❋ capítulo sesenta y dos ❋

— Ty śpisz tutaj — powiedziała koszmarnie zdenerwowana Karol i weszła na łóżko szatyna obiema dłońmi zataczając obszar, gdzie ma leżeć. — A ja tutaj. — Niezdarnie przeszła na drugą stronę i zrobiła dokładnie to samo.


Rozbawiony Ruggero jedynie obserwował jej poczynania nie mogąc uwierzyć w to, co ta dziewczyna wyprawia, ale też nie mając zamiaru jej przeszkadzać.

— Tak jest, szefowo — prychnął pod nosem i niedowierzająco pokręcił głową.

— Nie śmiej się! — rzuciła oburzona i szybko, lecz niezdarnie, przekręciła się na kolanach, aby być przodem do niego i wskazała na niego palcem. — Czuję się niezręcznie — powiedziała znacznie ciszej i spuściła swój wzrok.

— Ale dlaczego? Nie rozumiem cię — odpowiedział jej cicho i zbliżył się do swojej strony łóżka. — Po prostu położymy się spać w jednym łóżku, tak?

— No świetnie! W jednym łóżku ze swoim idolem, bo to tak całkiem normalne, nie?! — Wściekła zeszła z łóżka i uniosła kołdrę do góry. — I to pod jedną kołdrą! Wyśmienicie — wycedziła i niezgrabnie rzuciła się na swoją część materaca.

— Hej, spokojnie — szepnął i również zajął swoją połowę. — Nie myśl tak o tym, Cnotko. — Uśmiechnął się pod nosem, po czym położył głowę na miękkiej poduszce, przodem kładąc się w stronę dziewczyny.

— Teraz nie będziesz się do mnie odzywać? — spytał lekko zaskoczony, gdy po dłuższym czasie nie otrzymał żadnej odpowiedzi. — No, Karol... już, wystarczy — szepnął i uniósł delikatnie rękę, lecz zatrzymał ją w połowie, gdy dotarł do niego głos dziewczyny.

— Chcę po prostu iść spać — burknęła i jeszcze bardziej przykryła się kołdrą.

— Odwróć się do mnie, możemy jeszcze porozmawiać.

Szatynka słysząc te słowa lekko się spięła. Całkowicie nie wiedziała, jak powinna zachować się w tej sytuacji w jakiej się znalazła. Była to dla niej absurdalna i wręcz komiczna sytuacja. Niepewnie postanowiła odwrócić się przodem do chłopaka, nie odkrywając się chociaż na chwilę, co lekko rozbawiło i jednocześnie ucieszyło chłopaka.

— Wygodnie ci w tej kurtce? — zapytał z uśmiechem i dłonią delikatnie pogładził jej minimalnie odkryte ramię.

— Może być — rzuciła cicho, czując jak na jej policzki wkradają się rumieńce.

Pasquarelli rozbawiony jej zachowaniem, postanowił nie odpowiadać i zgrabnie odwrócił się od dziewczyny, zgasił szybko lampkę nocną stojącą na stoliku przy łóżku i wrócił do poprzedniej pozycji. Dziewczyna po tym czynie spięła się jeszcze bardziej widząc przed oczami jedynie ciemność.

— Ruggero — szepnęła ledwo słyszalnie, czując jak robi jej się coraz bardziej gorąco.

— Słucham, Cnotko — odpowiedział również cicho, bacznie ją obserwując w tej ciemności.

— Ja - ja... Boję się ciemności — wyznała niepewnie, jeszcze bardziej się kuląc w pościeli.

— Hej, nie ma się czego bać — powiedział spokojnie, trochę zdziwiony tym, że dziewiętnastolatka może bać się ciemności. — Przysuń się bliżej, aby czuć obecność drugiego człowieka. Na pewno poczujesz się lepiej.

Karol wahała się kilkanaście sekund, ale kiedy strach wziął nad nią górę, bez wahania przysunęła się bliżej chłopaka, od razu czując ciepło bijące od jego ciała. Szatyn natomiast bez wahania objął ją swoim ramieniem i przysunął jeszcze bliżej, sprawiając, że serce dziewczyny stanęło. Oddech ugrzęzł w gardle, a całe jej ciało zastygło jak sparaliżowane.

— Shhh, spokojnie — szepnął prosto w jej włosy i gładząc delikatnie jej plecy, myśląc, że zachowanie to jest spowodowane strachem, a nie jego bliskością.

Sevilla słysząc jego uspokajający ton oraz słowa przez niego wypowiadane z każdą minutą czuła się coraz pewniej i spokojniej, co było zadziwiające. Chłopak czując, że dziewczyna zachowuje się już normalnie, a jej serce nie bije, jak szalone postanowił lekko się odsunąć i ponownie spojrzeć na jej twarz. Oczy i wargi miała mocno zaciśnięte, a jedna z dłoni, nieświadomie, mocno trzymała w pięści jego koszulkę. Ruggero widząc ten uroczy widok, nie mógł powstrzymać uśmiechu ciśnącego mu się na usta. Ciało nastolatki rozluźniało się coraz bardziej, jednak dalej nie była w stanie ona otworzyć oczu.

Nagle poczuła coś, co sprawiło, że cały jej nabyty spokój wyparował momentalnie, a ciało wyprostowało się, jak struna. Na swoich wargach poczuła dotyk drugich, miękkich i lekko wilgotnych. Ekspresowo uchyliła powieki, jednak nie była w stanie nic dostrzec. Czuła, jak chłopak leżący obok niej, przysuwa się jeszcze bliżej i z każdą sekundą coraz bardziej napiera na jej usta. Jak sparaliżowana leżała i nie wiedziała co ma zrobić. Nie oddała pocałunku, ale też się nie odsunęła. Dopiero męska dłoń, która zaczęła sunąć po jej talii, wybudziła ją z tego letargu. Natychmiast odsunęła swoją głowę do tyłu, przekręcając ją na bok i przerywając zbliżenie, nie będąc jednak w stanie zrobić nic więcej. Chłopak zaskoczony takim obrotem sprawy, szybko uchylił powieki i obserwował przerażoną dziewczynę.

Pod powiekami nastolatki niebezpiecznie zaczęły zbierać się niechciane łzy, które usilnie próbowała powstrzymać.

—Ruggero... — rzuciła ledwo słyszalnie i jeszcze mocniej zacisnęła powieki.

— Shhh, Karol — szepnął uspokajająco i ponownie się do niej zbliżył.

Mocniej zacisnął dłoń na jej boku i ponownie delikatnie musnął jej wargi. Nie widząc żadnego sprzeciwu z jej strony, ponowił czyn znacznie pewniej.

— Nie powinniśmy — szepnęła między pocałunkami, nie wiedząc kompletnie, co powinna zrobić.

— Nie myśl za dużo — odpowiedział cicho, odsuwając się na chwilę.

Przeniósł dłoń na jej twarz i zgarnął włosy opadające na jej oczy, nie mogąc uwierzyć w to, że to naprawdę się dzieje.

— Wiem, że chcesz tego równie mocno, jak ja — rzucił i nie dając jej szans na odpowiedź, czy protest, ponownie skosztował jej ust.

Do dziewczyny w naprawdę wolnym tempie zaczynało dochodzić to, co się dzieje. Całowała się ze swoim idolem i, cholera, zachowywała bierną postawę, za co karciła się w myślach. Pod wpływem impulsu, na kilka krótkich sekund, to ona zaczęła napierać na niego, tak naprawdę nie wiedząc, co powinna robić. W końcu był to jej pierwszy pocałunek w życiu, a doświadczenie mogła tylko czerpać z obejrzanych seriali i filmów. Delikatnie przekręciła swoją głowę dając znak chłopakowi, że tym razem nie ma zamiaru tego przerywać.

Szatyn ręką ponownie zjechał na jej talię, tylko tym razem umieszczając ją pod jej skórzaną kurtką. Jednocześnie językiem, bardzo delikatnie przejechał po jej wardze, niemo prosząc o dostęp. Karol, jakby automatycznie, uchyliła swoje usta tym samym zapraszając go do środka. Działając na ślepo, przeniosła swoją dłoń na jego szyję i delikatnie gładziła jego skórę. Ich języki powoli zaczęły ocierać się o siebie. Ruggero widząc niepewne działanie dziewczyny starał się ją jak najlepiej instruować. Całowali się coraz namiętniej, powoli się zatracając.

Dłoń chłopaka w wolnym tempie zaczęła sunąć w dół z talii na brzuch. Niepewnie zataczał kręgi na jego powierzchni sunąc coraz bardziej w stronę jej krótkich szortów. Dziewczyna skupiona na pocałunkach, nawet nie zwracała większej uwagi, na co się dzieje. Skupiała się na doznaniach, jakie dostarczają jej pocałunki oraz uczuciu, które zaczynało brać górę nad jej ciałem. Czuła, jak coraz bardziej się rozpala i rozluźnia, pragnąc czuć się tak znacznie częściej.

Pasquarelli widząc coraz bardziej rozluźnioną postawę dziewczyny oraz jej coraz pewniejsze czyny, postanowił posunąć się o krok dalej. Wsunął swoją dużą i chłodną dłoń pod jej cienką bluzkę, pod palcami czując jej gładką i rozpaloną skórę. Zaczął błądzić nią po całej powierzchni jej brzucha oraz pleców, coraz bardziej rozpalając swoje zmysły.

Tego właśnie dla dziewczyny było za dużo. Wreszcie dotarło do niej, co tak naprawdę się dzieje. Jak poparzona odsunęła się od chłopaka. Z mocno bijącym sercem i palącymi rumieńcami przesunęła na drugi koniec łóżka nie zaszczyczając go żadnym spojrzeniem. Czuła, jak całe ciało się trzęsie z nadmiaru emocji i wręcz płonie. Nie była w stanie przyswoić sobie zaistniałej sytuacji, czując, jak głowa jej zaraz eksploduje. Z jej oczy zaczęły płynąć łzy, a usta opuścił cichy szloch. Natychmiast przyłożyła zaciśniętą dłoń do ust, nie chcąc aby chłopak cokolwiek usłyszał.

Ruggero widząc jej reakcje lekko się spiął wiedząc, że na ten raz posunął się nieco za daleko i ją wystraszył. Jednak czując jej miękkie pocałunki i niepewność w działaniu, czuł że nie może się powstrzymać.

— Muszę iść do toalety, przepraszam — powiedział zachrypniętym głosem, ledwo słyszalnie i w ekspresowym tempie wstał z materaca i ruszył do łazienki, zamykając za sobą drzwi z trzaskiem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top