Rozdział 16

Kiedy tak siedziałam obok elfa mogłam dokładnie przestudiować jego twarz. Czarne lśniące włosy, delikatna cera, umięśnione ciało. Był piękny. Jednak najbardziej efektowne były jego oczy w kolorze nieba. Odgarnęłam zbłąkane kosmyki włosów z jego twarzy i delikatnie pogładziłam dłonią jego policzek.

-Jesteśmy tak bardzo do siebie podobni...oboje nie mamy w życiu zbyt wiele szczęścia- odparłam wiedząc, że tego nie słyszy.

Nex nie wiadomo dlaczego nagle podszedł do mnie i po prostu złączył z moją skórą, pokrywając ją magicznym tatuażem. Uśmiechnęłam się i wyszłam na zewnątrz. Stając w słońcu czułam, że tak wiele rzeczy mnie ominęło odkąd stałam się wampirem. Wiele się zmieniło. Zabiłam matkę. Walczyłam z własnym przyjacielem... Nie spodziewałam się takich wydarzeń, ale cóż ...Takie jest życie.

-Nex nie gniewaj się za tę gadzinę, nie chciałam Cię urazić. Po prostu czasem najpierw mówię, a potem myślę. Jesteś kochany, że dajesz mi popatrzeć na słońce kolejny raz, to takie cudowne-odparłam szczerze.
Byłam naprawdę szczęśliwa.

- Będziesz mogła tak patrzeć wiecznie- rozległ się delikatny niski głos w mojej głowie.

Aż podskoczyłam. Jednak po chwili uśmiechnęłam się. Nex rozmawia tylko z tymi którym ufa. Zaufał mi. Ale czad.

***

Chris obudził się. Otworzył oczy i rozejrzał po pomieszczeniu. Wciąż był w hangarze. Spojrzał na swoją ranę. Była zaszyta. W pomieszczeniu nie było Leny i w pierwszym momencie wystraszył się, że go opuściła, ale potem usłyszał jej głos dochodzący z zewnątrz. Rozmawiała z jego smokiem. Wstał powoli, starając się nie forsować boku, by nie zniszczyć szwów i nie zadać samemu sobie bólu. Powolnym krokiem opierając się dłonią o ścianę ruszył na zewnątrz. Nagle jego oczy zaszły mgłą i całkiem stracił kontrolę nad własnym ciałem.

***
Westchnęłam na widok zachodu słońca i ruszyłam do drzwi wejściowych hangaru.

-Nex jak myślisz, kiedy on się obu...-przerwałam zdając sobie sprawę, że elf zniknął. -Hej, a ten gdzie polazł?-zwróciłam się do smoka. Nagle smok westchnął ciężko i zaczął mówić swym szepczącym głosem.

Pierwszy jad wzywa,
Stara siła ożywa,
Nienawiść dziecka wzmaga,
Co jak zawsze złu pomaga

-no to teraz miała zagadkę. Smok zamilkł, a ona miała dłuższą chwilę do namysłu.

-Wow, wow, wow, co ty mi tu z poezją wyjeżdżasz? Czyli, że on może zrobić coś głupiego? Nic nie rozumiem z tej twojej rymowanki, może jakaś podpowiedź?-zapytałam, ale nie czekając dłużej wybiegłam z hangaru w poszukiwaniu Chrisa.

-Chris!!!!-krzyknęłam rozglądając wokół. Wtedy Nex znów przemówił.

Starożytny wampir siły szuka
Niech to dla ciebie będzie nauka
Nieskalany elf ma potężną krew
I może zadziałać dobru wbrew

-Skupiłam się na moment na jego słowach, ale nic z nich nie wyniosłam.

-Cholera z tymi twoimi rymowankami !! Smoki zawsze są popaprane czy jesteś wyjątkiem?- zapytałam z irytacją i dodałam- Widzę, że sama muszę sobie radzić- uznałam i wytężyłam węch.

Rana Chrisa była świeża, więc szybko trafiłam na jego trop i
rzuciłam się biegiem w stronę skąd dochodził jego zapach. Z oddali widziałam już Chrisa. Jednak sposób w jaki szedł przypominał chód zombie. Zero życia. Tak jakby ktoś całkowicie nim sterował. Nex przestał się odzywać. Pewnie się obraził. Pfff...też coś, żebym się miała jakimś prehistorycznym stworem przejmować. Tu ważny był elf.

Dogoniłam Chrisa i szarpiąc za ramię spróbowałam zatrzymać.
-Chris dokąd idziesz? Chris?-mimo, że elf zatrzymał się na moment to wciąż nie miała z nim kontaktu.

-Chris?- przybliżyła się do niego i pocałowała go w usta.
Drgnął i zamrugał oczami. Nie ma to jak działanie z zaskoczenia.

-Chris dokąd ty idziesz?- zapytałam ponownie, a on rozejrzał się wokół i spojrzał na mnie z przerażeniem.

-Ja...nie mam najmniejszego pojęcia- odparł.- Co ja tu robię?-zapytał mnie wstrząśnięty.

-Nie wiem. Twój smok zaczął mówić jakieś wiersze, a ty zniknąłeś z hangaru i dopiero Cię dogoniłam. Byłeś jak zahipnotyzowany- przyznałam z przejęciem.

-Nex mówił wierszem? Co powiedział?- zapytał nagle.

-No ten...Nex weź mu to powtórz, Szekspirem nie jestem i na biegu nie uczę się wierszyków na pamięć- odparłam oburzona. Przez chwilę smok przekazywał swe myśli Chrisowi i tylko z sekundy na sekundę mina elfa mówiła mi, że jest coś nie tak.

-To niemożliwe, przecież on nie żyje- odparł nagle ni stąd ni zowąd.

-Ale, że kto?-zapytałam skołowana.

-Lucjusz Slade. Starożytny wampir. Jeden z najpotężniejszych jakie istniały na ziemi- wyjaśnił- To ten, który odebrał mnie od matki i uzależnił od jadu- odparł i ruszył w stronę hangaru. To wszystko? Tyle tylko mi wyjaśni?

-Dobra...nadal nie rozumiem co taki stary, podły wampir może od ciebie chcieć?-odparłam patrząc na niego z zastanowieniem.
- Chodzi o krew?- zasypałam go pytaniami.

-No więc tak. Lucjusz odzyska życie, dzięki mojej krwi. Na razie jest w stanie letargu, bo wiele lat temu został zapieczętowany w świętej trumnie i zakopany w niej pod ziemią. Najwyrazniej jednak uwolnił się na tyle, by starać się mnie wezwać- tłumaczył powoli i spokojnie. -A moja krew jest niezwykła, ponieważ...- ucichł na moment, a gdy na niego spojrzałam nie mogłam uwierzyć, ale po prostu się zarumienił.

-No dokończ- odparłam ze zniecierpliwieniem i ciekawością, bo strasznie chciałam wiedzieć co go tak zawstydziło.-Co jest z tą twoją krwią ?

-Po pierwsze jestem ostatnim elfem na ziemi, a po drugie moja krew ma moc, bo nie miałem nigdy kobiety- odparł szeptem.

-Oh...- odparłam nieco zawstydzona tak samo jak on przed chwilą.
-To ...wiele wyjaśnia- dodałam z uśmiechem.- Bo już się bałam, że masz jakąś gadzią krew czy coś... Wiesz to by było dla mnie znaczące, zwłaszcza, że się Tobą pożywiałam- stwierdziłam.

-Nie musisz się obawiać- odparł z lekkim rozbawieniem.- Jednak będziesz musiała mnie powstrzymać, gdy...znów stracę kontrolę- odparł zasmucony.

-Mam lepszy pomysł, po prostu się z Tobą prześpię i problem z głowy- odparłam, ale widząc jego minę zaśmiałam się głośno
- Weź wyluzuj. Nie sypiam z byle kim- zażartowałam.

-A ja nie związuję się z byle nieśmiertelną- odparował, a ja znowu cicho się zaśmiałam.

-I dobrze- odparłam i z gracją odrzuciłam swoje kasztanowe włosy
do tyłu, delikatnie trzepocząc rzęsami.- Słońce zaszło- stwierdziłam i smok załapał aluzję ześlizgując się z mojego ciała. -Rany, to dziwne, ale zaczynam się do ciebie przyzwyczajać ty gadzino ty- odparłam udając, że chcę go pogłaskać. Smok zawarczał na mnie tylko i wrócił do Chrisa.

Miło mi to słyszeć ty wampirko ty- odparł smok i wyleciał w górę kierując się Bóg wie gdzie. Chris westchnął rozsiadając się pod jedną ze ścian w Hangarze do którego na powrót weszliśmy.

- Jeśli chcesz możesz iść się pożywić-odparł przymykając oczy.-Wiem, że nie możesz pić mojej, bo nie chcesz się uzależnić-odparł ze smutkiem. Przygryzłam wargę rozważając jego słowa.

-W sumie... to skoro mam Cię gryźć, żebyś przeżył to mogłabym sobie odpuścić zabijanie ludzi- stwierdziłam podchodząc do niego.-No chyba, że ty nie chcesz...-odparłam unosząc dłonie w geście poddania i robiąc mały krok w tył.

***

Chris bez wahania zdjął koszulkę i odsłonił swoją szyję. Kolejna blizna do kolekcji- pomyślał i starał sobie przypomnieć ile razy został już ugryziony.
Kiedyś to liczył, ale dawno już zgubił rachubę.

***

Przyjrzałam się jego twarzy i splotłam dłonie na piersi.

-Masz minę jakbym chciała Cię zabić- stwierdziłam patrząc na jego nagi tors.

Był boski. Rany...-gdy zdałam sobie sprawę z tego w jaki sposób o nim myślę zarumieniłam się.

-Nie obawiam się śmierci- odparł cicho- Zastanawiam się tylko jakby to było gdybym był człowiekiem, a nie elfem- odparł, a ja poczułam lekki smutek. Sama tego nie wiedziałam. Nigdy nie byłam człowiekiem. Nefilim mieli inny tryb życia. Co ja mówię...w ogóle nie mają życia. Wszystko jest ustalone pod dyktando. Postanowiłam jednak obrócić to w żart.

-No...wtedy nie pożyłbyś za długo w moim towarzystwie- wypaliłam i siadając na jego kolanach i spojrzałam mu w oczy. Uśmiechnął się blado.- Jeśli nie chcesz, możemy zapomnieć o temacie, nie będę Cię do niczego zmuszać- odparłam delikatnie dotykając dłonią jego ramienia.

Chris bez słowa odchylił szyję i zamknął oczy. Delikatnie zatopiłam zęby w jego szyi. Krew. Jego słodka krew trafiając do mojego gardła obudziła niepohamowane rządze. Dawałam mu tyle jadu ile mogłam, w zamian biorąc krew. Czułam w ustach jego przyspieszone tętno. Wiedziałam jedno- to już nie mogło dla mnie skończyć się dobrze, ale czy ja właśnie nie zdecydowałam, że tego chcę? Chris był inny niż wszyscy których poznałam. Głupio ryzykował własne życie, by mnie bronić, więc ja też mogłam głupio zaryzykować. W końcu i tak byłam potępiona, prawda?

Oboje czuli przyjemność z tej odmiennej bliskości. Wtem Chris rozluźnił się i objął mnie swoimi ramionami, tak jakby zapraszał na więcej. Mimo, że nie chciałam przestać się pożywiać po prostu odsunęłam się i pocałowałam go. Tak. Zrobiłam coś czego nie było w umowie. On odwzajemnił pocałunek gotowy na mój każdy krok. Widziałam to w jego błękitnych oczach. Gładziłam dlońmi jego policzki lub błądziłam nimi po jego klatce piersiowej.  Wtedy dotarło do mnie, że to nie są moje prawdziwe uczucia, bo większość to po prostu rządza krwi.

-Wystarczy-odparłam szybko od niego odskakując.

Nie chciałam go skrzywdzić, a zrobiłabym to, gdybym pozwoliła sobie na coś więcej. Oboje oddychaliśmy ciężko. Czułam się winna. Nie powinnam była pozwolić sobie na pocałunek. Tylko sama już nie wiedziałam czy tego właśnie nie pragnęłam.

-Mogłaś...wziąć więcej-odparł ściszonym głosem.- Jestem bardziej wytrzymały niż ci się wydaje- dodał

-Nie, nie...tyle mi wystarczy- odparłam z trudem wstając i wyszłam na zewnątrz.

Nie mogłam się opanować. Nie umiałam sobie poradzić z tym co właśnie się stało i do czego omal nie doszło. Wszystko we mnie chodziło. Gdy uderzyło we mnie chłodne nocne powietrze poczułam narastające pragnienie. Szał zawładnął mną do reszty. W jednej chwili gnałam w stronę miasta za zapachem ludzi. Pragnęłam krwi. Bez opamiętania. Nie myśląc o tym, by się pilnować. Tylko pragnienie teraz się dla mnie liczyło. Jednocześnie płakałam. Nie mogłam sobie pozwolić z własną naturą. Potwór, który we mnie siedział, gdzieś tam głęboko teraz wyszedł na wierzch. Obawiałam się, że w którymś momencie zatracę resztę człowieczeństwa.

#Od Autorki

Kolejny rozdział. Mam nadzieję, że wam się spodobał.

Czytajcie i piszcie komentarze. Czekamy na Wasze opinie.

Dawajcie gwiazdki.

Myślę, że dipendenza sama was od siebie uzależni.

Pozdrawiam

Roxi

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top