✹ capítulo veintisiete ✹
Specjalnie dla was na ten ostatni przygnębiający dzień wakacji ❤️
Love you all
°
Z głębokiego snu spowodowanego wcześniejszym odurzeniem, powoli zaczęły wybudzać ją promienie słońca padające wprost na jej twarz oraz, według niej, niemiłosiernie głośne wibracje telefonu, który znajdował się gdzieś niedaleko na łóżku. Zniechęcona tą pobudką przeciągnęła się leniwie i mimowolnie jęknęła, rozciągając swoje ciało. Nieudolnie próbowała uwolnić swoje ciało z plątaniny pościeli, w której zostało uwięzione dzisiejszej nocy. Na kilka sekund zastygła w bezruchu, gdy do jej nozdrzy dotarł zapach świeżości. Zaciągnęła się nim nie przypominając sobie, aby w ostatnim czasie zmieniała swoją pościel. Nie miała jednak siły, ani ochoty, aby dłużej się nad tym zastanawiać, dlatego całkowicie zignorowała tę intrygującą kwestię. Nie miała również siły otwierać swoich oczu, mając świadomość, że nie mogłoby to się skończyć zbyt dobrze. Jęknęła zażenowana, gdy na języku wyczuła nieprzyjemny posmak, który przypominał jej o wczorajszym wieczorze i jego skutkach. Dlaczego musiała być taka głupia? Czuła, że brakuje naprawdę niewiele, aby zawartość żołądka opuściła jej ciało, dlatego starała się wykonywać jak najmniej ruchów, chcąc utonąć w morzu swojego wstydu. Obawiała się tego, czego może nie pamiętać i tego, co pozostało w jej umyśle. Miała ochotę rwać sobie włosy z głowy na samą myśl. Jednak gdy dotarł do niej ponownie dźwięk jej telefonu, powoli kontynuowała poszukiwania i odetchnęła z ulgą, gdy już maksymalnie wyciągnęła się na łóżku i wreszcie opuszkami palców wyczuła swojego smartfona.
Na powrót rzuciła się delikatnie plecami na poduszki i dalej nie uchylając swoich powiek, strzepnęła z twarzy kilka niesfornych kosmyków. Nie przypominała sobie również, aby wczorajszego wieczoru związywała włosy, jednak z uwagi na jej stan, tak nic nie znaczący czyn mógł umknąć jej uwadze. Uniosła urządzenie na wysokość swojej twarzy i lekko uchyliła jedną powiekę, starając się aby padające światło nie oślepiło jej za bardzo i jeszcze bardziej nie pogorszyło jej samopoczucia. Jednak gdy zauważyła, że jej telefon zaraz eksploduje od powiadomień, które przychodziły z Twittera, cała zesztywniała. Szybko zerwała się z miejsca i oparła się na łokciu, aby choć trochę skryć się przed słońcem i lepiej widzieć ekran. Zagryzła wargi i już całkowicie rozbudzona otworzyła powieki, nie wiedząc czego może się spodziewać. Wydawało jej się, że nie wstawiała wczoraj nic kontrowersyjnego na swoje konto, dlatego jeszcze bardziej ją to stresowało. Z szybko bijącym sercem odpaliła aplikacje, a pierwszym co rzuciło się jej w oczy, to były wiadomości od Agusa. Gdy dostrzegła treść ostatniej z nich, myślała że wyjdzie z siebie i stanie obok. Nie kontrolując tego, wciągnęła powietrze do płuc i całkowicie zapomniała o potrzebie oddychania. Była skołowana i naprawdę nie wiedziała, co powinna myśleć.
„Czyli noc potoczyła się lepiej niż zakładałem"
Czyli noc potoczyła się lepiej niż zakładałem. Czyli noc potoczyła się lepiej niż zakładałem. Czyli noc potoczyła się lepiej niż zakładałem. Czyli noc... Noc!
— Kurwa — syknęła pod nosem, nie mając pojęcia co może się skrywać pod tym jednym niewinnym zdaniem.
Z duszą na ramieniu zignorowała swojego przyjaciela i weszła w jedno z kilkudziesięciu powiadomień, które wyświetlały się do jej posta.
„ciężkie noce, ciężkie poranki... korzystam ze spokoju póki trwa ((((:"
CO DO CHOLERY?!
Coraz mniej rozumiała z tego wszystkiego i coraz trudniej było jej złapać jakikolwiek oddech. Zaczynała panikować, a to nie zwiastowało niczego dobrego.
Niewiele myśląc ponownie zerknęła na ekran, gdzie właśnie wyświetliło się zdjęcie dołączone do tekstu, co sprawiło, że niemalże pisnęła, w ostatniej chwili się powstrzymując. Z szeroko otwartymi oczami obserwowała zdjęcie samej siebie skopanej w pościeli, którego na pewno nie wstawiała na swój profil. Bardziej zaskakujące niż sam fakt zdjęcia, było to gdzie się znajdowała. Bo cholera! Ona nie miała pojęcia gdzie była! Spanikowana obserwowała zdjęcie chcąc znaleźć jakikolwiek szczegół, który mógłby ją przybliżyć do odgadnięcia tajemnicy, lecz im dłużej się mu przyglądała, tym coraz słabiej się czuła. Dopiero po kilku sekundach, które w jej mniemaniu trwały conajmniej kilkanaście minut, zauważyła jeszcze jeden dość znaczący szczegół... Na pewno nie miała na sobie bluzki z zeszłego wieczora, która szczelnie zakrywała jej ramiona i ręce.
— Co do... — szepnęła spanikowana nie kończąc swojej myśli, gdy uniosła kołdrę i okazało się, że była ona jedynie w za dużej męskiej koszulce, pozbawiona również swoich spodni.
Sytuacji nie poprawiał też fakt, że dalej znajdowała się w białej pościeli, a zważając na fakt, że w swojej kolekcji owej nie miała, oznaczało to jedynie, że dalej znajdowała się w obcym dla siebie miejscu. Tym razem już nie była w stanie powstrzymać swojego przerażonego krzyku. Pisk opuścił jej gardło sprawiając jej przy tym rozrywający ból. Zlękniona przycisnęła kołdrę do swojej klatki piersiowej, pod jej teksturą wyczuwając swoje szaleńczo bijące serce. Rozejrzała się dookoła siebie, dostrzegając że dalej znajdowała się w pokoju ze zdjęcia, a na przeciwko łóżka na którym siedziała, umieszczone były przestronne okna, które rzucały obraz na panoramę miasta. Po jej prawej stronie znajdywały się jakieś drzwi, które były lekko uchylone, jednak przez ciemność panującą we wnętrzu pomieszczenia do którego nie prowadziły, nie była w stanie stwierdzić, co za nimi się znajdowało. Jej szybką obserwacje przerwało głośne skrzypnięcie dochodzące z jej lewej strony. Przestraszona, podskoczyła w miejscu i jeszcze bardziej się skuliła, gdy dostrzegła kolejne drzwi, które w tym właśnie momencie, boleśnie wolno się otwierały. Z zapartym tchem obserwowała postać wchodzącą do pokoju i w momencie, w którym mężczyzna przekroczył jego próg, brakowało tylko chwili aby padła ona na jakiś atak serca. Jej wargi opuścił przeciągły świst, który sprawił, że tlen na powrót zaczął docierać do jej organizmu. Szum w uszach spowodowany jej szaleńczym oddechem zagłuszał wszelkie dźwięki, które powinny dotrzeć do jej ciała. Uważnie obserwowała jak postać powoli unosi swój wzrok z ziemi i wreszcie spojrzenie czekoladowych tęczówek pada na jej osobę.
— Widzę, że księżniczka raczyła wstać. — Posłał jej cyniczny uśmiech i nie zamykając za sobą drzwi, ruszył do stolika oraz dwóch foteli, które stały pomiędzy ogromnym łóżkiem, a oknami, których wcześniej nie zauważyła.
Dokładnie obserwowała każdy jego ruch, gdy on również nie spuszczając jej z oczu, podszedł do jednego, odwróconego w stronę materaca, z miękkich foteli i usiadł na nim do ręki zgarniając kubek wypełniony jakąś jeszcze parującą cieczą, do tej pory stojący na szklanym stoliku. Szatynka patrzyła na niego z wciąż otwartą buzią i uporczywie próbowała sobie przyswoić to co właśnie miało miejsce. Nie wiedziała co się stało i jak powinna się zachować, dlatego zastygła w bezruchu z mocno bijącym sercem.
— Odezwiesz się słowem, kochanie? — prychnął pod nosem i pociągnął łyka napoju, patrząc na nią prowokująco.
Doskonale wiedział, że po wczorajszym wieczorze kiedy to ona miała niezły ubaw, teraz nadeszła pora na jego zabawę i pomimo negatywnych emocji w nim buzujących, sprawiało mu to niemałą satysfakcję.
Nastolatka na dźwięk przezwiska jakim ją obdarzyła przełknęła głośno ślinę i głośniej odsapnęła, co nie było dobrym posunięciem, bo od razu poczuła żółć podchodzącą jej do gardła. W panice zakryła dłońmi usta i spojrzała na niego przerażona.
— Łazienka... — wysapała ledwo słyszalnie, czując łzy napływające do oczu.
Ruggero od razu drgnął na te słowa i zerwał się z fotela, po czym mocno chwycił ją za ramię i wyciągnął z łóżka. Szatynka nawet nie miała szansy choć przez chwile przejąć się tym, że była prawie półnaga, ponieważ jedyne na czym potrafiła się skupić to to, aby nie zwymiotować pod siebie. Mężczyzna skierował swoje kroki do tajemniczego pomieszczenia, które w tej samej chwili rozświetlił i okazało się ono wyżej wspomnianą łazienką. Karol nie zastanawiając się w żaden sposób nad swoim zachowaniem, gdy tylko dostrzegła toaletę jak poparzona zerwała się w tamtym kierunku i od razu padła na kolana pozbywając się zawartości żołądka ze łzami w oczach. Jej ciałem wstrząsały okropne torsje, których nie była w stanie powstrzymać i które sprawiały, że miała wrażenie, że za moment zwymiotuje swoje wszystkie wnętrzności. Każdy odruch sprawiał, że ulatywało z niej coraz więcej sił, a ona czuła się coraz bardziej bezradna. Katowała się w myślach tym jaka beznadziejna i głupia była, a to była jej kara. Nawet nie chciała myśleć, jakie świństwo wzięła, że doprowadziło ją to do takiego stanu, bo wiedziała, że zaniesie się ogromnym płaczem nie do powstrzymania.
Kiedy po kilku długich minutach torsje ustały, zrezygnowana spuściła wodę, chcąc jak najszybciej pozbyć się dowód zbrodni. Nie miała siły, ani nawet ochoty podnosić się z ziemi, bo wiedziała, że będzie zmuszona spojrzeć na Włocha, który dalej stał w tym samym pomieszczeniu, a przez wstyd oblewający jej ciało, naprawdę nie była w stanie tego zrobić. Jednak po upływie kolejnego krótkiego czasu, gdy zdążyła się już zatopić w morzu swojej żałości, kolejny raz poczuła mocny uścisk na ramieniu oraz gwałtowne pociągnięcie do góry. W myślach błagała, aby właśnie tym momencie zatopić się pod ziemię. W tej chwili pragnęła tego jak niczego innego, byle tylko nie musieć patrzeć Ruggero prosto w oczy. Szatyn pociągnął ją w stronę umywalki, gdzie podał jej w dłoń świeżo wypakowaną szczoteczkę do zębów, na co jedynie podziękowała skinieniem głowy, bo nie była w stanie odezwać się przez ból gardła oraz jego mocne ściśnięcie. Coraz mocniej walczyła z cisnącymi się do oczu łzami, ale bez ociągania wzięła się za dokładne szorowanie jamy ustnej. Chciała jak najszybciej pozbyć się tego obrzydliwego posmaku i zetrzeć ślady jej wielkiej kompromitacji.
— Nie zamierzasz nic powiedzieć? — spytał zmęczonym tonem uważnie obserwując ją w lusterku, podczas gdy ona już płukała buzie dalej dzielnie unikając jego spojrzenia. — Karol, cholera!
— Chcę do domu — wychrypiała załamanym głosem, opierając swój ciężar na dłoniach na umywalce, po tym gdy odłożyła szczoteczkę na bok.
— Nawet nie ma takiej opcji — rzucił poddenerwowany i ponownie złapał jej wycieńczone ciało w swoje ręce. — Nie, dopóki nie porozmawiamy.
Na powrót wycofał się z łazienki prosto do sypialni, gdzie od razu skierował ich kroki w stronę wielkiego łóżka. Sevilla bez słowa usiadła na jego brzegu, czując się coraz paskudniej sama ze sobą. Z cichym jękiem rzuciła się plecami na miękki materac natychmiast zakrywając twarz ramionami, pozwalając sobie na kilka łez. W tej samej chwili poczuła jak łóżko ugina się pod ciężarem ciała szatyna, który zajął miejsce obok niej i głośno odetchnął.
— Spójrz na mnie, Karol — szepnął zrezygnowany i zgarnął kosmyk włosów z jej czoła.
Nastolatka natychmiast zaprzeczyła ruchem głowy, coraz bardziej zatapiając się w pościeli i materacu.
— Proszę — jęknął bezsilnie i zsunął dłoń niżej, delikatnie gładząc jej nagie ramiona.
Niegwałtownym ruchem chwycił jedno z nich i zsunął w dół, na co dziewczyna zareagowała panicznie i natychmiast odwróciła twarz w drugą stronę.
— Śliczna — mruknął wprost w jej ucho, gdy nachylił się nad jej głową i nosem podrażnił jej policzek.
— Ruggero, błagam przestań — sapnęła łamliwym tonem, mocniej zaciskając powieki.
— Co się dzieje?
— Nie chcę żebyś na mnie patrzył —rzuciła chrapliwie nie mogąc powstrzymać coraz większego drżenia jej ciała.
— Dlaczego?! Nawet sobie tak nie żartuj. — Podniósł ton i szybko uniósł się na łokciu, aby mieć na nią lepszy widok.
— Bo – bo czuję się fatalnie sama ze sobą...
— Karol — powiedział stanowczo i tym razem nieco mniej delikatnie odwrócił jej ciało w swoją stronę. — Karol. — Powtórzył gdy dziewczyna leżąc do niego przodem dalej mocno zaciskała powieki. — Nie zachowałaś się najlepiej, ale nigdy nie powinnaś tak o sobie myśleć, słońce. Ja czuję się z tobą wspaniale i ty też tak powinnaś się czuć... — szepnął przejęty i ponownie nachylił się nad jej twarzą.
Zaczął łaskotać ją swoim oddechem, co chwilę ocierając się policzkiem o jej skórę. Szatynka na te ruchy i słowa mocno zaciągnęła się powietrzem ponownie zastygając w bezruchu. Lecz gdy on nie zaprzestał swoich ruchów, stopniowo zaczęła rozluźniać swoje ciało, mięsień po mięśniu, powoli czując się nieco pewniej niż jeszcze pare chwil temu. Wreszcie poczuła delikatnie pocałunki składane na jej żuchwie, które sprawiły że luźno opuściła ramiona wzdłuż ciała całkowicie oddając się tej pieszczocie, która sprawiała, że traciła rozum, prawie zapominając o tym jak fatalnie się zachowała.
— Ruggero... — sapnęła między jednym szybkim oddechem, a drugim i zacisnęła dłoń na jego ramieniu.
— Shhh, kochanie — szepnął w zagłębienie jej szyi coraz bardziej skupiając na pieszczotach, a nie na tym na czym powinien.
— Jestem beznadziejna — powiedziała szybko, po czym głośno jęknęła, gdy niespodziewanie mężczyzna ugryzł ją w miejsce obok obojczyka.
— Jesteś niesamowita — odpowiedział pewnie i od razu chuchnął w miejsce, gdzie przed chwilą wbił swoje zęby.
— Nie powinieneś... chcieć ze mną rozmawiać — wysapała szybko i wbiła palce w jego ramiona, gdy poczuła kolejny raz jego zęby.
— Na razie nie chcę z tobą rozmawiać — rzucił i uniósł się do góry, aby spojrzeniem powrócić do jej twarzy.
Tym razem nie ukryła jej nigdzie, ale dalej dzielnie unikała spojrzenia w jego przeszywające tęczówki, tym samym skanowała wzrokiem jego twarz, szyję i ramiona.
— Na rozmowę przyjdzie czas później.
Gorliwie ucałował jej wargi, nie dając jej szans na choćby mały sprzeciw. Całował namiętnie całkowicie zapominając o tym, że obiecał sobie, że będzie na nią wściekły, nie potrafił. A w momencie, gdy ona niespodziewanie oddała ten pocałunek już wiedział, że ponownie stracił głowę zatracając się w niej i jej pięknie.
Nagle jakby czuli połączenie telepatyczne, dołączyli do tej pieszczoty swoje języki, zamieniając to połączenie w coś znacznie czulszego i intymnego. I w tej chwili przed oczami Włocha, choć bardzo tego nie chciał, stanęła scena z wczorajszego wieczoru, gdy równie namiętnie całowali się na przednim siedzeniu jego samochodu, przez co niekontrolowanie warknął w jej wargi i od razu zmienił ich pozycję, tak że znalazł się między nogami nastolatki. Nie mogąc się powstrzymać zaczął wkładać jeszcze więcej pasji i zaanagażowania w to wszystko co robił, czym spowodował jej stłumiony jęk. Zaczął rytmicznie napierać na jej ciało, czym wprowadził ją w zakołowanie. Szatynka już nie mogła się skupić na tych zachłannych pocałunkach tylko na jego ruchach, które sprawiały, że robiło jej się coraz bardziej gorąco. Ruggero kolejny raz zaczął zjeżdżaj swoimi ustami w dół jej ciała, a ona skupiała się na całym nim i tym co robił. Niedoświadczona wiła się pod jego ciałem, mocno zaciskając powieki i odczuwając to wszystko dwa razy bardziej. Ugięła swoje nogi w kolanach i nieumyślnie poderwała się na nich do góry, gdy poczuła dłonie mężczyzny na swoim nagim ciele pod jego bluzką, czym spowodowała ich kolejne zbliżenie i kolejny syk wydobyty z warg Włocha. Zaczął on palcami skradać się coraz wyżej brzucha, gdzie czule gładził każdy centymetr jej skóry. Wraz z jego wędrującymi dłońmi koszulka podwijała się coraz wyżej i zdradzała coraz więcej, lecz nastolatka zbyt zajęta pieszczotami i stanem w jakim się znalazła, zdawała się w ogóle nie zwracać na to uwagi, w ten sposób oddając się mężczyźnie. Szatyn palcami zaczął pojedynczo przejeżdżać po każdym jej żebrze wkradając się coraz wyżej i wyżej. W tym momencie oderwał swoje usta od jej rozgrzanego ciała i powrócił spojrzeniem do jej zarumienionej twarzy. Dziewczyna całkowicie skołowana, pierwszy raz tego ranka spojrzała w jego oczy, kompletnie zapominając dlaczego nie powinna tego robić, czym spowodowała szczery uśmiech na jego wargach.
— Uwielbiam cię — szepnął wprost w jej usta i dalej nie zrywając kontaktu wzrokowego, dłońmi ominął jej piersi i podwinął jej bluzkę jeszcze wyżej.
Jej klatka piersiowa zaczęła gwałtownie unosić się w górę i w dół, gdy wciąż czujnie patrzyła w jego ciemne oczy. Walczyła sama ze sobą w głowie prowadząc zaciętą bitwę, czy właśnie w tym momencie powinna odpuścić i opuścić ręce zbyt zeżarta ze stres, czy brnąć w to dalej. Lecz gdy uświadomiła sobie jaką zafundowała sobie kompromitację wczoraj i dzisiaj w jednej sekundzie wszystko stało się dla niej obojętne, dlatego bez namysłu uniosła swoje ręce nad głowę, czym dała mu znak do kontynuowania działań, czym spowodowała jego jeszcze szerszy uśmiech. Szatyn szybko skorzystał z tej okazji i w mgnieniu oka przeciągnął materiał przez jej głowę.
— Uwielbiam cię — powtórzył i zaatakował na powrót jej wargi, nie dając jej szans na myślenie o tym wszystkim, jak i o tym, że leżała pod nim jedynie w samych majtkach.
— Ja też cię uwielbiam — sapnęła zarumieniona, gdy ponownie przeniósł swoje pocałunki na szyję.
Nie chcąc pozostawać w tyle i myśląc, że to właśnie powinna zrobić, hardo chwyciła jego koszulkę chcąc aby również ściągnął ją przez głowę. Kolejny raz oszołomiona widokiem jego nagiego torsu musiała dać sobie chwilę na dojście do w miarę względnego stanu, czym spowodowała jego szczery śmiech. Delikatnie, jakby bała się, że się rozpadnie, rozpoczęła opuszkami palców swoją wędrówkę po jego klatce piersiowej i brzuchu, czym powodowała przyjemne dreszcze przebiegające przez jego ciało. Ona fascynowała jego, a on fascynował ją. Nie mogąc powstrzymać jęku przyjemności, napiął swoje ciało, kolejny raz zbliżając się do niej maksymalnie. Otarł się o nią czym spowodował jej wzdrygnięcie i kolejne zastygnięcie. Nie panując nad tym, opuścił głowę w dół i właśnie w tamtym momencie będąc pewnym, że zaparło mu dech w piersi, co przecież nigdy mu się nie zdarzało. Wreszcie zobaczył to, co od tamtego momentu nie dawało mu spać po nocach; coś na co czekał tak długo i jedynie mógł sobie wyobrażać.
— Jesteś taka piękna, Cnotko — sapnął w jej wargi nie będąc w stanie panować nad sobą i swoimi chaotycznymi, pozbawionymi ładu pocałunkami. Nie potrafił rozładować energii się w nim kumulującej. Przerastało go to w cholerę.
— Ruggero — szepnęła ledwo łapiąc oddech i lekko uniosła się na łokciach, jednak on dalej nie zaprzestał swoich poczynań całkowicie zatracając się w niej całej. — Ruggero. — Powtórzyła dużo bardziej stanowczo, co wreszcie sprawiło, że oderwał swoje wargi od jej ciała.
— Nie-nie chcę... — wysapała między szybkimi oddechami starając się w jakikolwiek sposób ogarnąć rzeczywistość. — Nie chcę przerywać, ale twój telefon dzwonił już dwa razy, a teraz dzwoni mój.
— Kurwaaa — jęknął przeciągle i opadł zrezygnowany na łóżko tuż obok jej ciała, sam próbując się ogarnąć w jakiś sposób.
Trudno było mu wziąć porządny oddech przez kołaczące serce i wrzącą krew. Czuł że z tego napięcia boli go dosłownie całe ciało i naprawdę niewiele brakowało, aby wybuchnął.
— To może być coś ważnego — mruknęła kompletnie zawstydzona, gdy zaczęło docierać do niej, to co się między nimi zaczęło dziać.
Jej cała twarz zalała się czerwienią i w tej chwili zaczęła czuć że jej przyspieszone tętno nie jest spowodowane euforią, a wstydem. Spanikowana zaczęła rozglądać się za koszulką, podczas gdy szatyn dalej pogrążony był w swoim świecie.
— Przysięgam, że następnym razem wypieprzę te telefony daleko przez okno — warknął rozeźlony i przetarł dłońmi swoją twarz. — Przepraszam, Śliczna — rzucił w jej stronę i pospiesznie złożył buziaka na jej rozgrzanym policzku, czym spowodował jej mimowolny nieśmiały uśmiech.
Nabuzowany i jednocześnie wściekły podniósł się z łóżka i podszedł do stolika, gdzie spoczywał jego smartfon, który nie uciszał się od dobrych dziesięciu minut.
— Cholera, to Candelaria — rzucił cicho i zmarszczył brwi jedynie obserwując ponownie dzwoniące urządzenie znajdujące się w jego dłoni.
Karol na dźwięk tych słów zapowietrzyła się i zesztywniała, przypominając sobie, co właśnie tutaj wyprawiali. Obawiała się tego, że kobieta mogło czegoś się domyślać choć było to przecież niemożliwe. A jednak zaczęła panikować jeszcze bardziej i poczuła się jeszcze gorzej. Zdruzgotana spuściła głowę i wreszcie dostrzegła koszulkę, którą szybko na siebie naciągnęła nie będąc już w stanie patrzeć na mężczyznę.
— Odbierz — jęknęła zrozpaczona i odwróciła się tyłem do niego, kolejny raz słysząc ten cholerny dźwięk dzwonka.
— Przepraszam, Cnotko. Zaraz wracam — powiedział szybko i prędko opuścił pomieszczenie zostawiając ją całkowicie samą z bombardującymi ją myślami.
— Kurwa.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top