Husband | Xiuhun
pairing: Xiuhun (Sehun x Xiumin), w teorii Sebaek (Sehun x Baekhyun)
gatunek: jak ktoś wie to można proponować
typ: one shot
liczba słów: 1683
perspektywa: narracja trzecioosobowa (Sehun i Baekhyun)
uwagi dodatkowe: mało opisowe sceny seksu, dirty talking czy coś, psychoza, morderstwa i inne fajne rzeczy
JESZCZE NIE SPRAWDZONE BO JESTEM LENIEM
__________________________
Mokre pocałunki z pożądliwych zmieniły się w pożerające, obłapiający dotyk w zaborczy, dwa ciała w jedno. Niższy, młodszy chłopak usiłował szeptać ciche wyznania wyższemu, ten jednak warknął coś o tym, że nie o takie pieprzenie mu chodzi. Chłopakowi udało się wyrwać, zanim ten przejął całą władzę nad jego ciałem.
- A co z twoim mężem?
Sehun rzucił mu wściekłe spojrzenie.
- Teraz się nim przejmujesz? - warknął, po czym uśmiechnął się złośliwie - Nie masz się czym martwić, truskaweczko. Ten przygłup o niczym się nie dowie.
Potem młodszy nie miał już nic do powiedzenia.
Jasnowłosy mężczyzna, nazwany przez męża przygłupem, siedział właśnie przy długim stole w jadalni, w spokoju analizując zebraną kolekcję trujących roślin. W jednej ręce trzymał grubą książkę, którą znalazł w zakurzonej części biblioteki, do drugiej zaś brał po kolei wymienione składniki.
Bardzo silne. Natychmiastowa śmierć. Silne. Śmierć przez uduszenie. Śmiertelne w dużej dawce. Powolna śmierć. Zabójcze nawet w małej dawce. Śmierć w męczarniach.
To ostatnie podobało mu się najbardziej. Z lekkim uśmiechem satysfakcji uniósł do światła wąską gałązkę z niewielkimi kwiatuszkami. W głowie miał już pomysł na obiad dla męża.
- Baekhyun, nie teraz.
Jasnowłosy zmarszczył brwi, cofając rękę z parującym talerzem zupy. Mężczyzna przy stole, który zdawał się być jego mężem, z wściekłym wyrazem twarzy szukał czegoś w porozrzucanych po całym stole papierach. Chłopak skrzywił się na widok bałaganu. Jeszcze dzisiaj dokładnie umył i wypolerował cały blat.
- Co tak stoisz? Nie masz nic do roboty, tylko przeszkadzać mi w pracy?
Talerz wylądował w zlewie.
- Hej, misiu.
- Kazałem ci nie dzwonić na ten numer. Przecież wiesz, że nie mogę rozmawiać, kiedy jestem w domu.
- Oj, nie denerwuj się tak, misiu. Nie chcesz wiedzieć, co tam u twojego kochania?
Sehun obejrzał się przez ramię, po czym zatrzasnął za sobą drzwi garderoby.
- Chcę wiedzieć, kiedy wreszcie będę mógł znowu porządnie cię wypieprzyć, truskaweczko.
Po drugiej stronie usłyszał zirytowane prychnięcie.
- Możesz sobie darować. Po ostatnim razie powinieneś mnie nazywać malinką. Mam te cholerstwa na całym ciele.
- Chciałbym to zobaczyć.
- Wyglądam, jakby mnie zaatakował wściekły odkurzacz!
- Albo seksowny mężczyzna, który założy się, że znajdzie jeszcze jakieś wolne miejsce i bardzo chętnie je zajmie - zamruczał
Chłopak po drugiej stronie wydał z siebie coś pomiędzy westchnieniem a jękiem.
- Kiedy ten seksowny mężczyzna zamierza to zrobić?
- W czwartek.
- Co? Co tak długo?
- Mam ci wysłać swoje zdjęcia, żebyś mi tam nie usechł?
- Nie kuś.
- Już widzę, jak się do nich wyginasz.
- Do czwartku, seksowny odkurzaczu.
Baekhyun zaczął się nudzić, czekając, aż jego mąż wreszcie położy się spać. Czarnowłosy jak na złość prowadził długą rozmowę w garderobie, a gdy wreszcie z niej wyszedł, miał na sobie tylko część piżamy. Niższego zaskoczyły, ale nie zainteresowały ślady po paznokciach na jego plecach. Czekał z niecierpliwością, aż mężczyzna wejdzie pod pościel i zaśnie głęboko. Nie chciał, by ten obudził się za szybko, a właściwie, żeby w ogóle się obudził.
W okolicach czwartej trzydzieści wychynął cichutko zza uchylonych drzwi. Stanął nad oddychającym równo mężczyzną, przez chwilę przyglądając się jego spokojnej twarzy. Miał wrażenie, że powinien go znać (w końcu byli małżeństwem), ale śpiący zdawał mu się kompletnie obcy. Ścisnął trzymaną w rękach ozdobną poduszkę (zdawała mu się lepsza niż te miękkie) i przyłożył ją do twarzy nieznajomego. Zanim jednak zdążył ją przycisnąć, czarnowłosy mruknął coś i odepchnął przedmiot, krzywiąc się z wściekłością.
- Przestań, Baekhyun - rozkazał zachrypniętym głosem - Mam dzisiaj wolne.
Kiedy jasnowłosy nie ruszył się z miejsca, westchnął z irytacją.
- Mówiłem ci, nie budź mnie, kiedy nie jest mi to potrzebne. - odwrócił się tyłem, zakopując w pościeli - Idź coś umyć czy coś. - dało się jeszcze słyszeć
Poduszka nie wróciła na kanapę. Jej resztki, podarte na kawałki nożyczkami i kuchennym nożem, wylądowały w śmietniku.
Do środy Sehun zdążył znienawidzić swoje życie. Miał swoje potrzeby, które dawały o sobie znać na każdym kroku, ale jego Minseok mieszkał zbyt daleko, by podciągnąć wizytę u niego pod wyjazd na zakupy. O Baekhyunie nawet nie potrafił pomyśleć w taki sposób, chociaż jasnowłosy pewnie nie stawiałby oporu. Mężczyzna skrzywił się, wściekając na samego siebie, że w ogóle o tym pomyślał. Sięgnął po papierosy, które od kilku dni były jego jedynym wybawieniem, ale ze zgrozą odkrył, że jego zapas już się skończył. Z niewyrafinowaną wiązanką przekleństw ruszył do pokoju po walizkę.
Pieprzyć to, myślał. Jeden dzień i naprawdę będzie zmuszony posuwać swojego chorego na głowę męża.
Wymyślił jakąś głupią wymówkę, pakując na szybko stertę ubrań, papierów i prezerwatyw, przy których używaniu upierał się Minseok. Wyciągnął z szafki zdjęcie, które zrobił mu po kryjomu po jednej z ich nocy i uśmiechnął się szeroko. Wrzucił je do walizki, czując, że spodnie robią się coraz ciaśniejsze. Obiecał sobie, że tej nocy nie pozwoli temu małemu rudzielcowi przespać nawet minuty.
Baekhyun w zasadzie nie planował zrobić tego w taki sposób. Kiedy jednak jego mąż z własnej woli stanął w holu centralnie przy schodach, na których jasnowłosy akurat czyścił barierkę, okazja sama się nadarzyła.
Stąpając ostrożnie po miękkim dywanie, który dodatkowo stłumił odgłos jego kroków, mężczyzna podszedł do ozdobnej komody i chwycił ciężki kryształowy wazon, którego pochodzenia nawet nie pamiętał. Z uwagą podszedł do barierki i wymierzył, jak mu się zdawało, miejsce, z którego zrzucona ozdoba miała rozbić głowę czarnowłosego na dole.
Niestety, akurat wtedy wyższy mężczyzna odebrał telefon i automatycznie zrobił krok w bok, unikając tym samym lecącego w jego stronę przedmiotu. Huk rozbijanego kryształu zaskoczył go na tyle, że upuścił swój telefon, po chwili klnąc na cały świat za swojego męża, rozbitą szybkę i bałagan.
- Baekhyun! Przywlecz tu swoją tłustą dupę i zamieć to cholerstwo! Tylko szybko, zanim każę ci zbierać to ręcznie!
Okazja przepadła.
Przez całą tę aferę z wazonem i niezdarnością męża Sehun przypomniał sobie o wymówce dopiero dwie godziny drogi od domu. Na czerwonym świetle napisał Baekhyunowi krótką wiadomość o tym, że jedzie na służbowy wyjazd i nie będzie go dwa tygodnie. Po namyśle dodał, żeby pod żadnym pozorem nie grzebał w jego rzeczach i nie przekraczał budżetu na jedzenie. Zaraz potem wybrał numer do Minseoka, by przykazać mu dobrą wiadomość, ale chłopak nie odebrał. Będzie miał niespodziankę, pomyślał Sehun.
Jasnowłosy nie był zadowolony. Dobrze pamiętał, że jego mąż miał wyjechać dopiero w czwartek i dlatego zamierzał pogrzebać przy hamulcach w jego samochodzie rano w ten sam dzień. Na szczęście miał w zanadrzu jeszcze jeden plan, którego wykonanie wymagało jedynie zdobycia adresu hotelu, w którym miał się zatrzymać jego mąż. Wiadomości od niego nawet nie odczytał.
- Nie odbierasz ode mnie telefonów.
Rudowłosy chłopak przewrócił oczami, wchodząc do pokoju.
- Ciebie też miło widzieć, misiu - przywitał się z ironią w głosie - Byłem zajęty - dodał, rzucając się na dwuosobowe łóżko, po drodze ukradłszy truskawkę z tacy z owocami
Sehun zmrużył oczy z wściekłością. Nie lubił, kiedy ten chłopak przestawał być mu posłuszny.
- Zbyt zajęty, żeby odebrać ode mnie telefon? Nieładnie. - zawisnął nad młodszym, rękę kładąc mu na udzie - Będę musiał przywołać cię do porządku, truskaweczko. - z każdym słowem uścisk na udzie zacieśniał się, by przy ostatnim słowie zamienić się w uderzenie.
Chłopak pisnął cicho, ale z wyjątkowym skupieniem oblizał resztkę truskawki i prowokacyjnie wsadził ją do ust razem z palcem, zasysając się na nim z niewinnym spojrzeniem. Sehun zagapił się na czerwone od soku usta Minseoka, ale nie zamierzał go tknąć, dopóki nie weźmie prysznica. Krótkiego prysznica, to już pewne.
- Czekaj tu na mnie - warknął - Jak wyjdę, masz nie mieć na tych ciuchów. Słyszysz? Nie waż się nawet o czymś zapomnieć.
Rudzielec uśmiechnął się zadziornie, posyłając mu buziaczka, zanim zamknął drzwi do łazienki. Na szczęście dla niego, kiedy facet z obsługi przyniósł szampana, Minseok miał na sobie jeszcze większą część ubrań.
- "Żebyś się beze mnie nie nudził, B." - przeczytał ze zdziwieniem - Sehun, ty szczęściarzu. Ożeniłeś się z człowiekiem równie naiwnym, co słodkim.
Zza drzwi dobiegło go prychnięcie.
- Chcesz, żebym to jego nazywał truskaweczką?
- Chyba oszalałeś!
- Tak sądziłem.
Po prysznicu Sehun wytarł się jedynie pobieżnie. Stwierdził, że i tak zaraz będzie znacznie bardziej mokry.
Minseok czekał na niego na łóżku. Czarnowłosy z zadowoleniem zauważył, że zdążył odsłonić całe cudowne ciało, z mniejszym już, że otworzył szampana bez niego. Stanął przed chłopakiem, unosząc jego głowę za brodę. Zaskoczyła go czerwona smużka na jego ustach. Z początku uznał ją za sok z kolejnej truskawki, kiedy jednak jego kochanek zakrztusił się i wypluł więcej szkarłatnej mazi prosto na klatkę piersiową Sehuna, ten zaklął i odsunął się szybko. Ciało Minseoka opadło na ziemię, brudząc dywan na brzydki, ciemnoczerwony kolor.
Baekhyun czuwał przy telefonie. Minęła północ, a nikt z hotelu nie zadzwonił, by poinformować go o śmierci męża. Mężczyzna zastanawiał się, czy i tym razem coś poszło nie tak i czy czarnowłosy zaczyna coś podejrzewać. Uznał, że zostało mu już tylko jedno wyjście. Wstał, ubrał się i wyszedł.
Sehun klął jeszcze zanim wsiadł do samochodu. Ubranie stygnącego ciała Minseoka już było poniżej jego godności, a kłótnia z obsługą hotelową, którą oskarżył o zaniedbywanie obowiązków, niepilnowanie bezpieczeństwa gości, a potem nawet morderstwo, dodatkowo podsyciła wściekłość. Bez zastanowienia zatrzasnął drzwi czarnego pojazdu, ruszając z piskiem opon. Z każdym kolejnym kilometrem przypominał sobie coraz więcej. Otrzymany na rocznicę garnitur z wełny, na którą miał silne uczulenie. Dziwnie smakująca galaretka w urodziny. Zupa poza porą obiadową. Odnowiona stara tradycja budzenia poduszką, której nie praktykowali od dobrych paru lat. Wazon. Żebyś się beze mnie nie nudził, B.
B jak Baekhyun.
Znaki kazały zmniejszyć prędkość do sześćdziesięciu, ale wskaźnik nie schodził poniżej stu osiemdziesięciu. Ręce na kierownicy zaciskały się tak mocno, że tylko cudem jeszcze jej nie przebiły. B jak Baekhyun. B jak błąd, największy w całym życiu. B jak będzie martwy zanim zdąży wydrzeć tę krzywą mordę.
Droga prowadziła teraz serpentynami po zboczu góry, ale Sehun miał to w dupie. Przed oczami widział czerwone plamy i bynajmniej nie była to krew Minseoka na jego dłoniach. Docisnął pedał gazu, skręcając ostro w prawo.
Za zakrętem czekała go niespodzianka. Podniszczony, srebrny samochód, którego nie widział poza garażem od długich lat, stał spokojnie zaparkowany na środku drogi.
Czarny pojazd wpadł w poślizg, gdy kierowca usiłował wyminąć przeszkodę w ostatniej chwili. Nie było tam jednak miejsca na takie manewry - samochód razem z czarnowłosym w środku znalazł się za krawędzią zbocza, koziołkując w szalonym tempie. Na samym dole nastąpił zapłon i silnik wybuchł, nie pozostawiając żadnych wątpliwości co do stanu kierowcy.
Jasnowłosy mężczyzna ze spokojem wyszedł zza srebrnego auta. Podszedł do krawędzi i spojrzał w dół. Pokiwał głową z zadowoleniem, widząc dymiący wrak na dole. Wsiadł do samochodu i ze spokojem odjechał.
~~~~~~~~~
Takie coś powstaje, kiedy czyta się za dużo Gaimana i słucha w kółko bury a friend Billie Eilish. A tak serio to od dawna chciałam napisać coś podobnego.
Jeżeli ktoś chce wiedzieć, myślę, że Baekhyun przed ślubem był zwyczajnym człowiekiem.
Hope u enjoyed,
Kluska the weird kid
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top