One
Chcę podkreślić na samym początku, że wszystkie opowiadania były pisane kilka lat temu. Nigdy nie miałam zdolności pisarskich i nic się w tej kwestii nie zmieniło. Pisałam, bo mogłam, bo każdy może tutaj to robić :)
Budzę się i zaczynam przygotowywania do pracy. Wykonuję wszystkie niezbędne poranne czynności.
Mój humor jest tragiczny, ponieważ mam właśnie te dni. Czytaj okres. Więc dla bezpieczeństwa innych, niech nikt się do mnie nie zbliża i mnie nie wkurza, bo będzie źle, a ja nie mam zamiaru odpowiadać za wyrządzone szkody. A zwłaszcza mój cholerny szef! Ten pieprzący wszystko co się rusza i nie rusza dupek! Po prostu kolesia nie trawię!
Na początku mojej pracy u niego, podrywał mnie, ale ja mu dałam jasno do zrozumienia, że ma trzymać swoje łapska przy sobie, jeśli nie chce zostać posądzony o molestowanie. Wyjaśniłam mu, że jestem profesjonalistką i nie życzę sobie takiego zachowania wobec mnie.
Ha! Gdybyście widzieli jego minę. Doprawdy była bezcenna. Doprowadzić do takiego stanu Zayna Malika to nie lada wyzwanie. Ale to nic dla mnie. Lauren Cambell. Uszanował moją decyzję i mam z nim spokój.
Po zjedzonym śniadaniu, ubieram się w tradycyjny strój asystentki. Biała koszula i granatowa obcisła spódnica do kolan. Blond włosy zostawiam rozpuszone, ale podkręcam, aby nadać im objętość. Jeszcze tylko oczy i usta, które maluję krwistoczerwoną szminką.
Gotowa, wychodzę.
...
Dojeżdżam na miejsce i pewnym krokiem udaję się do wysokiego budynku, gdzie mieści się moja praca. Co jak co, ale Malik nieźle mi płaci za bycie jego asystentką.
Wchodzę do windy i wjeżdżam na górę. Po drodze mijam Tiffany, która uśmiecha się szeroko i mi macha. Suka.
Dlaczego? Bo przespała się z Gregiem. Niezbyt przyjemny widok. Na samo wspomnienie przechodzą mnie dreszcze. Podskakująca na nim Tiffany "Srani" i ich jęki. Tak się po prostu nie robi! A potem strasznie mnie przeprasza. Dziwka, która daje każdemu. Nawet Malikowi. Czy ona myśli, że ja jestem głupia i o niczym nie wiem? Śmieszna jest.
Jednak odwzajemniam jej uśmiech z tym, że mojemu daleko do szczerego. Jest tak sztuczny jak jej cycki.
Wchodzę do pomieszczenia, które jest moim biurem i stawiam kawę. Mam do oddania kilka dokumentów, które muszę przekazać Zaynowi.
Podchodzę do drzwi i mam już zacząć pukać, ale dostrzegam, że są zamknięte.
Czyli już wszystko wiadomo! Mój szef widocznie już od samego rana potrzebuje kogoś przelecieć! To takie obleśne. A te wszystkie kobiety takie naiwne. Choć nie powiem, ten sukinsyn jest mega przystojny i pewnie gdyby nie był takim pajacem, a ja jego asystentką, już dawno bym się za niego wzięła. Jednak ja wyznaczam pewną żelazną zasadę. Zero romansów z osobami z którymi pracujesz, a już zwłaszcza z szefem. No więc nici z seksu.
Fukam głośno pod nosem i wracam do siebie. Zaczynam pracować, ale w pewnym momencie przestaję.
Dlaczego on może nie pracować, a ja muszę?! Bo jest moim szefem i on mi płaci, a na dodatek może robić co chce. Ale nie, nie, nie. Zignorujmy to. Skoro on może sobie robić przerwę już z początkiem nowego dnia pracy, to ja też! Mam go gdzieś! Ja się po prostu buntuję! Zacznę, wtedy kiedy on. Po tym jak wyjdzie najpierw go opieprzę i powiem po raz kolejny co o nim wszystkim sądzę, a potem jak gdyby nigdy nic wyjdę. A dlaczego to robię i się nie boję? Bo wiem, że mnie nie wyrzuci, ponieważ jestem perfekcyjna w tym co robię, a on takich ludzi tu zatrudnia.
_______________________________________
I oto jest pierwszy rozdział :)
Od dziś rozdziały będą się pojawiać raczej regularnie, tak więc do jutra *-*
Miłej niedzieli ^^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top