46. Miłość sprawia, że rośniesz - Stollinger
- Kamil musimy porozmawiać na temat gotowania - Andreas spojrzał się groźnie na swojego chłopaka, który właśnie odstawiał talerze po ich wspólnym obiedzie.
- Wiesz, że nie możesz się przemęczać i nie możesz stać przez dłuższą metę - odparł trzydzistodwulatek i spojrzał na swojego partnera z czułością - wiem, że nie gotuję tak dobrze jak ty, ale się poprawię, obiecuję.
- Nie o to chodzi - westchnął Wellinger wskazał Polakowi miejsce obok siebie.
- Myślałem, że powiesz, że świetnie gotuję - obruszył się trzykrotny mistrz olimpijski - ale najwidoczniej nie smakuje ci moja kuchnia.
- To nie tak - dwudziestopięciolatek westchnął ciężko - smakuje, aż za bardzo.
- To świetnie - najpiękniejszy uśmiech świata przyozdobił twarz starszego z mężczyzn - to będę robił więcej, bo...
- Nie - przerwał mu z ciężkim sercem Andreas - właśnie o to chodzi, żebyś gotował mniej.
- Poczekaj - Kamil spojrzał się na niego podejrzliwie - najpierw mówisz, że...
- Jestem skoczkiem, nie mogę tyle jeść - powiedział powoli i wyraźnie młodszy.
- Ale teraz nie skaczesz, możesz sobie trochę odpuścisz - wzruszył ramionami Polak.
Wellinger westchnął, czuł, że czeka go długa i męcząca rozmowa z partnerem, który przez ostatnie miesiące upodobał sobie dokarmianie go i przez cztery dni w tygodniu, kiedy akurat nie był na zawodach, raczył go pyszną kuchnią.
- Trochę, ale... - zaczął znowu.
- Niemożliwe, kochanie. Jem to co ty a nie przytyłem - Kamil był rozbrajający.
Niemiec westchnął i pociągnął kochanka za rękę, po czym posadził sobie na zdrowej nodze. Stoch chciał wstać.
- Jestem za ciężki - powiedział poważnym tonem.
- Kamil, proszę cię. Zawsze byłeś ode mnie kilkanaście kilo lżejszy. A teraz nawet więcej - ostatnie zdanie wypowiedział ze złością.
- No bez przesady, Misiu - brunet przytulił się do swojego partnera - przecież ci powiedziałem...
- Kamil, bo ty zjadasz jedną trzecią, jak nie mniej tego co ja! - Andreas w końcu nie wytrzymał i krzyknął - gotujesz tak jak w przepisie. Na dwie, normalnie jedzące, dorosły osoby. Tylko że ty, nie nakładasz sobie nawet połowy, a i tak muszę po tobie dojadać, bo to jest za dobre, aby miało się marnować.
- Przecież jesteś ode mnie wyższy i potrzebujesz więcej jedzenia, poza tym wracasz do zdrowia i potrzebujesz energii - Kamil pocałował swojego chłopaka w policzek.
- Kamil, przytyłem, a jestem skoczkiem - Andreas westchnął po raz setny to powtarzając.
- Dwa kilo w tą czy w...
- Dziesięć, Kamil, dziesięć! - krzyknął Niemiec i poczuł jak napływają mu łzy do oczu.
- Niemożliwe, Andi - brunet dopiero teraz potraktował słowa chłopaka poważnie.
- Możliwe, Kamil. Od pięciu miesięcy karmisz mnie i karmisz - chłopak mówił to płaczliwym głosem - a ja nie potrafię ci odmówić. Nie chodzimy już na spacery, a tak to nie ma kto ze mną chodzić, muszę sam, a wiesz jak ja się szybko nudzę.
- Ale sztab by zauważył i... - Kamil nie dawał za wygraną.
- Trzy miesiące temu było tych kilogramów o sześć mniej i stwierdzili, tak jak ty, że teraz to nic strasznego, a potem nie byłem wzywany - odpowiedział młodszy i odruchowo mocniej przycisnął do siebie chłopaka.
- Ja bym coś zauważył - Kamil był nieugięty.
- Przepraszam skarbie, ale dopóki mój brzuch ci nie utrudnia, a to się może niedługo zmienić, to myślę, że nie zauważysz. Poza tym, kiedy ostatni raz się kochaliśmy? - Andreas przeczesał palcami włosy kochanka - od tygodnia mi przeszkadza mój brzuch, dwa tygodnie temu ty byłeś przeziębiony, a trzy skoleji ja...
- Dzisiaj to nadrobimy - obiecał Polak - przygotuję romantyczną kolację.
- Kamil...
- Dietetyczną - brunet przewrócił oczami - abyś potem miał apetyt na mnie a przy tym i tak spalasz kalorię.
Andi uśmiechnął się.
***
- Andi, pospiesz się - blondyn siłował się ze swoimi dżinsami, które najpierw z trudem wcisnął na tyłek, a potem musiał upchnąć jakoś swój brzuch.
- Chwila! - odkrzyknął i z trudem dopiął guzik, do granic możliwości wciągając brzuch, kiedy uświadomił sobie, że jeszcze koszula. Postanowił zostawić ją na wierzchu. Cieszył się, że jest oversizowa.
Kiedy wszedł do kuchni zobaczył wielką miskę sałatki i upieczonego kurczaka. Było tego dużo, ale przynajmniej zdrowo.
- Starałem się - Kamil do niego podszedł i posadził przy stoliku.
Andreas spojrzał na swojego partnera. Mężczyzna miał na sobie czarną koszulę, która dodatkowo go wyszczuplała, wpuszczoną w czarne dżinsy, które przed spadnięciem z bioder bruneta, powstrzymywał jedynie pasek.
- Mam nadzieję, że nie ubierasz się tak za często, bo będę zazdrosny - powiedział Niemiec.
- Jesteś nawet wtedy, kiedy w dresie idę pooglądać mecz z Danielem - zaśmiał się.
- Johann też.
- Zauważyłem, dlatego siedzicie razem z nami w pokoju - pokręciło głową i podał mi półmisek z mięsem - sam sobie nakładaj, bo znowu będzie na mnie.
Wziął mniejwięcej połowę i wypełnił talerz sałatką.
- A wracając do Daniela, to teraz spędzasz z nim teraz więcej czasu niż ze mną - poskarżył się chłopak i zaczął jeść.
- Andi, proszę cię, wiesz dlaczego i nie zamierzam ci tego tłumaczyć. Poza tym. Na każdych zawodach jest Johann - przypomniał Kamil i wziął trochę mięsa i sałaty.
- I znowu to robisz - westchnął Wellinger.
- Co?
- Bierzesz porcję dla dziecka i jeszcze zostaje...
- Wstawimy do lodówki. Będzie na jutro - przewrócił oczami autor kolacji.
- I nic jutro nie ugotujesz?
- Ale...
- Kamil, ja naprawdę mam problem - warknął Niemiec i jakby na potwierdzenie jego słów, guzik od spodni puścił, uwalniając brzuch. Mężczyzna ucieszył się, że kochanek tego nie zauważył.
Po kolacji (część kurczaka wylądowała w lodówce) i wspólnym zmywaniu, Kamil stanął przed kochankiem.
- Zaraz udowodnię ci, że na spokojnie mogłeś zjeść więcej - oznajmił mężczyzna.
- Kamil, nie ma mowy, że pozwolę ci mnie podnieść.
- Ale...
- Nie robiłeś tego, kiedy miałem wagę skoczka, teraz tym bardziej - powiedział twardo - obaj pójdziemy do sypialni.
- Ale...
Andreas nie pozwolił mu dokończyć, tylko złączył ich usta w pocałunku.
***
Obie koszule dosyć szybko wylądowały na podłodze. Równie szybko poradzili sobie ze spodniami Kamila. Jednak dżinsy Andreasa stawiały nie mały opór.
- O tym mówiłem - jęknął Niemiec - próbowałem wcisnąć w nie mój gruby tyłek i oto efekt. Brzuch uwolnił się sam już podczas kolacji.
- Nie przesadzaj - wspólnymi siłami udało im się pozbyć dżinsów - zdarza się.
- A teraz popatrz - jęknął Andi i wskazał na swój brzuch.
- Wygląda normalnie - wzruszył ramionami brunet i zbliżył się jeszcze bardziej.
- Jest miękki - poskarżył się blondyn.
- Trochę poćwiczysz i będzie dobrze - pocieszył go Kamil i zaciągnął do łóżka.
***
Leżeli wtuleni w siebie. Kamil trzymał rękę na rzeczywiście większym niż zwykle brzuchu Andreasa.
- Ale ty wiesz, że twoja waga według BMI jest prawidłowa - Kamil spojrzał się na blondyna z troską - więc żadnych destrukcyjnych diet. Powoli wracasz do swoje wagi. Rozumiesz?
- Nawet gdybym chciał, to nie potrafiłbym popaść w anoreksję, prędzej Horngaher wyrzuci mnie z kadry - westchnął Wellinger.
- Nie zrobi tego - zapewnił go Polak, a potem sięgnął do szafki nocnej i wyjął z niej czekoladę w fioletowym opakowaniu.
- Chyba żartujesz - szepnął Andi.
- Były sponsor przesyła pozdrowienia - Stoch otworzył czekoladę - ale jak nie chcesz...
- Dzisiaj to i tak niczego nie zmieni - machnął ręką Welli i pozwolił, aby kochanek nakarmił go czekoladą - tylko ty też masz jeść.
- Ja zawsze jem - obruszył się Polak.
- Tak, pasek czekolady i ci wystarczy - Andreas spojrzał na swojego chłopaka z zazdrością, patrząc, jak objętość czekolady niepokojąco się zmniejsza.
- Taki już jestem. Po prostu wolę karmić ciebie - uśmiechnął się starszy podsuwając mu kolejny kawałek czekolady.
- Tak i dlatego, parę lat po przejściu na sportową emeryturę będziesz mieć stu kilowego partnera - Andi ze złością zgniótł puste opakowanie - jak nie lepiej.
- Przesadzasz, będziemy chodzić na długie, długie spacery - Kamil wtulił się w swojego kochanka - ale czytałem, że mężczyźni z lekko nadwagą są lepsi w łóżku.
- Przy twoim sposobie gotowania i co godzinnym pytaniu czy nie jestem głodny, to nie będzie lekka nadwagą tylko poważna otyłość i nie będziemy się kochać, bo będę z trzy razy cięższy a nie zamierzam cię przygniatać - mruknął Andreas, wziął dłoń Stocha i położył ją na swoim brzuchu - ale za to będziesz miał więcej ciałka do kochania.
- I bardzo dobrze, ale ja przecież też przytyję - obiecał Polak.
- Jakoś tego nie widzę.
- A ja nie widzę, żebyś mógł mnie przygnieść - upierał się Polak.
- Mówię ci, bo to będzie tak, że ty mnie będziesz karmił ile tylko będziesz chciał, a ja będę tylko leżak i rósł, rósł, rósł, aż będę pierwszym skoczkiem, który umrze z powodu otyłości.
- Nie dopuszczę do tego, kochanie - zapewnił go Kamil.
- Nie, Kamyś, ty do tego doprowadzisz.
Jako, że Stollingera nie było dawno, to proszę bardzo😍 a, że Kamil wczoraj dobrze skoczył, to mam dobry humor, jak Wellinger po Milce, więc może coś jeszcze dzisiaj wpadnie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top