10. Twój cień - Kraftböek

    
     Kocham cię. Nadal. Teraz, zawsze, przez te wszystkie lata. Nie mam już twoich zdjęć elektronicznie, bo te najprościej wykasować. W pudełkach zostały tylko te materialne, papierowe...

    Lubię brać je do ręki. Przeglądać rozmyślać, lubię się zastanawiać, kim teraz jesteś, jak bardzo się zmieniłeś, czy w ogóle cokolwiek do ciebie dotarło. A może po prostu zostałeś w miejscu, a ja nadal mam przed oczami wyidealizowany portret ciebie?

    Większość zdjęć jest artystyczna, pozowana, zrobiona przez Gregora. Nie oddają tego jaki byłeś naprawdę.  Nie byłeś jasnością, twoje oczy nigdy nie zdradzały więcej niż pożądania. A ja udawałem, że to mi pasuje.

   I zaskoczyło ciebie, gdy pierwszy raz skrytykowałem. Gdy znalazłem skazę, uszczerbek. Ale ty ją znów ukryłeś, a ja znów udawałem, bo myślałem, że tak trzeba. Teraz, gdy został ze mną tylko twój cień, to cholera, Michi, myślę tak nadal, bo pozwoliłem sobie wmówić, że jesteś wszystkim czego potrzebuję... A teraz gdy został ze mną tylko twój cień, to rozumiem, że nie, że da się żyć bez powietrza...

  Kocham cię, kocham cię Michi, teraz, kiedyś, jutro, za wieczność. Trzymając te zdjęcia, znów czuję, że tak wiele straciłem. Straciłem, będąc zbyt słaby, marny i kruchy, aby ciebie zatrzymać. Sam powiedziałeś, że wystarczy jedno słowo, a zostaniesz... A potem będę cię musiał błagać na kolanach, szukać po świecie, bo znikniesz raz na zawsze...

    I zniknąłeś, ale ja wiem, gdzie jesteś, gdzie na mnie czekasz. A ty wiesz, że kłamię, że wcale nie zastanawiam się jaki jesteś, tylko jaki mogłeś się stać. I wiesz, że kłamię, bo twoje zdjęcia mam elektronicznie. Ale w innym świecie. W innym miejscu. W życiu pozbawionym krat. W życiu, w którym nie znalazłeś się na dnie jeziora. Wreszcie zrównując temperaturę ciała, z temperaturą serca.

Bardzo krótki, ale takie też lubię, myślę, że nie najgorszy😊

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top