Rozdział XXI

Perspektywa Jack'a

Obudziłem się w łóżku. W mojej sypialni. Przekręciłem się z nadzieją że ta jędza będzie obok, ale nie. Zerwałem się szybko i od razu pożałowałem. Głowa strasznie mnie rozbolała a w szafce nie było ani tabletek ani wody. Świetnie, jeszcze ta suka uciekła. Zeszłem na dół i wziąłem tabletki, które zapiłem wodą. Cofnąłem się do salonu i jak się spodziewałem zastałem tam ją. Siedziała w rogu pokoju pomiędzy komodą a grzejnikiem, na małej poduszce z podkulonymi nogami. Podszedłem do niej i wziąłem na ręce w stylu panny młodej. Położyłem ją zakrywając kordłom. Usiadłem obok obserwując dziewczyne.

Nie jestem człowiekiem bez uczuć. Wiem że wczoraj przesadziłem, ale to nie moja wina że to ta dziewucha mnie prowokuje. A wczoraj zachowowała się jak jakiś psycholog.

Perspektywa Abigail

Lekko otworzyłam oczy i dotknęłam ręką materiału którym byłam przykryta. Spojrzałam w dół i zorientowałam się że leże w łóżku u niego w sypialni. Czułam obok siebie czyjąś obecność, spojrzałam w bok i odetchnęłam z ulgi. Którą przysłoniły wydarzenia z wczoraj, automatycznie przesunęłam się na drugi koniec łóżka i podkurczyłam nogi. Nie spuszczałam wzroku z jego twarzy. Był zdezorientowany i chyba troche się wstydził, ale nie wiem czego. Albo że dusił mnie do nieprzytomności albo że nachlał się w trzy dupy i ledwo doczołgał do sypialni.

- Przepraszam-szepnął

- Ta chyba ja powinnam przepraszać ciebie. To ja ciebie prowokowałam, ale to ty mnie kurwa dusiłeś!!- ostatnie sześć wyrazów krzyknęłam a on głośno przełknął śline

- Przepraszam, naprawdę!- powiedział głośniej

- Dobra- machnęłam ręką i wstałam, poszłam do łazienki obejrzeć szyje..Jak się tego wczoraj spodziewałam został mi fioletowy ślad jego palców- Kurde- mruknęłam i podskoczyłam z piskiem gdy zobaczyłam że stoi w drzwiach i mi się przygląda.

- Tom kupi ci jakieś kosmetyki by to zakryć, a jutro jedziemy na kolejne spotkanie- mruknął i opuścił łazienkę.

Umyłam się,założyłam czarne dresy, oraz biały top do pępka do tego czarną bluze i zeszłam na dół. Pozwoliłam sobie wyciągnąć składniki na gofry i przygotowałam ciasto. Zrobiłam gofry dla nas i znalazłam coś do nich. Weszłam do salonu gdzie siedział Jack przed komputerem, wogóle nie zwracając na mnie uwagi. Usiadłam obok i postawiłam mu talerz na klawiaturze. Ugryzłam gofra z bitą śmietaną i truskawkami patrząc na jego zadawoloną mine. Zaczął jeść gofry z zachwytem. Zamknął laptopa i włączył wielką plazme na ścianie.

- Przepraszam, ale...

- Nie przepraszaj- przerwał mi

- Oke- mruknęłam- Daj pilota to coś jest nudne- powiedziałam prosto z mostu i spodziewałam się jakoejś innej reakcji niż oddanie mi go. Przełączyłam na moje ulubione kreskówki. Chłopak westchnęł i wygodnie oparł się o oparcie kanapy

- Muszę wyjść na jakieś dwie godziny- powiedział i wstał- Nie uciekaj, bo źle się to dla ciebie skończy- uśmiechnął się i opuścił dom

No jak wywiozłeś mnie na drugi koniec kraju to nspewno by się to źle skończyło.

Posprzątałam jego cały dom i ułożyłam ciuchy w garderobie.
Gdy zaburczało mi w brzuchu skierowałam się do lodówki. Chciałam coś ugotować ale miał mało produktów. Zabrałam mu pieniądze z portfela który był na blacie i biegiem ubrałam kurtke z butami. Nke myślałam o tym że może mnie zabić, poprostu byłam głodna. Weszłam do sklepu i zaczęłam wybierać składniki dk spaghetti. Wzięłam makaron,mięso,warzywa i różne przyprawy. Zapłaciłam i rzuciłam się biegiem do domu znaczy się... do jego domu... Przed podjazdem zobaczyłam jego auto. Myślałam że się zabije. Ze strachem weszłam do domu, ściągnęłam buty i kurtke. Rozpakowałam zakupy z siatek i zaczęłam wyciągać potrzebne mi naczynia. Zabrałam się za gotowanie. Cały czas czułam strach przed Jack'iem. Nie wiedziałam gdzie jest, bo przecież auto ma na podjeździe a go samego nie ma w domu. Co na pieszo by szedł?? Napewno nie. Skończyłam gotować, nałożyłam sobie trochę a resztę zostawiłam dla niego. Usiadłam w jadalni i zaczęłam powoli jeść mój obiad. Po kilku minutach w domu rozległ się huk drzwi a następnie kilka głosów w tym Jack'a. Postanowiłam nie zwracać uwagi na to i dalej jeść. Jednak po chwili czwórka mężczyzn była w jadalni a Jack spojrzał na mnie zszokowany.

- Skąd ty to kurwa masz??- spytał patrząc na spaghetti, tak samo gapili się Daniel, Tom i Jeremy

- Ugotowałam, ale nic nie powiedziałeś o tym że nie moge gotować i wychodzić na zakupy- ci bandyci usiedli przy stole i zaczęli się ma mnie gapić- Boże!- jękłam cicho i poszłam do kuchni. Nałożyłam spaghetti na cztery talerze i wzięłam na dwie ręce, podałam im je razem z widelcami a sama usiadłam przy swoim talerzu kończąc obiad. Jack rozmarzył się ma chwile powoli żując jedzenie. Zmarszczyłam brwi bo każdy odchylił głowe do tyłu z jękiem rozmarzenia- Aż tak długo nie jedliście??- spytałam cicho

- Te suki z z naszego wspólnego domu nie umieją gotować- mruknął Daniel

- To prawda- potwierdził Tom- Będziesz gotować dla nas codziennie a my będziemy tutaj przychodzić- prychnął

- Dobrze- powiedziałam i zebrałam talerze

- Jack ty ją wychowałeś- powiedział Jeremy

- A chcesz talerzem w zęby??- warknęłam a Jack zaczął się śmiać

- Kosmetyki masz na blacie- krzyknął gdy wkładałam naczynia do zmywarki

- Dziękuje szefie!!- zaczęłam się śmiać ale opamiętałam się i poszłam do sylialni by rozpakować torbe z kosmetykami

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top