✹ capítulo veintidós ✹
Polecam cofnąć się do poprzednich rozdziałów, bo zdaje sobie sprawę, że przerwa była zbyt długa
✹
— Karol!
— Co? — mruknęła nieobecna, nie zwracając uwagi na zdenerwowany głos swojego przyjaciela, tylko dalej rozmarzonym wzrokiem śledząc każdy ruch szatyna znajdującego się kilka metrów dalej.
Nieświadomie przygryzała wargę zębami, myślami powracając do sytuacji, która miała miejsce między nimi niespełna godzinę temu, co sprawiło, że rumieńce nie były w stanie opuścić jej twarzy.
— Powiesz mi wreszcie dlaczego nie było was tak długo? Załatwiłem wam tą chwilę na rozmowę, chyba mam prawo to wiedzieć! — krzyknął oburzony i wyrzucił swoje ręce do góry, patrząc na nią zranionym spojrzeniem, gdy obserwował jak siedzi rozmarzona, nieobecna, całkowicie mu niewdzięczna.
— Nie jestem pewna, czy jesteś gotów na przyswojenie tej wiedzy, Agustin — prychnęła rozbawiona i wreszcie zwróciła się w stronę chłopaka, lewy łokieć opierając na zagłówku sofy.
Koniuszkiem języka przejechała po swoich białych zębach i spod przymrużonych powiek, spojrzała na niego wyzywającą, ledwo powstrzymując wybuch śmiechu. Blondyn na jej słowa i dość jednoznaczne zachowanie, wybałuszył swoje oczy i zachłysnął się powietrzem, nie chcąc przyswoić tego, co zawitało do jego umysłu.
— Czy ty chcesz mi powiedzieć, że mówisz o tym co ja myślę? — spytał i głośno odkalsznął, pięścią poklepując się po klatce piersiowej.
— Nie wiem o czym myślisz — powiedziała zadowolona z siebie i na powrót odwróciła spojrzenie na zgromadzonych ludzi.
— Jednak już nie jestem pewien, czy chcę wiedzieć.
— Tak myślałam. — Uśmiechnęła się pod nosem, po czym wzięła małego łyka z kolejnego drinka, którego załatwił jej przyjaciel.
Tym razem jednak postanowiła sobie, że wszystko na tej imprezie będzie robić z głową, aby ponownie nie doprowadzić do sytuacji i jej poczucia, jakie miało miejsce jakiś czas temu.
— Mimo wszystko, wydajesz się dziwnie sfrustrowana — szepnął niespodziewanie do jej ucha, czym sprawił, że niezauważalnie się wzdrygnęła, a jej serce przyspieszyło rytm.
— Nie strasz! — oburzyła się i spojrzała na niego karcąco, decydując się odłożyć naczynie na szklany stolik. — Co masz na myśli?
— Czy wasza rozmowa była jednostronna? — zapytał rozbawiony z kpiną wymalowaną na twarzy, podkreślając słowo „rozmowa" i jednocześnie robiąc cudzysłów w powietrzu.
Karol przez kilka krótkich sekund spoglądała na niego skonsternowana, lecz gdy z mijającym czasem, zaczął docierać do niej sens jego słów, oczy jej się powiększyły, a twarz oblał szkarłatny rumieniec, którego nie potrafił przykryć nawet jej dzisiejszy makijaż.
— Mój Boże! — krzyknęła szeptem, nie chcąc aby ktokolwiek był w stanie usłyszeć tą wymianę zdań. — Jesteś taki niestosowny, Agustin! — pisnęła zażenowana, lecz nie mogła powstrzymać emocji napływających na powrót do jej ciała, gdy tylko wróciła myślami do sytuacji, która miała miejsce w aucie szatyna, przez co mocno przygryzła swoją wargę i mimowolnie zacisnęła uda.
— Albo po prostu jestem dobry w szybkiej dedukcji — zarechotał głośno, nie mogąc się powstrzymać.
Uważnie obserwował jej twarz i gdy nie dołączyła ona do jego radości, a myślami uciekła gdzieś daleko, zauważył jej spięte ramiona i niemal natychmiast umilkł.
— Karol?
— Słucham? — rzuciła ostrzej niż chciała, przez co szybko oderwała swój wzrok od bawiących się ludzi i powróciła nim do swojego przyjaciela.
— Może jednak chciałabyś się nieco rozluźnić i zabawić tak jak trzeba? — spytał znacznie przyciszonym tonem i maksymalnie zmniejszył odległość między nimi.
Nastolatka nie do końca zrozumiała o co mu chodzi, ale w momencie w którym do niej to dotarło, zakrztusiła się swoją śliną i obrzuciła go oskarżycielskim spojrzeniem, odsuwając się od niego na bezpieczną odległość.
Blondyn widząc jej reakcje, zdezorientowany zmarszczył brwi, a gdy dotarło do niego, jak mogły zabrzmieć jego słowa, natychmiast wyprostował się przerażony.
— Co? Nie! Karol! Nie o to mi chodziło!
— Więc o co? — sapnęła podejrzliwie i pozwoliła ulecieć niespodziewanemu spięciu, które ogarnęło jej ciało.
— Mam coś, co pozwoli ci zapomnieć o troskach i razem możemy się naprawdę dobrze bawić — powiedział cicho z pewnością wymalowaną na twarzy i w tym samym czasie sięgnął do kieszeni swoich spodni po portfel, a raczej jego zawartość.
— Agus! — krzyknęła oburzona i w jednym momencie położyła swoją dłoń na jego, nie pozwalając, aby zrobił to, co miał w zamiarze. — Zwariowałeś? — syknęła wściekła, nie będąc w stanie uwierzyć, że jej jedyny przyjaciel jest w stanie bawić się w narkotyki.
— Daj spokój. To nic strasznego, uwierz mi. Uczucie, które ogarnie twoje ciało i umysł jest warte chwili adrenaliny, zaufaj mi. Nic się nie stanie, obiecuję słońce.
— Nie ma nawet takiej mowy! — fuknęła zła i niemalże cisnęła w niego piorunami, które kryły się w jej tęczówkach. — Co to w ogóle za absurdalny pomysł?!
— Przestań. — Wywrócił oczami, jednak postanowił nie naciskać, wiedząc, że nie przyniesie to żadnych dobrych skutków. — Lepiej chodźmy zatańczyć! — Uśmiechnął się do niej ciepło i w jednym momencie zerwał się z kanapy łapiąc za jej dłoń, nie chcąc aby spędzili ten wieczór w tak nudny sposób.
— Co? Ja nie umiem! — zaprotestowała, przerażona wizją ich wspólnego tańca jeszcze bardziej niż tym, co miało miejsce jeszcze przed chwilą.
— To się nauczysz, to nic trudnego. — Mrugnął do niej zaczepnie i akurat z głośników poleciała jedna z lepszych melodii, gdy zbliżali się do małego parkietu w centrum loży.
— To naprawdę nie jest dobry pomysł — sapnęła poirytowana z nutą obawy w głosie, gdy zatrzymali się gdzieś na uboczu, niedaleko głównego baru.
Oparła swoje drżące dłonie na jego klatce piersiowej, w momencie w którym blondyn odwrócił się do niej z szelmowskim uśmiechem.
— Jeśli będzie tak źle, to siedzimy w tym razem! — krzyknął do jej ucha, gdy muzyka zaczęła wypełniać ich głowy.
— Jesteś szalony. — Niedowierzająco pokręciła głową, całkowicie rezygnując z bezcelowego protestu.
Nadal niemiłosiernie spięta, pozwoliła aby chłopak ułożył swoje dłonie na jej ciele i próbował poprowadzić ich dwójkę w tym kabarecie, który miał się właśnie rozegrać.
— Wystarczy, że się rozluźnisz i zechcesz ze mną trochę współpracować — szepnął tuż nad jej głową i posłał jej uśmiech pełen otuchy, który sprawił, że i jej wargi wykrzywiły się w tym grymasie.
Ramiona dziewczyny mimowolnie zaczęły się rozluźniać, a ciało, jakby samo wiedziało jak postąpić, zaczęło podążać za ruchami Bernasconiego, próbując się wczuć w lecącą piosenkę. I pomimo wszelkich obaw, po krótkim czasie udało im się znaleźć wspólny rytm, a co rusz oboje wybuchali głośnym śmiechem, gdy przestali skupiać się na tańcu i wrócili do luźnej rozmowy. Przy kolejnym wybuchu, jej głowa odchyliła się do tyłu, a włosy zaczęły falować w migoczących klubowych światłach. Już nie czuła spięcia, które towarzyszyło jej od powrotu z dworu. Czuła euforię, gdy jej ciało stykało się z ciałem chłopaka, gdy jej nogi wykonywały ruchy, a na jej czole zaczęły występować kropelki potu. Była wdzięczna za te chwilę zapomnienia.
— Muszę iść napić się wody! — krzyknęła do blondyna, po kolejnym obrocie, który sprawił, że jej świat zawirował, a ona poczuła potrzebę chwili przerwy i oddechu.
Agus jedynie kiwnął głową i wyswobodził jej ciało, a ona od razu skierowało swoje kroki do baru, który znajdował się niedaleko. Z szerokim uśmiechem, oparła łokcie na blacie, nie fatygując się nawet o zajęcie jakiegoś miejsca i cierpliwie czekała, aż któryś z barmanów ją obsłuży. Mimowolnie zaczęła krążyć swoim palcem po teksturze blatu, starając się skupić na tym, aby unormować swój szalejący oddech i wreszcie pozbyć się głupiego uśmiechu.
— Przepraszam cię, stary.
Do jej uszu dobiegł znajomy głos, który sprawił, że cały jej spokój uleciał w jednym momencie, a ramiona na powrót się spięły. Nieświadomie wyprostowała ciało starając się stłumić emocje budzące się w jej wnętrzu i kątem oka, dyskretnie zerknęła w stronę skąd dobiegł ją dźwięk.
— Naprawdę chcielibyśmy zostać, ale sam rozumiesz - siła wyższa. — Szatyn poklepał solenizanta po ramieniu i posłał mu przepraszający uśmiech.
Lecz nie to sprawiło, że cała jej radość na momencie z niej uleciała, a uśmiech opuścił jej twarz. Mimo że powinna się tego spodziewać, nie mogła powstrzymać nadziei, która zrodziła się w niej po ich ostaniej rozmowie. Czuła ściskający ból, gdy obserwowała, jak Candelaria stoi przyciśnięta do jego boku, a swoją twarz chowa w jego szyi, jak swoimi smukłymi dłońmi błądzi po jego ciele pod płatami marynarki.
Szatynka pragnęła odwrócić wzrok i spuścić swoją głowę, lecz niewyjaśniona siła trzymała ją w miejscu, zmuszając ją do katowania swojej duszy.
Nagle brunetka oderwała swoją twarz i posłała Maxiemu uśmiech pełen zadowolenia i satysfakcji, który sprawił, że coś pękło.
— Dziękujemy ci. To była wspaniała impreza — powiedziała z uśmiechem i z wieloma emocjami spojrzała na swojego chłopaka, gdy składała krótki pocałunek na jego żuchwie. — Jeszcze raz wszystkiego najlepszego!
Po tych słowach odwróciła się na pięcie i chwyciła dłoń Włocha, ciągnąc ich w stronę wyjścia, lecz zanim oboje zdążyli na dobre zniknąć z pola widzenia nastolatki, szatyn jeszcze szybko coś szepnął na ucho przyjacielowi, po czym potulnie zaczął podążać za swoją dziewczyną.
Sevilla dopiero w tym momencie była w stanie wykonać jakikolwiek ruch. Zdezorientowana swoją głupotą momentalnie spuściła głowę w dół, starając się ograniczyć emocje, które chciały się z niej ulotnić. Mocno przygryzła wargę, ściskając dłonie na swoich przedramionach, czując swój urywany oddech. Coś w środku zaczęło boleć ją z umiarkowaną siłą, choć nie była w stanie zidentyfikować co to dokładnie.
— Co podać? — Z otępienia wyrwał ją wesoły głos barmana, który sprawił, że mimowolnie się wzdrygnęła i wreszcie była w stanie na powrót myśleć.
Jak poparzona odskoczyła od baru, nawet nie przejmując się tym jak dziwne mogło być jej zachowanie i odwróciła się na pięcie, zapominając o tym jak spragniona była. Po prostu na oślep zaczęła przeciskać się przez bawiących się ludzi, bijąc się z myślami. Do jej głowy wskoczył naprawdę szalony pomysł, który w tym momencie nie wydawał się jej taki zły, jak wcześniej. Nie kierował nią zdrowy rozsądek, a jedynie zranione uczucia, które pomimo że tego nie chciała, pragnęła aby to się nie stało, zostały rozdarte po ich intymnej chwili.
Skierowała swoje kroki do loży, wiedząc, że tam odnajdzie swojego przyjaciela i podążając tam, usilnie starała się, aby w żaden sposób nie wyglądać na zdenerwowaną.
Podeszła z uśmiechem do blondyna i zanim zdążyła ponownie przemyśleć swoją nierozsądną decyzje, chwyciła go za ramię odciągając go od grupki znajomych.
— Zróbmy to — powiedziała na jednym wdechu ze sztucznym uśmiechem, usilnie starając się nie odwrócić spojrzenia od jego oczu i wyglądać na pewną swojej decyzji.
— Co takiego? — spytał i spojrzał na nią zdezorientowany, zaplatając ręce na klatce piersiowej.
— Zabawmy się.
— Jesteś pewna, Karol? — Wybałuszył oczy na jej słowa i niemalże zachłysnął się śliną, nie spodziewając się takiego obrotu spraw.
— Tak, Agus. Chcę wreszcie poczuć się jak prawdziwa nastolatka. — Przewróciła oczami, tym razem już unikając jego wzroku i mocniej ścisnęła dłonie w piąstki, odczuwając coraz większy stres.
— Skoro tak uważasz — odpowiedział jej z pełnym zadowolenia uśmiechem i chwycił w swoją dużą dłoń jej drobną, pociągając w stronę wyjścia z loży. — Musimy iść w jakieś ustronne miejsce, słońce.
— Yhm — mruknęła jedynie pod nosem, nie będąc w stanie uwierzyć w to jaka jest głupia i nieodpowiedzialna.
Jednak gdy zobaczyła, że zmierzają w stronę palarni, gdzie jeszcze niedawno spędzała swój czas z Włochem, wszelkie jej obawy na powrót opuściły jej ciało, a chęć poczucia czegoś nowego i ekscytującego, całkowicie zawładnęła jej umysłem.
✹
Nie będę przepraszać za to co się stało, bo nie mam na to żadnego wytłumaczenia, ale chyba też i nie chcę.
Nie potrafiłam się przemóc przez długi czas, aby skończyć ten rozdział, ale nawet nie wiecie jak jestem szczęśliwa, że wreszcie się to udało!
Tęskniłam za Wami i mam nadzieje ze ktoś tu jeszcze ze mną pozostał!❤️
Przeproszę Was natomiast za ten szajs, który powstał na górze, ponieważ powrót okazał się trudny... ale od czegoś zawsze trzeba zacząć, nie?
Love you all ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top