8
B-moj brat ma na imię...Gil
C-czekaj co?
J-jakim cudem wy jesteście zpokrewnieni!?
B-ale przeciesz twoja matka to Merida Waleczna tak?
Be-tak zgadza się A mój ojciec to Gaston
Be-znacie Gila?
H-Gil należy do bandy mojej i umy.
Be-roumiem...
Nastała dziwna cisza ktura chciałam przerwać ale nie wiedziałam jak więc postanowiłam poprostu to zakończyć
Be-to ja ten...już wam nie przeszkadzam...Do zobaczenia
Chlopaki-narka.
Po opuszczeniu pokoju chłopaków wzięłam głęboki oddech
(Ja-jane)
Ja-hej Bella. Co robiłaś u chłopaków tak wcześnie?
Be-chciałam z nimi porozmawiać A Ty co tu robisz tak wcześnie?
Ja-emmm...a nie wygadasz nikomu?
Be-milcze jak grup.
Ja-umowilam się z carlosem
Be-...AAAAAAAAAAA...Jane jak to wspaniale tak się cieszę wreszcie znalazłaś chłopaka...IIIIIIIIII...
j-nie piszcz tak bo ktoś tu przyjdzie i to nie jest mój chłopak!
W tym momencie z pokoju wybiegli chłopcy
J-co się tak drzecie kogoś mordują
C-jane nic ci nie jest.
Gdy usłyszałam pytanie Carlosa zalała mnie fala słodkości i na nowo zaczęłam piszczeć jak dziecko
Be-iiiiiiii...O boże ale ja się cieszę...Jane ma chłopaka...Jane obiecaj mi coś
Ja-ja nie mam chłopaka!...CO znowu?
Be-na waszym ślubie będę druchną ORAZ zostanę matką chszestną waszego dziecka!
H-o czym ona gada?
Ja-ja już sama nie wiem.
Be-gadam o tym że mam radosć z życia poniewasz Jane i carlos ida na randkę...Carlos jeśli ona będzie przez Ciebie płakać to obiecuje że Cię poszatkuje potem zszyje po tem powiesze na drzewie i będziesz mi służył za tarcze do strzelania albo killer do nauki szermierki!!!
C-okej okej...trochę się Ciebie boję
Be-to dobrze. No to ja lecę pa Harry pa jak do zobaczenia gołąbki. A i Jane po tej randce czekam cie przesłuchanie chce znać wszystkie powtarzam WRZYSTKIE nawet najmniejsze szczegóły
Ja-okej...
///Time skip godzina 22:30///
Siedziałam w pokoju szukając sobie ciuchy do spania poniewasz zaraz zacznie się cisza nocna gdy nagle ktoś do mnie napisał
trochę się stresowalam tym wyjściem no bo z jednej strony cieszyło mnie to że będę mogła pogadać z Harrym i to lepiej poznać A z drugiej strony bałam się no bo przeciesz on jest z wyspy z kąd mam wiedzieć czy to nie pułapka i że nie chce mi przypadkiem czegoś zrobić. No ale czasu nie cofnę zgodziłam się więc nie mogę ztchużyć.
Czym prędzej ogarnęłam się trochę bo wyglondałam koszmarnie
Więc ubrałam to:
Pomalowałam i uczesałam się tak:
(Tylko że zamiast tego niebieskiego koloru na włosach jest czerwony~aut)
Gdy skończyłam się ogarniać usłyszałam pytanie do drzwi otworzyłam je i moim oczom ukazał się Harry trzymający w jednym rąk i jakiś kosz z jedzeniem i koc...emmm...czy my właśnie idziemy na randkę?
H-choć bo jeszcze zaraz tu ktoś przyjdzie.
Powypowiedzeniu tego zdania pirat złapał moją dłoń i zaczą ciągnąć w stronę wyjścia
Be-a tego co wiem to proponowałeś mi spacer a nie piknik...mam się czuć zła i okłamana czy może raczej mam się cieszyć z niespodzianki?
Zapytałam żartobliwie pirat spojrzał na mnie a po ten na kosz ktury trzymał
H-mozesz czuć się okłamana z powodu zrobienia ci jak ty to ujełaś? A tak "Niespodzianki"
Be-okej A teraz czy szanowny pan kapitan oświeci mnie w jaki sposób ma zamiar puźniej spowrotem dostać się do akademika?
H-zobaczysz puźniej
Be-okej...
/Time skip na miejscu/
H-okej jesteśmy.
Gdy dotarliśmy na miejsce Harry puścił moja rękę i rozłożył koc na piasku po czym na nim usiadł. Ną początku nie byłam zabardzo przekonana do tego aby usiąść obok ale w końcu jednak postanowiłam to zrobić gdy usiadłam na miejsce zaczęłam wpatrywać się w spokojną wodę w kturej tafli odbijały się wszystkie gwiazdy oraz księżyc. Wyglondało to wspaniale widok zapierał dech w piersiach. Gdy tak patrzyłam się w wodę poczułam że ktoś mi się uważnie przygląda z zaciekawieniem byłam pewna że to Harry więc spojrzałam w jego kierunku gdy to zrobiłam nasze spojrzenia się wyruwnaly uśmiechnęłam się delikatnie do pirata A on odwzajemnił gest
Be-mam coś na twarzy że mi się tak przeglądasz?
H-nie po prostu...wyglądasz pięknie w świetle księżyca.
Zdziwiło nie to co usłyszałam od pirata jednak było to bardzo miłe. Gdy tylko chłopak skończył mówić na mojej twarzy pojawiły się rumience. Właśnie w tym samym momencie przestałam obawiać sie że pirat mógłby być dla mnie zagrożeniem
Be-to bardzo miłe że tak myślisz...
Zapadła chwila ciszy jednak nie była ona niezręczna wręcz przeciwnie było nawet przyjemnie. Niespodziewanie Harry odezwał się.
H-mój ojciec często mówił mi gdy byłem dzieckiem że jeśli uda mi się zrozumieć oraz zapanować nad kobietą i jej chumorkami może będzie dla mnie drobnostką.
Zasmiałam się na te słowa i spojrzałam na pirata z rozbawieniem.
Be-naprawde? Dlaczego?
Na twarzy Harrego tagrze można było dostrzeć duże rozbawienie
H-ojciec zawsze tłumaczył mi że kobieta wcale nie Rużnie się tak od można jak się wszystkim wydaje mówił że jeśli kobieta ma dobry dzień jest miła spokojna poprostu Anią w ludzkiej skuże jednak ten spokuj można łatwo zakłócić wtedy kobieta staje się wściekła niespokojna oraz dla mężczyzn nie bezpieczna czyli istny demon.
Be-no okej ale co to ma wspólnego z możem?
H-z możemy jest tak samo jeśli trafisz na dobry dzień będziesz mógł spokojnie żeglować bez zmartwień i cieszyć się pięknymi widokami oraz wiatrem w żaglach jednak ten spokuj może zagłuszyć nawet najmniejsze nie powodzenie jeden mały deszczyk wywoła sztorm A sztorm wywoła masę kłopotów. Dlatego piraci często powtarzają że morze musi być kobietoł bo co innego wyjaśniło by te chumorki
Be-haha...nigdy nie słyszałam że ktoś porównuje morze do kobiety...piraci mają całkiem ciekawe pomysły.
H-tak samo piraci mówią że kobieta podobnie jak może jest zarówno miłością jak i postrachem każdego mężczyzny.
Be-haha...naprawde ciekawe...jak by tak na to popatrzeć to jest w tym ziarno prawdy
H-widisz piraci nie zawsze kłamią
Be-powiedzial to pirat ktury jeszcze parę minut temu okłamał mnie na temat naszego spotkania.
H-no mówię nie zawsze ale dość często.
Be-niech ci będzie A teraz czy będziesz tak miłym piratem i wyjdziesz mi w końcu jak zdobyłeś mój numer co?
H-ale się nie zdenerwujesz?
Be-nie obiecuje A teraz mów
H-jestem piratem potrafię doskonale się skradac oraz kraść więc z łatwością potrafiłem wyjąć ci telefon z torebki zapisać sobie twój numer i spowrotem odłożyć telefon tak żebyś nawet nie zauważyłam że znikną chociasz na sekundę.
Be-emmm...czyli okradłeś mnie tylko po to by zaraz oddać to co ukradłeś? To bez sensu ruwnie dobrze mogłeś poprostu poprosić mnie albo Jane o mój numer.
H-ta ale gdybym poprosił Ciebie albo tą twoją kumpele istniała by opcja że mi odmówićie.
Be-rozumiem...normalnie pewnie była bym wściekła ale dziś mam dzień dobroci dla piratów więc puszczę fakt że mnie okradłeś mimo uszu.
H-nawet nie wiesz jak się ciesz...serio dzień dobroci dla piratów?
Be-tak masz jakiś problem?
Mówiąc to zdjęłam kapelusz z głowy Harrego i założyłam go sobie na głowę chłopak spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem i zaciekawieniem na twarzy.
Be-zwruce ci to jutro jeśli uda nam się wrucić do akademika tak aby nikt nas nie przyłapał A teraz wstawaj zbieramy te żeczy i idziemy się przejść.
H-aj-jaj pani kapitan.
Pirat zasalutował po czym śmiejąc się wstał i zaczą składać koc podczas gdy ja chowałam jedzenie do kosza. Gdy wszystko już było zebrane zaczęliśmy spacerowaś po brzegu A ja oczewiście jak to ją wpadłam na genialny pomysł i ochłapałam lekko Harrego.
H-o nie teraz pożałujesz.
Pirat postawił koc i kosz na piachu po czym szybko wzią mnie na ręce w stylu panny młodej i zaczą iść co raz głębiej do wody gdy doszło do mnie że gdy tylko chłopak uzna że jest wystarczająco głęboko abym mogła się cała zanurzyć wrzucić mnie do wody zaczęłam go przepraszać i błagać aby zostawił mnie na brzek
Be-nie nie nie nie...Harry błagam nie rób mi tego proszę...prosze zlitój się już więcej nie będę...naprawde przepraszam...odstaw mnie na brzek okarz serce błagam Harry...
H-widze że ktoś tu nie lubi pływać...ty naprawdę prosisz pirata o to aby się nad Tobą zlitował i ci serce okazał naprawdę?
Be-tak naprawde...błagam odstaw mnie na brzek Harry.
Mówiąc to wruciłam się w niego bardziej aby mieć choć trochę więcej pewności że nie wpadnę do wody.
H-niech się zastanowię....Nie
Widziałam że Harrego bawi ta sytłacja mnie pewnie też by bawiła gdyby nie to że jest noc i jest zimno dziwię się że on się nie trzęsie przeciesz stoi prawie że po pas w wodzie ktura na pewno jest zimna.
Be-harry błagam Cię odstaw mnie na brzek zrobię co zechcesz tylko odstaw mnie na ten brzek.
H-a ja chce żebyś zanuzyła się cala w wodzie.
Be-błagam nie.
Chłopak szedł tak jeszcze przez krótką chwilę gdy nagle zatrzymał się i spojrzał na mnie a ja już wiedziałam co on chce zrobić.
H-to co gotowa na małą kompiel?
Be-jak nigdy wiesz(wyczucie ten sarkazm~aut)
H-to świetnie.
Po tych słowach chłopak puścił mnie a ja wpadłam do wody przez co cała się zanuzyłam po paru sekundach wyłożyłam się z wody jak poparzona.
Teraz stałam w wodzie sięgającej mi do połowy ciała przed Harrym któremu woda dalej sięgała może trochę nad pępek przez to że był dużo wyszy.
Gdy tylko się wynurzyłam zobaczyłam roześmianego pirata.
Be-z czego się tak śmiejesz przez Ciebie jestem nie dość że cała mokra to jeszcze rostrzepana dzięki wielkie.
H-nie ma za co nie musisz dziękować.
Powiedział dalej się śmiejąc
Be-oh tak? Wiesz A ja uważam że powinnam ci się za to odwdzięczyć wiesz.
Powoli zaczęłam podchodzić do pirata gdy już byłam wystarczająco blisko położyłam mu dłonie na ramiona następnie starałam na palcach i zaczęłam się do niego przybliżać w tedy poczułam że chłopak obejmuje nie swoimi dłońmi wokół pasa gdy byliśmy już na tyle blisko że nasze nosy się stykały A pirat czekał zapewne na to że go pocałuje ja wykorzystałam okazję i wywaliłam to tak że teraz to on zanuzył się w wodzie. Nie mogąc wytrzymać z rozbawienia wybuchnełam śmiechem.
H-co do cholery!
Powiedział pirat odrazu po wydłużeniu się z wody
Be-jak to co? No odwiedziłam ci sie. A na co ty liczyłeś?
Mówiłam jeszcze bardziej rozbawiona całą sytułacją
H-nie wiem na co ale na pewno nie na to!
Be-wiesz co miałaś rację to naprawdę zabawne.
H-ugh!
Be-oh no nie złość się już piraciku.
Powiedziałam po czym pocałowałam chłopaka w policzek następnie odchodząc od niego jak gdyby nigdy nic i zaczęłam kierować się w stronę brzegu. Po krótkiej chwili Harry szedł już obok mnie.
Po dotarciu na brzek wzięliśmy koc i ruszyliśmy to jako ręcznika następnie gdy byliśmy już na tyle wysuszeni że nie kapała z nas woda udaliśmy się do akademika. Jednak na miejscu okazało się że drzwi są już dawno zamknięte
Be-swietnie to jak teraz wejdziemy?
H-spokojnie to już mam załatwione chłopaki wpuszcza nas przez okno w pokoju
Be-jak chcesz tam wejść skoro te okno jest na piętrze?
H-zobaczysz.
Powiedział uśmiechając się przrbiegle po czym skierował się w stronę wspomnianego miejsca. Gdy staliśmy już pod oknem Harry wyjąć telefon z koszyka i napisał do kogoś parę sekund puźniej można było usłyszeć otwieranie okna A następnie zobaczyć jak ktoś rozwija z niego drabinę (Jak by ktoś nie kumał o co chodzi to chodzi o coś takiego:
Tylko dużo dużo dłuższe~aut)
Be-powinnam pytać z kont to macie?
H-a znasz takie powiedzenie im mniej wiesz tym lepiej śpisz?
Be-tak?
H-no to nie pytaj tylko właś.
Be-okej.
Jak kazał chłopak tak zrobiłam zaczęłam wspinać się po drabinie A gdy byłam już na szczycie jay i carlos wyciągnęli do mnie ręce aby pomuc mi wejść kture odrazu załapałam. Gdy znaleźlismy się już w pokoju miałam zamiar już wyjść jednak przy drzwiach zatrzymałam się i powiedziałam
Be-nie no ja muszę wiedzieć komu wyście te drabinę zwineli bo inaczej nie zasnę w nocy.
J-czemu odrazu zakładasz że jest kradzione co?
C-własnie A może ona jest nasza?
Be-taaa...no bo każdy normalny człowiek jak gdzieś jedzie to zabiera ze sobą ciuchy telefon i co najważniejsze drabinę mającą jakieś 2 metry...wy mnie macie za tak bardzo naiwną czy tak bardzo głupią myśląc że wam w te bajeczke uwierzę?
H-zwinelismy ją z gabinetu w-fisty.
Be-heh? To on ma gabinet? Dobra nieważne ja spadam zanim Wrurzka będ,ie robiła nocny obchód.
Odwruciłam się z nowy w stronę drzwi otworzyłam je po czym wychyliłam za nich głowę i odrazu je zamknęłam
J-nie miałaś iść zanim zacznie się nocny obchód?
Be-chciałam ale nie mogę bo już się zaczą. Wrurzka będzie teraz chodzić tu przez około godzinę.
C-no i co z tego masz pokuj na przeciwko ić i tyle
Be-ta to powiec mi mondralo co ja jej mam powiedzieć jak się mnie zapyta co robiłam w nocy w waszym pokoju i dlaczego jestem taka roztrzepana mam pomietolone ciuchy i dlaczego jestem cała mokra co?
C-...
J-...
H-...
Be-no właśnie...Jak ona mnie zobaczy o tej porze w takim stanie wychodzącą z waszego pokoju to ja nawet nie chce wiedzieć co ona sobie pomyśli.
H-no to dziś śpisz u nas w końcu są 4 łużka A ja dam Ci jaką koszulkę do spania A do jutra twoje ciuchy wyschną .
H-chyba że się boisz spać z nami w jednym pokoju?
Be-Ooo...ja się nie mam czego bać to raczej wy powinniście bo jeśli kturyś z was sprubuje mnie w nocy tknąć to wykastruje obiecuje wam to.
H-emmmm...okeeej.
Harry podszedł do swojej szafy po czym wyją z niej koszulkę wzięłam ją od niego i udałam się do łazienki po przebraniu powiesiłam spodnie bluzę oraz spodnie po czym wyszłam z łazienki i odrazu po wyjsciu napisałam na sobie wzrok chłopaków na szczęście koszulka Harrego sięgała mi asz do ud.
Be-co się tak gapicie przygłupy zapomnieliscie co mówiłam o kastracjji?
Chlopaki-nie nie...pamiętamy...dobranoc
Be-dobranoc.
I tak oto zakończyłam ten dzień
_________________________________________
2361 słów brawo ja.
Okej teraz warzne sprawa jak narazie kontynuowałć będę tylko te książkę A reszta jest zawieszona na czas nie określony pozdrawiam każdego
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top