❋ capítulo cien y uno ❋



DM z użytkownikiem @ruggeropasquarelli:

@prudelovesruggerito: Halo?

@prudelovesruggerito: Ruggero?

@prudelovesruggerito: Widzimy się?

@prudelovesruggerito: Nie możesz pisać?

@prudelovesruggerito: Odpisz, proszę

@prudelovesruggerito: O 17 mam lot do Buenos Aires

@prudelovesruggerito: Zobaczymy się jeszcze?

@ruggeropasquarelli: Przyjdź do mnie do pokoju

@prudelovesruggerito: Jesteś pewien?

@ruggeropasquarelli: Tak, Karol, jestem pewien

@prudelovesruggerito: Zaraz będę

Dostarczono






Nastolatka mogła się jedynie domyślać, co tak naprawdę się dzieje oraz dlaczego Włoch nagle przestał odpisywać i nie był już tak chętny na ich kolejne spotkanie, co sprawiało, że stała właśnie pod jego drzwiami z mocno bijącym sercem, nie wiedząc czego tak naprawdę mogła się spodziewać. Nie chciała, aby ta sytuacja wyszła na światło dzienne właśnie w taki sposób – od osób trzecich. Chociaż wiedziała też, że sama była sobie winna ukrywaniem prawdy. W jej głowie tworzyły się już najczarniejsze scenariusze, choć tak naprawdę nie miała pewności, czy szatyn w ogóle widział to zdjęcie i czy jak już, to w ogóle ją poznał. Przecież to mogła być każda dziewczyna, a jednak w myślach układała sobie już każdy możliwy sposób tłumaczenia się, tak aby przypadkiem nie wkopać w to wszystko jeszcze bardziej Agusa.

W końcu wzięła głęboki wdech i niepewnie zapukała do drzwi, starając się utrzymać swoje emocje na wodzy i udawać obojętną, co wcale nie było takie łatwe, przez co stresowała się jeszcze bardziej.

Gdy nie usłyszała żadnej odpowiedzi przez dobre kilkadziesiąt sekund, niewiele myśląc, po prostu chwyciła za klamkę i weszła do środka. Jej ciało natychmiast otulił chłód wpadający przez otwarte balkonowe okno, przez co lekko się wzdrygnęła.

— Ruggero? — zawołała nieśmiało, zachrypniętym głosem, przez co od razu odkalsznęła.

Weszła w głąb pokoju, lecz nie dostrzegła nigdzie obecności chłopaka, co oznaczało, że musiał on znajdować się na hotelowym balkonie, co sprawiło, że z niewiadomych przyczyn zaczęła stresować się jeszcze bardziej. Poczucie winy ją zjadało i była pewna, że jeśli chłopak jeszcze nie wiedział, to ona nie będzie w stanie dłużej tego ukrywać. Po prostu słowa padną z jej ust, a ona sama nie będzie nawet wiedziała kiedy.

Szybko skierowała swoje kroki w wymienione miejsce i gdy tylko przekroczyła próg, dostrzegła Włocha siedzącego na jednym z foteli w rogu i palącego papierosa. Jego wzrok utkwiony był na czymś w oddali, a myślami najprawdopodobniej był gdzieś daleko, przez co nie zauważył jej obecności.

— Um, hej, Ruggi — powiedziała cicho i niepewnie podeszła do drugiego z siedzeń, które oddzielone były stolikiem kawowym.

Gdy usiadła, niemal natychmiast spuściła swój wzrok na dłonie, które trzymała na kolanach i bawiła się palcami, tylko po to aby czymś się zająć. Napięta atmosfera między nimi była wyczuwalna na kilometr i już była pewna, że coś musiało się stać. Jednak wciąż się łudziła, że wcale nie ma to w związku z nią i Agusem.

— Cześć, Karol — odpowiedział niemal natychmiast, lecz nie zmienił swojej pozycji nawet o milimetr. Nawet nie był zaskoczony.

— Palisz? — spytała głupio i wreszcie podniosła na niego swój wzrok.

Siedział z kamienną twarzą, ale tym razem spojrzenie utkwione miał w papierosie, którym bawił się między palcami.

— Jak widać — szepnął i złapał ostatniego bucha, po czym wyrzucił niedopałek prosto za barierkę, nie przejmując się nawet tym, że na dole mógłby ktoś stać.

— Czy coś się stało? — zapytała niepewnie i lekko przygryzła wargę. Nie mogła znieść tej atmosfery.

— Ty mi to powiedz, Cnotko — rzucił sarkastycznie, a na jego wargach zagościł kpiący uśmiech.

— Co masz na myśli? — Wzięła głęboki wdech i wstrzymała powietrzę w duchu modląc się o to, aby wcale nie chodziło o to, o co powinno chodzić.

— O co chodzi z tobą i Agusem? — Posłał jej kpiący uśmiech i wreszcie przeniósł na nią swój wzrok.

Widział jak kuli się pod tymi słowami, ale nie był w stanie nawet poczuć wyrzutów sumienia. Dlaczego? Bo sam czuł się rozczarowany i zraniony.

— To nie jest tak, jak myślisz! — rzuciła natychmiast zdenerwowana, przez co zaczęła żywo gestykulować.

— Skąd wiesz, co myślę? — zapytał cynicznie, z każdą sekundą coraz bardziej przygniatając ją swoim spojrzeniem.

— Po prostu byliśmy się przejść na...

— Po prostu postanowiłaś zakręcić się wśród dwójki sławnych przyjaciół? — Nie dał jej dokończyć, nie chcąc słuchać jej tłumaczeń, jak też nie panując już nad własnymi słowami.

Szatynka słysząc to, natychmiast zamilkła i patrzyła na niego niedowierzająco. Ze wszystkich scenariuszy, jakie rozgrywały się w jej głowie nigdy nie spodziewała się usłyszeć takie zarzuty. Nigdy nie sądziła, że mógłby on tak w ogóle pomyśleć, a jednak...

— Możesz mnie wysłuchać? — mruknęła cicho, wiedząc, że jakby odezwała się głośniej, jej głos by się załamał.

— Po co mam słuchać o tym, jak świetnie bawiłaś się z moim przyjacielem, tym samym bawiąc się moim kosztem? — Jego głos przesączony był drwiną.

Nie był w stanie znieść jej takiego widoku, dlatego nie chcąc się złamać i kolejny raz dać się bawić i zwodzić, szybko odwrócił od niej swoje spojrzenie, po czym oparł łokcie na kolanach, a twarz ukrył w dłoniach.

— To nie fair, Ruggero — szepnęła załamana, z trudem powstrzymując łzy cisnące jej się do oczu.

— Nie możesz mówić mi co jest fair, a co nie — rzucił z kpiną i niedowierzająco pokręcił głową, ponownie spojrzenie zatrzymując na krajobrazie.

— Ty również nie masz takiego prawa, wiesz? — odpowiedziała oburzona, gdy dotarł do niej sens jego słów. On w ogóle nie miał prawa się tak wypowiadać.

Słysząc jej słowa i nagle zmieniony ton, szybko powrócił do niej swoim spojrzeniem, nie wiedząc o co jej chodzi. Patrzył na nią ze zmarszczonymi brwiami i z pytaniem w oczach.

— Ktoś kto zdecydowanie jest najmniej fair w tym towarzystwie, to na pewno nie ja — sapnęła zła i w jednej sekundzie podniosła się z fotela, czując, że już nie da rady powstrzymywać łez, dlatego odwróciła się do niego tyłem.

— O czym mówisz? — spytał zdezorientowany i również podniósł się na równe nogi, patrząc na nią uważnie.

— Bo ja jedynie wychodzę na pizzę z przyjacielem mojego idola, który tak naprawdę nie wiem kim dla mnie jest, a Ty całujesz się po kątach ze swoją fanką, gdy w domu czeka na ciebie wieloletnia dziewczyna — powiedziała ledwo słyszalnie, a gdy dotarła do niej waga tych wszystkich słów, łzy zaczęły lecieć po jej twarzy ciurkiem. W jego świecie była nikim istotnym. — Dalej chcesz rozmawiać o tym co jest fair, a co nie? — Odwróciła się do niego, patrząc wprost w jego oczy.

On natomiast stał sparaliżowany nie wiedząc, co powinien zrobić. Widząc jej łzy miał ochotę pokonać, dzielącą ich odległość w sekundę i zgarnąć ją do uścisku, ale w głowie mając jej słowa oraz obraz jej i Agusa, dalej stał w miejscu z zaskoczoną miną.

— No właśnie — rzuciła drwiąco i nie chcąc rozkleić się przed nim jeszcze bardziej, po prostu ruszyła do wyjścia, nie oczekując żadnej odpowiedzi.

Z hukiem zamknęła za sobą drzwi, cholernie obawiając się, że zamknęła też pewien etap. Etap, który był najpiękniejszy w całym jej życiu, co przerażało ją i jednocześnie nie pozwalało uspokoić, sprawiając, że z każdym krokiem jej płacz się nasilał.

On natomiast pozostał w tym samym miejscu, zbombardowany jej słowami i swoimi myślami. Czy to tak właśnie miało się zakończyć?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top