▲▼ APRILL ▼▲

Krótki spis treści na początek:

Prequel: ▲▼ Name's Bill Cipher ▼▲
Część pierwsza: ▲▼ Everything You Know Is A Lie ▼▲
Część druga: ▲▼ Reality Is An Illusion. Universe Is A Hologram ▼▲
Część trzecia: ▲▼ Time Is Dead And The Meaning Has No Meaning ▼▲
One-shot #1: ▲▼ Did You Miss Me? ▼▲
One-shot #2: ▲▼ We Are All Made Of Love ▼▲
Dodatek #1: ▲▼ Somebody Wake Up My Heart ▼▲

Miłego czytania życzę ^^

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°

△▽ BILL ▽△

   Znów tu trafiłem - pomyślałem. - Kurwa. Ostatnim razem też tutaj byłem. W tej cholernej nicości.

   Na chwilę zamarłem; po prostu zatrzymałem się, przypominając sobie co się stało. - No tak. Przecież April... Ona... Ja... Nie zdążyłem - w tym momencie wszystko, co kiedyś miało dla mnie jakieś znaczenie, nagle je straciło.

   Właściwie dlaczego? Przecież ona była tylko człowiekiem, kolejnym pionkiem w mojej grze. Co w tym wszystkim poszło nie tak? Może to tylko siła przyzwyczajenia? Już tak długo z nią przebywałem, że może po prostu stała się dla mnie czymś normalnym.

   Nie. Na pewno nie. Nawet jeśli byłaby to tylko siła przyzwyczajenia, to nie martwiłbym się tak o nią. Byłaby mi raczej obojętna. Tymczasem było zupełnie inaczej.

   Ale ja jestem demonem, nie znam ludzkich uczuć więc... Jak mógłbym ją kochać? I jak ona w ogóle mogła kochać mnie? Przecież chciałem ją tak podle wykorzystać. Ale ona o tym nie wiedziała. Powinienem był jej powiedzieć. Znienawidziłaby mnie, a może jednak zrozumiała i wybaczyła? Teraz... To już nie istotne.

   Wciąż widzę przed sobą jej słodki uśmiech i pełne życia, zielone oczy. Chyba zgubiłem się gdzieś w tym wszystkim i popadłem w jakieś szaleństwo. To jej wina, to przez nią się taki stałem; jej miłe nastawienie, wyrozumiałość i ta... Radość z życia... To na mnie wpłynęło, zmieniło mnie. Tak być nie powinno. Jednak... Nie mam jej tego za złe; chyba rzeczywiście ją kocham... Nawet teraz czuję jej obecność.

   Może nie powinienem mówić o czymś takim jak miłość, w końcu do tej pory myślałem, że nie posiadam ludzkich uczuć. Być może Will miał rację i nawet demony potrafią czuć. Nawet ja.

△▽

   - No i czego ryczysz? - Spytałem, patrząc na nią; zanosiła się płaczem. - Przestań.

   Jedank ona zaczęła płakać jeszcze bardziej; westchnąłem głęboko, starając się utrzymać swoje nerwy na wodzy.

   Po chwili poczułem mocny uścisk; spojrzałem na nią ze zdziwieniem. Objąłem ją delikatnie, przynajmniej już nie ryczy - myślałem, kładąc się razem z nią na łóżku.

   Dziwnie mi było, gdy czułem jej ciepło i bliskość. Myślę, że jednak... Podobało mi się to.

   Nie pasował mi fakt, że ma taki dobry kontakt z Zackiem. Ten idiota jeszcze jej wszystko powie - myślałem.

   A może chodzi mi o coś więcej?

   - Bill. - Usłyszałem. - Przestań wreszcie się tak dąsać. O co ci w ogóle chodzi?

   - O nic. - Odpowiedziałem szorstko.

   - Akurat - odparła. - Powiedz mi - usiadła na łóżku, naprzeciw mnie.

   - Nie podoba mi się ten Zack. - Przyznałem. - Nie powinnaś się z nim zadawać. Nie ufam mu.

   Usłyszałem ciche prychnięcie z jej strony.

   - Naprawdę? Tylko o to ci chodzi?

   - Po prostu go nie lubię.

   - Martwisz się o mnie? - Spytała. - Ojej... Jak uroczo.

   - Nie martwię się. - Odparłem. - Nie ufam mu i tyle.

   Przytuliła się do mnie z uśmiechem.

   - Jasne, jasne. Zależy ci na mnie Cyferka.

   - Wcale nie - powiedziałem, tuląc ją mocniej do siebie.

   - Niech będzie po twojemu - zaśmiała się.

   Tak naprawdę, po części się nawet o nią martwiłem. Chociaż bałem się też odrzucenia, tego, że nagle o mnie zapomni. Nie chciałem tego, przyzwyczaiłem się do tego, że zawsze jest obok.

   Jednam mimo wszystko, chodziło mi o to, żeby nie odkryła moich planów.

△▽

   - April. - Zacząłem. - April. - Spojrzała na mnie. - Co ci się ostatnio dzieje?

   - Chyba się zakochałam - powiedziała z uśmiechem.

   - Że co zrobiłaś? - Usiadłem na łóżku i spojrzałem na nią ze zdziwieniem.

   - To takie... Dziwne uczucie - mówiła, chodząc po pokoju. - Kiedy jakaś osoba ci się podoba i cieszysz się, gdy ją widzisz i w ogóle robi ci się tak dziwnie ciepło w środku.

   Popatrzyłem na nią jak na wariatkę; nie miałem pojęcia o czym ona w ogóle mówiła.

   - Nie zrozumiesz - powiedziała zrezygnowana, padając na łóżko.

   - Masz rację - nachyliłem się nad nią z uśmiechem. - Tylko mam nadzieję, że nie wpakujesz się w kłopoty.

   - Nie - zaśmiała się. - Obiecuję - odgarnęła kosmyk włosów z mojego czoła.

   - Mam nadzieję - wypatrywałem się w jej zielone oczy; bardzo je lubiłem.

   Delikatnie pocałowałem dziewczynę w czoło.

   - Pamiętaj, że jak coś, to ci pomogę.

   - Skąd u ciebie ta dobroć? - Zaśmiała się.

   - Sama mówisz, że jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciele podobno sobie pomagają tak?

   Popatrzyła na mnie z niemałym zdziwieniem.

   - Jesteś kochany wiesz? - Uśmiechnęła się.

   - Tak, wiem - odwzajemniłem gest. - Zresztą, to pewnie twoja głupota zaczęła mi się udzielać i mi odbija.

   - Ale nadal jesteś tak samo wredny.

   - Gdybym nie był, to miałabyś za dobrze w życiu.

   - To prawda - stwierdziła, wtulając się we mnie.

△▽

   Drażnił mnie fakt, że April spędza tak dużo czasu z tym jej "znajomym". Cały czas mnie ignoruje, nie lubię tego.

   A może byłem po prostu o niego zazdrosny?

   - Bill? Jesteś tu? - Nie odpowiedziałem jej. - Bill, no proszę cię - zero reakcji z mojej strony. - Nie to nie. Sama sobie pójdę.

   - Niby gdzie? - Spytałem oschle, pojawiając się przed nią i patrząc na nią z góry.

   - Idę do Summer - odparła. - Robi przyjęcie z okazji Halloween. Chciałam zapytać czy poszedłbyś ze mną.

   - Oh, to nie idziesz z tym swoim znajomym? - Spytałem z wyrzutem.

   - Mój znajomy ma na imię Nathan - odpowiedziała. - I nie, nie idę z nim, bo pomyślałam, że może chciałbyś iść ze mną.

   Popatrzyłem na nią ze zdziwieniem; cały czas o mnie pamiętała? W dodatku wystawiła tego idiotę dla mnie? Co z nią nie tak? Dlaczego ona musi być taka miła? - Myślałem.

   - Zastanowię się. - Odparłem.

   - Tylko zastanawiaj się szybciej, bo to już jutro - uśmiechnęła się. - Oh i musisz znaleźć sobie jakieś przebranie.

   - Przebranie?

   - No tak, przecież to przyjęcie Halloweenowe.

   - A już jakieś masz?

   - A mam - uśmiechnęła się szerzej. - Ale ci nie powiem. I nawet nie próbuj mi grzebać w myślach. - Zagroziła. - Bo się na ciebie obrażę.

   - Spróbuję - uśmiechnąłem się lekko.

△▽

   - Długo jeszcze? - Spytałem, czekając aż wyjdzie z łazienki.

   - No poczekaj chwilę. Muszę jakoś wyglądać - odparła.

   Powoli zaczynałem się nudzić; postanowiłem nie kombinować za bardzo i po prostu przebrałem się za siebie. Bo po co mam się przemęczać?

   - Już - usłyszałem.

   - Nareszcie.

   - Ale zamknij oczy - poprosiła.

   - Po co?

   - No proszę.

   Westchnąłem ciężko i wykonałem polecenie; dobiegł mnie dźwięk otwieranych drzwi i cichy stukot.

   - Możesz otworzyć.

   Stała przede mną, ubrana w żółtą sukienkę, w czarnej marynarce, na dość wysokich obcasach, z muszką i kapeluszem. Jej blond włosy były delikatnie pokręcone i jakby lśniły? Na rękach miała czarne rękawiczki, a na twarzy ciemny makijaż. Wyglądała... Po prostu pięknie.

   - I co myślisz? - Zakręciła się.

   - Całkiem, całkiem. Ale do mnie ci jeszcze brakuje - powiedziałem, a ta lekko uderzyła mnie w ramię.

   - Nie znoszę cię.

   - Yhym - uśmiechnąłem się do niej. - Pani pozwoli - ukłoniłem się lekko. Chwyciła mnie za rękę, a ja zabrałem nas do domu jej przyjaciółki.

   Otworzyła nam drzwi z uśmiechem na twarzy. Czasem mnie drażni, bo bywa tak głupia, że powinno się jej łeb odstrzelić, ale jest przyjaciółką April. I w sumie mogła być jeszcze bardziej denerwująca.

   - Jak super wyglądacie! - Piszczała jak niedorozwinięte dziecko. - Pan i pani Cipher - powiedziała uśmiechając się.

   Spojrzałem na April, na co ta tylko się uśmiechnęła; jakby chciała powiedzieć, że Summer już po prostu taka jest.

△▽

   - Nie martw się, wrócę z Nathem - powiedziała.

   - Ja? Martwić się? Niby o kogo? O ciebie? Pff. Jasne, chciałabyś - mówiłem z uśmiechem.

   - Jesteś okropny.

   - I tak mnie kochasz.

   - Chciałbyś - wystawiła mi język.

   Patrzyłem jak odchodzi w stronę bruneta; on mi się bardzo nie podoba, bo po prostu wiem jak się to wszystko skończy.

   - Nie jesteś przypadkiem... Zazdrosy? - Usłyszałem głos Summer za sobą; spojrzałem na nią, a potem znowu na April.

   - Nie. Po prostu wiem jak to się skończy. - Odparłem i po prostu stamtąd wyszedłem.

   Obserwowałem ich, w sumie to nawet nie wiem czemu. Może dlatego, że nie chcę żeby spotkało ją coś złego? Zauważyłem, że od czasu tamtego wypadku coś się zmieniło, że zacząłem bardziej o nią dbać.

△▽

   - April - zacząłem.

   - Hm?

   - Za dwa miesiące masz matury, prawda?

   - Tak, co w związku z tym?

   - Tak pytam. Później masz już wolne tak?

   - Bill o co ci chodzi co? - Spojrzała na mnie.

   - Tak sobie myślę, że moglibyśmy gdzieś pojechać.

   - Gdzie?

   - Do Wodogrzmotów - zaproponowałem, spoglądając na nią

   - Jasne. Czemu nie. Z chęcią zobaczę to miejsce, które chciałeś zniszczyć - uśmiechęła się.

   Podrapałem się niezręcznie po karku.

   - Wiesz, szczerze to myślałem, że będę musiał dłużej cię przekonywać, żebyśmy pojechali do Wodogrzmotów.

   - Dlaczego? - Przekręciła klucz w zamku i zeskoczyła po stopniach.

   - Czy ja wiem, po prostu.

   - Nie widzę problemu, żeby tam pojechać. Mam już osiemnaście lat, za dwa miesiące koniec szkoły, a ja muszę wreszcie dowiedzieć się, gdzie chcę się przeprowadzić, a nóż widelec spodoba mi się tam - wzruszyła ramionami.

   - Oj uwierz mi, że ci się tam spodoba - uśmiechnąłem się.

   - Skoro tak mówisz. To ty robiłeś tam totalny rozpierdziel.

   - Będziesz mi to wypominać do końca życia tak?

   - Może - uśmiechnęła się zwycięsko.

△▽

   To chyba tam się to wszystko zaczęło, w tym cholernym mieście. Nie chciałem jej na nic narażać, naprawdę. Wziąłem ją ze sobą dlatego, że nie chciałem by została sama w Phoenix, znowu.

   A potem jakoś... Powoli zacząłem myśleć o niej w inny sposób. Niż wcześniej, a w momencie, gdy postanowiłem się dla niej poświęcić coś mnie zakuło w środku na myśl o tym, że już jej nie zobaczę. A teraz... Mam wrażenie jakby to wszystko nie miało w ogóle żadnego sensu.

△▽ APRIL ▽△

   Gdzie ja jestem? - Zastanawiałam się; wokół mnie nie było niczego oprócz nieprzeniknionej ciemności.

   - Jest tu ktoś? - Spytałam, lecz mój głos jakby niknął w oddali. - Bill? - Miałam nadzieję, że mi odpowie, że może jest gdzieś obok. Jednak jedyne co usłyszałam, to cisza.

   Tak to wygląda? Życie po śmierci? Taka... Pustka? Trochę inaczej sobie to wyobrażałam. Wszystko sobie inaczej wyobrażałam.

   W momencie kiedy Bill zniknął poczułam mimo wszystko taką dziwną pustkę, jakby ktoś odebrał mi część siebie. A jednak miałam też wrażenie, że moje życie wreszcie będzie normalne. Nie oszukujmy się, ale czasem tak bardzo działał mi na nerwy, że chciałam, żeby zniknął.

   Ale teraz... Byłabym w stanie odwołać te wszystkie przykre rzeczy, które mu powiedziałam, byleby jeszcze raz go zobaczyć i móc się do niego przytulić.

   - I co? Obrazisz się za to? - Spytałam, ale ten mi nie odpowiedział. - Aha. Wiesz co? Ty czasem też mnie denerwujesz. - Powiedziałam. - Ciągle mi mówisz co mam robić.

   - Bo jesteś głupia i ktoś ci musi mówić co masz robić.

   - Mam cię dość. Teraz to mógłbyś zniknąć. Nie miałabym nic przeciwko. - Powiedziałam i wyszłam z pokoju.

   Nie mogłam zasnąć. Po prostu jakoś tak nie byłam w stanie, choć chciało mi się spać. No i gdzie ten idiota, gdy go potrzebuję? - Myślałam, wtulając się w poduszkę.

   - Ten idiota jest za tobą - usłyszałam. Odwróciłam się do niego i wtuliłam w jego klatkę piersiową.

   - Nie mogę zasnąć - powiedziałam, a on objął mnie w pasie; tak bardzo lubię, gdy to robi.

   Od czasu tamtego wypadku odniosłam wrażenie, że jakoś bardziej się zbliżyłyśmy. W dodatku... Towarzyszyło mi takie dziwne uczucie; nawet teraz, leżąc tak przytulona do niego je czuję. Jest na swój sposób przyjemne.

△▽

   Przybiegłam z płaczem do domu i od razu poszłam do swojego pokoju; nawet z mamą się nie przywitałam. Położyłam się na łóżku i pozwoliłam sobie płakać w poduszkę ile wlezie.

   Poczułam jak ktoś kładzie się za mną i tuli mnie do siebie.

   - Nie płacz April - usłyszałam.

   - Jak on mógł mnie tak zostawić? - Łkałam. - Przecież byliśmy razem tyle lat, a on tak nagle po prostu mnie zostawia, bez żadnego konkretnego powodu.

   - Ja cię nie zostawię, obiecuję - powiedział. - A on... Powinien dostać za swoje.

   - Nie Bill. Nie. Może i boli mnie fakt, że mnie zostawił, ale zabraniam ci się w to mieszać. Po prostu... Po prostu bądź przy mnie dobrze?

   - No dobrze.

   I tak wiedziałam, że prawdopodobnie nie będzie mógł się powstrzymać i Nathan oberwie od niego. To było bardziej niż pewne.

△▽

   Fala energii odrzuciła nas dobre parę metrów. Była tak silna, że pobliskie drzewa dosłownie zostały zmiecione z powierzchni ziemi.

   Kaszląc, podniosłam się trochę otumaniona.

   - Nic ci nie jest? - Dipper podszedł do mnie i podtrzymał, żebym się nie wywróciła.

   Pokręciłam głową na nie. Liczyłam, że Cyferka zaraz wyjdzie z gruzrów starej chaty, ale to się nie wydarzyło. Poczułam ostre ukłócie w klatce piersiowej. Było nieprzyjemne i bolało jak diabli, a oznaczało tylko jedno...

   - Bill! - Zrozpaczona rzuciłam się w stronę zgliszczy ale Dipper powstrzymał mnie i przytulił do siebie.

   - Tak mi przykro...

   Zaczęłam płakać, tak jak jeszcze nigdy w życiu. Pustka, której właśnie doświadczyłam, była nie do zniesienia.

△▽

   Dopiero dziś zdecydowałam się w końcu wybrać tam, gdzie znajduje się kamienna postać Billa. Minął rok odkąd on... Zniknął. Od tamtej pory nie mogę się pozbierać, cały czas popadam w depresję i często płaczę, a jedyne co jest w stanie mnie choć trochę pocieszyć, to Dipper i Mabel. Gdyby nie oni, pewnie już dawno popełniłabym samobójstwo.

   Dotarłam po jakimś czasie na miejsce. Usiadłam naprzeciw i przez chwilę wpatrywałam się w niego.

   - Cześć - uśmiechnęłam się mimo iż do oczu napłynęły mi łzy. - Co u ciebie Bill? Bo u mnie jest w porządku, znaczy nie za bardzo. Tęsknię za tobą wiesz? Wiele się zmieniło przez ten rok. Na stałe przeprowadziłam się do Wodogrzmotów, mieszkam teraz w Tajemniczej Chacie wraz z Dipperem i Mabel - czułam jak mój głos się łamie. Nie mogłam już powstrzymać łez. Zaczęłam płakać jak małe dziecko. - Obiecałeś mi Cyferka, obiecałeś, że mnie nie zostawisz. Obiecałeś...

   Nie wiem jak długo tak siedziałam i płakałam. Było mi po tym tylko trochę lepiej, bo zrzuciłam z siebie ten ciężar i wreszcie mogłam się wypłakać. Poczułam zmęczenie, więc położyłam się na miękkiej trawie i zasnęłam.

△▽

   Weszłam do ciemnej celi, w której według planu znajdował się Bill; nie pomyliłam się.

   - Znalazłam cię - do oczu napłynęły mi łzy.

   - Tęskniłem - przytulił mnie mocniej do siebie.

   - Ja też. A teraz zabieram cię stąd.

△▽

   Siedzieliśmy naprzeciw siebie na kanapie. To nasz ulubiony sposób spędzania czasu.

   - Wiesz, że Summer chce nas odwiedzić?

   - O, super. Dawno jej nie widziałem. - Odparł bez emocji.

   - Czyżbyś się stęsknił?

   - Za nią? Nie. Jest trochę wkurzająca.

   - Bo jej się podobasz.

   - Ale mi ona nie.

   - Wiem o tym - zaśmiałam się. - Więc kto ci się podoba?

   - Nie nazwałbym tak tego.

   - A jak?

   - Hm... - Nie odrywał wzroku od książki. - To takie silne uczcie, coś w rodzaju przywiązania do tej osoby i okropny ból, gdy nie ma jej obok. Nie wiem co to jest, nigdy wcześniej tego nie czułem.

   Zaśmiałam się cicho pod nosem.

   - To się nazywa miłość głuptasie.

   - Ah, racja.

   - Więc o kim mówiłeś? - Spojrzałam na niego z ciekawością.

   - O tobie - podniósł wzrok, a moje serce zabiło mocniej. - Widzisz co ze mną zrobiłaś? Kto komu namieszał w głowie?

   Uśmiechnęłam się i spuściłam głowę chcąc ukryć swoje rumieńce. Delikatnie uniósł mój podbródek zmuszając do spojrzenia na niego.

   - Kocham cię April - wyszeptał i złączył nasze usta w pocałunku.

△▽

   Wcześniej o tym nie myślałam, ale kochałam go już od bardzo dawna. Nathan... On był tylko marnym zastępcą, bo byłam przekonana, że Bill nie będzie w stanie odwzajemnić moich uczuć.

   Teraz już wiem, że jest w stanie. Ba, był w stanie się dla mnie poświęcić. Ale co z tego, skoro i tak nie żyję?

   - Bill, kocham cię - wyszeptałam. Chciałam żeby w ten swój magiczny sposób pojawił się obok tak, jak zawsze to robił. - Bill... Proszę, odpowiedź mi - błagałam.

△▽ BILL ▽△

   Usłyszałem ciche wołanie; to był jej głos. Wszędzie bym go rozpoznał. I to nie były żadne przesłyszenia, ona tu jest.

   Nagle pojawił się dla mnie jakiś maleńki promyczek nadziei, że może jednak to nie jest koniec.

   - April - zawołałem, licząc na odpowiedź. Usłyszałem ją. - April, jestem tu - oznajmiłem, ciesząc się jak małe dziecko. Dryfowała w tej pustej przestrzeni tak samo jak ja.

   Gdy się spotkaliśmy, blade światło rozjaśniło otaczającą nas ciemność, a my sami wydostaliśmy się z pustki.

   Dosłownie padłem przed nią na kolana ze łzami w oczach. Czułem się tak bardzo bezsilny, ale to ze szczęścia.

   - Przepraszam - zacząłem. - Tak bardzo cię przepraszam. To wszystko... Wszystkie złe rzeczy, które ci się przytrafiły to w większości moja wina - powiedziałem. - Przepraszam, że tak naprawdę chciałem cię tylko wykorzystać do tego, żeby móc znów przejąć władzę w ziemskim wymiarze. Przepraszam, że wcześniej ci o tym nie powiedziałem. Po prostu, przepraszam.

   - Bill, nie przepraszaj - ujęła moją twarz w dłonie i uśmiechnęła się. - Wiedziałam o tym i nie mam ci niczego za złe. W końcu tyle dla mnie zrobiłeś... Kocham cię idioto, zawsze kochałam - po jej policzku spłynęła łza. Nie zwracając na to uwagi, przyciągnąłem ją do siebie i namiętnie pocałowałem.

   - Też cię kocham April - odparłem między pocałunkami.

   - Co teraz z nami będzie? - Spytała.

   - Nie wiem. Chyba... Możemy wrócić - odparłem. - Choć nie jestem tego taki pewien.

   - Może... Narazie nie wracajmy?

   - To dobry pomysł - uśmiechnąłem się, a następnie wpiłem w jej słodkie usta.

△▽ NARRAROR ▽△

   Tak więc moi drodzy kończy się ta jakże piękna historia o miłości szalonego demona snu i umysłu do ludzkiej dziewczyny.

   Co mam do powiedzenia? Cóż, uważam, że ta seria wyszła zajebiście. Może nie ma to jakiejś specjalnie wygórowanej fabuły czy zwrotów akcji i na pewno jest wiele innych, lepszych książek, ale mimo to ja uważam, że całość wyszła dobrze. Podoba mi się to, bo jest takie spokojne, a na swój sposób odrobinę ciekawe.

   Podsumowując, tutaj kończy się historia Aprill i Billa. Jedyne co, to mogę was jeszcze zaprosić do dwóch innych moich książek (dodatków do całej serii) jedna jest o Dipperze, a druga na temat shipu Mabel x Will. Obie pojawią się w przyszłą niedzielę.

   PS: Jeśli was to ciekawi, to tak, April i Bill powrócili do Wodogrzmotów no i cóż, żyli sobie dalej raczej normalnie. Ale to już może pozostawię waszej wyobraźni, dopowiedzcie sobie sami całą resztę 😉

   Tak więc do zobaczenia my dear friends! ◬

Remember,
I'll Be Watching You

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top