Rozdział 10
Pov.Peter
Ze schodów za barem zszedł chłopak o czarnych włosach, który przypominał na oko 26 latka.
Kiedy mnie zobaczył, podszedł do mnie, klepnął przyjacielsko po plecach i zawołał :
- A niech to! Billy jak ty się zmieniłeś! Długo cię nie widziałem, co tam?
Odprowadziłem go trochę na bok i powiedziałem ściszonym trochę głosem :
- Cześć Black, też się cieszę, ale mam prośbę. Słuchaj, straciłem rodzinę i dom, musiałem poszukać sobie nowe mieszkanie i zostałem bez pieniędzy. Czy możesz mnie zatrudnić z powrotem? Mogę swoją wcześniejszą posadę?
- Żartujesz? Pytasz się czy zatrudnię z powrotem najlepszego w dziejach kieszonkowca, dilera i przyjaciela w jednym? Oczywiście, że tak! Stary ciebie mieć, to normalnie szczęście! Wiesz, jak ja się przy tobie wzbogacę? Posadę dawną otrzymasz i nawet swoją dawną drużynę jeśli chcesz. Teraz jesteś starszy, więc dam ci też uprawnienia do kierowania całą moją mafią. W strategii to ty byłeś kiedyś dobry, więc wiem, że mnie nie zawiedziesz. Ale towary dalej masz dobre, co nie?- zapytał Black.
- Oczywiście, że mam! Dzięki stary.- odpowiedziałem z wielkim uśmiechem. Wiedziałem, że się na nim nie zawiodę. Był dla mnie jak brat.
- Słuchaj, bo...miałem kiedyś zatarg z Deadpoolem i teraz on wrócił i chce się na mnie zemścić. Pomógłbyś mi razem ze swoją mafią? Razem dalibyśmy radę, tylko najpierw zbierzemy informacje na temat jego bazy i obstawy, a potem go zaatakujemy, kiedy będzie sam. Jeśli zabijemy go od razu, to resztę mamy z głowy. Jego mafia się rozbije, bo to tylko zwykłe pionki i na dodatek zastraszane. Sam widziałem.- powiedziałem mu całą swoją sprawę, a on słuchał mnie w mliczeniu.
Kiedy skończyłem on tylko pokiwał głową i powiedział :
- Rozumiem...posłuchaj pomogę ci, wszyscy ci pomożemy tak, jak ty kiedyś pomogłeś nam. Tak się składa, że mamy kilku ludzi z mafii Deadpoola, jako podsłuch. W ciągu tygodnia zbierzemy od nich wszystkie potrzebne informacje i uderzymy w najmniej oczekiwanym momencie. A teraz, chodź. Ogłosimy tutaj wszystkim, że wróciłeś. Będą się cieszyć.
Ruszyliśmy w stronę lady, ale Black zatrzymał mnie nagle :
- Aha Billy... słuchaj wiem, że nigdy tego nie lubiłeś, ale pamiętasz jak przyjmuje się do nas nowego członka mafii, prawda? Muszę to zrobić, bo inaczej, nie dadzą mi później żyć.
Pokiwałem w milczeniu głową.
Tak, pamiętałem. Nowego członka mafii obowiązuje taki mały "chrzest", czyli podanie dożylnie heroiny. No cóż. Wygląda na to, że przyjdę do domu trochę naćpany. No trudno, ten jeden ostatni raz, będę musiał to przeżyć.
- Spoko.- odpowiedziałem.
Black poprowadził mnie na środek pomieszczenia, a Jade krzyknął, żeby wszyscy się uciszyli w barze.
Wszystkie oczy automatycznie zwróciły się w stronę mnie i Blacka.
- Cześć ludzie, słuchajcie. Powrócił do nas po 6 latach Billy Watson! Zdołał uciec z pudła dla nas, więc przywitajcie go jak należy!- powiedział głośno Black.
Cała knajpa zawrzała od głośnych krzyków i wiwatów. Później zaczęli skandować moje imię :
- Billy! Billy! Billy!
Black uciszył ich później podniesieniem dłoni i powiedział :
- Przywróciłem Billemu dawną posadę i dałem mu władzę, kierowania całą moją mafią. Jednostka 22 ! Wrócił wasz ukochany dowódca, którego tak bardzo wspominaliście i od jego zniknięcia stwierdziliście, że nie chcecie mieć innego dowódcy jak tylko Billego Watsona!
Cała sala zaczęła klaskać, a ja spojrzałem z niedowierzaniem na Blacka.
Naprawdę moi ludzie tak bardzo mnie lubili i byli mi wierni, że aż nie chcieli nowego dowódcy. Że aż czekali na mój powrót?
Black skinął z uśmiechem głową, widząc moje niedowierzanie i wskazał ręką w odległy koniec sali.
Tam właśnie przy jednym ze stołów siedziała moja dawna jednostka, jednostka 22 , która teraz wstała klaszcząc i wiwatując.
Zauważyłem jak na ich twarzach są ogromne szczere uśmiechy. Takie same jak i mój w tej chwili. Poczułem ciepło w sercu, kiedy zobaczyłem tak dobrze znane mi osoby. Poczułem, że wróciłem do domu. Do rodziny.
Black znowu uniósł dłoń uciszając tłum i powiedział :
- Ale nasz Billy ma mały problem. Otóż wdał się kiedy w zatargi z Deadpoolem i całą jego mafią, a teraz on wrócił i chce się na nim zemścić. Pomożecie mu ?
Ku mojemu zaskoczeniu cały bar odezwał się jednym chórem :
- POMOŻEMY!
Uśmiech Blacka poszerzył się i powiedział :
- A więc dobrze. W ciągu tygodnia zbierzemy wszystkie potrzebne nam informacje i dopracujemy plan Bilego i ruszymy zabić Deadpoola. Jeśli nam się uda, to my będziemy najgroźniejszą mafią w mieście! A już zaraz ochrzcimy naszego Billego.- tu pokazał w ręce strzykawkę.
Przeszły mnie ciarki mimo wszystko. Przecież ja tego nie lubiłem.
Black pociągnął mnie za rękę, zgarnął jakieś pojemniczki z lady i wyszedł ze mną na dwór, zostawiając wiwatującą mafię.
- Słuchaj, wiem, że jesteśmy incognito, więc zaprowadź mnie niedaleko swojego mieszkania. Tam ci dopiero wstrzyknę heroinę, bo niechcę, żebyś wylądował naćpany w jakimś śmietniku. Masz, schowaj sobie gorące jeszcze jedzenie.- powiedział i podał mi kilka zawiniętych w folię pakunków.
- Dzięki.- odpowiedziałem z wdzięcznością i schowałem małe zawiniątka do plecaka.
Szliśmy już później w milczeniu i zatrzymałem nas dopiero, kiedy byliśmy jakieś dwadzieścia metrów od mojego mieszkania. Było ciemno. Pewnie 1.00 w nocy.
- Okey, daj rękę.- powiedział Black smutnym tonem.
W milczeniu podciągnąłem rękaw i podałem ręke.
Black wbił mi igłę w przedramię, wpuścił substancję i powiedział :
- Idź szybko do domu. Stracisz przytomność, za jakieś 10 minut. Zjaw się za tydzień o tej samej porze w piątek.
Skinąłem mu głową i gdy upewniłem się, że nie ogląda się za siebie idąc, ja podążyłem szybko do mieszkania.
Zanim substancja zaczęła na dobre działać, byłem już na swoim piętrze i weszłem do mieszkania.
Pan Stark się obudził i wstał, coś chyba do mnie mówił, a ja mu odpowiedziałem, ale nie pamiętam dokładnie co, bo za chwilę straciłem przytomność i upadłem na fotel.
C.D.N.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top