Fifty four

Cała rozmazana wpadam do domu po kilku godzinach jazdy. Mój telefon nie przestaje dzwonić. Ciągle ta sama osoba. Zayn.
Opadam na podłogę i chowam twarz w kolanach.
Wszystko spieprzyłam.
Moje życie jest beznadziejne, a w dodatku zachowuję się jak dziwka.
Po jakimś czasie słyszę walenie w drzwi.
-Lauren! Otwórz!
To Zayn.
Krzyczy i błaga, a ja jeszcze bardziej się rozklejam.
Nie mogę tego słuchać. Zatykam sobie uszy, ale to nic nie daje.
Dopiero po godzinie ustępuje i właśnie wtedy zasypiam w łóżku.
...
W poniedziałek wyglądam jak trup. Dziś jest mój ostatni dzień w pracy. To była moja pierwsza myśl po przebudzeniu.
Nie mogę już wytrzymać. Chcę odejść i zacząć nowy rozdział w moim życiu.
Zakładam białą koszulę i czarne spodnie. Wyjątkowo potrzebuję sporo makijażu, aby choć trochę zakryć worki pod oczami.
Od powrotu z wesela nie opuszczałam łóżka. Prawie nic nie jadłam. W dalszym ciągu nie mogę nic przełknąć, ale się do tego zmuszam.
Zamawiam taksówkę. Nie jestem w stanie prowadzić samochodu.
Do pracy dojeżdżam na ósmą. Kieruję się do gabinetu Malika. Pukam i wchodzę bez słowa. Przygląda mi się w ciszy. Jego oczy są pełne żalu. On cały nie wygląda najlepiej. Jest przybity.
Zabieram dokumenty i wracam do siebie. Pracuję cały czas. Nie korzystam z przerwy na lunch. Chcę skończyć wcześniej, aby mieć potem czas na spakowanie swoich rzeczy oraz napisania zwolnienia.
Zayn też nie opuszczał dziś biura. Nikt do niego również nie wchodził.
Gdy kończę swoje zadania, zabieram się za umowę. Z bólem serca wystukuję klawisze. Moje dłonie się trzęsą.
Potem zaczynam się powoli pakować.
Z tym miejscem wiąże się tyle wspomnień. Od jutra zacznę szukać pracy. Mam nadzieję, że nie będzie tak ciężko.
Gdy kończę, zabieram dokumenty i idę do gabinetu szefa. Wchodzę do pomieszczenia. Jest skupiony na ekranie laptopa.
Swoje zwolnienie kładę pod plikami, więc dopiero gdy je przejży, zorientuje się o moim odejściu.
Wychodzę bez słowa. Podnoszę pudełko z moimi rzeczami z podłogi i ostatni raz rozglądam się po pomieszczeniu. Będzie mi tego brakować.
Naciskam przycisk i czekam na windę. Na szczęście jestem sama.
Wychodzę z biura i biorę głęboki oddech.
Nareszcie jestem wolna. Zaczynam nowy etap w swoim życiu.
Sięgam do kieszeni i wyjmuję telefon. Zamawiam taksówkę i czekam.
Obserwuję ludzi. Każdy zajmuje się sobą. Nikt nie dostrzega załamanej kobiety, która jest zmuszona coś zmienić. Ludzie są tacy samolubni. Tacy obojętni na cierpienie innych.
-Lauren!
Odwracam się, gdy słyszę moje imię. Dostrzegam Zayna, który biegnie zdyszany w moją stronę.
Po chwili zatrzymuje się przede mną i z paniką na twarzy spogląda na mnie.
-Nie zostawiaj mnie! Nie możesz! Zrobię dla ciebie wszystko!
Ujmuje zdesperowany moją twarz.
-Proszę cię, Lauren.
W moich oczach po raz tysięczny gromadzą się łzy.
Zdenerwowany ociera je.
-Błagam, kochanie. Potrzebuję cię.
Nie wiem co mam robić. Czy posłuchać rozumu, czy serca.
Jego widok mnie łamie.
-Kocham cię.
Upuszczam pudełko i złączam nasze wargi w namiętnym pocałunku pełnym uczuć. Miłości. Tęsknoty. Nienawiści.
Jest zaskoczony moją gwałtownością, ale szybko odzyskuje tempo.
-Kocham cię. Naprawdę szaleńczo cię kocham, Lauren.
Oplata mnie rękoma w pasie i unosi. Uśmiecham się poprzez pocałunek, a jednocześnie płaczę ze szczęścia.
-Kocham cię, Zayn. Najmocniej na świecie.
Uśmiecha się szeroko i ponownie się w sobie zatracamy.
_______________________________________
No i wreszcie mamy koniec dramy :D
Uwielbiam nową piosenkę Zayna *o*
Do zobaczenia w niedzielę ♡♡♡

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top