Małe wielkie zmiany.

Sakura:
Zapowiadał się kolejny pogodny dzień, wyszłam z jaskini rozglądając się dookoła. Muszę przyznać że było naprawdę przyjemnie, świeże powietrze i świergot ptaków. Ale wszystko co dobre kiedyś się kończy.
-Chodź już i uważaj by w nic się nie wpakować.
-Już idę tato!
Czarnooki spojrzał na mnie co najmniej jak bym była z innej planety, a ja zaśmiałam się pod nosem. Gdy byliśmy już pod jaskinią czułam się dziwnie, nawet bardzo tak nieswojo za to po nim nic nie było widać. Weszliśmy do jaskini i z każdym krokiem robiło się ciemniej gdy nagle poczułam uścisk na mojej dłoni.
-Nie możemy zwracać na siebie uwagi a ja dobrze widzę w ciemności będę cie prowadzić.
Skinęłam tylko głową raczej tego nie widział i ruszyliśmy. Dziwnie się czułam trzymając go za rękę gdy byłam młodsza w tej chwili bym chyba miała spazmy. Teraz ja Sakura Haruno idę trzymając go za rękę i jedyne co czuje to dziwny ścisk żołądka. Nie czuje się ani szczęśliwa ani zła, nie czuje nic. Coraz bardziej pogrążam się w swoich myślach co chwile stawiając kolejny krok.Dlaczego tak bardzo zależy mu na tym bym mu wybaczyła? Przez tyle czasu ciężko zapomnieć o wszystkim co złe, chodź były też przyjemne chwile i nie raz mnie uratował.Z przemyśleń wyrwał mnie chłopak.
-Przygotuj się Sakura
-Dobrze...
Za kolejnym zakrętem chowała się wielka grota z przepaścią która miała co najmniej dwadzieścia metrów głębokości a na samym środku był wielki kryształ który świecił własnym światłem.
-Coś czuje że to nasze dziwne źródło chakry, Sakura jesteś w stanie coś wyczuć?
-Jest bardzo negatywna.
wyszeptałam.
Nagle poczułam się strasznie, nogi same mi się uginały. Poczułam jak by cała moja chakra ulatywała w powietrze. Chłopak spojrzał na mnie dziwnie.
-Sasuke proszę zabierz mnie stąd, coś jest nie tak..
I poczułam się ciężka aż mnie ścięło z nóg.

Sasuke;
-Sakura? Co ci je...
Złapałem szybko dziewczynę, ten kryształ dosłownie wysysał z niej całe siły ale mi nic nie było, jak to jest możliwe. Trzeba się szybko stąd ulotnić zanim jej stan się pogorszy.
Wziąłem ledwo przytomną dziewczynę na ręce.
-Puść, ja dam rade...
-Rinnegan!

Przeniosłem nas do jej mieszkania, była  nieprzytomna ale to przez sporą utratę chakry. położyłem ją delikatnie na łóżku po czym sam na nie opadłem. Używanie Rinnegana na duże odległości jest bardzo ciężkie i pochłania dużą ilość chakry. 
-Będę musiał z nią zostać puki się nie ocknie.
Wstałem i postanowiłem obejrzeć mieszkanie różowowłosej. Zawsze gdy tu byłem to tylko w jej pokoju. Cicho wyszedłem i zamknąłem drzwi, jej mieszkanie było spore i wcale nie pokryte różem jak się spodziewałem ale bordowym i bielą. Meble były z ciemnego drewna i wszędzie panował porządek. Z jej pokoju przechodziło się do salonu połączonego z kuchnią zwróciłem uwagę na zdjęcia zawieszone nad kanapą były po kolei jej zdjęcia od najmłodszej do najstarszej. Pierwsze było z jej rodzicami na polu kwiatów, drugie było jak była trochę starsza z Ino zgaduje że to był pierwszy rok w akademii. Trzecie było z opaską liścia więc już po akademii. Później było dopiero zdjęcie gdy ona jest przytulana przez rodziców a w dłoniach trzyma dyplom jak zgaduje medyczny. Lecz najdziwniejsza była pusta ramka obok tych wszystkich zdjęć.
Gdy otworzyłem drzwi do kolejnego pomieszczenia mocno się zdziwiłem, wyglądał jak gabinet lekarski. Na środku było duże biurko po brzegi wypchane papierami a na regałach było pełno ksiąg i zwojów. Spojrzałem na papiery a tam były opisane choroby i stany pacjentów, wypisy i inne lekarskie dokumentacje. 
-Ona musi być mocno przepracowana..
-Nie jestem jak musisz wiedzieć a o szperanie w prywatnych rzeczach należało by się spytać!
Wyrwała mi pojedynczą kartkę z ręki.
Jakim cudem tak szybko doszła do siebie.
-Masz racje, przepraszam.
-Echh chodź napijemy się herbaty.
-Ja to zrobię ty usiądź i odpocznij,  nie ma żadnego ale.

Dziewczyna tylko skinęła mi głową i ruszyliśmy do kuchni gdzie wstawiłem wodę i zaparzyłem herbaty widziałem że dziewczyna czuje się mocno skrępowana.
-Proszę
Podałem jej herbatę i sam usiadłem naprzeciwko niej.
-Jak się czujesz?
-Lepiej dziękuje, ale dlaczego tobie nic się nie stało?
-Moja chakra dalej jest mroczna.
-A serce?
Spojrzała mi w oczy, moje serce zabiło mocniej niż zawsze.

-Nie wiem.
-Zmieniłeś się Sasuke, tylko jeszcze nie wiem czy na gorsze czy na lepsze.
-Ty też się zmieniałaś, stałaś się bardzo silna chyba jesteś najsilniejszą ninja w wiosce.
Widziałem że na jej policzki wdarł się rumieniec.
-Dziękuję.

Upiliśmy łyk herbaty

-Co do twoich przeprosin, tych w jaskini... Przyjmuje je ale zrób wszystko bym tego nie pożałowała.

Uśmiechnąłem się lekko do dziewczyny, na co ona zrobiła tak duże oczy że aż mnie to rozbawiło.
-Ja też potrafię się uśmiechać.
-Nie podejrzewała bym cię o to. 

Nagle dziewczyna wstała i podeszła do barku i wyciągnęła nie jedną a dwie wódki.
Jutro będziemy myśleć o misji a dziś opijmy twój powrót. Dziewczyna wysłała swoje klony do Ino i Saia, Naruto i Hinaty.
-To nie jest konieczne Sakura... wolał bym tego uniknąć.
-Nie chce słyszeć nie! Wszyscy się pomieścimy tym bardziej że ino zawsze wraca do domu a Naruto mogę przenocować z Hinatą tutaj na kanapie a ty pójdziesz do gościnnego i nie chce słyszeć nie!
Burknąłem pod nosem i nim dopiliśmy herbatę wpadła cała banda.
Zapowiadał się ciekawy wieczór patrząc na to że każdy przyniósł średnio po dwie wódki.
Ja siedziałem obok Sakury a reszta par obok siebie. Widziałam że Sakura spuszcza głowę widząc całującą się Ino i Saia, jak by była zawstydzona.

Minęło już 3 godziny i pięć butelek sake. Musze przyznać że jak nie jestem trzeźwy całkiem nieźle idzie mi dogadywanie się z tymi ludźmi. Hinata była przytulona do Naruto a Ino do Saia wszyscy byli w bardzo dobrym humorze gdy nagle Sakura wstała i poszła w kierunku pokoju.
-Sasuke idź i porozmawiaj z Sakurcią!
Powiedział już podchmielony Naruto, skinąłem mu głową i chwile później poszedłem za nią.

Gdy wchodziłam usłyszałem cichy szloch, dziewczyna siedziała na balkonie na ławce. Usiadłem obok i zerknąłem na nią, miała rumieńce i przeszklone oczy, wyglądała uroczo.
-Dlaczego płakałaś?
-Nie płakałam...
-Sakua nie kłam co się stało.
Nagle dziewczyna podeszła do balustrady balkonu i oparła się o niego łokciami.
-Chcesz wiedzieć co się stało? Ty mi się stałeś! Wszyscy moi przyjaciele już kogoś mają, myślą o zakładaniu rodziny a ja?Ja przez to co się działo nie potrafię pokochać kogoś innego niż Ciebie Sasuke!

Poczułem coś dziwnego, coś czego nigdy nie czułem ale naprawdę nie wiem co to było ale nie byłem w stanie się nawet ruszyć.
-Nie jestem zdolny kochać Sakura.

Po policzku dziewczyny poleciała pojedyncza łza.
-Zawsze byłam przy tobie zawsze byłam gotowa oddać swoje życie dla ciebie. Dla ciebie zawsze byłam tylko przeszkodą, słabą i beznadziejną dziewczynką. Ciężko trenowałam by udowodnić Ci że się mylisz! A teraz gdy jestem silna jestem szanowana nie czuje z siebie  zadowolenia. 
Zrobiłem krok w jej stronę ale się odsunęła.

-Sakura to prawda miałem Cię tylko za przeszkodę...

Po jej policzku popłynęły kolejne łzy.

-Ale zawsze cię podziwiałem to ty byłaś tą która nas łączyła, teraz jesteś silna i szanowana i naprawdę udowodniłaś mi że się myliłem. Nigdy nie byłaś dla mnie obojętna.
-Dlatego próbowałeś mnie zabić?

Jej całe ciało drżało a słowa były ledwo słyszalne.

-Nie wiem co wtedy mnie kierowało chyba chęć tego by wszystko było łatwiejsze.

Znów zrobiłem krok do przodu, dziewczyna odwróciła się do mnie tyłem i nic nie mówiła. Nie jestem dobry w relacjach damsko-męskich, westchnąłem i objąłem dziewczynę od tyłu.

-Dlaczego taki jesteś?

-Jaki?
Odwróciłem ją do siebie przodem i pierwszy raz spojrzałem na nią inaczej, nie jak na małą dziewczynkę która potrzebuje pomocy tylko jak na dorosłą kobietę. Lekko roztrzepane różowe włosy, pełne usta i duże zielone oczy. 

-Nie patrz tak na mnie wiem że nie wyglądam najlepiej...

Chciała zabrać głowę leć złapałem jej podbródek i skierowałem naprzeciw mojej twarzy.
-Czasem za dużo gadasz Sakura, Wyglądasz ślicznie.
Pocałowałem ją delikatnie w czoło na co dziewczyna oblała się rumieńcem, dałem jej dwa palce na czoło.

-Dziękuje ci za to wszystko.

-Za co?

Dziewczyna spojrzała się na mnie pytająco.

-Za to że byłaś przy mnie kiedy każdego odtrącałem, za twoją wiarę, wsparcie za to że byłaś dla mnie przyjaciółką kiedy ja byłem jaki byłem.

Dziewczyna spojrzała na mnie a z jej oczu poleciała kolejna łza która szybko starłem kciukiem, spojrzałem na jej usta a ona na moje i lekko się ku siebie zbliżaliśmy gdy nagle do pokoju wpadł bo zdecydowanie nie wszedł nawalony Naruto.

-Szto tak dłogoo rozmawiacieee no chodźcieeee 

-Wypierdalaj Nar...

Dziewczyna położyła mi rękę na usta i się zaśmiała.

-Chodź lepiej go zaniesiemy do pokoju .
Podnieśliśmy go i zanieśliśmy do pokoju gościnnego ponieważ kanapa była zajęta, Hinata też zasnęła na kanapie więc wziąłem ją na ręce i przeniosłem do Naruto za uzgodnieniem to z  zielonooką. Chwilę potem Ino i Sai też już poszli w końcu było już grubo po drugiej.

Wróciłem do salonu i zacząłem zbierać naczynia i zanosić do zlewu, gdy wróciłem spojrzałem na kanapę.
-Sakura ktoś ci coś rozlał na kanapę.}
-Zamorduje ich! 
-Ehhhh Sasuke będziesz musiał spać u mnie w pokoju.

-Nie ma mowy będę spał tutaj.
-Przestań i chodź!
Dziewczyna pociągła mnie za rękę do pokoju, po czym poszła pod prysznic. Gdy wróciła zrobiłem to samo co różowowłosa. Wchodząc pod chłodny strumień wody poczułem niesamowitą ulgę, nawet nie wiedziałem że jestem taki spięty. W mojej głowie wszystko wirowało i to nie tylko przez nadmiar alkoholu ale i przez nią. Zaczynam się gubić w tym wszystkim, czy ja chcę jej bliskości?

Gdy wróciłem z pod prysznica spojrzałem na łóżko dziewczyny na którym już słodko spała. Była ubrana w krótkie dresowe spodenki i bluzkę bez rękawów. Postanowiłem że rozłożę śpiwór na ziemi.

-Saske proszę chodź spać ze mną.
Wymamrotała przez sen i spojrzała na mnie przymrożonymi oczami.

Skinąłem głową i położyłem się obok, położyłem się na boku i spojrzałem na nią. Miała duże łóżko dzięki czemu bliskość mnie była przesadzona. Dziwnie się czułem ponieważ ostatni raz spałem z kobietą mając 3 latka i to była moja mama.

-Dobranoc Sakura.
-Dobranoc Sasuke.


No i mamy kolejny rozdział :D Przepraszam że nie dodałam wczoraj ale miałam pępkowe i stwierdziłam że pisanie po alkoholu to zły pomysł :D Mam nadzieje że podoba wam się rozdział a w miarach przeprosin ten rozdział jest troszkę dłuższy :D Dajcie mi znać czy wam się podoba zostawiając łapki w górze i jakieś gwiazdki :D 

 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top