Rozdział Trzeci
Stella's POV
Siedziałam i siedziałam na tym fotelu, bez końca wpatrując się w szmaragdowe źrenice Harry'ego, które były tak samo pociągające jak i sam ich właściciel.
Jak wyglądał Harry?
Chodzący ideał, jak już wspominałam!
Po namyśle stwierdzam, iż chyba go opiszę, bo każdy z nas ma inne poczucie słowa idealny (od autorki: weźmy na przykład mnie. Zakochałam się w pewnym chłopaku, na którego, idę o zakład, nie rzuciłybyście nawet okiem).
A więc tak... Miał na sobie koszulę w kratę, która świetnie opinała jego mięśnie. Patrząc na jego muły* można było wywnioskować, że nie mało przesiedział na siłce.
Zgrabne nogi, których z pewnością pozazdrościłaby mu nie jedna dziewczyna przyodział w jasnobrązowe spodnie, spięte w pasie paskiem (nie przyznaję się do tego tekstu).
Jego nadgarstek zdobił metalowy zegarek w odcieniu srebrnego.
Włosy... włosy... Te jego kłaki, aż prosiły się o porządne poczochranie. Brunatne kudły, były idealnie i gustownie ułożone na żelu.
Hmm... Pracując na tak zacny wygląd musiał pewnie godzinami przesiadywać przed lustrem i stroić się.
Uśmiechnęłam się do swoich myśli.
Harry, jakby obudził się z głębokiego transu, potrząsnął głową (oczywiście tak, aby nie uszkodzić fryzury), przerwał nasz kontakt wzrokowy i lekko kiwając się na boki, ruszył posuwistym krokiem kierując się za zasłonę, gdzie czekała już na niego reszta lekko poddenerwowanego zespołu.
Po chwili usłyszałam rozmowę prowadzoną stłumionymi głosami:
- Ej, chłopaki, proszę wyjaśnijcie mi co to za laska tam siedzi - usłyszałam zachrypnięty głos loczkersa, którego chciałam już słuchać do końca mego życia.
- To jest chyba nasza menadżerka - powiedział głos, którego jeszcze nie słyszałam, więc - mam nadzieję, że zgodnie z prawdą - oddałam w posiadanie tego chłopaka, którego jeszcze nie poznałam.
- Tak, owszem, ale również nasza najukochańsza przyjaciółka, więc lepiej trzymaj się od niej z dala - to był chyba... Zayn?
Chwilę mi zajęło, zanim moja mózgownica przetworzyła dostarczone do niej informację. Tak... zajęłam się buforowaniem danych...
Zaraz, proszę, że co?!
Ten kretyn kazał mojemu Harry'emu trzymać się ode mnie z dala?!
O nie! O nie!
Dobre czasu minęły mój kochany Zayneczku!
Czas pokazać swą mroczną stronę, Stello!
Nikt nie będzie mi mówił co mam robić, nie po to jestem feministką!
Ruszyłam w stronę mulanta chcąc mu ostro wygarnąć, ale (przez mą prześwietną koordynację ruchowo - mózgową, która nie działa wyśmienicie z powodu braku tego drugiego ważnego organu, bo ja to w końcu ja, no bo kto, co?) wyrżnęłam w kurtynę.
Przed upadkiem uratował mnie jedynie mocny oraz pewny chwyt...
♣♧♣♧♣♧♣♧♣
* w tym miejscu chciałabym pozdrowić mą szanowną koordynatorkę
Hejka!
Proszę, zostawcie po sobie jakikolwiek ślad!
Buziaczki!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top