🌺 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟏𝟒 🌺

🌺

- Gdzie byliście?- zapytała Anne, składająca pranie w salonie. Nastolatkowie weszli do środka i zamknęli za sobą drzwi. Ich splecione palce nie umknęły uwadze kobiety, która przyglądała im się podejrzliwie.

- Byliśmy się przejść.- wymamrotał już ogarnięty Nicky. Jego oczy nie były już napuchnięte lub załzawione, lecz bał się, że matka coś zauważy. Mocno ściskał rękę Madeline.

- Dlaczego tak wybiegłeś bez słowa?- spytała, podchodząc do obojga, zakładając ręce na krzyż.

- Troszkę się zdenerwowałem.- wyjaśnił i spuścił wzrok, patrząc na swoje skarpetki.

- Nicky domyślił się, że nie jestem w żadnej ciąży i udawałam.- skłamała Madeline, nie chcąc, aby Anne dowiedziała się o tym, że Nicky się samookalecza.

- Jak się domyśliłeś?- zapytała kobieta, a brunet spojrzał na nią oburzony. Nie mógł uwierzyć, że jego własna matka okłamała go w takiej sprawie.

- Wiedziałaś?!- zaskrzeczał i zmarszczył brwi.

- Wiedziałam...- przyznała się, spuszczając głowę.- No przepraszam, ale przekonały mnie...- dodała i spuściła wzrok, aby nie wybuchnąć śmiechem na widok miny syna.

Chłopak puścił dłoń Madeline i podszedł do matki, kładąc dłoń na jej ramieniu.

- Nie mam ci tego za złe, ale nigdy więcej, proszę...- szepnął lekko rozśmieszony. Teraz gdy wiedział, że nastolatka nie jest z nim w ciąży, śmiał się z tego.- Ale muszę przyznać... pomysł genialny, tylko szkoda, że ja ucierpiałem najbardziej... Pewnie za kilka lat będę się z tego śmiać...

- Cieszę się, że nie jesteś zły.- powiedziała blondynka i położyła swoją dłoń na jego ramieniu.

- Mam do was prośbę.- zaczęła Anne, a Nicky kiwnął głową.- Dziadkowie pojechali w odwiedziny do cioci Jackie, Ricky'ego, Dicky'ego i Dawn później nie będzie, mnie z tatą także. Przygotujecie kolację?

- Jasne.- brunet ponownie pokiwał głową i się uśmiechnął. Jak wszystkim wiadomo, uwielbiał gotować i robił to bardzo chętnie.

- Dziękuję!- pisnęła i przytuliła syna.- Możecie iść na górę, porobić coś.

- Idę do Dawn.- oznajmiła Madeline i pobiegła na górę do pokoju przyjaciółki.

Weszła do środka, oczywiście uprzednio pukając do drzwi, by uszanować prywatność swojej przyjaciółki.

- Dawn, nasz żart nie wypalił.- mruknęła blondynka, udając zrozpaczoną. Usiadła na łóżku przyjaciółki i założyła nogę na nogę.

- Ale jak to?- zapytała Dawn i rozszerzyła oczy. Odłożyła magazyn, który do tej pory czytała, i usiadła w siadzie skrzyżnym przed dziewczyną.

- Nicky domyślił się, że moje mdłości były udawane.- skłamała, bawiąc się swoimi paznokciami.

- Kiepsko.- mruknęła Dawn.- Trzeba oddać mamie Mae ten test ciążowy. I to najszybciej, jak się da. Chyba się domyśliła, a Mae ma niezłe piekło...

- Mam go w szafce nocnej.- wzruszyła ramionami.- Jutro w szkole jej oddamy. W sumie fajnie, że nam tak pomogła.

- Dobry pomysł.- Dawn pokiwała głową i wróciła do czytania magazynu.

- To nie przeszkadzam.- poklepała przyjaciółkę po ramieniu i wyszła z jej pokoju.

Weszła do swojego i zobaczyła Nicky'ego siedzącego na łóżku w siadzie skrzyżnym, robiącego coś na telefonie.

- Fernando?- zapytała cicho i parsknęła śmiechem. Miała już dla Nicky'ego nowe przezwisko. Nie wiedziała, dlaczego akurat takie, ale spodobało jej się.

- Co?- zapytał i zmarszczył brwi, ale po chwili również wybuchnął śmiechem.

- Pokażesz mi... te rany?- zapytała niepewnie i usiadła na łóżku. Swoją rękę położyła na kolanie bruneta, będąc ciekawa, co zaraz zobaczy.

- Dobrze.- westchnął. Usiadł obok dziewczyny i podwinął rękawy swojej bluzy, kładąc przedramię na jej kolanie. Ręce miał delikatnie pocięte, choć Madeline obawiała się, że zostaną mu blizny.

- Nicky.- szepnęła i poczuła, jak łzy napływają jej do oczu. Chłopak tylko spuścił wzrok.- Kiedy ostatni raz... się ciąłeś?- zapytała i podniosła jego podbródek, zmuszając, aby popatrzył jej w oczy.

- Kilka dni temu.- odpowiedział, a w jego oczach też można było dostrzec łzy.

- Powiesz mi dlaczego?- zapytała i zaczęła lekko przemywać chusteczką higieniczną jego rany.

- Nie wiem, co się ze mną stało... Chyba przez to dojrzewanie, śmieszne. Raz coś mnie podkusiło i zaczęło się, dzień w dzień. Zamykam się w łazience, puszczam wodę z kranu lub prysznica, siadam w kącie, biorę żyletkę i...- zagryzł wargę, powstrzymując własne łzy.- Chcę, żebyś wiedziała, że nie robię tego dla atencji czy coś... Nie chciałem, aby ktokolwiek wiedział... bo to nie o to chodzi. Nie radzę sobie z lekcjami, wszystkim, nie wiem...- jego głos się załamał, gdy przeczesał włosy ręką.

- Nicky, obiecuję, że ci pomogę. Masz moje słowo.- mocno ścisnęła jego dłoń i posłała mu czuły uśmiech.

- Nauczyciele wymagają ode mnie, że będę taki jak Ricky. Zorganizowany, będę miał same szóstki, stypendium na koniec roku szkolnego. Że będę jak Dicky, zabawny i ze świetnym poczuciem humoru... ale jestem sobą. Ja nie chcę udawać kogoś, kim nie jestem...

- Nie warto udawać kogoś innego. Jesteś... Nicky, jesteś wspaniały. Zawsze, ale to zawsze wszystkim pomożesz. Obojętnie komu, ale zawsze to zrobisz. I to powinni w tobie cenić, każdy jest inny i muszą to zaakceptować. Nie słuchaj nauczycieli, nie mogą wymagać od ciebie, że będziesz zachowywać się tak, jak twoi bracia lub ktokolwiek inny.- pocieszyła go, a chłopak mocno ją przytulił.

- Przepraszam za to, że nazwałem cię... no wiesz jak. Przepraszam.- szepnął.

- Daj spokój, nie mam ci tego za złe.- zaśmiała się.- Ricky mi powiedział. Dojrzewasz, okres buntu i te sprawy. W stu procentach cię rozumiem, też to przechodziłam.

- Tak, ale się nie cięłaś.- wymamrotał.- Nigdy nie było z tobą problemów, czy coś. Tylko oczywiście ja wszystkim zawadzam. Przez tę godzinę, którą ze mną siedziałaś, mogłaś zrobić tyle ważniejszych rzeczy...

- Ej, Nicky, nic nie jest ważniejsze od ciebie!- zapewniła go i chwyciła za jego policzki.- Gdy będziesz chciał się wypłakać, czy zwierzyć... jestem. Możesz przyjść w każdym momencie. Chętnie cię wysłucham. Nie jesteś żadnym problemem, skarbie.

- Nie wiem, jak ci dziękować.- wyszeptał w jej usta. Delikatnie pocałował ją, tuląc do siebie.

- Nie dziękuj.- mruknęła.- Dokończymy w końcu ten projekt?- zapytała, a chłopak zachichotał.

Opuścił rękawy bluzy i oboje usiedli do biurka, aby skończyć zaczęty projekt.

- Dobra, mówię ci, że to zdanie jest najlepsze. Tamto w ogóle nie ma sensu!- stwierdziła Madeline, gdy w końcu zabrali się za projekt na język angielski.

- Dobra, jak chcesz, ale jeżeli będzie źle, to pójdzie na ciebie.- odpowiedział Nicky i wzruszył ramionami. Według Madeline teraz przegiął.

- Sugerujesz, że to jest źle, tak?- spytała i popatrzyła na chłopaka, lekko zdenerwowana.

- Źle to brzmi.- mruknął Nicky.- Nie bij.- szepnął i podniósł ręce w geście obronnym.

- To sobie sam to rób, skoro taki mądry jesteś!- krzyknęła i wyszła z pokoju, trzaskając drzwiami.

Zeszła do kuchni, aby zrobić sobie herbatę. Musiała się uspokoić, nie chciała na niego nakrzyczeć, ale poniosły ją nerwy, jak zawsze podczas robienia jakichkolwiek projektów z chłopakiem.

- Mad, możemy porozmawiać?- zapytała Anne siedząca w kuchni, pijąca kawę. Madeline aż zdziwiła się, że nie ma z nią Toma.

- Jasne.- odpowiedziała blondynka i usiadła obok kobiety.

- Myślałam nad tym, aby pójść z tobą do ginekologa, aby przepisał ci tabletki antykoncepcyjne.- powiedziała trochę niepewnie, bojąc się, jak zareaguje dziewczyna.

- Żeby nie zajść w ciążę?- dopytała, a Anne kiwnęła głową.

- Warto by było, gdybyście mieli jednak to zabezpieczenie... Wiesz... Nicky może zapomnieć...

- Dobrze. Jeżeli przez to mam nie zajść w ciążę...

- Zgadasz się?

- Jasne, nie chciałabym być matką w tym wieku.- odpowiedziała Madeline i wzięła łyk herbaty.

- Umówię nas na jutro, dobrze? Akurat jest wolny termin, bo ktoś odmówił.- oznajmiła, a blondynka pokiwała głową.

- Dziękuję.- dodała i wzięła kubek do rąk.

Madeline wróciła na górę do Nicky'ego. Nie miała zamiaru mówić mu o rozmowie z jego matką, więc usiadła obok niego i w ciszy zaczęła pisać kolejne zdania projektu.

- O co ty się obrażasz?- zapytał niepewnie chłopak i spojrzał na Madeline.

- Uważasz, że nie umiem dobrze sformułować zdania, jasne. Więc pisz sobie sam.- odpowiedziała i uśmiechnęła się sarkastycznie w stronę chłopaka, który to odwzajemnił.

- Kobiety.- prychnął, wyprostował się na krześle i wziął się do pisania.

🌺

- Sorry, Nicky, ale uważam, że to Madeline napisała trochę lepsze wypracowanie.- powiedział Ricky po sprawdzeniu obu prac.

- Ale przecież...!- oburzył się brunet, rozkładając ramiona.

- Pogódź się z tym, Nicholasie.- powiedziała zadowolona Madeline, wyszła z pokoju, a za nią chciał wyjść Nicky, ale brat go zatrzymał. Zamknął drzwi i kazał usiąść bratu na krześle.

- Co jest?- zapytał zdezorientowany, marszcząc brwi.

- Ty i Mad jesteście razem?- zapytał zaintrygowany Ricky.

- Nie.

- A... kochasz ją?- spytał.

- A co ci do tego?- Nicky wstał z krzesła i podszedł do brata, od którego był trochę wyższy.

- Po prostu chcę wiedzieć. Nie bij.- dodał trochę przestraszony i wystawił ręce przed siebie.

- Nie miałem zamiaru.- zaśmiał się, usiadł z powrotem na krześle i oparł się o oparcie.- Kocham. Przynajmniej tak mi się wydaje... I co?

- A chcesz, żeby była twoją dziewczyną?- zapytał, a Nicky ponownie pokiwał głową.- Czemu jej nie zapytasz?

- Mam pomysł. Chodź tu.- powiedział mu swój plan na ucho.

- Nicky... ty jesteś pewny?- zapytał Ricky i rozszerzył oczy.

- W stu procentach. Kocham ją, a... ona chyba mnie też, nie jestem pewny, ale się dowiem. Ty się dowiesz, musisz mi pomóc.

- Zaczekaj. Wiesz, że jeżeli to zrobisz, zmienisz swoje życie o sto osiemdziesiąt stopni, tak?- zapytał poważnie.

- Jestem tego świadom. I jestem pewny tego, że chcę to zrobić. Muszę to jeszcze dokładniej przemyśleć.- dodał.

- Jakie jest moje zadanie?- zapytał blondyn, chcąc jak najlepiej pomóc bratu.

- Dowiedzieć się, czy Madeline także mnie kocha.- odpowiedział i wyszedł z pokoju, zostawiając brata samego.

- On sam kopie sobie dołek.- mruknął Ricky do swojego odbicia w lustrze i pokręcił głową.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top