❋ capítulo noventa y nueve ❋
— Do mnie, czy do ciebie? — spytał cicho szatyn, gdy wreszcie dotarli do hotelu i cudem udało im się wkraść całkowicie niezauważonym.
Cieszyli się, że dzięki późnej porze po korytarzach nie kręciło się zbyt wielu ludzi, a jeżeli już, to byli to pracownicy, którzy nie zwracali większej uwagi na ich dwójkę, co dawało im choć odrobinę swobody.
— To my się tutaj nie rozstajemy? — odpowiedziała pytaniem z chytrym uśmiechem na ustach, gdy zatrzymali się przy windach, kątem oka ciągle go obserwując.
— A chcesz? — Odwrócił się w jej stronę, przeszywając ją spojrzeniem i mając lekko zmarszczone brwi. Nie sądził, że ten wieczór miał się skończyć właśnie w tym momencie.
— Do mnie. Chciałabym wreszcie się przebrać — prychnęła zirytowana, ignorując jego wypowiedź i na potwierdzenie swoich słów, zdenerwowana obciągnęła swoją spódnicę.
— Jak dla mnie, to możesz się wcale nie przebierać — szepnął wprost do jej ucha, gdy szła przed nim, wchodząc do windy.
— Jest mi nie wygodnie i czuję się źle — mruknęła niemrawo i oparła się o ścianę, spuszczając wzrok na czubki swoich butów, gdy winda ruszyła w górę.
— To dlaczego się tak ubrałaś, męcząc się przy tym? — spytał zdezorientowany, kompletnie nie rozumiejąc jej postępowania.
— Umm, bo... — zawahała się kilka sekund, a z nerwów mocno przygryzła wargę. — Bo ja chciałam...
— Karol? No dawaj, wyduś to z siebie — powiedział rozbawiony jej zachowaniem i zbliżył się kilka kroków, ramieniem opierając się o ścianę tuż koło niej.
Nastolatka czując jego obecność tak blisko, wreszcie uniosła swoją głowę i postanowiła spojrzeć wprost w jego oczy, dalej mocno przygryzając wargę. On natomiast cieszył się z tego ruchu, próbując wyczytać z jej oczu coś więcej niż tylko tę cholerną nieśmiałość i zawstydzenie.
— Więc? Co chciałaś? — Patrzył na nią wyczekująco, nie mogąc powstrzymać się od krzywego uśmiechu.
Szatynka już otwierała usta, aby odpowiedzieć, lecz z opresji wyrwał ją dźwięk towarzyszący otwieraniu się drzwi, co sprawiło, że odetchnęła z ulgą i jak poparzona wybiegła z windy, zostawiając za sobą naprawdę zaskoczonego chłopaka.
— O, patrz! Jesteśmy na miejscu — krzyknęła uradowana, odwracając się w jego stronę i posyłając mu nikły uśmiech, po czym nie czekając na niego, ruszyła prosto do swojego pokoju.
Włoch nie wierząc w jej zachowanie, jedynie pokręcił głową i od razu odbił się od ściany, podążając za nią krok w krok, ponieważ nie miał zielonego pojęcia gdzie znajduje się jej pokój, więc zwyczajnie nie chciał się zgubić. Gdy dotarli pod właściwe drzwi, z przyzwyczajenia i ostrożności, ostatni raz rozejrzał się po korytarzu, aby upewnić się, że nie są oni obserwowani przez niepożądanych gapiów i gdy nie zauważył nikogo, prędko wszedł za dziewczyną do pomieszczenia, zauważając, że już nachyla się nad swoją małą walizką i skupiona, czegoś w niej szuka.
— Rozgość się, zaraz wracam — sapnęła cicho i nie obdarzając go nawet krótkim spojrzeniem, wyminęła go, po czym zamknęła się w łazience.
Odetchnęła głęboko, starając się przyswoić wszystkie informacje i wydarzenia z dzisiejszego wieczoru, co wcale nie było zbyt łatwe. Była też pewna tego, że przez obecność szatyna w jej pokoju, póki co, nie zmierza on ku końcowi. Pomimo całego jej marnego, udawanego, zewnętrznego spokoju, wewnątrz cała drżała. Jej krew wrzała, a serce biło jak szalone, niemalże obijając się o klatkę piersiową. Teraz, gdy nie czuła na sobie jego spojrzenia, znacznie trudniej było jej utrzymać spokój. Zdenerwowana usiadła na zamkniętej toalecie i próbowała wyrównać swój oddech, co było znacznie trudniejsze niż myślała.
Właśnie spędziła ze swoim idolem swoje urodziny, dzień którego szczerze nie lubiła odkąd pamiętała. Dzień, który prawdopodobnie zmienił coś w ich relacji. Otrzymała od niego uroczy prezent, miała okazję zobaczyć wyjątkowy koncert, a tuż przed nim jej idol zrobił jej dobrze w swojej garderobie. Nic wielkiego, prawda?
— Kurwa — sapnęła zdezorientowana swoją reakcją i emocjami, jakie buzowały w jej ciele, przy tym opierając ręce na kolanach, a w dłoniach chowając twarz. — Co robić? — spytała cicho samą siebie.
Była koszmarnie skołowana, ale wiedziała też, że nie może spędzić wieczności w tej toalecie na rozmyślaniu nad tym wszystkim. Już jutro wyjeżdżała. Wracała do domu, co oznaczało, że będzie miała wystarczająco dużo czasu, aby rozpaczać nad swoim popapranym życiem i przemyśleć sobie to wszystko. Jakkolwiek to ułożyć.
Zmotywowana zerwała się na równe nogi i nawet nie oglądając się w lustrze, sprawnie ściągnęła swoją spódnicę razem z kabaretkami, rzucając ją gdzieś w kąt. Naciągnęła na nogi jasne dżinsy z dziurami na kolanach i gdzieniegdzie przetarte, a na stopy nasunęła ciepłe, różowe skarpetki. Do góry pociągnęła czarny top, którzy ściągnęła przez głowę, zostając w samym koronkowym staniku. Jej wzrok, już z automatu zatrzymał się na jej klatce piersiowej, gdzie tak naprawdę nie było co podziwiać. Wiedziała to i była pewna, że wszyscy dookoła też to widzieli. Była nastolatką, która jak każda, miała swoje kompleksy. Jej był nim zdecydowanie zbyt mały biust w porównaniu do reszty ciała, który przy, według niej, za grubym ciele, powinien być choć o połowę większy.
Ciężko westchnęła już zmęczona tymi myślami i z sukcesem próbując powstrzymać swoje łzy, sięgnęła po biały, luźny t-shirt z dekoltem w serek, który naciągnęła na siebie, czując się znacznie lepiej w czymś, co nie opina jej brzucha.
Nie zmyła swojego makijażu, czy też nie związała włosów, wiedząc, że w ten sposób będzie czuła się lepiej i zakodowała sobie, że musi to zrobić zaraz po wyjściu chłopaka. Jedynie szybko rozejrzała się po pomieszczeniu i gdy upewniła się, że zostawiła po sobie względny porządek, niepewnie opuściła łazienkę, wchodząc od razu do pokoju.
Na jej wargi wkradł się mały uśmiech, gdy dostrzegła Włocha leżącego na wznak na plecach z zamkniętymi oczami, na wielkim łóżku i oddychającego miarowo.
— Jesteś zmęczony. Nie powinieneś iść do siebie i spać? — odezwała się cicho, nieśmiało zbliżając się do niego.
Szatyn na dźwięk jej głosu lekko się spiął i natychmiast uniósł się na łokciach, bacznie ją obserwując. W odpowiedzi jedynie kiwnął przecząco głową i posłał jej ciepły uśmiech. Z zadowoleniem stwierdził, że w obcisłych spodniach wyglądała równie dobrze, co w spódniczce, a jej dość spory dekolt, który nie odkrywał mimo wszytsko za wiele, uruchamiał jego wyobraźnię. Niespodziewanie dla siebie samego, gdzieś z tyłu, zastanwiał się czy przypadkiem nie ma na sobie tego samego stanika, który miała na sobie, gdy wysyłała mu zdjęcie i z trudem powstrzymywał się od sprawdzenia tego faktu, przez co jego dłonie zaciskały się na ciemnej narzucie.
— Musisz odpocząć, Ruggi — powiedziała, sceptycznie nastawiona do jego odpowiedzi i niezgrabnie wdrapała się na łóżko, siadając na swoich łydkach i uważnie go obserwując.
— Ufasz mi? — spytał z chytrym uśmiechem, gdy do jego głowy wdarła się szalona myśl.
— Ile jeszcze razy dziś mnie o to zapytasz? — Wywróciła oczami, lecz gdy dotarło do niej w jakich okolicznościach zadał wcześniej to pytanie, serce podszkoczyło jej niemalże do gardła.
Spojrzała na niego zaskoczona i głośno przełknęła ślinę, gdy ten jedynie patrzył na nią, lekko kiwając głową. Nie była pewna, czy była gotowa na coś więcej tego wieczoru, ale nie poznając samej siebie, przytaknęła ruchem głowy, nie będąc w stanie wypowiedzieć słowa, gdyż w jej jamie ustnej zapanowała istna susza.
Szatyn widząc to, niewiele czekał i prędko zerwał się do pozycji siedzącej. Podciągnął się do góry łóżka, oparł się o jego zagłówek i gdy był pewien, że jest mu względnie wygodnie, chwycił dziewczynę za nadgarstki i naciągnął ją na swoje ciało, sprawiając, że była zmuszona usadowić się na nim okrakiem.
— Naprawdę powinieneś iść spać — sapnęła ciągle zaskoczona i głośno wciągnęła powietrze, gdy uświadomiła sobie jak jej twarz znajduje się niebezpiecznie blisko jego.
— Nie chcę — szepnął z uśmiechem i delikatnie otarł się swoim nosem o jej.
W końcu puścił jej nadgarstki, przez co jej dłonie luźno opadły na jego klatkę piersiową, a jego natomiast przesunęły się po jej ciele, sprawiając jej przyjemne dreszcze, prosto na jej plecy. Gdy zatrzymał je na jej lędźwiach, mocno przyciągnął ją do siebie, sprawiając, że już nie była w stanie opierać się na rękach, a odległość między nimi zniknęła, gdy opadła ona na niego swoimi piersiami.
— Mówiłem, że na wszystko znajdziemy czas — rzucił zachrypniętym głosem, w tym samym czasie, dłońmi jeżdżąc po jej plecach i od czasu do czasu, palcami wkradając się pod jej bluzkę.
— Nie bardzo rozumiem, co masz na myśli — sapnęła zdziwiona, a przede wszystkim zawstydzona jego słowami. Czuła jak czerwień oblewa całe jej ciało, a z każdą sekundą robi jej się coraz bardziej gorąco.
— Wszystko ci pokażę, Śliczna — mruknął wprost w jej rozchylone wargi i z iskrą podniecenia, musnął je delikatnie i intymnie.
Sprawił, że ten pocałunek był niezwykle czuły, namiętny i podniecający. Niemalże od razu dołączył do niego ich języki, które pożądliwie się o siebie ocierały, wysyłając impulsy do zakończeń nerwowych. Przez ich ciała naprzemiennie przebiegały przyjemne dreszcze, a dłonie zaciskały się coraz mocniej.
Nastolatka nieświadomie chciała przysunąć się jeszcze bliżej, co sprawiło, że jej biodra poruszyły się w sugestywny sposób, a ona na swojej kobiecości poczuła małe wybrzuszenie, które zaskakująco, nie sprawiło, że odsunęła się speszona. Postanowiła zignorować ten ruch ze swojej strony i ponownie skupić się na wygłodniałych ustach Włocha. Nagle poczuła na swojej dłoni jego gorący dotyk. Jego ręka zacisnęła się na jej i powoli przeniosła ją z ramienia na klatkę piersiową. Druga z nich, przesunęła się natomiast na jej talię, gdzie jeździła w górę i w dół.
Szatyn naprawdę w wolnym tempie prowadził jej dłoń, po całej powierzchni jego klatki piersiowej, która okryta była czarną koszulką. Jeździł nią z prawej do lewej strony, ledwo zauważalnie zjeżdżając coraz niżej i z każdym ruchem coraz bardziej luzując swój uścisk.
Na kilka krótkich sekund zmuszeni byli oderwać się od siebie i zaczerpnąć choć odrobinę powietrza. Szatynka oparła swoje czoło o jego i z zamkniętymi oczami, próbowała skupić swoją uwagę na ich mieszających się oddechach, co wychodziło jej z ogromnym trudem, ponieważ pod palcami wyraźnie czuła każdy zarysowany mięsień szatyna, co sprawiało, że jej wyobraźnia szalała, pragnąc ujrzeć jego brzuch tylko dla siebie. Cicho jęknęła w jego wargi, gdy poczuła pod skórą jego pępek i sama zaczęła krążyć wokół niego, tym razem nie będąc prowadzona przez chłopaka.
Natomiast on, czując dotyk coraz niżej na powrót złączył ich usta w pocałunku, starając się skupić na tym jej uwagę. Kąsał i podgryzał jej wargi, co jakiś czas mocno zasysając jedną z nich. W tym samym czasie, pokój wypełniły ich stłumione jęki, gdy poczuł on dotyk na wysokości miednicy. Tak bardzo pragnął tego, co miał zamiar zrobić, że nawet nie potrafił skupić się na tym, jak nastolatka podniecająco wyglądała w tym momencie. Jej dotyk sprawiał, że cały szalał i jedynie na tym potrafił się skupić. Gdy poczuł, jak zjechali dłońmi na wysokość zapięcia jego spodni, wreszcie postanowił zabrać swoją dłoń i ułożył ją z drugiej strony jej talii. Żałośnie błagał w myślach, aby to dziewczyna wykonała kolejny ruch, nie chcąc jej do niczego zmuszać. Czuł, że zaraz eksploduje, przez bezradność, która owładnęła jego ciało. Mógł jedynie czekać, a gdy poczuł, jak mocno zaciska ona swoją pięść na jego koszulce, dalej trzymając ją w tym samym miejscu i zaciska mięśnie na swoich udach, unosząc się nieznacznie do góry, mimowolnie jęknął w jej wargi, również unosząc swoje biodra do góry i tym samym, napierając na nią.
Oboje czuli, jak atmosfera w pokoju, z każdą sekundą robi się coraz bardziej gęsta, a ich szybkie i głośne oddechy, wypełniają go i sprawiają, że robi się coraz bardziej duszno i gorąco.
Myśli szatynki szalały, zwariowały do tego stopnia, że ona naprawdę nie wiedziała co powinna zrobić. Dalej mocno zaciskając dłoń, biła się ze swoimi myślami. Doskonale wiedziała, czego oczekiwał od niej w tym momencie szatyn, a ona nie chciała go zawieść. W żaden sposób.
— Nie wiem — sapnęła zdyszana, gdy na powrót się od niego oderwała, próbując nie okazywać tego, jak już była rozgrzana. Mocno zacisnęła powieki, nie chcąc, aby Włoch patrzył jej w tym momencie w oczy. — Nie wiem, co powinnam zrobić dalej — dokończyła szeptem i mocno zacisnęła wargi, czując jak ciepło na jej policzkach, ewidentnie nie jest spowodowane podnieceniem.
— Wszystko powoli — odpowiedział jej cicho, z trudem ukrywając swoje szczęście, że nie ma zamiaru uciekać i lekko musnął jej brodę.
Ponownie chwycił w swój uścisk jej dłoń, którą od razu rozluźniła, przy tym natychmiast zaciskając drugą na jego barku. Natomiast on swoją drugą ręką również zaczął błądzić po jej ciele, przesuwając się po jej boku, na brzuch coraz bliżej piersi i tak na przemian. Chciał, aby skupiła ona swoją uwagę na jego dotyku i doznaniach z nim związanych. Pragnął, aby nawzajem sprawiali sobie przyjemność.
Czując, jak ponownie się rozluźnia, jak jej oddech nie zwalnia swojego tempa, a wargi opuszcza ciche posapywanie, ręką znajdującą się na jej, w naprawdę wolnym tempie zaczyna zjeżdżać coraz niżej. Gdy poczuł jak jej mała dłoń przesuwa się po jego męskości, niemal natychmiast głośno wciągnął powietrze i przygryzł wargi, niespodziewanie wypychając biodra do góry, pragnąc poczuć więcej.
Dziewczyna speszona tą nagłą reakcją, niemal natychmiast chciała cofnąć rękę, jednak uniemożliwił jej to mocny uścisk, który bardziej docisnął ją do jego członka.
— Zostaw, proszę — mruknął zdenerwowany, podniecony i na skraju wytrzymałości swojej silnej woli.
Nastolatka słysząc jego głos, który sprawił dreszcze na jej ciele kumulujące się w dole jej podbrzusza z trudem powstrzymała swój jęk. Taki leżący pod nią, bezbronny i niemalże błagający był dla niej podniecający, i sama nie potrafiła wytłumaczyć dlaczego tak właśnie się działo. Sprowokowana jego słowami i zachowaniem, tym razem bez jego instrukcji, ponownie przejechała po całej długości wybrzuszenia, które uformowało się pod jego spodniami, co sprawiło, że cicho mruknęła wprost w jego wargi, a on sam mocniej zacisnął dłonie na jej ciele, odchylając głowę do tyłu. Jego wyobraźnia oszalała. Przez głowę zaczęły przewijać się najróżniejsze obrazy, które sprawiały, że naprawdę coraz trudniej było utrzymać mu samokontrolę. Czuł, że musi to zakończyć, jeśli nie chciał, żeby skończyło się to nieodpowiednio. Nie teraz.
Trudno było mu jednak to zrobić, gdy czuł na swoim penisie jej dotyk oraz to, jak każdy swój ruch wykonuje z coraz większą pewnością. Będąc niemalże na granicy, posunął się do niespodziewanego ruchu, który, był pewien, odwróci jej uwagę. Niezauważalnie szybko przesunął swoją dłoń na jej pierś, która wpasowała się w jego dłoń i było to na tyle idealne, że na kilka krótkich sekund zaprzestał swoich działań, zachwycając się tym podniecającym widokiem. Ledwo wyczuwalnie przejechał kciukiem po jej sutku i gdy wyczuł jak bardzo był twardy, był już niemalże pewny, że dziewczyna ma na sobie jeden z tych koronkowych staników, co sprawiło, że kolejny raz jęknął, czując, że jeszcze bardziej stwardniał. Nie mógł się już powstrzymać. Choć bardzo pragnął być w tym zbliżeniu delikatny, nie mógł powstrzymać się od niespodziewanego i mocnego ściśnięcia jej piersi, które sprawiło, że on zastygł podniecony, a ona zaskoczona pisnęła i zabierając rękę z jego przyrodzenia, mocno ścisnęła ją na jego przedramieniu.
— Cholera — sapnęła zdziwiona, przerażona i rozgrzana.
Nie spodziewała się tego ruchu z jego strony w żaden sposób. Zaskoczona zastygła próbując zrozumieć, dlaczego jego dłoń dalej znajdowała się w tym samym miejscu, lekko pocierając jej sutek i sprawiając, że nie potrafiła się skupić.
— Powinniśmy odpocząć — szepnął zdyszany, chowając twarz w jej rozpuszczonych włosach i próbując unormować oddech.
— Myślę, że masz rację — odpowiedziała dalej zaskoczona, lecz gdy szatyn zabrał swoją dłoń poczuła niespodziewaną pustkę i chłód.
Nie była w stanie określić tego, co czuła. Smutek, rozczarowanie, żal? Nie miała jednak zamiaru tego okazywać, czy też o tym mówić, dlatego zapragnęła szybko opuścić jego kolana, aby mógł on wstać i udać się do swojego pokoju. Nie było dane jej tego dokonać, ponieważ w momencie w którym chciała wstać i zabrała swoje dłonie z jego ciała, poczuła też, jak obejmuje on ją swoimi ramionami i naprawdę delikatnie opuszcza się na poduszki, sprawiając, że tym razem leżał wygodnie, a ona na nim.
— Spokojnie — powiedział szeptem, gdy spuściła ona twarz, chowając ją w jego klatce piersiowej, po czym musnął wargami czubek jej głowy, dłońmi pocierając plecy i tym samym sprawiając, że jej ciało ogarniał względny spokój. Powoli wracała do w miarę normalnego stanu. — Wszystko ma swój czas... już niedługo, Cnotko.
Na słowa, na usta nastolatki wkradł się mały uśmiech, a z jej ciała uleciały wszystkie negatywne emocje. Martwił się?
— Twój przyjazd to była najlepsza niespodzianka, o jakiej mogłem marzyć — mruknął naprawdę cicho i ścisnął swoje ramiona, mocniej wtulając ją w siebie. — Dziękuję.
Zapadła między nimi cisza, w której jedynym dźwiękiem były ich oddechy oraz dźwięk nierówno bijącego serca tuż przy jej uchu, który sprawiał, że usnęła ze szczerym uśmiechem na ustach.
❋
MAMY SETNĄ CZĘŚĆ, OMGGG
Nigdy nie spodziewałam się, że którakolwiek z napisanych przeze mnie opowieści będzie miała, aż tyle rozdziałów, więc to dla mnie szok!
Co my zrobimy z tej okazji? 🤔
Love part 2
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top