75. Dotyk - J. A. Forfang x M.Kot
Maciek leżał na trawie, jego nagi tors oświetlały promienie zachodzącego słońca. Jego głowa pełna była myśli i wątpliwości. Po prostu się bał, a za chwilę, przy nim, miała znaleźć się osoba, dla której wszystko ryzykował.
Miał zamknięte oczy, rozkoszował się chwilą ciszy, spokoju i zapomnienia. Pozwalał, aby przesiąknął go zapach trawy i kwiatów. Nie chciał uciekać, ale lęk z każdą chwilą narastał.
Po chwili poczuł delikatny dotyk, wręcz muśnięcie. Szczupłe palce powoli przesuwały się po powierzchni jego brzucha, aby potem całą dłonią, przemierzyć jego klatkę piersiową.
- Gotowy? - usłyszał ukochany, zmysłowy głos Johanna - ostrzegam, nie będzie już odwrotu.
- Nie mam już czasu czekać - odpowiedział i otworzył oczy.
Maciek spojrzał w oczy swojego kochanka. Było w nich dużo ciepła i nadziei. Wyciągnął w kierunku twarzy partnera dłoń. Ujął ją delikatnie i lekko się podniósł, zaczął powoli całować twarz Johanna.
- Obiecałeś, że dzisiaj, to ja będę ciebie prowadził - upomniał go Norweg, kiedy wargi bruneta, na chwilę, oderwały się od jego skóry.
Maciek tylko się uśmiechnął z powrotem wygodnie się układając.
- Proszę - powiedział i czekał w bezruchu - jestem cały twój.
Tym razem, młodszy z mężczyzn nic nie odpowiedział. Delikatnie rozstawił nogi kochanka i usiadł pomiędzy nimi. Potem jego dłonie z powrotem znalazły się na umięśnionym brzuchu bruneta, tylko tym razem, dotyk był mocniejszy. Tym razem, Johann przesuwał ręce wolniej, nie spuszczając wzroku z ciemnych tęczówek Maćka.
Następnie sięgnął po buteleczkę, którą ze sobą przyniósł. Kiedy odkręcił, starszy z mężczyzn uśmiechnął się.
- Dzika róża? - Kot zgadł bez problemu.
- Oczywiście - Forfang rozlał kilka kropel na jego tors.
Zaczął wsmarowywać olejek w rozgrzaną skórę Polaka. Nucąc pod nosem starą szantę. Kiedy doszedł do obojczyków pochylił się i złożył pocałunek.
- Twoje dżinsy mi przeszkadzają - szepnął do kochanka, ale ten udał, że nie słyszy, delikatnie łapiąc go za nadgarstki, zmuszając, aby się odrobinę przysunął.
- Zgodziłem się tylko, bo miało być romantycznie - upomniał partnera i musnął wargi Johanna - i delikatnie.
- Tylko ty możesz dominować? - Johann uniósł brew.
- Mhm - uśmiechnął się brunet i włożył dłonie pod koszulkę kochanka.
- Ale miało być dzisiaj inaczej - obruszył się Norweg i opuścił swoje biodra do bioder leżącego mężczyzny.
- Miało być delikatniej - doprecyzował Maciek.
Johann tylko się roześmiał. Czasami miał ogromną ochotę czymś rzucić w mężczyznę, w którym denerwowało go dosłownie wszystko. Ale z drugiej strony to była właśnie ta cecha, która pociągnęła go w Maćku najbardziej.
- Zawsze musi być po twojej myśli - westchnął Forfang.
Młodszy z mężczyzn jedną ręką złapał za pas spodni partnera, a drugą położył tuż przy ciemnych, rozsypanych na trawie włosach. Potem złączył ich wargi i zaczął poruszać biodrami.
- Jaki ty jesteś niewyżyty - mruknął Maciek, ale oddawał się pieszczotom. Pozwalał na więcej niż zwykle.
Polak łaknął bliskości, dotyku i pocałunków. Jednak tym razem było inaczej niż zwykle. Nie szukał w tym krótkiej przygody, intensywnego lecz nietrwałego uczucia. Tym razem, kochanek, zwabił go w zupełnie inne rejony, w relację, w której nigdy nie był i której się obawiał, bo stanowiła tę nieznaną mu dotąd część życia.
- Jesteś zbyt uległy - szepnął Johann, kiedy odpiął mu pasek.
Brunet tylko się uśmiechnął i zanurzył dłonie w gęstych włosach kochanka.
- Naprawdę zaczynam się martwić, jeszcze przed chwilą byłeś sobą i krytykowałeś dosłownie wszystko, co robiłem, a teraz leżysz jak kłoda i szczerzysz się jak Prevc do Stocha - Johann przerwał i patrzył prosto w spokojne, brązowe oczy.
Maciek nie odpowiadał. Tylko ujął wolną dłoń partnera i przyłożył ją sobie do ust, składając na jej wierzchu delikatny pocałunek. Przygryzł lekko swoją wargę i uniósł się na łokciach. Ich wargi znowu dzieliły milimetry, a te spragnione swojej bliskości i jedności przyciągały się. W końcu brunet pocałował Johanna. Namiętnie i stanowczo wbił się w usta mężczyzny delikatnie poptychając go do tyłu.
Przez krótką chwilę siedzieli na przeciw siebie, a ich usta rozłączyły się. Jednak już po chwili Maciek zmienił ten stan rzeczy i znowu stali się plątaniną ciał. Przewrócił Norwega na placy. Usiadł na nim i znowu się uśmiechnął.
- Zadowolony? - uniósł brew do góry i przejechał palcem po szyi partnera.
- Jesteś niemożliwy - jęknął Johann, ale jego oczy się śmiały.
- Ale za to mnie kochasz - zaśmiał się starszy i stanowczym ruchem, przy niewielkiej pomocy, pozbył się koszulki Norwega - teraz jesteśmy na równi.
- Teraz jesteś na górze - zwrócił uwagę Johann.
- I tak jest lepiej - stwierdził Maciek.
- Zależy dla kogo - burknął młodszy i przymknął oczy.
- Obrażony? - zakpił brunet.
- Tak i to poważnie - odpowiedział Johann.
- Ale wiem, jak cię odbrazić - Maciek pochylił się nad uchem chłopaka i delikatnie przygryzł jego płatek.
- To nie będzie proste - zagroził Forfang.
Jednak już po chwili jęknął z rozkoszy, kiedy Maciek zjechał dłońmi po jego torsie, ledwo muskając skórę, niechcący muskając także miejsca znacznie niżej niż pasek spodni, zatrzymując się tam na dłużej.
- Będziesz się teraz nade mną znęcał? - zapytał Norweg, czując na sobie spojrzenie pary brązowych oczu, w których dostrzegł niepewność.
- Nie, ja tylko... - Maciek trochę zmieszał - cię kocham.
- To miłe, a teraz z łaski swojej... Możesz mi pomóc? - jęknął Johann.
Hej, wracam z shipem, o którym trochę zapomniałam. Ale to właśnie z nim świętuję ponad 20 tysięcy wyświetleń i 2 tysiące gwiazdek. Jesteście niasamowici kochani ❤️💙💜💛🧡🖤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top