Rozdział 1



- M...Mabel? – spytała Wendy. Jej wargi drżały. Patrzyła na dziewczynę przestraszonym wzrokiem. Nigdy, nawet przez moment nie pomyślała, że Mabel jeszcze kiedyś wróci do Wodogrzmotów. Jej rodzice przecież obiecali, że jej na to nie pozwolą.

Brązowowłosa dziewczyna podeszła do niej i... delikatnie przytuliła.

A Wendy? Wendy patrzyła na chylące się ku zachodowi słońce. Nawet nie spostrzegła gdy po jej policzkach spłynęły dwie, wielkie łzy.

- Tak to ja... - spojrzała na rudowłosą dziewczynę – Chyba... wróciłam.- po czym odeszła kawałek od starszej dziewczyny – Może pójdziemy do Chaty?

Wendy tylko w ciszy kiwnęła głową.

-------------------------------------------------------------------------

Mabel rozejrzała się po pokoju. Następnie klepnęła na żółty fotel. Czapkę położyła na oparciu.

- Nic się tu nie zmieniło... - powiedziała ze smutkiem.

- Wiem. Wolisz kakao czy herbatę? – zapytała Wendy.

- Wszystko mi jedno. – odparła brunetka. Nagle w jej głowie zapaliła się lampka.- Gdzie Stanek i Ford? – spytała cicho.

Do pokoju weszła Wendy niosąc dwa kubki parującej cieczy.

- Co mówiłaś? Sorry, nie usłyszałam...- powiedziała. Jeden kubek podała Mabel. Było to kakao z piankami i posypką tworzącą kształt kociej główki. Wendy usiadła na dywanie ściskając swój kubek. Uśmiechnęła się mimo woli. Czekała na jakąś reakcje, wybuch niepohamowanej radości z ładnie przystrojonego napoju. Nic. Zero.

Chrząknęła.

Mabel wzięła jeden łyk i podniosła wzrok.

-Pytałam gdzie są wujkowie. – powiedziała głośniej niż ostatnio.

Uśmiech zszedł z ust Wendy. Postawiła swoje picie na telewizorze i uklęknęła bliżej fotela.

- Cóż... - zaczęła starając się nie patrzeć prosto w oczy brunetki. – Stanek pojechał do sklepu. Wiesz że ostatnio Kazimierz zjadł całe jedzenie z lodówki? Trzeba było mocnej go pilnować. Ogólnie to Stanek miał pojechać do sklepu wcześniej, ale miał jakieś zajęcia, chyba oglądał jeden z tych starych filmów, stworzonych jeszcze przed wojną... - Gadała byle co. Tylko po to by odwlec zapytanie o Forda - i wiesz takie tam... Później zaczął gadać o swoim śnie w którym świnie latały i... i... ten... – Zaśmiała się nerwowo.

- Czemu to robisz?- Wendy zamurowało. "Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie! Nie pytaj o Forda! Tylko nie to!!!" - Powiedz mi, czemu?

Mabel spojrzała w oczy rudowłosej.

- Gdzie jest Ford? – zapytała, szorstkim głosem.

Wendy wzięła głęboki wdech. Nie miała powodów by to ukrywać. Młoda i tak się dowie. Albo od niej, albo od jakiegoś mieszkańca Wodogrzmotów. Powie to prosto z mostu. Tak, tak będzie najlepiej.

- Ford... nie żyje. – powiedziała po czym odwróciła wzrok by Mabel nie widziała, że w jej oczach zebrały się łzy.

Nasłuchiwała. Spodziewała się teraz wybuchu płaczu.

Nie. Nic takiego nie nastąpiło.

Dziewczyna spojrzała na postać siedzącą na fotelu. Na jej twarzy było widoczne zaskoczenie. Nic więcej. Żadnych łez. Nawet jej usta nie wygięły się w podkówkę.

Nastąpiła cisza, którą brunetka w końcu przerwała:

- Czy było tak samo jak z... - jej głos się załamał. Po policzku spłynęła łza. – Czy to przez tego cholernego demona? Czy on ZNOWU zrobił coś strasznego? – Mabel zaczęła łkać. – Czy Bill zabił Forda?!

Nastała cisza, zmącona tylko przez cichy płacz jednej z dziewczyn.

Wendy wstała i przytuliła się bez słowa do Mabel. Później rękawem swojej bluzy wytarła mokry policzek chudej dziewczyny.

- Nie płacz. – powiedziała wracając na wcześniejsze miejsce. Nie chciała by Mabel znowu się rozpłakała, ale musiała jej odpowiedzieć. – Tak. To przez niego.

Mabel przystawiła kubek do ust. Wzięła wielki łyk napoju, a po jego przełknięciu wzięła głęboki wdech.

- Może zmienimy temat?- zapytała cicho. Wendy kiwnęła głową. – To... co u ciebie? – spytała jakby niby nic. O tym, że płakała świadczył tylko drżący głos.

- Nawet dobrze. – uśmiechnęła się lekko. – Chodze z Robbiem i dzisiaj wyjeżdżamy... - spojrzała na zegarek który nosiła na ręce. Za osiem minut dwudziesta pierwsza. Niedobrze - Oboje ukończyliśmy liceum. W pewnym sensie... jesteśmy wolni, co nie?

Mabel zacisnęła dłonie w pięści. Wendy to zauważyła i spytała:

- Coś nie tak?

Mabel zdobyła się na delikatny uśmiech. Była zła. Przecież Dipper kochał Wendy, ona o tym wiedziała, a teraz nagle chodzi z tym Emo nastolatkiem?! Jak ona może....

Mabel ogarnęła wściekłość. Chciała się rzucić na starszą dziewczynę, owinąć jej szczupłą szyję swoimi chudymi dłońmi i nie pozwolić by wzięła oddech.

Jednak w tym momencie ktoś zadzwonił do drzwi.


-------------------------------------------------------------------------------------------

Wreszcie dodane :D

Szybko ten rozdział napisałem, bo jedna osoba nie mogła się doczekać (;-;), więc przepraszam za wszystkie błędy gramatyczne lub niedopowiedzenia oraz źle wstawiane przecinki (nigdy się tego nie nauczę)

Mam nadzieję, że się spodoba! :D

Enjoy!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top