Prolog
Wendy zamykała na klucz drzwi do Tajemniczej Chaty. Był piątek a ciepłe, czerwcowe słońce ogrzewało wszystkich swoimi, ostatnimi dziś, promieniami. Stanek pojechał kupić coś do jedzenia, a Soos wyszedł do kina z Melody więc to jej został obowiązek zadbania o bezpieczność sklepu.
Było trzydzieści minut po dwudziestej. Za pół godziny miała się spotkać ze swoim chłopakiem Robbie'm. Planowali wyjazd na weekend, by uczcić zakończenie liceum. Chłopak bardzo się zmienił. Był miły i pomocny, często się uśmiechał. Co prawda był zakochany w Tambry ale pewnego dnia Bożek Miłości pojawił się znowu i po prostu odczarował ich. Wendy na początku nie była zadowolona z tego , że Robbie dalej ją kocha ale gdy doświadczyła jak dobrym człowiekiem się stał, zmieniła zdanie. Byli już ze sobą dwa lata. Wendy w duchu liczyła, że na ich wycieczce, chłopak jej się oświadczy.
Powiesiła klucz na małym haku nad drzwiami o którym istnieniu wiedzieli tylko mieszkańcy i pracownicy Tajemniczej Chaty: Stanley, Wendy, Soos i Melody, która niedawno również zaczęła tu pracę. Ford też wiedział o jego istnieniu. Gdy przypomniała sobie o Fordzie, ogarnął ją smutek...
Musiała się spieszyć. Planowała zrobić sobie lekki makijaż i spakować najpotrzebniejsze rzeczy. Gdy już się odwracała by biec do domu, zauważyła coś, a raczej kogoś stojącego przy jednym z drzew. Zaniepokojona tym, i dźwiękiem odjeżdżającego autobusu, obróciła się.
"Jak matkę kocham... kto by tu przychodził o tej godzinie?"
Kilka metrów przed nią stała jakaś dziewczyna. Wyglądała dziwnie znajomo. Miała długie, ale zniszczone, brązowe włosy. Była bardzo chuda i blada. Na policzkach miała dołki, a jej oczy były podkrążone . Przy nogach stała jej walizka a ubrana była w znoszony różowy sweter i krótkie jeansowe spodenki. Po chwili spojrzała na Wendy swoim smutnym wzrokiem... i uśmiechnęła się.
- Cześć Wendy... - powiedziała słabym głosem.
"- Nie...nie możliwe..."
Wendy spojrzała na prawą rękę dziewczyny. Nieznajoma trzymała w niej niewielką, biało-niebieską czapkę z daszkiem, na której była narysowana sosenka.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top