9. Jesteś tylko mój || Manuel Fettner x Maciej Kot

    Manu spojrzał w jego oczy. Delikatnie ujął jego dłoń, nie spuszczał wzroku. Stali tak przez chwilę, a Austriak nie wiedział jak ma zacząć. Nie potrafił wyznawać miłości, mówić o uczuciach. Wolał to pokazywać udowadniać, ale to nie miało znaczenia. Walił się ich domek z kart. Ich intymny świat.

     Wiedział, że oddala się od swojego chłopaka, że traci go coraz bardziej, bo nie potrafił być normalny. Nie potrafił go zaspokoić, spełnić wymogów. Wiedział, że różni ich o wiele za dużo, ale wierzył, że jednak coś ich łączy.

- Tęskniłem - zaczął w końcu i na siłę przytulił kochanka, który nie zareagował, był jak kukła.

Milczenie. Cisza. Pustka między nimi. Manu odsunął się trochę, nie wypuszczając go z ramion. Ciesząc się przynajmniej z takiej bliskości.

Wiedział, że mógł się zbliżać ich koniec. Stało się tak wiele, w tak krótkim czasie. Ale jedno go pocieszało. To do niego należała decyzja. Przynajmniej teoretycznie. Kiedy patrzył na twarz Maćka uświadamiał sobie, że ten cholernie dumny chłopak może wszystko zepsuć, chcąc w idiotyczny sposób postawić na swoim.

A tego Manu pragnął uniknąć. To była jedyna osoba, której ufał, której się zwierzał. Znał go najlepiej że wszystkich, wiedział o rzeczach, których nie powinien, a Austriak sam mu o tym powiedział. Dlatego to tak bolało.

Manu mu zaufał. Teraz to bolało. Bo się zawiódł, ale... Uczucia zawsze wygrywały u niego z rozumem. Kochał go i nie chciał stracić. Ścisnął go mocniej. Maciek się nie poruszył.

- Wiem o wszystkim. Wiem, że to był twój wybór. Wiem, że nawet wtedy o mnie nie myślałeś - kontynuuje - ale powiedz coś. Coś jeszcze...

    Fetti, tak bardzo szanował go za szczerość, że Polak sam się przyznał, nie udawał, nie ukrywał niczego. Tylko... Gdyby było inaczej, tej rozmowy by nie było, a oni by się rozeszli.

- Kiedy się z tobą wiązałem, wiedziałem co mnie czeka, wiedziałem, że nie tylko mnie się podobasz. Zdawałem sobie sprawę, że to cud, że mnie wybrałeś...

Polak prychnął.

- Ja nie patrzę na to jak wyglądasz Manu, tylko jak się zachowujesz, kim jesteś... - powiedział to sucho, nieprzyjemnie, jakby trochę kpił z podejścia kochanka - a to, że ciebie zraniłem to coś innego, coś...

- Co on miał takiego... - zaczął Manu tak, jak nie chciał zaczynać. Machnął ręką - nieważne. Po prostu... Zostawmy to już.

- Nie chcę twojej łaski, sztucznego wybaczenia, nieudolnej próby załatania tego związku - Maciek poprawił włosy. Najpierw sobie potem jemu.

- To nie jest tak.

- Nie chcę cię trzymać przy sobie, też tylko z powodu przyzwyczajenia.

- Nie tylko to...

- Wiem, jak ważne są dla ciebie emocje, jak uczuciową osobą jesteś. Doskonale zdawałem sobie sprawę, jak trudno ci się było otworzyć - tu Kot zrobił przerwę i przeszył go spojrzeniem - a ja to tak zepsułem, zniszczyłem i pozwoliłem, aby pożądanie...

- Maciek...

- Poczekaj, daj mi skończyć, bo to jest ważne. Nie możemy od tego uciekać. Zdobyłem twoje zaufanie, a mimo to...

Manu patrząc na niego zobaczył cień tamtej nocy. Ten moment, kiedy wszedł do pokoju Polaka, a u boku dwudziestosiedmiolatka był ktoś inny. Jak to bolało. Jak każdy pocałunek, wrzynał się w jego pamięć, ale mimo to...

- Maciek ufam ci.

- Nie prawda. Po tym wszystkim to...

- Ufam ci, kiciu.

- Nie mów tego tylko po to, aby próbować uratować nasz związek.

- Ufam ci, dlatego to robię.

- Nie potrafię ci obiecać ci, że się zmienię.

- Ufam ci, takiemu jak, jesteś teraz.

- Dlaczego, Manu? Tylko nie mów, że mnie kochasz, bo obydwaj wiemy jakie to puste.

- Bo jesteś mój, tylko mój i nie zamierzam cię nikomu oddawać.

- Byłem gotowy na rozstanie.

- A chciałeś go?

- Nie, ale dla ciebie...

- Ufam ci, wierzę twoim słowom i cholera, jeżeli tylko wyznanie miłości sprawi, że...

   Nie skończył. Pocałunek Maćka zakończył wszystko... No prawie. Bo po chwili na jego palcu zabłysł pierścionek. Dowód, że należał do jednego, konkretnego faceta.

Mój mały  prezent na Mikołajki. Mam nadzieję, że do zniesienia. Całuski😘

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top