoju, wyciągnęła z szafy swój ulubiony strój kąpielowy w odcieniu różu i weszła do łazienki, aby się przebrać.
Z chwilą później już oboje byli gotowi, aby iść nad jezioro. Wzięli ze sobą koc i koszyk piknikowy z odrobiną czegoś do zjedzenia.
— Można prosić?— zaśmiał się brunet, wyciągając ramię w stronę Madeline.
— Ależ oczywiście.— odpowiedziała dziewczyna, próbując być poważna, ale chwilę później oboje wybuchnęli śmiechem.
Już po dotarciu w ich miejsce, nastolatkowie rozłożyli koc na trawie i na nim usiedli, ściągając koszulki i spodnie, które założyli na górę. Madeline zauważyła, że Nicky zachowywał się inaczej niż zwykle, ale chwile później poczuła, jak ktoś ją podnosi i biegnie w stronę jeziora, które swoją drogą było głębokie.
— Nicky, proszę, nie! Nie, nie, nie!— pisnęła roześmiana, zatykając nos.
— Przepraszam!— krzyknął roześmiany chłopak, gdy byli już blisko wody. Brunet puścił ją, a ona poleciała do wody.
— Nie ujdzie ci to na sucho!— krzyknęła rozbawiona, a gdy Nicky podał jej rękę, ona wciągnęła go do wody. Chłopak znalazł się tuż obok niej.
— Chodź.— mruknął i zaczął iść głębiej. Podał jej rękę i zaczął ciągnąć za sobą.
— Tam jest bardzo głęboko.— zauważyła Madeline, gdy wody miała już po szyję. Nie była dużo niższa od chłopaka, ale była szczupła, a jej największym atutem była figura w kształcie klepsydry i idealne piersi. Podeszła do chłopaka i skoczyła mu na plecy, owijając swoje dłonie wokół jego szyi.
— Widzisz? Problem rozwiązany.— roześmiał się, złapał ją za uda i zaczął iść do przodu, ponieważ on miał wody po ramiona.
— Dobra, dość–
Nie dokończyła, ponieważ chłopak zrzucił ją z siebie, przez co ponownie wylądowała w wodzie. Wypłynęła na powierzchnię, ale prawie nie czuła dna, przez co na początku trochę się przeraziła.
Madeline bez słowa wyszła z wody, biorąc ręcznik i okrywając się nim. Położyła się na ich kocu, a obok niej Nicky.
— Uwielbiam twój śmiech.— odparł nagle Nicky, uśmiechnął się i obrócił w jej stronę, podpierając głowę o dłoń.
— Ja uwielbiam twoje dołeczki.— również uśmiechnęła się i pochyliła nad chłopakiem.— Nic, tylko ścisnąć twoje policzki.
— Twoje ciałko jest takie leciutkie, że aż się prosi, żeby je podnieść i wrzucić do wody.— stwierdził i wziął swój ręcznik, aby wytrzeć włosy. Madeline zauważyła coś, czego wcześniej nie dostrzegła. Na ręce Nicky'ego widniał mały, czarny znaczek oraz kilka zadrapań. Po chwili zrozumiała, co to jest.
— Nicky, czy to jest tatuaż!?— krzyknęła szeptem, przyglądając się jego ręce.
— Przegrałem zakład.— odpowiedział szybko i odwrócił wzrok, czekając na reakcję dziewczyny.
— O matko, Nicky. Rodzice cię zabiją. Kiedy to zrobiłeś? Legalnie?— dopytywała zszokowana. Nicky zawsze był przecież grzecznym i poukładanym chłopcem z ulubioną łyżeczką do lodów...
— No więc był zakład o to, że Dicky nie ukradnie peruki naszego nowego dyrektora i wrzuci do kibla. No więc ja powiedziałem, że tego nie zrobi i–
— Czekaj, czekaj. Dyrektor nosi perukę?— zapytała zdziwiona Madeline, podnosząc się do pozycji siedzącej.
— Nie zauważyłaś? Jak mieliśmy z nim w czwartek wos, to mu odstawała.— odpowiedział, a dziewczyna pokiwała głową, gdy przypomniał jej się obraz, faktycznie odstającej, peruki.— No i powiedziałem, że tego nie zrobi, a Ricky, że tak. Dicky to zrobił – przegrałem. Poszliśmy do jakiegoś przypadkowego tatuażysty, którym okazał się ojciec Milesa, więc zrobił ten tatuaż bez żadnej zgody rodzica.— opowiedział Nicky i pokazał wytatuowaną czarną różyczkę.
— Czemu akurat różyczka?— zapytała zaintrygowana, oglądając tatuaż.
— Różyczka to twój ulubiony kwiat, prawda?— spytał Nicky.
— Wytatuowałeś sobie mój ulubiony kwiat?— zapytała, a on pokiwał głową.— To słodkie...— odpowiedziała poruszona, zakrywając usta dłonią.
— Może wrócimy do wody?— zaproponował szybko Nicky, a Madeline tylko skinęła głową, wstając z koca.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top