✹ capítulo dieciséis ✹
Rozdziału dawno nie było, ale jednak mam nadzieję, że ktoś ze mną pozostał i czekał z niecierpliwością!
Rozdział miał być znacznie krótszy, ale wyszło jak zawsze... no cóż.
Naprawdę liczę na wasze komentarze, których ostatnio nie ma, które sprawią, że moja motywacja do mnie wróci!
Bo pomysły są i to nawet dużo...
Po prostu liczę na komentarze i aktywność od najlepszych czytelników na świecie! Da się zrobić? Tak w prezencie?
Love you all! ❤️
✹
— Ty chyba sobie ze mnie żartujesz!
Wściekły krzyk nastolatki echem rozniósł się po jej pokoju, a w tej samej chwili jedna z jej bluzek, obecnie znajdujących się na podłodze, wylądowała na twarzy blondyna, który już prawie zasypiał na jej ogromnym łóżku. Zmarszczył brwi i ręką leniwie sięgnął po materiał ściągając go z siebie, głośno przy tym jęcząc z niezadowolenia. Sprawnie przekręcił się na brzuch tym samym zwracając się twarzą w stronę szatynki, głowę podpierając na dłoniach.
— Karoool! Jestem zmęczony, a za dwie godziny idziemy na całonocny balet. Muszę zebrać siły — mruknął zaspany i uniósł delikatnie kącik ust, uważnie obserwując dziewczynę siedzącą na ziemi, i zakopaną w stercie ubrań, które jeszcze chwilę temu wyleciały z wielkiej szafy.
Po jego słowach, momentalnie jej twarz oblało przerażenie, a oczy maksymalnie się rozszerzyły.
— Jak to dwie godziny? Przecież przed sekundą były trzy! — pisnęła przerażona i momentalnie zaczęła się stresować tym wszystkim.
Jak w amoku zaczęła przerzucać wszystkie ciuchy, starając się wreszcie wybrać coś odpowiedniego, tak naprawdę nie mając pojęcia co wybrać, aby było dobrze. Chłopak widząc jej poczynania zaśmiał się głośno i niedowierzająco pokręcił głową.
— Tak to, Karolita. Radzę się pospieszyć, jeśli chcemy zdążyć — prychnął rozbawiony, lecz widząc jej bezradność i przerażenie w oczach, szybko zmienił swoją pozycję z leżącej na siedzącą.
— Jesteś tu, żeby mi pomóc, a nie żeby się lenić, Agustin! — krzyknęła wściekła i tym razem rzuciła w niego swoimi spodniami, które w ostatniej chwili udało mu się złapać przed twarzą, na co teatralnie wywrócił oczami.
— To moja wina, że ono jest takie wygodne? — rzucił przeciągle, chcąc ponownie rzucić się plecami na miękki materac.
Jednak, gdy zauważył, jak Sevilla w akcie desperacji rzuca się na podłogę i chowa swoją twarz w dłoniach, wydając przy tym głośny jęk, ostatecznie zrezygnował z tego pomysłu.
— Ustalmy sobie jedno, bella. Ubieramy się dla siebie, czy dla kogoś konkretnego? — spytał podstępnie i uśmiechnął się dwuznacznie, opierając łokciami o swoje kolana.
Na jego dość dziwne pytanie, szatynka natychmiastowo zerwała się do pozycji pionowej patrząc na niego zaskoczona, z lekko zmarszczonymi brwiami.
— Oczywiście, że dla siebie! Co ty w ogóle insynuujesz? — pisnęła zmieszana i w tym samym momencie, nerwowo zaczęła przerzucać jedną bluzkę za drugą.
— Jesteś tego pewna? — prychnął z kpiną i szybko podniósł się z łóżka.
— No dobra! — krzyknęła rozżalona i zrezygnowana uniosła ręce w geście kapitulacji. — Może w jakimś tam setnym procencie chciałabym, aby Ruggero zawiesił na mnie spojrzenie — sapnęła pod nosem i szybko spuściła wzrok, nieco wstydząc się swoich myśli oraz postępowania.
— W setnym procencie? — spytał głosem przepełnionym jeszcze większą kpiną i rozbawieniem.
— No może trochę więcej — szepnęła, palcami bawiąc się frędzlami jednej z bluzek.
— A mi się wydaje, że chcesz, aby na ciebie patrzył. Chcesz, żeby kipiał wściekłością mając świadomość tego, że jesteś blisko, ale on nie może nic zrobić. Chcesz mu podnieść ciśnienie świadomością swojego ciała i tym, że nie jest ono jego, bo przy jego boku dzielnie stąpać będzie jego dziewczyna. Jednocześnie jednak chcesz pozostać sobą. Niewinną i na pewno niepruderyjną Cnotką, które jedynie chce się dobrze bawić ze swoim przyjacielem. Czyż nie? — powiedział pewnym głosem, będąc pewnym swoich słów, przez co zaplótł ramiona na wysokości klatki piersiowej.
Już dawno rozgryzł jej tok myślenia, lecz miał nadzieję, że poradzi ona sobie z tym sama. Jednak gdy po jego monologu zapanowała między nimi dość długa cisza, a szatynka ze spuszczoną głową ewidentnie analizowała jego słowa, teraz już wiedział, że miał rację i chcąc nie chcąc musiał jej pomóc.
— Rozgryzłeś mnie, Agustin — rzuciła zawstydzona, a jednocześnie wściekła tym, że nie udało się jej ukryć swoich zamiarów. — Jednak problem polega na tym, że dalej nie wiem w co się ubrać! Nigdy nie chodziłam na imprezy, przez co nie mam też adekwatnych ubrań!
— Karol! Twoja szafa pęka w szwach! — sapnął poirytowany i szybko podszedł do pobojowiska, w którego centrum znajdowała się jego sprawczyni.
— Taa, od dresów, dżinsów i bluz — prychnęła rozgoryczona, mając już kompletnie dość i poważnie zastanawiając się nad tym, czy pójście na tą imprezę to na pewno dobry pomysł.
— Na pewno coś się znajdzie. Nie dramatyzuj — powiedział pod nosem i w tym samym czasie zaczął przerzucać wszystkie ubrania chcąc znaleźć coś idealnego, a już po chwili dołączyła do niego również nastolatka.
— Co powiesz na to? — spytał po kilku długich minutach, w ręku trzymając czarną połyskującą bluzkę, na widok której, Karol zmarszczyła swoje brwi.
— Co to jest? Pokaż to! — Nawet nie wiedząc kiedy, wyciągnęła swoją rękę i ekspresowo chwyciła za materiał, który rozłożyła i skonsternowana mu się przyglądała.
— Boże, dziewczyno! Ty nawet nie wiesz, co masz w swojej szafie! — jęknął załamany i usiadł na podłodze wyciągając przed siebie długie nogi oraz uważnie obserwująca szatynkę.
— Nie mam pojęcia skąd się to tu wzięło — mruknęła niemrawo, palcami dalej badając materiał.
— Myślę, że do tego klasycznie obcisłe czarne spodnie z wysokim stanem, uwydatniające twoje nieziemskie pośladki i Ruggero będzie w siódmym niebie — powiedział szeptem z dwuznacznym uśmiechem, przy tym nachylając się w jej stronę i puścił jej oczko, gdy uniosła na niego swoje karcące i niemalże gromiące spojrzenie. — Bądź piekle.
Wybuchnął głośnym śmiechem, przez co i Karol nie mogła powstrzymać się od parsknięcia po jego ostatnich słowach.
Cieszyła się, że Agustin zgodził się przyjść do niej przed imprezą i pomóc w przygotowaniach, ponieważ była pewna, że sama nie dałaby rady ogarnąć tego wszystkiego i siebie, przez co finalnie w ostatniej chwili zrezygnowałaby z tego wyjścia, które od samego początku było jakimś kabaretem.
— To teraz jeszcze tylko twoja twarz i wreszcie będziemy mogli się zbierać — sapnął uradowany i szybko zerwał się na równe nogi, po czym z szerokim uśmiechem na ustach podszedł do nastolatki i wyciągnął w jej kierunku swoją dłoń.
— A co z moją twarzą jest nie tak? — rzuciła przesadnie poruszona i obdarowała go udawanym urażonym spojrzeniem, w tym samym czasie, gdy podała mu swoją dłoń, a on sprawnie pociągnął ją do góry.
— Jest idealna, lecz aby nasz plan się udał i wszystko wypaliło musi być ona perfekcyjnie idealna na dzisiejszy wieczór — powiedział czarująco i dalej nie puszczając jej dłoni, obrócił jej ciało wokół własnej osi, czym wywołał jej głośny śmiech.
— Muszę cię zasmucić, bo oprócz standardowego makijażu, czym jest nałożenie podkładu, podkreślenie brwi i rzęs oraz konturowanie twarzy, to nic nie umiem — prychnęła rozbawiona jego zapałem do tego wszystkiego, gdy tylko wreszcie postanowił zostawić ja w spokoju i odszedł do toaletki znajdującej się w samym rogu pokoju.
— Dlatego jestem tutaj ja. — Wskazał na siebie palcem i dumnie wypiął pierś. — Masz jakieś inne kosmetyki, prawda? — mruknął pod nosem, już nie zwracając na nią uwagi, a jedynie szperając we wszystkich znajdujących się tam szufladkach.
— Nie jestem do końca pewna tego pomysłu. — Przełknęła głośno ślinę, w dłoniach przy klatce piersiowej mocno ściskając dzisiejszą kreację.
— Zaufaj mi, Karol. Wiem, co robię — powiedział pewny siebie, przy tym patrząc na nią wymownie i gestem ręki wskazał, aby usiadła na wcześniej wysuniętym krześle.
— Boję się — sapnęła z przerażeniem spoglądając na swoje odbicie, jednak w żadnym stopniu się nie sprzeciwiając.
Nie miała za wiele do stracenia.
— Jedynie subtelnie podkreślimy twoje duże i hipnotyzujące oczy, zgrabną kreską. Nic wielkiego — rzucił, jak gdyby nigdy nic, przez co ciało dziewczyny zaczęło drżeć jeszcze bardziej.
— Nic wielkiego?!
— Na całe szczęście pomalowałaś się już fluidem i korektorem, więc teraz mamy mniej pracy. — Zignorował jej słowa i chwycił w dłoń eyeliner, który sprawnie odkręcił, po czym nachylił się nad jej twarzą.
Widząc jej przerażenie i błaganie w oczach, wywrócił jedynie oczami i drugą dłonią zmusił ją do uniesienia głowy do góry.
— Trochę zaufania — prychnął urażony i sam, palcami zamknął jej powieki, chcąc jak najszybciej się napić i zacząć imprezę.
✹
— Wow.
Jedynie tyle była w stanie powiedzieć, gdy po niespełna czterdziestu minutach, blondyn oświadczył jej, że właśnie zakończył swoją pracę i pozwolił spojrzeć w lustro. Z wielkim podziwem i uznaniem obserwowała precyzyjnie wykonane kreski idealnie podkreślające jej oczy, jak i całą resztę makijażu wykonanego przez chłopaka, który stwierdził, że znacznie szybciej będzie jeśli to on go dokończy.
Patrzyła na siebie w lustrze i nie mogła uwierzyć, a nawet i poznać. Nigdy nie miała na sobie tak perfekcyjnego makijażu i aż zapierało jej dech, bo hej... wykonał go jej chłopak, co było trochę dziwne w jej przekonaniu.
— Skąd ty... — Nawet nie miała pojęcia, co chciała powiedzieć.
Po prostu podziwiała to wszystko i ponownie zacisnęła swoje wargi, rozprowadzając bordową matową pomadkę, która nie zdążyła jeszcze wyschnąć.
— Uroki posiadania trzech sióstr — rzucił mimochodem i oparł swoje dłonie na oparciu jej krzesła, swój wzrok także zatrzymując na jej odbiciu. — Nie ma za co. — Rozbawiony ucałował jej policzek i szybko się wyprostował, chcąc aby wykonała ona to samo.
— Jesteś niesamowity, Agus — powiedziała z podziwem i wstała z krzesła, odwracając się przodem w jego stronę, a palcami przeczesując włosy, które wyprostowała już wcześniej, a dalej utrzymywały się w nienagannym stanie.
— Przebieraj się szybko i chodźmy wreszcie do tego pieprzonego klubu. Chcę mi się pić — jęknął teatralnie i ponownie wywrócił oczami.
— Pięć minut i możemy iść! — krzyknęła już całkowicie podekscytowana, po czym szybko zgarnęła spodnie dalej leżące na ziemi i biegiem ruszyła do łazienki, w której po chwili się zamknęła.
I dopiero wtedy głośno odetchnęła. Czuła narastające emocje wewnątrz, które sprawiały, że z każdą sekundą czuła się coraz bardziej rozgrzana. Nie wiedziała, czego może się tam spodziewać, ale to właśnie chyba to sprawiało rosnące w niej podniecenie.
Drżącymi dłońmi sięgnęła do gumki zwykłych legginsów, które sprawnie zsunęła ze swoich nóg. Szybko pozbyła się również luźnej bluzki, która po chwili znalazła się na podłodze.
Stała przed ogromnym lustrem w samych koronkowych, czarnych majtkach i zaczynała coraz więcej analizować, co wcale jej się nie podobało. Co jeśli to wszystko nie wypali? Coś pójdzie nie tak, a ona będzie musiała siedzieć znudzona po przeciwnej stronie i jedynie obserwować, to jak Pasquarelli świetnie zabawia swoją wybrankę i będzie nienawidziła siebie jeszcze bardziej za to, że to nie ona jest na jej miejscu? To wszystko było takie popaprane, a ona miała wątpliwości, co do słuszności swojej decyzji i zgodzenia się i pójścia tam.
To niedorzeczne. To są ich wspólni przyjaciele, ich towarzystwo. A ona pójdzie tam i będzie czuła się jak skończony intruz, który nie ma racji bytu. To nie ma sensu.
I w momencie, w którym już miała zrezygnować i całkowicie odpuścić sobie to wszystko, jej wzrok padł na strój wybrany na dzisiejszy wieczór. Nie ma nic do stracenia, dlatego też dlaczego by nie zaryzykować?
Nie chcąc już zadręczać się tym wszystkim, po prostu chwyciła spodnie, które sprawnie na siebie nasunęła i zaraz dołączyła do nich bluzka, którą wciągnęła.
Przyjrzała się swojemu odbiciu i musiała przyznać sama przed sobą, że razem nie komponowało się tak źle. Spodobała jej się bluzka na długi rękaw z głębokim dekoltem w serek, sięgającym nieco dalej niż zakończenie jej żeber. Podobało jej się to, że nie był on nazbyt wulgarny, przez pokrycie drobną, czarną, lecz prześwitującą siateczką sięgającą samej szyi. Delikatnie się odwróciła i tym razem podziwiała tył połyskującej bluzki, który również składał się z dekoltu w serek, tylko tym razem głębszego (sięgającego zakończenia jej spodni), lecz nie okrytego niczym, a jedynie wiązanego sznureczkiem na karku.
Była niesamowicie zadowolona z efektu końcowego, czego dopełnieniem były czarne botki, przez co nabrała jeszcze większej ochoty na wyjście i pewności na pójście tam.
Ostatni raz uśmiechnęła się do swojego odbicia, poprawiła włosy i wzięła głęboki wdech.
— Co ma być, to będzie — szepnęła do samej siebie i uśmiechem na ustach, opuściła pomieszczenie przed którym stał już Agustin z jej torebką i kurtką w dłoniach.
— Czas ruszać, Piękna — powiedział zaczepnie, po czym puścił jej oczko, a gdy tylko podeszła do niego, pomógł jej nałożyć na ramiona czarną skórę. — Idziemy?
— Jesteś pewien, że to dobry pomysł? — spytała na powrót niepewnie, chcąc mieć to ostatnie potwierdzenie od swojego przyjaciela.
— Najlepszy — rzucił pewny siebie i nie czekając na jej odpowiedź, po prostu chwycił jej dłoń i pociągnął ją prosto do wyjścia.
I zapewne gdyby nastolatka wiedziała, jak potoczy się nadchodzący wieczór na pewno tak ślepo nie zaufałaby słowom przyjaciela i w jednej sekundzie odwróciłaby się na pięcie, zamykając się w swoich czterech ścianach.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top