57. Północ jest romantyczna - Tanfang
Jakby ktoś jeszcze był tak samo zacofany jak ja i wcześniej nie widział (to na górze)
Każda epoka ma swój początek, miejsce od którego się zaczęło. Bierze się z ludzkich potrzeb i wątpliwości minionych czasów, a według mnie nawet z predyspozycji naturalnych. Bo czy mogłaby się na północy, w Skandynawii czy w wiecznie deszczowej Anglii zrodzić inna epoka niż romantyzm? Kiedy jest tak zimno, ciemno i mokro, że odechciewa ci się wszystkiego, a przejmowanie się przyziemnymi sprawami dodaje tyko bólu, zgryzoty i rezygnacji? Wierzymy w coraz bardziej rozprzestrzeniający się bezsens istnienia, więc o ile lepiej jest uciec w świat zapomnienia, zjawisk naprzyrodzonych i legend. Wrócić pamięcią do czasów, gdy dobro zwyciężało, a dobre uczynki były wynagradzane.
Ważne stało się uczucie, namiętność. Teoretycznie czysta, niewinna, ale kiedy jest zimno trudno jest się trzymać na dystans. Uczucie rozgrzewa duszę, jednak ciepła potrzebuje również ciało. Dlatego w kolejnych epokach zaczęło znikać to tabu, bo trzeba się było tak cieleśnie rozgrzewać nie tylko w celu uzyskania potomstwa.
Ciągle rozmyślając w podobnej, nieco patetycznej tonacji, udając, że czytam, zza otwartej książki przypatrywałem się Danielowi. Pracował nad swoją nową kolekcją ubraniową, a konkretniej ciepłymi bluzami, na których pojawiły się zaprojektowane przez niego wzory.
Pochylał się właśnie nad bordową bluzę z nadrukiem w czarne róże, jak zwykle, każdy szczegół, listek czy łodyga była starannie dopracowane.
- Już kończę - oznajmił wesoło, najwidoczniej czując na sobie moje spojrzenie.
Pokiwałem głową, zapominając, że mężczyzna tego nie wiedzi, siedząc tyłem do mnie. Daniel odchylił się i palcami szybko rozczesał włosy.
- Jestem wykończony - westchnął cicho - skończę to, wezmę prysznic i do łóżeczka. Przepraszam, że prowadzę taki nocny tryb życia, Johann, nie martw się, jeszcze dwa tygodnie i będę mógł się do siebie wprowadzić. Liczyłem, że to wszystko potrwa krócej.
- Zostań tak długo jak potrzebujesz - oznajmiłem, ale słysząc, jak to zabrzmiało szybko się poprawiłem - jak długo chcesz.
- Trzeba było zostać przy pierwszej wersji - zaśmiał się i wyciągnął - chcieć to ja mogę nawet do końca świata.
Wstał z kanapy i spojrzał na mnie lekko się uśmiechając. A ja zacząłem się zastanawiać, jakby to było, budzić się co rano obok niego w łóżku. Słuchać, jak bije jego serce i czuć ciepło jego ciała. Ot taki stek romantycznych bzdur, którymi wypełniła mnie mama od najmłodszych lat.
- Nie będzie ci przeszkadzać, jeżeli będzie to dłuższa kąpiel, z pianą, świecami... - zawiesił głos, patrząc na mnie z uśmiechem.
- Nie - pokręciłem głową - a wino, jak chcesz, jest w szafce pod parapetem.
- A płatki róż?
- Słucham?
- Nieważne - zaśmiał się i wyszedł z pokoju.
***
Jakiś czas później przechodziłem obok łazienki. Drzwi były lekko uchylone, a ze środka unosił się zapach róż. Musiał poczęstować się moim najnowszym nabytkiem. Olejkiem.
- Ładnie to tak podglądać - usłyszałem za sobą wesoły głos Daniela, wzdrygnąłem się.
- Przepraszam - jęknąłem i odwróciłem się przodem do niego.
Wokół bioder miał owinięty ręcznik. Jego wychudzona klatka piersiowa była naga. Warstwa mięśni pokrywała jego brzuch, a ja miałem ogromną ochotę go po prostu dotknąć. Jednak wiedziałem, że nie mogę. Z trudem odwróciłem wzrok, starając się na jego twarzy.
- Spokojnie - położył mi dłoń na ramieniu - w końcu jesteś u siebie w domu, możesz zaglądać, gdzie chcesz.
Nie wiedziałem, jak mam na to odpowiedzieć, dlatego tylko wpatrywałem się w jego śmiejące się oczy. Potem skoncentrowałem się na jego dłoni, która z mojego ramienia zaczęła zjeżdżać niżej.
- Skoro już tu jesteś, to mógłbyś mi pomóc - Daniel, mówiąc to poprawił mój rozciągnięty sweter.
- Nie możesz czegoś znaleźć? - zapytałem, starając się nie myśleć o jego dotyku.
- Mmm powiedzmy - wzruszył ramionami, ale coś w jego twarzy mi mówiło, że nie był do końca szczery.
Pierwszy wszedłem do łazienki. Tutaj, zapach różanego olejku był zdecydowanie bardziej intensywny. Do wanny ciągle nalewała się woda, a na powierzchni unosiła się biała piana. Na stołku stała butelka wina.
- No to... Czego potrzebujesz? - zapytałem w końcu.
- Ciebie.
Daniel złapał za dół mojego swetra i szybko go ze mnie ściągnął. Palcami szybko przejechał po nagim ciele. Następnie zaczepił palcami o pasek od dżinsów.
- Co robisz? - wymyśliłem najbardziej idiotyczne pytanie jakie mogło mi w tej chwili wpaść do głowy i je zadałem.
Nie odpowiedział. Zamiast tego pocałował mnie trochę zbyt agresywnie. Zaskoczony odskoczyłem do tyłu, o mało nie wpadając do wanny. Blondyn złapał mnie i mocno do siebie przyciągnął.
- Kochanie, najpierw spodnie - upomniał, a potem jego twarz spoważniała - no chyba, że nie chcesz.
- Ja... - byłem tym wszystkim zbyt zaskoczony, aby ułożyć logicznie brzmiące zdanie.
Dodatkowo, stresował mnie upływający czas. Widziałem, jak cała postawa Daniela, zmienia się z każdą kolejną sekundą, mojej zwłoki. Jednak nie potrafiłem odpowiedzieć wprost.
- Rozumiem - uśmiechnął się smutno.
- Nie - złapałem go za rękę, kiedy się ode mnie odsunął - po prostu... Jestem zaskoczony...
- Naprawdę? - Daniel spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
- Tak, bo... - patrzył na mnie z zainteresowaniem, ale tylko wzruszyłem ramionami.
- Przepraszam, ale jak można było tego niezauważyć? - wybuchnął śmiechem - wprowadzam się do ciebie, paraduję przed tobą praktycznie nago, konsultuje się z tobą w związku z każdym projektem, robię romantyczną kąpiel, informuję cię o niej i...
- Powiedziałeś tylko, że idziesz się kąpać - przerwałem mu.
- Johann, ile ty masz lat - zapytał zrezygnowany - wspominałem też o świecach, pianie, płatkach róż, a kiedy ty dodałeś jeszcze wino, to byłem prawie pewny, że wiesz. Kiedy przyszedłeś, że odwzajemniasz. Inaczej bym cię nie pocałował.
- Myślałem, że chcesz się zrelaksować - odpowiedziałem coraz bardziej skołowany.
- W twoim towarzystwie.
- Miło mi - odpowiedziałem, w pełni zdając sobie sprawę, jak drętwo i nienaturalnie to zabrzmiało.
- I co w związku z tym? - uniósł brew.
Wolałem już dalej nie próbować wysławiać się. Wspiąłem się na palce i pocałowałem go w policzek.
- Rozumiem - westchnął - będzie grzecznie.
Zmarszczyłem brwi. Dotknąłem jego obojczyków i przejechałem po nich opuszkami palców. Następnie skierowałem dłoń w stronę szyi. Zatrzymałem się na chwilę. Przyłożyłem usta do jego szyi i delikatnie przygryzłem. Cicho jęknął.
- To mi się bardziej podoba - powiedział Daniel i złapał mnie za dłonie - ale pozwól, że teraz ja się jeszcze tobą pobawię.
Mówiąc to, klęknął przede mną i zaczął rozpinać rozporek moich spodni. Poczułem jak czerwień napływa do moich policzków. Zanurzyłem palce w jego włosach i zacząłem je przeczesywać.
Spodnie upadły na podłogę. Mężczyzna sięgnął do moich bokserek.
- Ostatnia chwila, aby się wycofać - ostrzegł.
Kiedy nie odpowiedziałem, ściągnął ze mnie ostatni element ubrania.
- Nawet nie wiesz, jak długo na to czekałem - powiedział.
Zarumieniłem się jeszcze bardziej, bo chociaż nie chciałem przyznać tego wcześniej, to ja też.
- Czy zatem chcesz wziąć ze mną kąpiel i wypić wino prostu z butelki, bo nie chcę mi się iść po kieliszki? - zapytał.
- Mhm - odpowiedziałem i podciągnąłem go do góry, aby wstał.
Stanął wyprostowany przede mną. Pociągnąłem za ręcznik, zgrabnie owinięty wokół jego bioder. Druga ręka powędrowała, do naszcęście otwartego już wina. Przechyliłem butelkę i napiłem się pierwszy.
- Chyba powinieneś mnie najpierw poczęstować - zaśmiał się - jestem gościem.
- Teraz już nie - odpowiedziałem.
- Jesteś współlokatorem - oznajmiłem i pocałowałem go.
Potem, posługując się językiem romantyków, oddaliśmy się namiętności i uczuciom, które przejęły władze nad naszymi ciałami. Byliśmy dwiema połówkami jednej duszy, która wreszcie się odnalazła.
I znowu dla xhayboeck, mam nadzieję, że Tanfang w takim wydaniu jest do przyjęcia. Plus, proszę docenić happyend 😉😘❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top