Of royals and ghosts | Baekxing

pairing: Baekxing (Yixing x Baekhyun)
gatunek: royal, raczej fluff
typ: one shot
liczba słów: 2919
perspektywa: narracja trzecioosobowa (Yixing)
uwagi dodatkowe: elementy +18 w różniej formie (raczej mało opisowe), slow burn, trochę osób umiera (ale morderstw wyjątkowo nie ma)
DOBRZE ZGADLIŚCIE, ZNOWU NIE SPRAWDZONE
__________________________

Książę Yixing pomyślał o kobietach tylko dwa razy w życiu. Po raz pierwszy w wieku lat czterech na pogrzebie swojej matki, której nie widział od własnych narodzin. Drugi raz zaś, gdy przedstawiono mu jego żonę.

Yixing zastanawiał się wtedy, czy gdyby dotknął jej piersi, zaczęłaby mu się podobać. Potem przeniósł wzrok na jej młodszego brata, który przybył do pałacu wraz z całą świtą i wpadł po uszy.

Jego osobisty sługa nie był zaskoczony. Książę powiedział mu o swoich uczuciach długo po zaślubinach i mało owocnej nocy poślubnej, ale Chanyeol zawsze wiedział i przeczuwał więcej, niż mogłoby się zdawać (mówiono, że jego matka była czarownicą, ale nigdy głośno). Poświęcił równo dwie minuty, by wyperswadować królewskiemu potomkowi jakiekolwiek próby uwiedzenia delikatnego młodzieńca, a kiedy upewnił się, że nic to nie da, przypomniał mu o jego powinności wobec żony i narodu.

- Nie tknę jej nawet za cenę życia - oznajmił książę - Nie tknę nikogo innego, nawet gdybym miał być za to osądzony i skazany.

Chanyeol milczał. Nie był zadowolony z rozwiązania, które obu im przyszło do głowy.

- Trzeba to zrobić tak, by nikt się nie dowiedział - uznał po długim namyśle

- W tym pałacu to niemożliwe.

- Masz rację. Muszę wybrać się na krótkie wakacje. Poinformuj księżniczkę, że wyjeżdżamy jutro.

Niewielki pałac w górach sprzyjał rozwojowi bliższych znajomości. Specjalnie wyselekcjonowany urzędnik niskiej rangi szybko zdobył serce małżonki księcia. Żadne z nich nie grzeszyło inteligencją, co zdecydowanie ułatwiało sprawę. Yixing zażywał świeżego powietrza, pochłaniając kolejne lektury, podczas gdy Chanyeol zapewniał małej grupce służby dostatecznie dużo pracy i rozrywki, by nie mieli czasu ani potrzeby pojawiać się w zachodnim skrzydle, gdzie urzędowała para kochanków. Po trzech tygodniach para książęca wróciła do stolicy, by dwa tygodnie później ogłosić radosną nowinę.

(Po urzędniku słuch zaginął. W ciągu tygodnia uznano go za nieodwracalnie zaginionego.)

Kiedy medyk oficjalnie potwierdził ciążę księżniczki, Yixing uznał, że czas zaprzyjaźnić się ze szwagrem. Zaprosił zaskoczonego księcia na kilka rozmów przy herbacie, później na coś mocniejszego. Chanyeol pilnował nieustannie, by jego pan nie przekroczył dopuszczalnej granicy. Spóźnił się tylko raz; rozluźniony trzecią porcją mocnego alkoholu Yixing w poufałym geście musnął delikatną dłoń rozmówcy, gdy sługa oddalił się z pustymi naczyniami. Milczący książę wydawał się trochę zaskoczony, ale nic nie powiedział. Kolejne zaproszenie zostało jednak odrzucone.

Yixing był niepocieszony.

Księżniczka Jihyun zażyczyła sobie dania z rzadkiego ptaka. Jej męża nie zachwycała perspektywa wyprawy w niebezpieczne góry na południu kraju, ale kiedy zaczęła odmawiać zjedzenia czegokolwiek innego, nie miał większego wyboru. Zebrano niewielką grupę doświadczonych myśliwych i przewodników. Spakowano zapasy na długie miesiące.

W noc przed wyjazdem Yixing zastał w swojej sypialni młodego księcia. Stał tyłem do wejścia, na podwyższeniu obok łoża. Błękitne szaty miał bogato zdobione. Yixing przypomniał sobie, że podarował ten materiał swojej małżonce, kiedy jej ciąża zaczęła być widoczna. A potem chłopak się odwrócił i książę zapomniał nawet swojego imienia.

W delikatnym blasku nielicznych świec Baekhyun wyglądał przepięknie. Typowa dla niego poważna mina nijak się miała do tajemniczych błysków w oczach (może były to iskierki rozbawienia? trudno powiedzieć). Yixing patrzył zahipnotyzowany, jak młody mężczyzna sięga do starannie zawiązanego supła przy szatach i rozplątuje go bez wysiłku, a następnie powoli, bez pośpiechu ściąga z siebie kolejne warstwy, jedna po drugiej, aż w końcu odsłania bladą skórę.

Ciało kryjące się pod błękitnymi szatami jest piękniejsze, niż Yixing mógłby sobie wymarzyć w najskrytszych snach. Jasne, delikatne, cudowne. Przyszły władca nie potrafi się poruszyć; może jedynie studiować powoli każdy kawałek skóry istoty, która zdaje mu się aniołem. Chłopak wydaje mu się to ułatwiać, obracając się powoli, pozując jak do najpiękniejszego obrazu - kuszące, rozchylone usta, rozkosznie przychylona głowa, nonszalancko wysunięte biodro. Yixing jest oczarowany, nie ma pojęcia, ile to trwa, ani kiedy Baekhyun kończy pokaz, ubiera się niespiesznie i wychodzi, posyłając mu najdelikatniejszy uśmiech. Książę nawet nie myśli o tym, czy powinien coś powiedzieć.

Po dziesiątej nocy w niewygodnym namiocie Yixing przestał wierzyć w plan zakładający dotarcie do lasu u podnóża gór w mniej niż dwa tygodnie. Powoli zaczynało brakować mu wygodnego łóżka, ciepłych posiłków i pałacowych rozrywek; Chanyeola, którego ze względu na stan zdrowia nie mógł zabrać, brakowało mu od początku. O ostatniej nocy w stolicy starał się nie myśleć.

Nie pozwolono mu obciążać konia zbędnymi przedmiotami (udało mu się przemycić tylko dwie książki), musiał więc polegać na posłańcach i noszonych przez nich listach. Pierwsze dwie wymiany korespondencji nie przyniosły żadnych wieści. W trzecim liście od małżonki wyczytał, że pod jego nieobecność arystokracja zainteresowała się jej bratem i obecnie trwają nieoficjalne poszukiwania godnej go kobiety. Z listu ojca wynikało, że jest parę naprawdę dobrych kandydatek. Chanyeol ostrzegał, że jedna z wysoko postawionych dziewcząt z pomocą księżniczki prawie dostała się do sypialni Baekhyuna.

Yixing odpowiedział bardzo szybko. Do księżniczki wysłał długi, wylewny list, w którym napomknął, że byłby bardzo zawiedziony, gdyby ceremonia zaślubin odbyła się pod jego nieobecność i że jako przykładny szwagier powinien przewodniczyć tak wielkiemu przedsięwzięciu. Królowi pogratulował ukończenia kolejnego roku życia. Chanyeolowi kazał poruszyć niebo i ziemię, byle młody książę pozostał kawalerem.

Dwudziestego czwartego dnia od wyjazdu z pałacu grupa dotarła do podgórskich lasów. Trzydziestego siódmego zauważono pierwsze ślady obecności rzadkich ptaków. Czterdziestego drugiego schwytano stary, wychudzony egzemplarz. Po odarciu ze zmarnowanych piór wyglądał na tyle przyzwoicie, by móc go zawieść w prezencie. Niecałe trzy tygodnie później książę wjechał tryumfalnie do stolicy, a następnie pałacu. Z największą ulgą powitał swoje królewskie łoże.

Na powitalnym śniadaniu, na którym podano zdobycznego ptaka (smakował ohydnie), Yixingowi zdawało się, że uchwycił zimne spojrzenie młodego mężczyzny w błękicie. Następnego dnia dowiedział się, że książę wyjechał na kilka dni do letniej rezydencji swoich rodziców. Szeptano, że czeka tam na niego wyjątkowa dziewczyna. Chanyeol zapewnił swojego pana, że to tylko plotki.

Księżniczka była w piątym miesiącu ciąży. Stała się nieznośna, marudziła, narzekała, krzyczała na służbę, żądając rzeczy niemożliwych. Przyszły władca zaczął już rozważać odesłanie jej do jakiegoś odległego zakonu, kiedy otrzymał wiadomość od anonimowego nadawcy. Pismo było staranne, słowa zwięzłe i oschłe, papier pachniał jaśminem.

- Dostałem zaproszenie do letniej rezydencji rodziny Byun.

- Kiedy ruszamy?

- Natychmiast.

Opuścił pałac w ciągu dwóch godzin.

Chayeol twierdził, że tempo zabije ich, nim dotrą do pierwszego miasta, ale Yixinga popędzał podskakujący mu przed oczami w rytm kroków konia obraz nagiego Baekhyuna. Przed zmrokiem byli na miejscu.

Książę przyjął ich z wszelkimi honorami. Udał nawet zaskoczenie faktem, że przyszły władca zabrał ze sobą tylko pół tuzina najbliższych sług. Yixing pół żartem wytłumaczył, że nie mógł się doczekać chwili odpoczynku od żony.

Mimo protestów przydzielono mu kolejny tuzin, w tym kilka przyjemnych dla oka kobiet. Książę nawet na nie nie spojrzał. W niezbyt dyskretnej rozmowie z Chanyeolem wyraził się jasno i dobitnie, że jego żona jest okrutną zazdrośnicą, gotową osobiście odebrać życie każdej kobiecie, która by się do niego zbliżyła, a ciąża tylko to wzmocniła. Od rana otaczali go sami mężczyźni.

Przy śniadaniu Yixing zebrał się na odwagę i zapytał młodego księcia o błękitne szaty, które ten znów miał na sobie. Baekhyun uśmiechnął się nieśmiało, składając długie przeprosiny w imieniu swoim i siostry, która jak najbardziej doceniła prezent, ale zwyczajnie nie mogła znieść myśli o przypadkowym pokryciu cudownego materiału wymiocinami. Yixing chłonął każde słowo, zaskoczony rozmownością gospodarza.

Przy poobiednim spacerze chłopak pochwalił się następcy tronu swoją skromną hodowlą kaczek. Z niewinną radością zademonstrował, jak powinno się je karmić, przywołując je i nazywając wyszukanymi imionami. Yixing zastanawiał się, czy tylko w nim tak bardzo narasta napięcie; odsłonięte (niby przypadkiem) przy karmieniu białe przedramię niemal doprowadziło go do obłędu.

Wieczór dłużył mu się niemiłosiernie. Chanyeol, który mimo upływu miesięcy nie przestawał narzekać na bóle w boku, oddalił się po uzyskaniu zgody. Reszta służby zniknęła przed północą, zostawiając księcia samego w ciemnoniebieskiej sypialni.

Był na granicy snu, gdy poczuł na sobie ciężar. W nikłym świetle szaty Baekhyuna zdawały się granatowe. Tym razem chłopak nie pozbył się ubrań - przynajmniej nie swoich. Usta, o których Yixing marzył tak długo, działały cuda w miejscach, które najbardziej potrzebowały uwagi. Włosy były cudownie miękkie. Zapach jaśminu upajający.

Rano słudzy zastali Yixinga uśmiechającego się przez sen.

Gospodarz nie towarzyszył im przy śniadaniu. Powiedziano im, że co ranka ćwiczy strzelanie z łuku. Yixing był zbyt głodny, by opuścić posiłek, ale przy obiedzie spytał go o to. Baekhyun z uśmiechem zaproponował mu udział. Książę zastanawiał się, czy poprzednia noc przypadkiem mu się nie przyśniła.

Brat przyszłej królowej był świetnym łucznikiem. Yixing poprosił o fory w zaproponowanym mimochodem konkursie. Przegrał z kretesem, ale stwierdził, że i tak poszło mu całkiem nieźle. Zadowolone spojrzenie młodszego było dla niego największą nagrodą.

Tej nocy Baekhyun pozbawił i jego i siebie koszuli. Doprowadził Yixinga do obłędu, zaskakująco mocnym chwytem unieruchamiając jego nadgarstki i nie dając mu dotknąć swojego ciała. Jego biodra były równie cudowne jak usta, stwierdził wyższy.

Któregoś dnia Chanyeol zapytał go w prost, czy ze sobą sypiają.

- Chyba nie mogę tak tego nazwać - uznał wtedy Yixing - Ale kiedy zaczniemy, ty i tak będziesz wiedział, zanim ci powiem.

Sługa uśmiechnął się.

- Mój instynkt jak dotąd miał paru zaufanych informatorów - przyznał - Tutejsza służba jest milcząca jak grób i skłonna do plotek jak martwe karpie.

Yixingowi bardzo podobało się to porównanie. Uznał, że musi namówić swojego gospodarza, by choć część z tutejszych służących zamieszkała w głównym pałacu.

Następnego dnia zorganizowano polowanie. Gospodarz, zapytany o powód, odparł, że to czas uzupełniania i urozmaicania zapasów w spiżarni. Przyszły władca zauważył, że to świetny pretekst do popisania się umiejętnościami łuczniczymi. Młody książę nie zaprzeczył. Wieczorem wrócili do rezydencji z dwoma zającami, wiewiórką i młodym jeleniem. Yixing nie ustrzelił nic, ale nie narzekał; zauważył, że jego szwagier wygląda jeszcze piękniej z napiętym łukiem w dłoniach.

Tej nocy nie przespał ani chwili. Nawet po odejściu księcia czuł na całym ciele dotyk jego giętkiego języka. Widział gwiazdy tyle razy, że stracił rachubę.

List od ojca delikatnie przypomniał mu o jego obowiązkach jako następcy tronu. Yixing po raz pierwszy zastanowił się, jak długo przebywa domu, który zdawał mu się rajem. Od Chanyeola dowiedział się, że minął prawie miesiąc. Książę był podwójnie zaskoczony - zarówno odpowiedzią, jak i faktem, że jego sługa mimo łagodnego klimatu i bliskości zdrowotnych źródeł nie wygląda najlepiej.

Wysłał mężczyznę do medyka. Ten stwierdził, że to działanie klątwy i zalecił kosztowne ofiary i modlitwy. Chanyeol użył swojego szerokiego zasobu słownictwa, by posłać go do diabła.

Po równym miesiącu od swojego przybycia Yixing nie wytrzymał. Pocałunki, zabawy i cała ta gra prowadzona przez Baekhyuna rozpalały go, ale nie gasiły pragnienia, które kazało mu tej nocy chwycić młodego księcia mocniej. Zanim młodszy zdążył się wyrwać, leżał na brzuchu, przyciśnięty przez silne ciało następcy tronu. Głos miał równie cudowny jak ciało. Yixing nie policzył, po ilu razach skończył.

Rano czekało na niego zimne śniadanie. Poinformowano go, że książę Baekhyun czuje się urażony jego marnym udziałem w polowaniu i pokornie prosi, by jego gość rozważył powrót do głównego pałacu. Przy okazji kazał nadmienić, że sam także niedługo opuści rezydencję.

Yixing nie miał wątpliwości co do przyczyn obrazy gospodarza. Rozumiał, że posunął się za daleko; od razu zaczął obmyślać, jak naprawić ten błąd. Chanyeolowi tak bardzo trzęsły się ręce, że wylał na niego trochę herbaty, ale incydent ten był zbyt nieistotny, by książę chociaż pomyślał o ukaraniu go.

W domu przywitała ich księżniczka wraz z całą świtą. Yixing dowiedział się od Chanyeola przez służbę, że szósty miesiąc ciąży jego żony okazał się zbawienny i kobieta jest teraz istnym aniołem. Na targu w mieście kupił jej z tej okazji piękną szpilkę z kości słoniowej i jadeitu. Zamówił i posłał też spory zapas najdelikatniejszych jedwabi w różnych odcieniach błękitu do rezydencji Byun, dołączając oficjalny list z przeprosinami.

Dwa dni później otrzymał wiadomość, że książę Baekhyun wrócił do ojczyzny, by zaangażować się w sprawę grożącej jej wojny domowej. Prezent miał zostać przechowany do jego powrotu.

Księżniczka Jihyun urodziła bliźniaki - dziewczynkę i chłopca. Królewskie dzieci od razu podbiły serca poddanych, którzy ucztowali prawie tydzień, a w samej stolicy nawet dłużej.

Chanyeol został uznany za niezdolnego do służby i przeniesiony na stanowisko osobistego doradcy niższej rangi. Ręce trzęsły mu się niemal nieustannie. Jednego ranka Yixing znalazł go na podłodze w drgawkach, niezdolnego do zapanowania nad własnym ciałem. Medycy byli bezradni.

Książę wysyłał prezenty średnio co tydzień. Po miesiącu zrezygnował, obawiając się, że może to zostać uznane za podejrzane. W listach starał się ubrać swój żal i wstyd w jak najlepsze słowa. Sprawił sobie szaty z błękitnego jedwabiu i ukrył w kufrze pod łóżkiem. Wymienił wszystkie tkaniny na jasnoniebieskie. Przyłapał się na liczeniu dni od ostatniego spotkania z Baekhyunem.

Sprawy w królestwie nie miały się najlepiej. Wojna, która zagrażała ojczyźnie księżniczki, przeniosła się na teren kraju jej męża. Król zaufał złym doradcom, arystokracja wszczęła bunt. Władza zaczęła wymykać mu się z rąk.

Chłopiec umarł na gorączkę, dziewczynka okazała się niema.

Winą obarczano księżniczkę, nazywano ją cudzoziemską czarownicą, szpiegiem swojego kraju. Cudem uniknęła wygnania, lecz musiała szybko zajść w ciążę, by uspokoić zaniepokojonych (chciwych) kuzynów rodziny królewskiej.

Nie było czasu na kolejny przekręt z wakacjami. Yixing kazał Chanyeolowi zapewnić sobie i małżonce (ale jednak przede wszystkim sobie) dużo alkoholu i głośno oznajmił, że wieczór spędzi w jej komnacie.

Wytrzymał tak trzy noce. Upijał się na tyle, by różnice w budowie ciała księżniczki i jej brata zanikały. Sprawił jej nawet jaśminowe perfumy, odurzał się nimi, znieczulał.

- Hyun... Hyun... - szeptał do ucha osoby w jego ramionach, a ona radośnie krzyczała

Czwartej nocy uznał, że ma dość. Noce z żoną za nic nie przypominały tych z Baekhyunem i choć lekko podchmielony Yixing próbuje przypominać sobie, że to dla dobra państwa, jego ciało nie współpracuje. Jeszcze przed północą opuszcza komnaty księżniczki, zabierając ze sobą resztkę wysokoprocentowego napoju. W połowie drogi, kiedy akurat musi podeprzeć się o ścianę, by utrzymać równowagę, dostrzega przed sobą postać w błękitnych szatach. Z początku nie wierzy we własne szczęście, potem unosi wzrok i wita go zimne spojrzenie ciemnych oczu.

Ta noc różni się od pozostałych. Yixing zostaje przywiązany do własnego łóżka, unieruchomiony i doprowadzony do czystego obłędu. Plecy krwawią mu od bicia linką, w której rozpoznaje cięciwę łuku. Drży na całym ciele, błagając o przebaczenie w rytm kołyszących się, białych bioder.

Od tego czasu nigdy nie przekracza granicy.

Chanyeol zmarł niedługo po ogłoszeniu drugiej ciąży księżniczki. Kryzys został zażegany, arystokracja znalazła pokojowe rozwiązanie konfliktu. Niestety, całe to zamieszanie odbiło się na zdrowiu króla. Yixing zaczął obawiać się dnia, w którym jego ojciec zrzeknie się tronu. Nie wyobrażał sobie podejmowania tak wielu ważnych decyzji bez najwierniejszego przyjaciela u boku.

Księżniczka Jihyun umarła przy porodzie, ale chłopiec był duży i silny. Medycy i kapłani wywróżyli mu wielką przyszłość, wciąż powtarzając, że jego gwiazda świeci bardzo jasno (cokolwiek to znaczy).  Baekhyun został awansowany na wysokiego urzędnika królewskiego; wkrótce zaczął działać w terenie, zbierał informacje na temat potrzebnych reform. Po powrocie zawsze spędzał noc z Yixingiem.

Koronacja na króla została połączona z drugimi zaślubinami byłego już księcia. Królowa okazała się niezwykle wyrozumiałą kobietą, zdolną obdarzyć matczyną miłością najstarszego księcia (niema księżniczka została wysłana do zakonu, by nauczyć się porozumiewać bez użycia słów). Swojemu mężowi dała trójkę dzieci, syna i śliczne bliźniaczki. Yixing czasem zastanawiał się, kto mógł płodzić tak rozkoszną gromadkę.

Związek dwóch książąt pogłębił się. Od czysto oficjalnych rozmów w dzień i szaleńczych pieszczot w nocy przeszli do przyjacielskich stosunków i czulszych dotyków. Godzinę przed świtem leżeli w swoich ramionach; Yixing opowiadał młodszemu o swoich obowiązkach, troskach, zabawach z dziećmi, przygotowaniach do oficjalnej koronacji. Beakhyun streszczał mu zwięźle wyniki swoich badań i przygody w podróży. Wciąż nie lubił marnować słów.

Kiedy Yixing został obwołany królem, zdawać się mogło, że nic już nie zakłóci ich szczęścia. A potem wierni ministrowie i słudzy zaczęli znikać; królowa odsunęła się w polityczny cień. Plotki o bliskości relacji króla z jego dawnym szwagrem szerzyły się jak zaraza. Wkrótce zmieniły się w oskarżenia. Zbyt wiele osób je potwierdziło, by dwaj kochankowie mogli się chociaż bronić.

Osadzono ich, co zaskakujące, razem (Yixing podejrzewał, że to ostatni prezent od królowej). Po raz pierwszy widział płaczącego Baekhyuna i sam także nie szczędził łez.

- To chyba już naprawdę koniec - stwierdził w końcu książę

- Owszem - Yixing skinął głową - Ale musisz przyznać, że żyliśmy jak w raju.

Słowa te wywołały uśmiech ich obu. Tej nocy kochali się po cichu, delikatnie, tak, jak mogą tylko ci, którzy wiedzą, że to ostatni raz.

Jako wysokiej arystokracji teoretycznie przysługiwało im prawo własnoręcznego odebrania sobie życia. Długo jednak dyskutowano, czy wobec ich "nikczemnych" postępków nie należałoby potraktować ich jak zwykłych przestępców. Ostatecznie przeciwnicy polityczni rodziny królewskiej wygrali; kochankowie mieli spłonąć na stosie.

W późniejszych czasach o dniu egzekucji opowiadano wiele historii. Zbuntowani ministrowie mówili o siłach ciemności. Sędziowie ostrzegali swoje wnuki przed gniewem sprawiedliwych. Pospólstwo z jeszcze wielką czcią oddawało cześć swoim zmarłym.

Yixing nie pamiętał zbyt wiele. Usiłował nie myśleć o śmierci, ale fakt, że jego najukochańszy Baekhyun miał zostać skrzywdzony w tak bestialski sposób napełniał go wściekłością i przerażeniem, a w końcu rozpaczą. Jego zmysły praktycznie nic nie zarejestrowały, przed oczami miał tylko smutne spojrzenie młodszego księcia.

A potem dostrzegł w tłumie dawno niewidzianą twarz.

Pamiętał chaos, krzyki, dłoń Baekhyuna w swojej i długą jazdę na jednym koniu. Potem była wielodniowa, bardzo ciężka przeprawa przez łąki, lasy i w końcu góry; po drugiej stronie jednak czekał na nich raj.

Dom na złotym polu stał się pierwszym w małej wiosce. Przybyli ludzie mówili w dziwnym języku i nie znali udogodnień, które Yixingowi wydawały się podstawowe; tworzyli jednak tak życzliwą, skorą do wzajemnej pomocy społeczność, że nie odważył się narzekać (szczególnie że zaakceptowali związek mieszkających razem mężczyzn).

Życie nie było łatwe, ale piękne. Wreszcie mieli dla siebie dużo czasu.

Lata mijały, a Yixingowi coraz częściej zdawało się, że wśród łanów złocistego zboża dostrzega kobietę bawiącą się z małym dzieckiem, obok zaś pilnującego ich, wysokiego mężczyznę. Któregoś dnia duch wyciągnął do niego rękę, a on z chęcią uścisnął dłoń starego przyjaciela.

~~~~~~~~

Wyjątkowo mi smutno, że muszę rozstać się z tym opowiadaniem. Chyba że te łzy to przemęczenie oczu od ekranu komputera.

Jestem w połowie "Dymu i Luster" i szczerze polecam. Inspiracja oczywiście stamtąd.

Jeżeli gdzieś w tekście pojawia się imię Minseok zamiast Baekhyun, to bardzo przepraszam. Rozważałam kandydaturę obu panów na tę rolę i dopiero za którymś razem przyłapałam się na ich myleniu.

Jeżeli ktoś rozpoznał zespół, do którego spontanicznie nawiązałam w tytule, posyłam serduszko 💜

Jeszcze tu wrócę,
Kluska

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top