Rozdział 25

Tuż po tym jak wylądowaliśmy pod domem Chrisa Nex wyczuł jego obecność i poinformował mnie o tym. Świetnie. To oznaczało, że tu był. Wbiegłam bez najmniejszego strachu do wnętrza domu i dostrzegłam jak co chwilę w jednym z pomieszczeń pojawia się blask. Zajrzała tam i zobaczyła siedzącego w fotelu elfa, który tworząc kule magii rzucał nimi zmuszając się do wysiłku. Oparłam się o framugę i splatając dłonie na piersi patrzyłam na niego. Żył. To najważniejsze. Odetchnęłam z ulgą.

-No i co tak znikasz, co? Na dodatek mi gada podrzucasz- próbowałam zażartować jak zwykle.

Chris spojrzał na mnie i jego wzrok był pusty. Twarz miał bladą i zmęczoną. Wyglądał tak, jakby...się poddał. To najbardziej mnie zaskoczyło.

-Przyszłaś mnie dobić?-zapytał głosem niewiele donośniejszym od szeptu.

-Mam taki zamiar- odparłam ruszając w jego stronę.

Bez pytania i uprzedzenia usiadłam mu na kolanach i wgryzłam z szybkością wampira w jego szyję. Dałam mu to czego potrzebował-jad. Sama także musiałam napić się jego krwi. Od jej smaku dostać można było obłędu. Tak też oboje zaspokoiliśmy własne uzależnienia i odsunęłam się od niego. Spojrzałam mu w te błękitne oczy z uśmiechem i z całej siły dałam mu w twarz.

-Nigdy więcej się tak nie zachowuj- odparłam i opierając czoło o jego czoło wyszeptałam- Kocham Cię Chris...

Zerwałam się na równe nogi i ruszyłam do wyjścia. Ktoś musiał uprzedzić jego gadzinę, że jego durnowaty pan jeszcze nie pożegnał się z życiem. Poza tym po wyznaniu miłości jakoś nie miałam odwagi spojrzeć na elfa. Jednak w jednej sekundzie chłopak złapał mnie za rękę i odwrócił ku sobie. Spojrzałam na niego zaskoczona

-Też Cię kocham- wyszeptał i zanim zdążyłam zareagować pocałował mnie.

Serce które od dawna nie biło w mojej piersi po prostu ożyło. Na moment odsunęłam usta od jego ust i spojrzałam w te niebieskie oczy jednocześnie gładząc prawą dłonią jego kruczoczarne włosy.

-Jaki ty jesteś ślepy i głupi, jak mogłeś pomyśleć, że ja i Aron...- zaczęłam się śmiać. Potem ponownie przybliżyłam usta do jego ust. -Hmmm...-mruknęłam- Czy w ten sposób nie ograniczam pana wolności, bo wie pan w końcu jestem krwiożerczym wampirem- odparłam ukazując z rozbawieniem swoje kły.

-Może i jesteś wampirem, ale dla mnie jesteś piękną kobietą w której się zakochałem i prędzej umrę niż pomyślę inaczej.

-I będziesz mnie kochać nawet z kłami ?-zapytałam, a on zaśmiał się niskim głosem i przytulił mnie mocno.

-Wyłącznie-odparł, a tym razem to ja prychnęłam.

Uprzedziłam Nexa, że wszystko w porządku i smok rozwalił się na progu rezydencji nagle postanawiając odpocząć. Patrzyłam jak leży na słońcu i trochę mu zazdrościłam, bo sama stałam wewnątrz budynku jak na wampira w dzień przystało. Wróciłam do salonu. Chris właśnie stawiał na stoliku kawę w małych zdobionych filiżankach.

-Wiesz, właściwie to mam dla Ciebie nową interesującą informację-zaczęłam- Moja matka także jest wampirem-odparłam sądząc, że strzeli karpia tak jak ja, gdy się o tym dowiedziałam.
On jednak spojrzał w okno z zamyśleniem. Po chwili przyglądał mi się badawczo i nagle jego oczy zalśniły.

-Czy któreś z rodziców opowiadało ci o swoich dziadkach lub pradziadkach?- zapytał, a ja zastanowiłam się o co może mu chodzić

-Nie za wiele...Wiem, że moi dziadkowie i pradziadkowie pochodzili z Włoch,a konkretnie z Rzymu, ale zginęli dawno temu w walkach z wampirami i innymi groźnymi stworzeniami. Moja matka i mój ojciec poznali się w sierocińcu i zostali wyszkoleni i wychowani przez własnych nauczycieli, przynajmniej z tego co wiem. Dlaczego właściwie pytasz?- spojrzałam na niego pytająco.

- Pomyśl, całe życie byłaś niepokonana i we wszystkim najlepsza. Nawet jako dziecko. Cechuje Cię niezwykła precyzyjna i odporność. Nadal nie rozumiesz?- Chris patrzył na mnie z wyczekiwaniem i nutą rozbawienia.

-Aaaa- krzyknęłam, a on się uśmiechnął- Nie jednak nie wiem...-odparłam szybko- Co będziemy się bawić w same pytania, gadaj o czym myślisz!-nakazałam rozzłoszczona, że nic nie zrozumiałam.

-Musiałaś mieć w rodzinie elfa, cechy mojego rodu są najwyraźniej w tobie i twojej matce, choć nie jestem stu procentowo pewny.

-Nie to nie możliwe Chris. Skręciłam jej kark, rozumiesz? Ona powinna już dawno nie żyć- byłam coraz bardziej skołowana.-Poza tym nie mogę mieć krwi elfa, bo jestem wampirem, a to chyba nie możliwe, by elf mógł się przemienić,prawda? Sama już nie wiem, powiedz coś Chris-poprosiłam.

-Elf czystej krwi nie może, ale mieszaniec tak- wyjaśnił.

-No super, Nefilim, pół elf, wampir...co jeszcze? Może mi powiesz, że umiem czarować to zarezerwuje sobie miejscówkę w hogwarcie- odparłam siadając na krawędzi fotela ze zmęczoną miną.

-Jeśli jesteś wampirem to wszystko zależy od tego czy piłaś krew czy nie. Jeśli użyjesz mocy szybko staniesz się głodna- odparł szybko. -Mnie zastanawia jedna rzecz-zaczął- Czy twoja matka, jeśli faktycznie ma coś z elfa wie o swoim...potencjale, bo jeśli tak, to bardzo ciężko będzie ją pokonać- stwierdził- A jeśli nie wie, to jest jeszcze dla nas nadzieja- próbował znaleźć jakiś plus w całej tej sytuacji.

Potem wstał z fotela i podszedł do półki wyjął książkę, którą ostatnim razem czytał. Podszedł do Leny i odczytał jej na głos elfickie zapiski tłumacząc je dla niej na angielski.

- Od zarania dziejów elfy były pod jarzmem wampirów, lecz ci nie wiedzieli o jedynym...ten kto wypije całą krew elfa odbierając mu życie przejmie część jego ducha i straci cały swój wampiryzm na nowo stajace się tym kim był przed przemianą. To jedyny sposób na uleczenie z wampiryzmu. Teraz rozumiesz? - zapytał patrząc na mnie poważnie.

Jego słowa zlewały się w jedno. Ciężko było mi się skupić i już wiedziałam dlaczego.

-Nie do końca, ale pewnie wyjaśnisz mi to raz jeszcze jasno i wyraźnie- odparłam, a gdy on spojrzał na mnie zdziwiony dodałam- Wybacz, wciąż krwawisz z rany na szyi. To mnie trochę...dekoncentruje.

-Krótko mówiąc wypijesz moją krew co do kropli i na nowo staniesz się łowcą.

Patrzyłam na niego zdziwiona. Moje szare komórki momentalnie zaczęły pracować.

-Aaaaa...Chyba do reszty ci odbiło!!-krzyknęłam i ruszyłam do wyjścia zrywając z fotela.
Ponownie złapał mnie za rękę i odwrócił ku sobie tylko tym razem po prostu spojrzał mi głęboko w oczy.

-Zrozum...nie mówię, że masz to zrobić teraz, zrób kto, gdy będę umierał i nie będzie już szans by mnie uratować. Nie chcę, by moja śmierć kiedyś poszła na marne- wyjaśnił.

-A ja nie zamierzam ułatwiać twoją śmiercią własnego życia. Rozumiesz? Kurcze mówię ci, że Cię kocham, a ty proponujesz, żebym Cię zabiła.Czy ja nie mogę mieć normalnego faceta? Poza tym bycie wampirem ma wiele zalet, mam więcej siły, szybkości, precyzji, a przed sobą wieczne życie- zaczęłam wymieniać.- Nigdy więcej nie mów mi takich głupot, bo się wkurzę, a uwierz, że nie chciałbyś mnie poznać od tej groźnejszej strony- ostrzegłam splatając dłonie na piersi i patrząc na niego z nadąsaną miną.

Chris uśmiechnął się słodko i nagle jego oczy poszarzały i przestały lśnić. Nie zdążyłam nawet go dotknąć i po prostu zniknął jak mgła za pomocą silnej magii.

-Chris?!!!Chris!!-krzyknęłam przerażona- Nie wygłupiaj się, gdzie jesteś?- wołałam, ale nie było po nim śladu. - Nex!!!- wrzasnęłam na całe gardło, przywołując smoka do siebie.

Smok zjawił się natychmiast i porwał mnie w swoje szpony wylatując na zewnątrz gdzie jak się okazało była już noc. W elfim domu rzeczywiście czas płynie szybciej. Wiedziałam, że Nexowi mogę ufać. Smok przebił się przez barierę i poniósł mnie na północ. Po godzinie dotarliśmy na jakieś bardzo stare cmentarzysko. Gdy dotknęłam stopami ziemi dziękowałam aniołom, że normalnie łowcy nie poruszają się na tych gadach. Szybko dostrzegłam Chrisa. Z niezwykłą energią odkopał właśnie jeden z grobów.

Podbiegłam do niego i szarpiąc próbowałam odciągnąć go od tego miejsca. Domyśliłam się do kogo należy trumienka i nie zamierzałam dzielić się Chrisem z jakimś zasuszonym wampirem o imieniu Lucjusz. Mowy nie ma.

-Chris! Chris do cholery nie szarp się!!- krzyczałam walcząc z nim, by odzyskał świadomość. Jednak trans trwał dalej. Odwróciłam się i spojrzałam na smoka- Nex zakop to!-krzyknęłam wskazując rozkopany grób. W tym momencie na twarzy elfa pojawił się groźny wyraz gniewu. Wyszeptał coś w swoim języku, a dziwna czarna magiczna lina związała moje dłonie za moimi plecami. On sam odwrócił się i wrócił obok grobu. Jednym słowem zabronił także działań smokowi po czym za pomocą magii wylewitował żelazną trumnę zabezpieczoną wieloma łańcuchami na powierzchnię i zaczął ją otwierać.

-Nie!! Chris!! Auaa!!- krzyknęłam, gdy zbyt mocne szarpnięcie sprawiło ból w lewym barku.
W końcu jednak podbiegłam do niego mimo skrępowanych dłoni. -Chris ty tego nie chcesz! Ocknij się no!!!-wrzasnęłam, ale zrozumiałam, że mój krzyk nic tu nie zdziała.
Zrobiłam więc to co mogłam. Podbiegłam bliżej niego i z całej siły zdzieliłam kopniakiem w głowę pozbawiając go przytomności. Nauczyłam się tego od Kiry. Przynajmniej jedna z jego lekcji mi się do czegoś przydała. Spojrzałam na Nexa i wskazałam mu trumnę, a on od razu odczytał moje myśli. Zrzucił trumnę pod ziemię i zakopał wielki dół. Następnie smok chwycił mnie i nieprzytomnego pana i poniósł nas do hangaru, gdzie łatwo mogliśmy się dostać do wnętrza podziemia.

Siedziałam pod ścianą hangaru walcząc z magicznymi kajdanami. Jak Chris się obudzi to go za to zabiję- powtarzałam sobie. Choć tak naprawdę martwiłam się czy nie zrobiłam mu jakiejś krzywdy. Wreszcie po trzydziestu minutach otworzył oczy i momentalnie chwycił się za głowę. Rozejrzał się skołowany, aż odnalazł wzrokiem mnie i smoka.

-Co się stało? Gdzie jesteśmy?-zapytał zaskoczony.

-Nie gadaj tylko mi to zdejmij, bo przysięgłam sobie, że nie zabiję pewnego elfa i chcę dotrzymać słowa-odparłam naprawdę na granicy wytrzymałości i pokazałam mu czarne nici ściskające za plecami moje dłonie.

Zdziwiony patrzył na mnie po czym machnął nieznacznie ręką niwelując więzy i tym samym oswobadzając mnie. Wstał i zachwiał się ponownie chwytając za głowę.

-Czuję się jakby uderzyła we mnie apokalipsa i zrobiła w głowie totalne pobojowisko.

-Tak dokładniej rzecz biorąc to ja totalnie zneutralizowałam twój opętany mózg kopniakiem, bo jak pewnie nie pamiętasz odkopałeś pewien grób-odparłam z lekkim rozbawieniem.- Nie trać głowy- odparłam z jeszcze większym rozbawieniem- Poboli i przestanie...

-Czekaj...powiedziałaś, że co zrobiłem?-zapytał, ale po chwili machnął ręką- Dobra nie ważne. To co robimy?

-Tak właściwie to nie wiem. Jak sądzę masz jakieś wyjaśnienie dlaczego moja mamuśka jest wampirem skoro sama skręciłam jej kark i dawno powinna już nie żyć?-zapytałam

-Mam przypuszczenia, ale to zbyt mało i zdaje się, że są mało prawdopodobne- mruknął zamyślony- Najlepiej będzie spytać ją samą...

-Tak jasne, pójdę do matki i zapytam ,,hej mamo, pamiętasz jak skręciłam ci kark? Może zanim przebijesz mnie kółkiem powiesz jak to zrobiłaś, że wciąż nie jesteś sztywna?- spojrzałam na Chrisa z rozbawieniem- To byłaby ekscytująca wymiana zdań, ale uznajmy, że nie wypróbuję Twojego solidnie wymyślonego planu- odparłam.- No, a tak na marginesie to z Tobą nie da się nigdzie wyjść, bo znowu ci odwali i zwiążesz mi ręce,a potem będę jak ten debil patrzyła jak wykopujesz tą pieprzoną żelazną trumnę na cmentarzu w cholerę drogi stąd-odparłam, bo wciąż byłam zła za to, że przez ponad godzinę siedziałam z unieruchominymi dłońmi.

-Przepraszam za to. Nie byłem sobą i ...nawet tego nie pamiętam-odparł z wyrzutami sumienia w głosie i nawet zrobiło mi się go żal.

Nie powinnam złościć się za coś na co nie miał wpływu. -Za to sprawa z twoją matką zdaje się bardziej realna. Może...uda nam się z nią wygrać w tej wojnie nerwów- odparł z powagą.

-Skoro tak sądzisz to jeszcze nie znasz mojej matki- ostatnie słowa wypowiedziałam z takim obrzydzeniem jakbym miała zaraz dostać odruchów wymiotnych. - A wracając do tematu twojego opętania to nie powiedziałeś mi, że ten starożytny wampirek siedzi sobie w żelaznej trumnie owiniętej łańcuchami i powoli zdycha z głodu- odparłam z zastosowaniem. W sumie to chyba najgorsze co może być. Czuć głód i nie móc w żaden sposób go zaspokoić.

-Lucjusz to nie byle jaki wampir. On jako jeden z pięciu miał moc kontrolowania innych wampirów- powiedział cicho Chris.- I nie był wcale zły...po prostu czasem- zamilkł na moment jakby szukając odpowiedniego słowa- odbijało mu- dokończył.

-Yhmm...już widzę te bilbordy ,, Przekochany świr". Jakaś paranoja. Jak nie sztuczni łowcy, to powracająca zza grobu mamuśka, to elf z wielkim gadem no i jakby było mało jeszcze zwariowany wampirek. Kurczę, może powinnam się zgłosić do programu ,,Nieprawdopodobne, a jednak" ? Kto może mieć bardziej interesujące życie niż ja?-zapytałam z uśmiechem goryczy.
- Nawet nie wiem za co się zabrać. Jak mam powiedzieć tym wszystkim ludziom w tunelach, że moja matka nie jest łowcą, a najprawdopodobniej pół elfem i przez całe swoje życie oszukiwała nas, że pije eliksir z wody święconej. Zaraz...skoro nie piła eliksiru to w takim razie co?- zapytałam patrząc na niego z zaciekawieniem.

-No to powinnaś wiedzieć z uwagi na to, że jesteś wampirem- odparł- Od czego można zmienić się w wampira?- zapytał czekając, aż ja mu odpowiem.

-Nie sądzę , by moja matka pozwoliła się ugryźć jakiemuś wampirowi. Co ja gadam, ona musiałaby dawać się gryźć przed każdym wyjściem, by mieć jad w żyłach, bo dopóki nikt jej nie zabił nie mogła być wampirem - odparłam zamyślona.

-Nie koniecznie-odparł Chris- Wiesz, ponoć w waszej krwi znajduje się jad- wyjaśnił- Cóż, chyba znasz już odpowiedź...

- Chcesz powiedzieć, że moja matka pijała krew wampira? Fuuuj!!!- udałam, że wymiotuję.

-To jedyna na tyle realna hipoteza, by mogła być prawdziwa...- odparł- Wiesz w tym momencie mamy dwa wyjścia, albo będziemy z nią walczyć albo wiecznie uciekać.

-O co to to nie!! Za długo już dałam się poniewierać, poza tym nie zawiodę Arona- odparłam poważnie z przejęciem.

-A więc musimy zebrać odpowiednio wyszkolonych ludzi. Nie całą armię, a kilkoro najlepszych, którzy potrafią wszystko -mówił krążąc po pomieszczeniu.

-Wiesz wolałabym nikogo nie narażać i pójść sama. Nie jestem taka łatwa do zabicia, a posiadanie czyjejś duszy na sumieniu to...zbyt wiele - odparłam poważnie, choć z mniejszą pewnością niż zazwyczaj.- Jednak...twój pomysł jest mniej szalony- odparłam z trudem przyznając mu rację w danej kwestii.

-Cholera, ja już nie mam swoich kontaktów...Już nie-mruknął z niezadowoleniem- Ale ty masz mnóstwo sojuszników wśród łowców. Potrzebujemy trzech genialnie wyszkolonych osób. Z wolą przetrwania i zaskakującymi umiejętnościami.

-Nie wiem kto tu jest najlepszy, wielu nowych doszło odkąd ostatni raz byłam w siedzibie, ale możemy sprawdzić ich umiejętności-odparłam z uśmiechem- Zorganizujemy trening i przekonamy się w praktyce jak kto sobie radzi. Myślę, że bez problemu wytypujemy najlepsze trio- stwierdziłam z zadowoleniem.

-Znasz się lepiej na walce, więc tych sprawdź pod tym względem. Ja sprawdzę ich w taktyce- Kiwnął głową i uśmiechnął się- Musimy mieć sto procent pewności, że nie wycofają się w najważniejszym momencie- stwierdził.

-Ciekawe jak chcesz zyskać tą pewność, co mam spisać z nimi umowę o dzieło?- odparłam zastanawiając się jak być pewnym, że ci których wybiorę nie odwrócą się ode mnie, gdy zrobi się niebezpiecznie.

-Dlatego pozostaje nam tylko jedno, a mianowicie zaufanie. Dobierz osoby, którym ufasz-odparł.

-Hmmm...Aron, Lea, wcześniej powiedziałabym też, że Kira, ale teraz...będzie problem z trzecią osobą- stwierdziłam szczerze.

-Dobierz kogoś i sprawdź Leę. Ja zajmę się sprawdzeniem Arona- zadecydował twardo,patrząc na mnie z lekkim wyzwaniem.

-Wow, tylko go nie zabij- odparłam podchodząc i dając mu całusa w policzek -W moim sercu i tak zagnieździł się jakiś spiczastouchy- dodałam delikatnie odgarniając niesforne kosmyki z jego czoła.

-A w moim staromodnym sercu zimnokrwista, niezależna i piękna łowczyni- powiedział z uśmiechem i ruszył do tunelu. Patrzyłam za nim mając nadzieję, że faktycznie nie zabije mojego przyjaciela. Ostatnio był przewrażliwiony na punkcie Arona. Westchnęłam. Czas sprawdzić Leę.

#Od Autorki

Kolejny rozdział. Wraz z Danielem mamy już początki części drugiej. Taa... ta niedługo się kończy, ale to za wcześnie na jakiekolwiek reklamy. Tak więc jak podoba sie rozdział?

Ktoś to czyta? Jeśli tak to może choć jeden mały komentarz?😝😝

Albo gwiazdkę?

Pozdrawiamy

Roxi i Daniel

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top