Rozdział XXX
Siedziałam w pokoju przez trzy dni. Nie jadłam, nie spałam, nie wychodziłam nie robiłam nic.
Siedziałam tępo na łóżku i gapiłam się w ściane. Ethan próbował wepchać mi na chama jedzenie do buzi
Ostatecznie kończyło się to tak że wszystko było brudne oprócz mnie.
Unikałam każdego.
Dzisiaj powiedziałam sobie że kobiec z tym. Koniec z tym stanem.
To nie ja powinnam cierpieć tylko on. I tak będzie
Umyłam się w gorącej wodzie, pomalowałam i ubrałam w czarny cropp z jasnymi jeansami.
Zeszłam ma dół i otworzyłam sok. Nalałam trochę do szklanki po czym upiłam łyka.
Po chwili dołączyli do mnie Luke,Dyl i mój brat. Ethan się uszczypnął by sprawdzić czy to przypadkiem nie sen. Luke mocno mnie przytulił a Dylan wypił mój sok.
Zgromiłam go spojrzeniem ale złagodniałam gdy zrobił minkę zbitego psa. Uśmiechnął się zwycięsko i usiadł przy stole.
- I jak się czujesz??!- spytał mój brat
- Źle, ale to on ma cierpieć a nie ja-powiedziałam hardo patrząc mu w oczy, choć było to cholernie trudne
- Dzielna dziewczynka- poczochrał mi włosy
- Zostałam porwana i pyskowałam to dla czego teraz miałabym być słaba?!- prychnęłam- Ide do parku
- Tylko wróć szybko
- Troche mi się zejdzie, musze zabrać z jego domu mój naszyjnik- co z tego że od niego! Mój to mój!!
- W razie czego dzwoń
- Jasne. Pa- ubrałam buty i wyszłam.
Przeszłam przez park kilka razy kręcąc się obok jeziora. W końcu zebrałam w sobie na tyle siły by pójść tam.
Zapukałam ale nikt mi nie otworzył. Zaczęłam walić jeszcze mocniej. Po chwili w drzwiach pojawił się zaspany Jack a za nim widziałam Justina i Toma.
- Co tutaj robisz??!- spytał
- Zostawiłam tutaj jedną rzecz- mruknęłam niechętnie
- Wchodź- przepuścił mnie
- Hej Abigail- Tom podszedł i mnie uścisnął podobnie zrobił Jus tylko on jeszcze pocałował mnie w policzek
- To gdzie masz tą rzecz?!- spytał Jack
- W twojej sypialni
- Kiedyś była nasza- szepnął do siebie. Chyba miałam nie słyszeć
- Kiedyś- spojrzałam mu w oczy
- Abigail wiem że skrzywdziłem ciebie
- Mam już kogoś lepszego- warknęłam.
Chłopak otworzył szeroko oczy a po chwili zacisnął szczęke i kipił ze złości
- Nigdy mnie nie kochałaś- stwierdził
- Kochałam! Ale ty to zjebałeś!- syknęłam i znalazłam naszyjnik.
Zapięłam go na szyi po czym odwróciłam się do Jack'a
- Tylko po niego wróciłaś?!?
- Tak, bede mieć pamiątkę jak stąd wyjade- rzuciłam na odchodne
Trzasnęłam drzwiami. Po drugiej stronie ulicy stała postać cała na czarno. Nagle podniosła głowę. On..
Wyciagnął nóż i zaczął podchodzić do mnie. Cofałam się z każdym jego krokiem.
- Uspokoj się- powiedziałam
- Już nie jesteś taka cwana?!- uśmiechnął się podle
- Zastanów się- powiedziałam spokojnie- To tylko litera- prychnęłam
- To jest jak oznaczenie suko!!
Perspektywa Jack'a
Gdy wyszła z hukiem gapiłem się chwile w drewnianą powłokę. Ona chce wyjechać.
Szybko wyszłem z domu i zacząłem się rozgladać. Kawałek dalej zobaczyłem jak ktoś podchodzi do niej z nożem.
Dziewczyna się cofała ale po chwili stanęła. Mężczyzna zrobił to samo a ona zaczęła negocjować z nim.
- Uspokój się- poleciła chłopakowi.
Przyjrzałem mu się dokładnie i strwierdziłem że ona wtedy mówiła prawdę
Chłopak na dłoni miał wycięte nożem duże A jak Abigail.
-Już nie jesteś taka cwana??- Isaac prychnął
- Zastanów się. To tylko litera- mulisz się Abigail. Dla nas to coś więcej.
Plama na honorze
- To jest oznaczenie suko!!- krzyknął i zaatakował ją nożem.
Dziewczyna zrobiła unik tak że stała za nim. Mocno kopnęła go w plecy a chłopak upadł na kolana. Dobiła go do ziemi i przygniotła własnym ciężarem.
Sprytna
- Co?? Nie spodziewałeś się tego kurwa nie?!?- spytała krzykiem
- Złaź ze mnie suko!!- ryknął
Podeszłem do nich i zdjęłem dziewczyne z niego.
- A ty chuju też mnie zostaw- warknęła w moją stronę
Perspektywa Abigail
Nagle ktoś odciagnął mnie od Isaac'a. Syknęłam cicho bo wiedziałam kto to.
Powiedziałam mu żeby mnie zostawił ale nie posłuchał.
Isaac podniósł się z ziemi a potem uśmiechnął kpiąco
- Co dalej szefie robimy z tą dziwką?!
- Oddaj nóż- rozkazał Jack- Odwróć się- nakazał
Chłopak wykonał jego polecenie a.po chwili Jack poderżnął mu gardło.
Uciekłam do domu. Mocno zdzyszana walnęłam się na kanape w salonie.
Jeszcze jutro wyjade- powiedziałam sobie w myślach
**************
Rano wyszłam z pokoju z walizką. Ethan zaakceptował to ale już Jack nie.
Wczoraj dobijał się do drzwi. Nie wiem po co !? I co on jeszcze chce ale mało mnie to obchodzi.
Zapięłam kurtke po samą szyje po czym wyszłam w towarzystwie Ethana i chłopaków. Zawieźli mnie na Lotnisko z kąd mam lot do NY.
Na początku mam pracować w kancelarii przyjaciela mojego brata a potem się zobaczy.
Wysiadłam z auta i ruszyłam z nimi do kontroli. Sprawdzili mnie i mohe bagaże. Potem poszłam do bramki gdzie pożegnali mnie chłopcy.
Kilka łez poleciało mi po policzkach ale każdy z nich mnie pocieszał swoimi kiepskimi żartami.
Wsiadłam do samolotu i zajęłam swoje miejsce. Obok mnie usiadł jakiś chłopak ze słuchawkami.
Uśmiechnęłam się przyjaźnie co odwzajemnił.
Lot trwał kilka godzin ale wreszcie zobaczyłam New York.
Te wszystkie wieżowce i auta. Pełno ludzi, taksówek, sklepów. Wszystko takie wielkie i nie przerysowane
Zaczynamy nowe życie Abi. Całkiem nowe....
Jeśli ktoś jeszcze to czyta to mam wiadomość!! Powstanie druga część tej książki.
Dziękuje wszystkim za gwiazdki, komentarze i miłe słowa!!❤❤💞
Kocham was
Kxx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top