Czerwony kapturek bez kapturka

      Za siedmoma lasami (i to dokładnie, bo liczyłam), za pięcioma wzgórzami (i to już może mniej dokładnie, bo to Chris liczył)......
CHRIS: HEJ. JA TU JESTEM JAKBY CO. PROSZE ZE MNIE NIE ROBIĆ DEBILA.

ERICK: PRZECIEŻ KAŻDY WIE, ŻE NIM JESTEŚ.

Dobra chłopcy, spokój.
   Tak więc po prostu daleko, daleko stąd...... (gdziekolwiek w tym momencie jesteś), żyła sobie mała czerwonowłosa dziewczynka Richarda i jej mama Ericka.
     Pewnego dnia (niestety nikt nie sprawdził daty) Ericka oznajmiła swojemu dziecku, że babcia się rozchorowała.
ERICK: MAM NADZIEJE, ŻE NIE NA CORONAVIRUSA.

   Spokojnie, to była zwykła grypa czy tam przeziębienie, chuj wie, bo babcie zawsze wyolbrzymiają.
Tak więc mama poprosiła Richarde:
- Jesteś już duża. Chciałabym, abyś zaniosła babci kosz z jedzeniem i lekami.
   Richarda tylko skinęła głową, założyła czerwoną bluzę, aby nie zmarznąć i po chwili była już gotowa do drogi. Pożegnała się z mamą, która wręczyła jej na wszelki wypadek mape, którą sama narysowała, po czym wyruszyła.
    Droga niestety bardzo jej się dłużyła, co dziwne, bo mama mówiła, że powinna dojść na miejsce w ciągu dziesięciu minut.
Tak więc Richarda zgłodniała i zjadła co nieco z koszyczka babci.
   Te co nieco okazało się być wszystkim.
  Po paru godzinach Richadda zorientowała się, że trzymała mapę do góry nogami i dlatego wciąż nie była u celu.
    Po godzinie była już przed chatką babci Joelci i weszła do środka.
  Babcia przyglądała się jej dłuższą chwile z łóżka, po czym spytała:
- A co ty masz takie wielkie oczy?
- Bo się naćpałam.- zaśmiała się wnuczka.
- A co ty jesteś taka gruba?- dalej wypytywała.
- Bo zjadłam wszystko, co było w twoim koszyczku. A teraz zamierzam zjeść ciebie.- rzuciła się na babcie.
ZABDIEL: BOŻE,  TO TAKIE DRASTYCZNE. TU SĄ DZIECI. *ZAKRYWA USZY ERICKOWI*

No niestety nawet bajki są czasem straszne.
    A z tej bajki morał taki......
JOEL: MOGĘ JA? MOGĘ JA?!

No dawaj, ty nasza babciu.
JOEL: MORAŁ JEST TAKI, ŻEBY NIGDY NIE ĆPAĆ.....

CHRIS: ODEZWAŁ SIĘ..... MORAŁ JEST TAKI: LEPIEJ KORZYSTAĆ Z GPS'A NIŻ Z MAPY WŁASNORĘCZNIE ROBIONEJ.

ZABDIEL: NIE NIE. MORAŁ JEST TAKI: NIGDY NIE WYSYŁAJ NIGDZIE SAMEGO RICHARDA.

ERICK: CO?! NIE. MORAŁ JEST TAKI, ŻE BYBYM NAJLEPSZĄ MATKĄ POD SŁOŃCEM.

JOEL: A W OGÓLE RICHI, DOBRY BYŁEM?

RICHARD:.....

******************************
Kolejna bajka. Z tej jestem troszkę mniej zadowolona, ale no wstawie......

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top