4

Pov: Bella
Po tym ja Harry zaproponował mi spacer po plaży odmówiłam wymyślają jakąś wymówkę dzięki kturej mogłam się z tego wywinąć po skończonej rozmowie połączyłam do Audrey i reszty znajomych co prawda nie lubię Audry jednak muszę ją znosić przez fakt że mamy wspólnych przyjaciół
W-co chciał od Ciebie Harry?
Be-chciał zaprosić mnie na wieczorny spacer po plaży
J-na prawdę ale odmówiłaś prawda?
Be-oczywiscie że tak no okej mam przymus oprowadzania ich i udawania że interesują mnie ich problemy ale to nie znaczy że będę się z nimi przyjaźnić przeciesz to są potępieni jeszcze by mi coś zrobił gdybym zgodziła się
A-masz rację dobrze że mu odmówiła nie wiadomo co on chciał ci zrobić
D-a moim zdaniem powinnaś się zgodzić oni nie są wcale tacy źli naprzykład evie jest bardzo miła
A-Dugy tylko nie mów że zaprzyjaźniłeś się z tymi wyrzutkami
D-ja tylko mówię że
A-Dugy!
D-no ale ja tylko. . .
A-dugy!!
D-no dobrze dobrze już siedzę cicho.
/Time skip 20 min puźniej/
B-bella widziałaś gdzieś Harrego nigdzie go nie ma szukamy go od dwudziestu minut i nie możemy go znaleść
Be-po wyjściu ze szkoły już go nie widziałam nie wiem gdzie on jest ale mogę pomuc szukać
M-okej to ty szukaj w lesie A my tu w szkole i w jej okolicach
Be-okej
Po skończonej rozmowie z mal i Benem skierowałem się w stronę lasu aby poszukać Harrego.
Chodziłam po lesie już dobre pół godziny A jego nigdzie niema nagle zadzwonił mój telefon
Be-halo?
B-bella wracaj Harry przed chwilą wyszedł z lasu
Be-okej dzięki że mówisz
Po rozliczeniu się zaczęłam kierować się do akademika dojście tam zajęło mi około 20min
Be-nie mogę uwierzyć w to że łaziłam przez cholerne pół godziny po lesie i tych kszaczorach szukając tego durnia ktury po prostu sobie siedział i odpoczywał. . .ruwnie dobrze mogłam mieć to gdzieś i mieć nadzieję że albo wruci albo nie i  tyle. . .Ale nie ja musiałam iść i to szukać żeby ben nie pomyślał sobie że mnie nie interesuje co się dzieje z tymi idiotami.
Nim się obejrzałam byłam już przy pokoju i w momęcie w kturym chciałam otworzyć drzwi usłyszałam jak ktoś idzie i krzyczy wyraźnie zdenerwowany jak się okazało była to mal oraz reszta potępionych ktuży wydzierali się na Harrego za to zniknięcie jednak gdy mnie zauważyli zamilkli
E-hej Bella jak się masz?
Be-bo za tym że spedziłam pół godziny na szukaniu jakiegoś palanta z hakiem zamiast mózgu przy tym tracąc cały swój wolny czas ktury mogła bym poświęcić no ciekawe spędzenie czasu z przyjaciułmi to całkiem dobrze dzięki że pytasz evie
M-bella w imieniu tego durnia przepraszam Cię że musiałaś marnować te pół godziny
Be-przeprosiny przyjęte.
H-po co mnie szukałaś skoro żadne z nas cie nie obchodzi?
Be-poniewasz martwiłam się że coś mogło ci się stać. . .
H-nie wciskają mi tu kitu i powiec po cholerę mnie szukałaś
Be-ugh. . .żeby ben nie pomyślał sobie że nie interesuje mnie to co się z wami dzieje
C-ale przeciesz cie to nie interesuje
Be-ta. . .Ale ben nie musi tego wiedzieć. . .A teraz wybaczcie ale idę wziąć prysznic i kładę się spać więc dobranoc.
_________________________________________
544 słów trochę mało wiem ale na więcej nie mam czasu.  
 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top