3

Pov: Harry
Wstałem o godzinie 6:00 i już od samego rana musiałem znosić tych dwóch debili więc nie obeszło się bez kłótni
J-dobra bąćmy szczeży my nie lubimy Ciebie A Ty nie lubisz nas
H-i co z tego
C-skoro się nienawidzimy to. . .
J-po cholerę tu z nami przyjechałeś chcesz nam zjebać całą akcję!?
H-po pierwsze to nie drzyj tak tej mordy bo Cię ktoś jeszcze usłyszy w końcu ta mała ma pokuj na przeciwko. . .A mnie pęka głowa od twojego jazgotu po drugie jestem tu poniewasz mój ojciec oraz diabolina doszli do wniosku że jestem wam potrzebny bo jesteście takimi debilami że nie dacie sobie sami rady
J-uwarzaj na słowa bo ja Cię zaraz. . .
H-bo mnie zaraz co jay? Hmmm? No co mi niby zrobisz? Dobrze wiesz że się Ciebie nie boję drzafar(idk jak to się poprawnie pisze więc możecie mnie poprawić~aut)
C-nie uwarzasz że na za dużo sobie pozwalasz Hook? Wiesz że te twoje pyskówki mogą się dla Ciebie źle skończyć
H-oj przestań tak szczekać bo nie boję się twoich gróźb Kundló
C,j-przesadziłeś Hook!
W momencie w kturym już miała się zacząć bujka ktoś zapukał do drzwi spojrzałem na chłopaków
H-zapraszaliście kogoś?
C-nie
j-a może to mal i evie
H-nie one miały przyjść wieczorem
J-to kto to może być
H-przekonajmy się. . .OTWARTE!
Gdy drzwi się otworzyły naszym oczom ukazała się Bella ubrana w ciemno czerwoną sukienkę do kolan i szpilki tego samego koloru
B-hej chłopaki. . .przeszkadzam wam w czymś?
J-nie skądże wchoć.
H-pieknie wyglondasz.
B-dziekuje.
Na twarzy dziewczyny zagościł uśmiech oraz delikatny rumieniec ktury dodawał jej uroku
C-wieeeec. . .po co przyszłaś? Jeśli można wiedzieć.
B-o racja. . .Wrurzka poprosiła abym sprawdziła czy wszystko u was dobrze i jak wam się narazie podoba w oredonie  bo podobno słyszała jakieś hałasy gdy tedy przechodziła.
H-emmm. . .hałasy?
J-jakie hałasy?
B-no podobno słyszała jakieś krzyki i coś w tym rodzaju więc prosiła abym upweniła się czy wszystko gra czy może się nie pozabijaliście
C-aaa. . .te krzyki to nic takiego. . .
J-to była tylko taka. . .emmm. . .
H-taka mała sprzeczka ale już jest okej
B-a no dobra w takim razie nie przeszkadzam. . .i pamiętajcie że o 8 zaczyna się pierwsza lekcja nie spuźnijcie się pierwszego dnia
H-dozobaczenia
J-nie spóźnimy sie.
Patrzylismy jak Bella opuszcza nasz pokuj gdy byliśmy już pewni że jej tam niema po raz kolejny zaczęła się kłótnia
H-i widzisz co zrobiłeś bałwanie przez twoje darcie mordy ta stara rura nas usłyszała i wysłała do nas tą małą
J-jezu co z tego?
H-co z tego? CO Z TEGO!? A CO GDYBY TA BABA USŁYSZAŁA CO DOKŁADNIE MOWISZ
J-nie rozumiem
H-mogła by usłyszeć jak mówisz o planie i domysłić się co planujemy A w tedy wysłała by nas znowu na te jebaną wyspe
J-.
J-. .
J-. . .
C-ugh. . .Nie wierzę że to mówię ale Harry ma rację mogłeś nas zdradzić jay
J-okej macie rację nie pomyślałem. . .A teraz ogarnijmy się i choćmy na te zajęcia bo mamy mało czasu jest już 7:00 A lekcje zaczynają się o 8:00
H-to wcale nie tak mało czasu w końcu to godzina
J-gościu nas jest trzech A jest tylko jedna łazienka. . .
C-racja. . .
H-fakt. . .
Wszyscy stalismy w ciszy patrzylismy się to na siebie to na drzwi od łazienki.
Po chwili wszyscy żucilismy się do drzwi bieglismy popychaliśmy się.
Jako pierwszy do łazienki wbiegł jay i zamkną się na klucz
C-cholera jay otwieraj te drzwi!
H-szczeniak ma rację otwieraj kurwa!
J-nie ma mowy najpierw się ogarnę
///Time skip po ogarnięciu się *wiem jestem leniem)///
właśnie Szłem korytarzem gdy nagle zobaczyłem belle umożliwiającą z jakąś dziewczyną postanowiłem do niej podejść bo czemu nie
H-hej Bella
B-o hej Harry
H-możemy pogadać
Bella spojrzała na tą dziewczynę po czym ona tylko przytakneł pokazując coś ręką i odeszła
B-emmm. . .jasne coś się stało?
H-nie ja tylko chciałem spytać czy nie chciała byś może przejść się ze mną dziś wieczorem po plaży
B-wiesz naprawdę bym chciała. . .Ale nie mogę dziś jestem. . .emmm. . .zajęta wybacz
Po czym odeszła odemnie i poszła do Audrey i reszty jej grupy i zaczęła z nimi gadać i się śmiać w pewnym momencie zauważyłem jak pokazuje palcem w moim kierunku i się śmieje więc domysłiłem się że najpewniej to ze mnie się śmiała(boże Harry ale ty spostrzegawczy~aut)
Zdenerwowało mnie to więc wziąłem swój hak i wyszedłem na dwór kierując się w stronę lasu aby muc odreagować tak aby nikt tego nie zauważ.
Gdy dotarłem na miejsce wziąłem swój hak i zaczołem żucać i uderzać mimo drzewa jednocześnie je niszcząc po jakimś czasie znudziła mi się ta czynność więc usiadłem na jakimś Pieńku oparłem się o drzewo obok i przymknołem oczy aby się uspokoji.
Jak się puźniej okazało zasnąłem.
Z tego co udało mi się dowiedzieć od chłopaków nie było mnie cały dzień i wszyscy zaczęli mnie szukać ale nie wiedzieli gdzie jestem.
Z powodu iż była już 23:22 postanowiłem iść do pokoju położyć się spać starając się przy tym nie spotkać Belli.
_________________________________________
  

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top