Fourteen
Po kolacji każdy wrócił do swojego pokoju. Od razu udałam się do łazienki. Wzięłam długą, relaksującą kąpiel, aby zmazać cały stres spowodowany dzisiejszym dniem. Następnie wróciłam do pokoju gdzie na łóżku leżał Zayn, który gdy zobaczył, że wróciłam, zlustrował moje ciało od góry do dołu nic nie mówiąc. Potem wstał i poszedł wziąć prysznic, a ja ułożyłam się na swojej połowie. Za kilka minut wrócił w samych bokserkach z mokrymi włosami. Natychmiast odwróciłam od niego wzrok. Czy on nie mógł się do cholery ubrać?! Nie miałam pojęcia, że osoba taka jak on, ma tatuaże. Z tego co zdążyłam dostrzec, to pokrywały mu one niemal całe ramiona i kilka na klatce piersiowej.
Powiem szczerze, że od zawsze moim fetyszem były tatuaże u mężczyzn. Sama też kiedyś chciałam zrobić, jednak zrezygnowałam. Moja mama by dostała zawału. Często przyprowadzałam do domu chłopaków, którzy je mieli. Rodzicielka wtedy patrzyła na mnie z niepokojem, ale ufała mi i wiedziała, że nie przyprowadziłabym do naszego domu jakiegoś gangstera.
-Mógłbyś się ubrać?
-Jestem ubrany.
-Masz na sobie tylko bokserki, a ja jestem twoją asystentką, nie kochanką, więc nie łączą nas żadne bliskie relacje, które pozwalałyby ci być nagim.
-Tutaj jesteś niby moją dziewczyną, więc mogę być tylko w bokserkach. Nie musisz na mnie patrzeć, skoro ci to przeszkadza. Jednak założę się, że nie pierwszy raz widzisz faceta w takim stanie.
Jaki z niego idiota.
Nie odezwałam się już nic, bo uznałam, że nie ma sensu tracić resztki energii na tego dupka.
Po prostu leżałam odwrócona do niego plecami. Chcę, żeby ten koszmar się skończył i minęły już te dwa tygodnie. Wtedy z powrotem wrócę do pracy i na nowo będę mogła okazywać swoją nienawiść do niego.
-Jedziesz jutro z Jane na tę przymiarkę?
-Tak.
-O której?
-O dziesiątej.
-Jedzie ktoś jeszcze z wami?
-Twoja mama.
-A kto was podwiezie?
-Will mówił, że musi wyskoczyć do miasta, aby pozałatwiać jakieś sprawy i może nas przy okazji zabrać.
Słyszę jak wstrzymuje oddech.
-Odbiorę was.
Nic już nie powiedziałam i wkrótce zasnęłam.
...
Następnego dnia po śniadaniu, szykowałyśmy się do wyjścia. Ubrałam zwykłą granatową sukienkę na ramiączkach i zrobiłam bardzo delikatny makijaż.
Byłam pierwsza z naszej trójki, więc udałam się w stronę Willa, który stał przy samochodzie w czarnych okularach. Był gorący.
Na mój widok szeroko się uśmiechnął, co też odwzajemniłam.
-Fajny samochód.
-Zgadza się. Pomaga mi wyrwać laski.
Śmieję się.
-Myślę, że i tak bez niego byś sobie świetnie poradził.
-Czyli sugerujesz, że uwiódł bym cię samym sobą bez żadnego dodatku?
-Możliwe.
-To daje dużo do myślenia.
Śmieje się i zdejmuje okulary. Wreszcie mogę zobaczyć jego piękną twarz. Jest idealny. Zabawny, przystojny, miły.
-A ile wyrwałeś na samochód?
-Wszystkie, bo on wszędzie ze mną jest.
-No to ja bym była inna, bo najpierw poznałam ciebie, a potem twój samochód.
Posyła mi spojrzenie przez które robi mi się gorąco.
-Powiedz mi. Co taka fajna i przepiękna młoda kobieta robi z moim bratem? On jest gburem, kochanie. Zasługujesz na kogoś lepszego.
Na moją twarz wypływa delikatny rumieniec spowodowany komplementem.
-Cóż...tak wyszło.
W tym momencie właśnie żałowałam, że muszę udawać dziewczynę Zayna.
William jest tysiąc razy lepszy pod każdym względem. Wprawdzie znam go dopiero niecały dzień, ale już mogę to zauważyć.
-Jesteśmy.
Will odsunął się ode mnie. Nawet nie zauważyłam, że znaleźliśmy się tak blisko. Kątem oka ujrzałam jak przygląda nam się Zayn z grymasem na twarzy.
Czy on nas obserwował?
_______________________________________
Jeszcze jeden taki bardzo nudny i 16 ^-^
Do środy ♡
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top