❋ capítulo veintiuno ❋
— O Boże, Rogi! Jestem tu! Omg, jak ja się cieszę!
Młoda szatynka ledwo co mogła wysiedzieć w aucie swojego starszego brata. Piszczała nie mogąc uwierzyć w to, że właśnie jej największe marzenie się spełnia. To był ten moment. Można było powiedzieć, że nie mogła wysiedzieć w miejscu. Podskakiwała na fotelu pasażera w aucie, które właśnie podjechało pod salę, gdzie miało odbyć się tak upragnione spotkanie.
— Rolka, zluzuj majty i wysiadaj. Wszyscy na pewno są już w środku. Zostało dziesięć minut — powiedział znudzony Jorge, starszy brat dziewczyny.
Miał już serdecznie dość jej pisków, wrzasków i jęków, które od ponad tygodnia nie dawały mu spokoju i nie zanosiło się na to, aby miał on nadejść. Karol z pewnością jeszcze przez najbliższe tygodnie będzie przeżywać to, tak ważne, spotkanie.
Po słowach chłopaka mina nastolatki nieco zrzedła. Miała obawy. Bała się spotkać swojego idola, stanąć z nim w twarzą w twarz i wreszcie, tak naprawdę, go poznać. Bała się, że może się przeliczyć, że tak naprawdę wszystko, co się wydarzyło było tylko sennym złudzeniem, a rzeczywistość Ruggero, jak i on sam, okaże się całkowicie inna.
Pytacie dlaczego nie przyznała się do swojego pobytu tutaj?
Odpowiedź jest prosta. Poraz kolejny się bała. A czego się bała?
Rozczarowania.
Bała się, że jeśli chłopak dowie się, że ona to właśnie ona, będzie rozczarowany. Jej wyglądem, charakterem, jej sposobem bycia. Po prostu nią. Przerażenie brało nad nią górę, sprawiając, że nie byłaby w stanie przyznać się do swojej tożsamości, co mogłoby sprawić, że to co teraz ma i otrzymuje, odeszłoby szybciej niż przyszło, a chciała to zachować przy sobie, jak najdłużej.
Pragnęła po prostu, bez obawy, podejść do swojego idola, wymienić z nim kilka zdań, tak aby nie dowiedział się, że ona to ta zwariowana fanka, która zawraca mu głowę od kilku tygodni.
Bała się oceny. Tego, że nie będzie w stanie sprostać jego wyobrażeniom i oczekiwaniom, a nie chciała go zawieść. Dlatego uznała, że słuszniejsze będzie dla niego życie w niewiedzy.
— Halo, Młoda! Wracaj, bo odpłynęłaś!
Z zamyślenia wyrwał ją głos brata, który od dobrej minuty machał ręką tuż przed jej nosem i próbował wybudzić ją z letargu.
Nastolatka jak za dotknięciem magicznej różdżki, nagle wróciła swoimi myślami na ziemię. Odwróciła się w stronę blondyna i posłała mu nikły uśmiech.
— Leć już, bo się spóźnisz. — Jorge posłał jej zachęcający uśmiech, po czym puścił jej oczko.
— Dobra. — Karol wyprostowała się na fotelu i wzięła głęboki wdech, aby uspokoić swoje szaleńczo bijące serce. — Idę.
Mocno chwyciła za klamkę i już się nie zawahała. Pewna siebie wyszła z samochodu, a następnie uśmiechnęła się sama do siebie. To jest jej dzień.
— Miłej zabawy! — Udało się jej jeszcze usłyszeć, zanim zamknęła za sobą drzwi, a brat odjechał z piskiem opon, zostawiając ją samą.
— Dasz radę, Karol! — powiedziała do siebie i hardym krokiem ruszyła prosto do drzwi, które prowadziły na korytarz, który okazał się już całkiem pusty.
Tylko zza ściany można było usłyszeć głośne piski i okrzyki fanek, które niecierpliwie oczekiwały na wejście swojego idola.
1 nowe powiadomienie od Twitter.
@ruggeropasquarelli opublikował/a post ze zdjęciem.
@ruggeropasquarelli: Hej, Ty! Tak, Ty!
Czekam na Ciebie już zwarty i gotowy na najlepsze show!
To już za chwilę!
Kto cieszy się, tak jak ja?!!!
@prudelovesruggerito: Ja cieszę się tak, jak Ty! @ruggeropasquarelli
@prudelovesruggerito: Powodzenia, Piękny... @ruggeropasquarelli
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top