Thirty five
Budzę się całkowicie wypoczęta. Jestem wtulona w nagi tors Malika. Jego klatka lekko się unosi co świadczy, że jeszcze śpi. Spoglądam do góry i zaczynam go obserwować.
Poburzone czarne włosy i malinowe usta. Mój ideał.
Postanawiam przyjrzeć się jego tatuażom. Jest ich tak dużo. Mam na ich punkcie fioła. Poniżej szyi ma wytatuowane usta. Przykładam tam moje wargi i składam delikatny pocałunek. Porusza się lekko. Jego dłoń zaczyna masować mnie po nagich plecach.
-Dzień dobry- chrypie.
Ma nadal zamknięte oczy, a jego głos rano to niebo.
-Witam, panie Malik.
Podciągam się i daję mu czułego całusa w usta.
-Takie poranki to ja mógłbym mieć codziennie. Do końca moich dni- mruczy.
Motyle w brzuchu dają o sobie znać.
Po raz ostatni daję mu buziaka w brodę i się odsuwam, aby wreszcie wstać i się ubrać.
Jednak jego plany są inne.
Łapie mnie za rękę i opadam na łóżko. Zaczynam chichotać, a on nade mną zawisa z szerokim uśmiechem.
-Gdzie się pani wybiera? Jeszcze nie koniec pieszczot- porusza zabawnie brwiami.
Złącza nasze usta i zaczyna się bawić moimi piersiami. W duchu przewracam oczami. Typowy facet.
Głaszczę go po policzku, na którym ma delikatny zarost.
-Uwielbiam jak ty to robisz- mruczy.
Uśmiecham się i przejeżdżam językiem po jego podniebieniu.
Schodzi z pocałunkami na moją szyję, a potem klatkę piersiową.
Czuję na udzie jego twardy członek przez co robi mi się gorąco.
Zaczyna gryźć i ssać moją skórę.
-Moja- szepcze.
Z moich ust wydobywają się ciche jęki. Ciągnę go za włosy i wpijam się w jego soczyste wargi. Tak szaleńczo je kocham.
-Wstawaj, kochanie- klepie mnie w tyłek.
Jak to?!
-Co?- pytam głupio.
-To zemsta.
-Niby za co, Malik?- prycham.
-Za to, że mnie kiedyś podnieciłaś i zostawiłaś z problemem w spodniach.
Ugh. Dupek.
-Nie cierpię cię- fukam pod nosem.
-A ja cię uwielbiam- pokazuje mi te białe zęby w uśmiechu.
-Tylko pamiętaj. Ja też jestem mściwa, Zayn.
Po tym jak przestajemy się droczyć, zaczynamy się ubierać. W trakcie przeglądania się w lusterku, dostrzegam liczne czerwone ślady na mojej skórze.
-Zayn?!
-Już za mną tęsknisz, kochanie?
Wchodzi do łazienki, a następnie staje za mną i mnie obejmuje.
-Spójrz co mi zrobiłeś.
Wskazuję mu na malinki.
-Nie widzę nic w tym złego. Teraz każdy facet wie, że nie może się do ciebie zbliżać.
-Ale Zayn! Jesteśmy w twoim domu. Tu jest cała twoja rodzina. Każdy je zobaczy i od razu będzie wiedział, że uprawialiśmy seks!
Przewraca oczami.
-No i dobrze. Niech wiedzą. Taka jest kolej rzeczy.
Całuje mnie krótko w szyję i wtula się we mnie bardziej.
Zamykam oczy i liczę do dziesięciu, aby się uspokoić.
-Kotku, złość piękności szkodzi.
-Nie przeginaj, Malik- warczę.
Śmieje się i daje mi klapsa w tyłek.
...
Schodzimy na dół do kuchni. Nasze dłonie są złączone, a na twarzach widnieją uśmiechy. Koniec końców postawiłam na swoim i czerwone ślady zostały zakryte, dzięki kosmetykom.
-Nasze gołąbeczki wreszcie już wstały- odzywa się Jane.
Przy stole siedzi Will, który nawet na nas nie spojrzał. Widocznie gazeta była ciekawsza od naszej dwójki.
-Dzień dobry, dzieci- wita nas ciepło Violet.
-Wpadliśmy na pomysł, aby nasze pokolenie, czyli tych młodych, wybrało się nad rzekę. Co wy na to?- oznajmia podekscytowana Jane.
Spoglądam z uśmiechem na Zayna.
-Myślę, że to świetny pomysł.
-No to po śniadaniu jedziemy.
_______________________________________
Taki trochę na luzie i przesłodzony. Chyba mam już dosyć ich tych czułości :D
No to do środy ♡
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top