✹ capítulo veinticinco ✹

ale się jaram sksjsjsks

ENJOY KOCHANI
ps jakieś komentarze od was byłyby mile widziane :((

— Przysięgam, zabiję — warknął, będąc coraz bardziej wściekły z każdą mijaną sekundą.

— Najpierw ze mną zatańcz!— krzyknęła do jego ucha, dalej przyklejona do jego ciała nastolatka, po czym wybuchnęła śmiechem, niewytłumaczalnie dumna z siebie.

— Kurwa, Karol — sapnął ledwo powstrzymując swoje rozgoryczenie i złość, aby nie zrobić jakiejkolwiek krzywdy dziewczynie, co naprawdę trudno było mu powstrzymać. — Dlaczego musisz być taka głupia?

Mimowolnie mocniej zacisnął swoje palce ja jej bokach, gdy nawet nie  była w stanie skupić się na tym co do niej mówił i tylko podrygiwała w rytm lecącej wkoło muzyki. Nie czuła nawet bólu spowodowanego jego dotykiem, gdzie on był pewien że pozostawi na niej swoje ślady.

— Oh, jestem taka sfrustrowana, Ruggi — mruknęła do niego, dalej szeroko się uśmiechając, przez co nie była w stanie oddać emocji o jakich mówiła.

— Ty? — prychnął kpiąco pod nosem.

— Gdzie twoja dziewczyna? — szepnęła nagle poważniejąc i zbliżając swoje wargi do jego twarzy. — Czy już możesz mnie wreszcie zaspokoić? — dodała z nutką ekscytacji, po czym huhnęła w jego usta zadowolona wizją swojej wypowiedzi, kompletnie nie zdając sobie sprawy z tego co mówiła.

Natomiast szatyn stojący przed nią doskonale zdawał sobie sprawę z tego co wygadywała, co sprawiało że coraz trudniej było mu się skupić na wściekłości jaką odczuwał. Nie było jego winą to, że w tym stanie tak bardzo go prowokowała, a on był pragnącym jej mężczyzną. Dzieliły go sekundy od puszczenia emocji, które trzymał do tej pory na wodzy, jednak jego uścisk dalej nie zelżał utrzymując dziewczynę w jednej pozycji. Głośno przełknął ślinę zdenerwowany jej słowami w myślach błagając o tony silnej woli i cierpliwości. Obecnie miał co innego do załatwienia, znacznie ważniejszego.

— Czy możesz mnie wreszcie pocałować i zacząć działać? — sapnęła rozentuzjazmowana i zbliżyła swoje usta do jego.

Jednak gdy już miała skosztować jego wargi, szatyn wreszcie ocknął się w tej patowej sytuacji. W jednej sekundzie przeniósł swoją dłoń z jej talii w jej włosy, gdzie zaplątał swoje palce i mocno za nie pociągnął do tyłu odsuwając jej głowę od swojej twarzy i tym samym wywołując jej głośny jęk bólu, niezadowolenia i podniecenia.

— Nie zasłużyłaś na pocałunek, ani na zaspokojenie, Karol — fuknął wściekły wprost do jej ucha, starając się ignorować jej przeciągły jęk i nachylił się nad jej szyją, gdzie bez namysłu ugryzł dość boleśnie kawałek jej skóry, tym razem wywołując jej pisk zdziwienia, który sprawił, że chciała unieść z powrotem swoją głowę, zapominając że Włoch trzymał jej włosy w swojej dłoni.

— Ruggero... — sapnęła zaskoczona, nie będąc w stanie powstrzymać swoich głośnych oddechów, które były spowodowane wybuchową mieszanką uczuć.

Szatyn usilnie próbował ignorować emocje, jakie wzbudzała w nim w obecnej chwili. Stając w potrzasku przed nim, całkowicie uwięziona w jego ramionach i zdana na jego łaskę. Nie mógł pozwolić sobie na chwile zapomnienia, ciągle pamiętając że jest na nią tak samo wściekły jak na swojego przyjaciela. Resztkami swoich sił zgrywał twardziela i zimnego faceta, którego wcale nie rusza jej chętna postawa.

— Teraz pójdę zatłuc Agustina, a ty będziesz grzecznie stała obok mnie, a następnie pojedziemy do domu, dobrze? — warknął przez zaciśnięte zęby, dalej bacznie obserwując spod przymkniętych powiek jej twarz wykrzywioną w grymasie euforii.

Na jego słowa, Karol była w stanie jedynie lekko skinąć głową, po czym delikatnie przygryzła wargę, nie będąc w stanie poradzić sobie z jego stanowczym tonem oraz ruchami, które wywoływały w niej odczucia zdecydowanie, których nie powinny.

— Chodź — powiedział cicho, o ile tak można było w klubie i wreszcie wyplątał rękę z jej włosów, tylko po to aby spleść ją ze swoją dłonią w mocnym uścisku i pociągnąć ją za sobą przez tłum do jego cholernie niepoważnego przyjaciela.

— Ja chcę tańczyć, Ruggero! Chcę z tobą! — krzyknęła i pociągnęła go w swoją stronę, co jednak w ogóle nie ruszyło mężczyzny, który w obecnej chwili w głowie miał tylko rozmowę ze swoim przyjacielem.

Tak jak się domyślał, stał tam gdzie niespełna pół godziny temu, gdy pytał go gdzie znajduje się Karol. Tak po prostu tańczył pomiędzy tymi dwiema dziewczynami nie zdając sobie sprawy, jak nieodpowiedzialnego i niedopuszczalnego czynu się dokonał. Dał jej cholerne narkotyki! I jak sobie ponownie to uświadomił, wszystko w nim zawrzało. Kipiał ze złości, która mało brakowało, a wyciekłaby mu uszami.

— Agustin! — wrzasnął, nawet nie przejmując się tym, że zaczynał robić w tym momencie przedstawienie. — Bernasconi! — ponowił swoje wołanie, gdy blondyn nie zareagował za pierwszym razem, po czym stanął tuż za jego plecami, będąc pewnym, że tym razem musiał go usłyszeć.

Pierwsze na niego zwróciły uwagę dziewczyny, które dostrzegając kto stał za ich dzisiejszym towarzyszem momentalnie zaprzestały swojego tańca, jeśli w ogóle można było tak nazwać ocieranie się o siebie wzajemnie i robienie przedstawienia przed odurzonym blondynem. Na ich wymalowane buzie wpłynął lubieżny uśmiech, gdy swój wzrok utkwiony miały w kamiennej twarzy Włocha. I dopiero w tym momencie Agustin zauważył, że coś jest nie tak. Również zaprzestał swoich ruchów i powoli odwrócił się w stronę, gdzie patrzyły. Gdy dostrzegł kto stał za nim na powrót szeroko się uśmiechnął.

— Mistrzu! Myślałem, że wyszedłeś! — krzyknął do szatyna, który dosłownie piorunował go wzrokiem i przyjacielsko poklepał go po ramieniu.

— Pojebało cię?! — fuknął w jego stronę, mimowolnie spinając swoje ciało.

— Co? — spytał i wybuchnął śmiechem, nie zdając sobie sprawy w jakim stanie był Ruggero.

— Czy ciebie powaliło do reszty, Agustin?! — Czuł jak jego cierpliwość jest na granicy wytrzymałości i naprawdę jedynym co go powstrzymywało była szatynka uwieszona na jego ramieniu, która dalej będąc w swoim świecie podrygiwała w rytm muzyki.

— Co ci się znowu nie podoba?

— Z jakiego, kurwa, powodu nafaszerowałeś ją dragami? — huknął w jego stronę i wystąpił o krok.

— Ruggiiii... chodźmy tańczyć, jest tak super — jęknęła niespodziewanie obok niego dziewczyna i tak po prostu zaczęła błądzić swoimi dłońmi po jego torscie oraz ocierać się o jego ciało, mając gdzieś to co się działo, co sprawiło że Włoch uniósł swoje oczy do nieba i w myślach, ponownie tego wieczoru, wypowiadał wszystkie znane sobie modły prosząc o siłę do niej.

— Z jakiego? — spytał zdziwiony chłopak naprzeciwko i uniósł swoje brwi do góry. — Spójrz na nią. — Wskazał dłonią na jego towarzyszkę i uśmiechnął się dumny z siebie. — Jest chętna, korzy...

— Nawet nie waż się kończyć tego zdania!

— Dlaczego? — sarknął z niezrozumieniem i uniósł ręce do góry.

— Bo przysięgam, że brakuje tylko chwili abym cię uderzył! — wycedził przez zaciśnięte zęby i ścisnął dłonie w pieści, coraz ciężej oddychając.

— Dziewczyna potrzebowała rozluźnienia po tym jak ją zostawiłeś — rzucił jak gdyby nigdy nic i posłał dziewczynie ciepły uśmiech, uważnie obserwując jej ruchy.

— Kurwa! — krzyknął bezsilnie i niekontrolowanie wywrócił oczami. Stracił już cierpliwość do nastolatki, dlatego stanowczym i brutalnym ruchem objął jej ciało ramieniem, po czym przyciągnął ją do siebie, aby nie miała już szansy na tańce i inne głupie pomysły. — Co jakbym nie wrócił?! Co wtedy byście zrobili?

— Wtedy... — zaczął chłopak i przerwał na chwilę udając, że się nad czymś zastanawiał. — Zapewne dalej dobrze by się bawiła z Julianem i kto wie co dalej — skończył i wybuchnął głośnym śmiechem, uważając swoją wypowiedź za niezwykle zabawną.

Ruggero słysząc to niemalże zachłysnął się śliną i mimowolnie mocniej przyciągnął do swojego boku Karol, która w tym momencie postanowiła zmienić swój obiekt zainteresowania z tańca na jego samego, przez co schowała swoją twarz w jego ramieniu, usilnie próbując mu dokuczyć.

— Kpisz sobie ze mnie?!

— Może trochę? — Dalej rozweselony Agustin pokazał małą odległość między swoimi palcami.

— Powiem ci to raz i więcej nie będę powtarzał, Agus! — powiedział poważnie i jeszcze bardziej zbliżył się do blondyna. — Faszeruj siebie tym gównem ile chcesz, naprawdę. Już nie mam siły na tłumaczenie ci tego. Ale jeśli jeszcze raz dasz jej cokolwiek, przyrzekam że nie będziesz miał czego u mnie szukać!

— Wyluzuj, Ruggero — odpowiedział wreszcie poważnie blondyn i odsunął się dwa kroki do tyłu, unosząc ręce w geście obronnym. — Nic jej nie będzie.

— Co jej dałeś? — spytał zrezygnowany i sam nieco rozluźnił spięte mięśnie, które już zaczynały go boleć.

— Nic co mogłoby jej zaszkodzić — sapnął, sprawiając wrażenie że jego dobry humor po tej krótkiej chwili ponownie do niego wracał. — Tylko jedną pastylkę ecstasy.

— Jedną pastylkę? Ecstasy?! — krzyknął na powrót czując nieopisaną wściekłość. — Przysięgam, że w życiu nie spotkałem się z większym debilem — szepnął już tym razem do siebie, po czym przymknął powieki i umieścił palce na nasadzie swojego nosa, czując jak zaczyna pulsować mu głowa.

— Zostajecie? Zabawa dopiero się zaczyna! — rzucił w jego stronę blondyn, który już zdążył ponownie dać się porwać muzyce i dziewczynom.

Jego słowa sprawiły, że Ruggero gwałtownie uniósł swoją głowę nie mogąc uwierzyć w to co usłyszał.

— Zamknij się, błagam cię — fuknął zły, nie mając już siły na to wszystko, więc po prostu odwrócił się na pięcie kierując się w stronę wyjścia, dalej trzymając przy sobie szatynkę.

— Wychodzimy już? — spytała z wyraźnym zawodem i cudem zatrzymała się w miejscu, zmuszając go do tego samego.

— Tak, Karol. Wracamy do domu — odpowiedział jej z nutką złości, spowodowaną jej kolejnym buntem.

Na jego słowa dziewczyna natychmiast rozpromieniła się, co sprawiło że teraz już kompletnie nic nie rozumiał. 

— Do mnie czy do ciebie? — szepnęła z lubieżnością wypisaną na twarzy i rozchyliła swoje usta w uśmiechu, jednocześnie przejeżdżając językiem po swoich białych zębach. 

— Musisz zwrócić to co w siebie wcisnęłaś — fuknął, nie będąc w stanie nie reagować na jej bezczelne zaczepki, co go irytowało jak nigdy, bo w tej chwili powinien być na nią bezwarunkowo wściekły.

Karol słysząc jego słowa jedynie krótko się zaśmiała i niespodziewanie rzuciła się na niego uwieszając się na jego szyi.

— I tak mam na ciebie ochotę — huhnęła wprost do jego ucha, które lekko ucałowała, po czym zachichotała.

Włoch słysząc to głośno przełknął ślinę, lecz od razu po tym wywrócił oczami doskonale wiedząc czym było to spowodowane. Skorzystał z okazji, że ponownie była blisko niego i oplutł ją swoimi ramionami, uniósł do góry i ponownie skierował się do wyjścia tym razem już bez żadnych przeszkód, bo dziewczyna nie miała szans na stawianie oporu.

Gdy znaleźli się na świeżym powietrzu, oboje zaciągnęli się nim czując mimowolną ulgę.

— A nie na Juliana? — spytał nagle wciąż trzymając ją w ramionach, w tym samym czasie rozglądając się za wolną taksówką.

— Huh? — Oderwała się od jego szyi i wyprostowała się patrząc na jego twarz.

— Nie masz ochoty na Juliana? — ponowił pytanie tym razem patrząc wprost w jej oczy i posyłając jej cyniczny uśmiech.

Gdy nastolatka zrozumiała o co mu chodzi, uśmiechnęła się pobłażliwie i udźwignęła jego spojrzenie.

— Tylko na ciebie, Piękny — szepnęła w jego wargi, niezmiernie zadowolona z siebie, po czym spojrzała na niego wyczekująco.

Ruggero postanowił jednak nie reagować, gdy kątem oka dojrzał podjeżdżający samochód i od razu skierował swoje kroki w jego stronę.

— Nie odpowiesz mi? — spytała przesadnie smutna, gdy odstawił ją z powrotem na ziemie tuż obok taksówki.

— Wsiadaj — powiedział chłodno i otworzył jej drzwi.

Zaskakując go, dziewczyna bez słowa sprzeciwu wsunęła się na tylne siedzenia, zajmując miejsce tuż przy przeciwległych drzwiach, co zauważył gdy również znalazł się wewnątrz. Szybko podał adres mężczyźnie siedzącemu za kierownicą, po czym zapadła cisza przerywana jedynie grającym cicho radiem.

— Nie podobam ci się — szepnęła nagle ze spuszczoną głową, czym wprowadziło go w zaskoczenie.

Nie spodziewał się, że brak jego odpowiedzi odbierze w ten właśnie sposób. Przecież to oczywiste, że miał na nią ochotę, jednak złość jaką odczuwał blokowała go przed tym co mogłoby się wydarzyć. Jednak widząc ją siedzącą, tak przygaszoną momentalnie zapomniał o wszystkich negatywnych uczuciach jakie siedziały w jego ciele. Po prostu bez namysłu przysunął się do jej ciała, a swoją duża dłoń umieścił na jej kolanie, drugą rękę przerzucając przez jej oparcie. Ukrył swój nos w jej bujnych włosach, na których dalej było czuć tą jej charakterystyczną nutkę.

— Oczywiście, że mam na ciebie ochotę, Śliczna — szepnął tak, aby kierowca auta nie był w stanie usłyszeć jego słów i przesunął swój nos na jej policzek, który z delikatnością gładził.

— Naprawdę? — Spojrzała na niego z nową nadzieją, tym samym przerywając to pieszczotę, a gdy mężczyzna kiwnął głową na potwierdzenie swoich słów, odwróciła się w jego stronę i ułożyła dłonie na jego brzuchu. — Więc zróbmy coś z tym — powiedziała cicho i traciła nosem jego brodę, patrząc na niego z niezidentyfikowanym blaskiem.

Zahipnotyzowała go na tyle swoimi czynami i słowami, że po prostu zapomniał o tym co czuł i o tym co zrobiła. Nachylił się nad jej twarzą i musnął swoimi ustami jej rozchylone wargi, zapominając o racjonalnym myśleniu i postanowieniach jakie sobie założył. Sprawiała, że zapominał.

Natomiast uradowana dziewczyna niemalże pisnęła czując wreszcie jego pocałunek i od razu bez wahania go oddając. Niecierpliwie kąsała jego wargi nie będąc w stanie usiedzieć w miejscu. Badała rękami jego umięśniony tors całkowicie zapominając o tym gdzie obecnie się znajdowali. Jednak gdy jej drżące dłonie zatrzymały się na górnych guzikach jego koszuli, on dość szybko uświadomił sobie miejsce ich pobytu i prędko chwycił w swoją dłoń jej obie ręce i przerwał ten intymny pocałunek.

— Dlaczego musisz być taka młoda i głupia, Karol? — spytał ledwo słyszalnie, gdy po zbliżeniu oparli o siebie swoje czoła, nie otwierając swoich oczu.

— Taki mój urok. Kochasz go — szepnęła przełykając ślinę i o ile to możliwe, przesunęła się jeszcze bliżej niego.

— Kocham.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top