Rozdział 11 (bonusowy*)
*W tym samym czasie*
Perspektywa: Corbyn
Przed chwilą Nicole i Jack wyszli na przygotowaną przez chłopaka niespodziankę. Moim zdaniem dziewczyna będzie zadowolona.
Poszedłem do kuchni z kwiatami, które zostawiła dziewczyna. Nalałem wody do wazonu i postawiłem je na stoliku w salonie.
-Czy mógłbyś nie stawiać tego tutaj?-zapytał, widocznie wkurzony Daniel.
-Nie.-spojrzałem na niego ostro.-Wiesz, że przez ciebie Nicole płakała?
Chłopak nagle złagodniał i spojrzał na mnie wielkimi oczami. Zakrył twarz dłońmi i podparł się na kolanach.
-Ja nie chciałem, żeby płakała...-wymamrotał pod nosem.
-Coś ci chyba nie wyszło.-prychnąłem.-Mogłeś jej powiedzieć coś innego, a nie 'nie mamy o czym rozmawiać, więc nie rozmawiamy'.
-Wiem.-spojrzał na mnie.-Spierdoliłem do reszty, ale kiedy ich zobaczyłem na tym tarasie to...
-To co?-zapytałem, przechylając lekko głowę.
-To coś we mnie pękło..-spojrzał na swoje dłonie.- Zabolało mnie to, bo zależy mi na niej bardzo, ale nie wiem jak jej to powiedzieć.
-Trzeba było tak od razu.-walnąłem się w czoło z otwartej dłoni.
-Teraz już za późno,-pokręcił głową.- ona definitywnie woli Avery'ego.
-Jej też zależy stary, ale ty po prostu się od niej odsunąłeś.-położyłem rękę na jego ramieniu.
-Właśnie wiem, ale nie wygram z nim w żaden sposób.-przeczesał włosy ręką.
-Na początek na twoim miejscu przeprosiłbym ją za swoje zachowanie.- skrzyżowałem ręce na torsie.
-Ale co ja jej powiem?-spojrzał na mnie zirytowany.- Sory, że się do ciebie nie odzywałem, ale w chuj mnie zabolało jak zobaczyłem was na tarasie, bo cię kurwa kocham?
-Wow stary.-na fotelu usiadł Zach.-Nie myślałem, że ty tak na poważnie.
-Nie kurde,-spojrzał na niego.-na żarty mi się zebrało.
-Dobra, spokojnie.-westchnąłem.- Musisz się z nią pogodzić do jutra, bo wtedy ma urodziny.
-Tak, pamiętam.-chłopak wstał z miejsca.- Mam nawet dla niej prezent.
Wyszedł z salonu, a my z Herron'em spojrzeliśmy się na siebie. Po chwili wrócił z śliczną torebką na prezent.
Podał mi opakowanie, a Zach podszedł do mnie. Otworzyliśmy paczkę, a w niej było oprawione w ramkę zdjęcie z M&G Daniela z Nicole, potem bransoletka z jej imieniem i wisiorek z sercem. Zobaczyłem, że serce się otwiera i zajrzeliśmy do środka. Było tam nasze wspólne zdjęcie także z M&G.
-Naprawdę się postarałeś.-powiedział z uznaniem najmłodszy z nas.
-Tobie serio zależy.-podałem mu opakowanie, a on przytaknął i odniósł torebkę do pokoju.
-Czyli rozumiem, że masz zamiar ją przeprosić?-spytał Zach.
-No bardzo, ale nie wiem jak mam jej to pokazać.-usiadł z powrotem na kanapę.- Jack wie, a z nas wszystkim najbardziej nie okazuje żadnych uczuć, oprócz do siostry i rodziców.
-Jest bardzo śmiały i pewny siebie, jeśli o to chodzi.-powiedziałem, zastanawiając się nad tym co powiedziała mi Nicole.
-Dasz radę.-zachęcał go Herron.- Pomożemy ci.
-Najpierw musi mi wybaczyć, a potem zobaczymy.-westchnął ciężko.
-Miejmy nadzieję, że jeśli nic nie wymyślimy znajdziesz dziewczynę.-zaśmiałem się.
-Ha ha.-przewrócił oczami i uśmiechnął się do nas.- Dzięki, że mi pomożecie.
-Od tego jesteśmy.-powiedział 'młody' i poszedł do kuchni.
-Zawsze Ci pomożemy.-poklepałem go po ramieniu.- A teraz Herron zrób nam kawę!-krzyknąłem do chłopaka.
-A wy odpalcie konsole!-odkrzyknął, wychylając się z kuchni.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*(bonusowy*)-dodatkowy, z okazji tak dużego zainteresowania moją książką.
Dziękuję, że to czytacie! Jesteście dla mnie motywacją do tworzenia tego!
Dedykuję ten rozdział jednej z czytelniczek!! Twoje komentarze naprawdę dają mi chęci do pisania tego dalej, bo wiem, że mam dla kogo pisać!
Także do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top