Rozdział XV

Dostałam znaki!!!!
Bardzo się ciesze że ktoś to czyta
Dziękuje wam wszystkim❤❤


Myślałam że się obudziłam ale nie mogłam otworzyć oczu, moje powieki były za ciężkie. Nie ma bata nie podniose ich...

- Dlaczego ona nie wstaje??-spytał Jack

- To twoja wina huju- fuknął na niego Tom

-Jeszcze czego- prychnął

Zaczęłam próbować otworzyć oczy. Pierwsza próba, nic. Druga i nic. Trzecia i w końcu otworzyłam szeroko oczy.

Cztery pary oczu były wgapione we mnie i nawet jeden nie mrugnął

- Udawałaś głupia suko?!- Jack bardziej stwierdził niż zapytał

-Nie

- Jeszcze czego!? Myślisz że ci uwierze??

- Weź mnie zabij od razu. Nie mam ochoty patrzeć na ciebie

- Jesteś mi potrzebna- powiedział podchodząc blisko- Jak nikt inny- szepnął

- Wal sie- prychnęłam

Widziałam jak zaciska pięści ale chamuje się przed uderzeniem mnie. Jednak ten Justin jest kimś ważniejszym niż tylko ich lekarzem

- Szefie musimy iść- poinformował go Daniel

- Jasne- wysyczał przez zaciśnięte zęby

Byłam ciekawa gdzie idą ale gdzie ja tak wyjdę, skoro nawet oczu otworzyć nie mogłam.

- W pokoju są kamery więc nie masz szans na ucieczke

- Dobrze

Gdy wyszli wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Rozebrałam się i umyłam. Po tym zarzyłam tabletki i nasmarowałam siniaki maściami od Justin'a

Na półce zobaczyłam moją starą bluzkę. Może i była już wyprana ale krew nie zeszła do końca
Ubrałam ją i moje stare spodenki
Wyszłam i usiadłam na łóżku, jedynie co mogłam robić to spać i jeszcze raz spać i tak też zrobiłam

***********

Obudziłam się pod wpływem czyjegoś krzyku z pokoju obok

- Jack!!!-  krzyknął Daniel- Nie ruszaj się

Usiadłam i zobaczyłam że obok mnie stoi tacka z normalnym jedzeniem
Wzięłam łyżkę i zaczęłam  jeść budyń. Gdy skończyłam drzwi się otworzyły a w nich stanęli Tom podtrzymujący Jack'a

Zerwałam się i podbiegłam do nich mimo okropnego bólu. Pomogłam mu zanieść Jack'a na łóżko i sama usiadłam obok

- Co mu??

- Został postrzelony- powiedział cicho

- Jak?? Gdzie??- zadawałam kolejne pytania

- Z broni, daleko

- To ma sens- powiedziałam zamyślona po czym prychnęłam

- Tom wyjdź- Jack się odezwał

- Dobra- Tom uniósł ręce i wyszedł

Wyciągnęłam kordłe z pod Jack'a i go nakryłam. Poprawiłam mu poduszkę i  usiadłam na podłodze.

- Chodź tu- powiedział hardo

- Nie

-Chodź

- Pojebało ciebie??

- Zwracaj sie- warknął

Wstałam i usiadłam przy nim. Spojrzałam wyczekująco i zobaczyłam jak wyciągnął dłoń w moją strone. Obrócił się na plecy i pociągnął mnie za sobą. Spojrzałam na jego ramie. Oboje mieliśmy postrzelone te same. Prychnęłam pod nosem, zwracając przy tym uwage czarnowłosego.

- Z czego prychasz??

- Z niczego, naprawdę- cieszyłam się że leże obok niego i moge obrócić głowe by nie widział jak się uśmiecham

- Pocałowuj mnie- powiedział władczo

- Chyba ciebie pogrzało. Tom!!!!!- krzyknęłam na cały głos

Chłopak po chwili stał w drzwiach z niepokojem wymalowanym na twarzy

- Co się stało??

- Mam pytanie

- Jakie?

- Jak Jack'a postrzelono to czy są teraz skutki uboczne w postaci debilizmu??- Jack gwałtownie szarpnął moje włosy i wpił się w moje usta

Odepchnęłam go i uderzyłam w polik
Tom odciągnął mnie jak najdalej od szarookiego i razem obserwowaliśmy jego reakcje

- Tom!! Wypierdalaj stąd!!!- wrzasnął na cały dom

Tom puścił mnie i wyszedł z pokoju
Jack wstał z łóżka i zaczął powoli podchodzić

- Wiesz co zrobiłaś??- warknał i szybkim ruchem przydusił mnie do ściany

- Tak

- A wiesz co cie za to czeka??!!

- Skąd mam to wiedzieć!?!?- chłopak przycisnał mnie do ściany i uśmiechnął się szyderczo

- To zaraz zobaczysz!!- przydusił mnie jeszcze mocniej i zaczął zadawać mocne uderzenia w brzuch, nie miałam jak się zakryć bo mnie dusił

Poczułam jak moje poliki robią się mokre. Rzucił mną o ziemie i usiadł okrakiem, zaczął mnie bić po twarzy
Potem mu się znudziła ta pozycja więc wstał i kopnął mnie w żebra
Usłyszałam charakterystyczne chrupnięcie i on chyba też bo trochę się przestraszył i przestał. Zostawił mnie samą na podłodze, wokół była krew. Zaczęłam zamykać oczy i potem już nic nie widziałam

Perspektywa Jack'a

Wyszłem z pokoju i spokojnie przeszłem do gabinetu Justina. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się blado

- Co się stało?? Chodzi o Abigail czy o ciebie?- spytał

- O nią. Weź sprawdź czy żyje, ja nie mam czasu-powiedziałem i wyszedłem

Moja ulubiona trójka podbiegła do mnie ze strachem w oczach.

- Szefie!! Coś się stało dziewczynie

- Coś czyli??

- Nie gadaj huju że to ty ją pobiłeś do nieprzytomności- otworzyłem szerzej oczy bo nie sądziłem że pobiłem ją do takiego stanu, podbiegłem do mojego pokoju

Dziewczyna leżała cała we krwi na podłodze. Nieprzytomna. Kucnęłem obok niej i zacząłem trząść

- Abigail!!!Obudź się!!

- Kurwa mać!!- do pokoju wszedł Jus
- Ty jesteś chory psychicznie czy co??

- Zajmij się nią do mojego powrotu. Wtedy to ja będe się nią opiekować

- Tak jak teraz się opiekowałeś?? Chyba śnisz że ci ją zostawie

- Nie masz nic do gadania- warknąłem i wyszedłem z pokoju

Perspektywa Abigail

- Abi! Abi obudź się!- ktoś delikatnie mną szturchał

- Jak to ty Jack to odpierdol się bo ci zęby wybije- usłyszałam ciche prychnięcie, otworzyłam oczy i uśmiechnęłam się mimowolnie- Gdzie ten skurwiel??- spytałam Justina

- Nie ma go narazie- pierwszy raz mogłam mu się dokładnie przyjrzeć. Gęste brązowe włosy, szamaragdowe oczy i pełne malinowe usta. Przystojny, na oko 25 lat, umięśniony i całe ręce w tatuażach.- Mogę ci zrobić zdjęcie jak chcesz- prychnęłam cicho na jego słowa

- Oczywiście tylko że taki ktoś jak wasz szef zabrał mi telefon

- Wiem że Zamęt jest nieobliczalny ale to też ty go sprowokowałaś- jaki Zamęt? O co mu chodzi?

- Kto to Zamęt??- chciał mi odpowiedzieć gdy......

##❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤##

Dajcie znać czy wam się podoba moje opowiadanie.
Komentarze i opinie bardzo mnie zmotywują do dalszego pisania

Kocham was!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top