🌺 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟏𝟔 🌺

🌺

Madeline, Nicky oraz reszta jego rodzeństwa weszła do szkoły. Brunet udał się w poszukiwania Dustina, bo ten ciągle posiadał jego kluczyk, który wczoraj mu zabrał.

— Nie wiem, co się stało, że nie wziąłem wczoraj tego kluczyka.— warknął trochę zdenerwowany chłopak. Nie chciał już rozmawiać z Dustinem, ale teraz nie miał wyjścia.

— Byłeś na niego wściekły i tyle.— odpowiedziała dziewczyna i zaczęła powoli biec za brunetem, który wściekły bardzo szybko chodził.

W końcu doszli do ulubionego miejsca Dustina i oczywiście, zastali go tam, stojącego razem ze swoimi kolegami–pachołkami.

— Dustin, oddaj mi mój kluczyk.— powiedział Nicky, chcąc mieć to już za sobą.

— Cześć nie boli.— mruknął chłopak i zaczął grzebać w przegrodzie swojego plecaka z wielką niechęcią.

— Boli.— wtrąciła cicho Madeline, a Dustin wywrócił oczami, podchodząc bliżej dziewczyny.

— Przez ciebie, idiotko, mam same problemy.— zwrócił się do Madeline, której to wyzwisko wcale nie robiło nic. Już szykowała na niego jakąś ciętą ripostę, ale Nicky nie pozwolił jej się odezwać – i w sumie dobrze.

— Zamknij się, zasłużyłeś.— zauważył Nicky.— Chodź.— powiedział w stronę blondynki i pociągnął ją za sobą, oczywiście zabierając swój kluczyk.— Czemu on się tak zmienił?

— Nie mam pojęcia… idiota. Pamiętaj, jak będziesz chciał podwinąć bluzę, to uważaj, bo podkład może się zetrzeć.— mruknęła Madeline i spojrzała na Nicky'ego, który ewidentnie coś chciał.

— W ten weekend nie ma nikogo w domu i... chciałbym zaprosić Sama i Freda. Mógłbym?— zapytał.— Obiecuję, że nie zbliżą się do ciebie. Będziesz bezpieczna... Przecież ich akurat lubisz...

— Nie mam nic przeciwko. A gdzie będą wszyscy?— zapytała i zmarszczyła brwi. Naprawdę rzadko wszyscy wybywali z domu.

— Dziadkowie w piątek wyjeżdżają, rodzice mają jakąś sprawę do załatwienia w innym mieście, Dawn idzie do Mae, będą robić projekt, a Ricky i Dicky umówili się z Milesem na noc filmową, więc zostajemy sami.— wyjaśnił.

— No dobrze.— odpowiedziała dziewczyna i złapała Nicky'ego za rękę.— Dzisiaj jadę z twoją mamą do ginekologa załatwić tabletki antykoncepcyjne.— szepnęła mu do ucha, stając na palcach. Bez słowa odeszła, kręcąc przy tym biodrami, a Nicky uśmiechnął się i zagryzł wargę, zatrzaskując szafkę, kręcąc przy tym głową ze śmiechem.

🌺

— Madeline, Nicky!— krzyknęła Dawn kilka godzin później i zaczepiła parę schodzącą po schodach.

— Tak?— blondynka odwróciła się w stronę przyjaciółki.

— Dicky jedzie na wymianę do Australii!— pisnęła zachwycona dziewczyna, klaszcząc w dłonie.

— Naprawdę?— zapytał chłopak, który nie mógł w to uwierzyć. Że niby Dicky do Australii?

— Ale jak on się tam dostał?— spytała Madeline i spojrzała na przyjaciółkę, delikatnie łapiąc ją za rękę.

— Złożył wniosek i w taki sposób jedzie do Australii do szkoły na wymianę. Podobno ktoś przyjedzie za niego.— wytłumaczyła Dawn, przesadnie gestykulując.

— To super!— pisnęła Madeline, klaszcząc w dłonie.

— Dokładnie. Później wam wytłumaczę szczegóły co i jak, ale teraz się spieszę. Nie zapomnij o kwalifikacjach do drużyny, Mad! Cześć!— krzyknęła i pobiegła za dziewczynami z drużyny piłki nożnej.

— Nie chcę mi się iść na trening.— jęknęła niezadowolona Madeline.

— Trzeba było iść wcześniej spać.— Nicky zaśmiał się, gdy wchodzili do sali lekcyjnej.

— Musiałam poprawić nasze zadanie.— mruknęła dziewczyna i usiadła na krześle, wyciągając książki i piórnik.

— Zadanie było dobrze, tylko ty się uparłaś, że jest źle.— odpowiedział chłopak, który usiadł obok, wywracając oczami.

— Było źle...— stwierdziła Madeline i spuściła wzrok. Nicky zauważył jednak, że posmutniała.

— Co jest, Mad?— zapytał brunet. Madeline podniosła głowę, a w jej oczach można było dostrzec łzy.— Hej, Madeline...

— Nie widzisz? Wszyscy wytykają mnie palcami, dlatego, że podobno wskoczyłam ci do łóżka! Muszę iść do łazienki...— powiedziała, zanim się rozpłakała, i wyszła z klasy. Już po prostu nie mogła znieść tego, że wszyscy wytykają ją palcami i nazywają w bardzo obraźliwy sposób – całkiem niesłusznie, ale tacy byli już nastolatkowie w liceum. Przez kilka dni żyli najlepszą sensacją.

Weszła do łazienki, uspokoiła się, poprawiła mocny makijaż i chciała wyjść, lecz usłyszała, jak drzwi za nią się zamykają. Stanęła przerażona przed lustrem, rozszerzając oczy.

— Nicky?— zapytała szeptem. Zamurowało ją, gdy zobaczyła Dustina i jego kolegów, którzy wcześniej grzebali w szafce Nicky'ego.— Czego chcecie?— zapytała roztrzęsiona. Telefon w różowej obudowie na wszelki wypadek zawsze miała w kieszeni jasnych jeansów z przetarciami.

— Teraz Harper ci nie pomoże...— powiedział najwyższy z nich, zbliżając się do niej, zaciskając ręce w pięści.

— Nie radzę. Zacznę krzyczeć.— zagroziła, gdy poczuła nagły przypływ pewności siebie. Już wiedziała, co zrobić i jak się obronić. Nie zamierzała mu tego odpuścić.

— Nikt cię tutaj nie znajdzie. Mam nadzieję, że o tym wiesz...— stwierdził Dustin i złapał ją w pasie. Jeden zakrył jej usta dłonią, żeby nie krzyczała.

Madeline ugryzła w rękę najwyższego, a ten zdezorientowany natychmiast wziął dłoń z jej ust. Obróciła się w stronę Dustina i położyła ręce na jego ramionach. Również zdezorientowany patrzył na nią, a wtedy szybko go pocałowała. Zaskoczony oddał pocałunek i wtem Madeline z całej siły uderzyła chłopaka w krocze, przez co zwinął się z bólu. Popatrzyła na przydupasów chłopaka.

— Nie radzę. Skończycie tak jak on...— wymamrotała wściekła, a chłopacy mimo wszystko się przerazili. Przerazili się dziewczyny dwa razy mniejszej od nich, ale ich kolega walający się z bólu na podłodze mówił sam za siebie.

Powaliła Dustina na kafelki i usiadła na nim. Teraz zdecydowanie pojawiła się ta zła Madeline, która naprawdę potrafiła zniszczyć życie jednym zdaniem.

Dostał prawym sierpowym w nos i szczękę. Krew zaczęła sączyć się z jego nosa. Ostatni raz dziewczyna uderzyła chłopaka z liścia, wstała z konającego z bólu Dustina i otrzepała ręce. Spojrzała na chłopaka i westchnęła.

— Mówiłam. Nie warto ze mną zadzierać. A ty…— wskazała na leżącego.— odwołasz wszystko, co napisałeś w internecie, bo następnym razem już nie będę taka opanowana.

Dokończyła z uśmiechem i wyszła z łazienki, zarzucając włosy do tyłu, zostawiając przerażonych chłopaków samych. Oni sami nie mogli uwierzyć, że Madeline właśnie załatwiła Dustina.

— No nie stójcie tak debile, tylko pomóżcie mi wstać!

W międzyczasie Madeline wróciła do klasy i przysiadła się z powrotem na krześle obok Nicky'ego.

— Już jestem.

— Gdzie ty byłaś tak długo?— zapytał brunet, gdy odwrócił się w jej stronę.

— Nieważne, kobiece sprawy.— uśmiechnęła się niewinnie i usiadła prosto, gdy nauczycielka weszła do sali, a na korytarzu rozległ się głośny dzwonek ogłaszający lekcję.

— No, więc dlate–

Zaczęła tłumaczyć nauczycielka, ale nie dokończyła, gdyż w drzwiach stanął dyrektor razem z krwawiącym Dustinem i jego przydupasami. Dustin trzymał sobie chusteczkę higieniczną przy mocno krwawiącym nosie.

— Czy mogę prosić Madeline Smith oraz Nicky'ego Harpera?— zapytał, a para popatrzyła na siebie w przerażeniu.

— Oczywiście.— nauczycielka kiwnęła głową, a owa dwójka wstała i wyszła z klasy za dyrektorem.

Kiedy weszli do gabinetu, dyrektor kazał im usiąść. Madeline wiedziała, co przeskrobała, dlatego bawiła się skrawkiem swojej przykrótkiej koszulki, a Nicky siedział z założonymi rękami, nie wiedząc, co zrobił.

— Czemu pan nas tutaj...— zaczął przerażony Nicky. Wszyscy wiedzieli, że dyrektor szkoły jest niemiły i wiecznie zdenerwowany. Nie warto z nim zadzierać.

— Doszły do mnie słuchy, że w łazience doszło do... bójki.

— To ona mnie pobiła!— krzyknął Dustin, który wyglądał na wściekłego.

— Proszę o ciszę!— krzyknął dyrektor i wstał z krzesła.— Najpierw załatwimy sprawę kompromitującego wpisu do internetu. To twoja sprawa Dustin, tak?

— Ale taka prawda! Smith to dziwka, która wskoczy do łóżka każdemu!— krzyknął wściekły chłopak, a Madeline westchnęła ciężko, wywracając oczami. Miała już dość tego tematu.

— Cisza!— warknął dyrektor i uderzył pięścią w stół.— Jak to było?— zwrócił się w stronę Madeline i Nicky'ego.

— Faktycznie, spałam z Nickym, ale naprawdę nikogo nie powinno to obchodzić. Mamy po siedemnaście lat i wolno nam. Jestem legalna...— zaczęła blondynka, od razu strzelając buraka, jednak na szczęście nie było tego widać przez podkład.— Na następny dzień był wpis o tym, że... wie pan.

— A ta bójka?— zapytał już łagodniej. To właśnie dziewczynie wierzył, a poza tym, sam widział ten okropny wpis.

— Poszłam do łazienki się ogarnąć, bo przyznaję, płakałam. Gdy chciałam wyjść, złapali mnie chłopcy.— wskazała na pozostałą trójkę.— Musiałam się bronić.— stwierdziła i wzruszyła ramionami.

— W to jestem w stanie uwierzyć.— mruknął dyrektor.

— Wcale tak nie było!— krzyknął Dustin, ale został uciszony ręką kolegi, który zamierzał się przyznać. Nie chciał mieć więcej kłopotów.

— Było tak, panie dyrektorze.— przyznał jeden z przydupasów, a Dustin popatrzył na niego groźnie.

— W takim razie wasza trójka dostaje po nagannie, ciebie Dustin mam na oku, a wy…— wskazał na Madeline i Nicky'ego.— wracajcie na lekcje, już.— rozkazał dyrektor, a owa dwójka wyszła z gabinetu.

— Czemu nic nie mówiłaś!? Nieźle go załatwiłaś! Ty mu chyba nos złamałaś!— powiedział podekscytowany Nicky i razem z Madeline wybuchnął śmiechem.

— Chciałam ci później powiedzieć.

— Dobrze. Chodźmy na lekcje, bo nauczycielka nas zabije.— odparł Nicky i złapał ją za rękę, ciągnąc w stronę sali.

— Już jesteśmy.— powiedziała Madeline, gdy weszli do sali i usiedli w swojej ławce. Nie wierzyli, że pokonali Dustina.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top