prologue

°aplikacja°

Nerwowo zaciśnęłam ręce na materiale świeżo wyprasowanej spódniczki. Nabrałam głośno powietrza i ruszyłam przed siebie, widząc przed oczami jak drzwi windy powoli się rozchylają. Widok pochłonił hol. Korytarz był długi, zdobił go krwisto-czerwony dywan.

Mimo całej, raczej przyjaznej otoczki, stres rósł z każdym centymetrem stąpania w głąb budynku, a osiągnął szczyt, gdy stanęłam przed olbrzymią drewnianą powłoką, ozdobioną tysiącem płaskorzeźb. Ostatni raz wygładziłam koszulę i poprawiłam kołnierzyk. Chuchnęłam profilaktycznie w dłoń, aby sprawdzić czy na pewno rozmówca nie zrazi się do mojej osoby przez nieświeży oddech.
Im szybciej załatwisz, tym szybciej wyjdziesz.

Uniosłam powolnie rękę i ledwo słyszalnie zapukałam do drzwi, jednak mężczyzna siedzący po drugiej stronie musiał mieć wyśmienity słuch, ponieważ krzyknął krótkie "proszę".

Weszłam niepewnie do dużego pomieszczenia, które z każdej strony było otoczone gablotami z różnego rodzaju dokumentami, książkami czy stertami niepotrzebnych papierów.

Widząc siedzącego wygodnie w fotelu młodego mężczyznę, ukłoniłam się lekko i podeszłam bliżej biurka, przy którym się znajdował.

- Shin YoonSoo - uśmiechnęłam się lekko - aplikantka prokuratury.

- Jeon Jeongguk - starszy wstał i podał mi dłoń - świeżo upieczony prokurator.

Skinął głową na szeroki fotel, dając mi znać, że mogę usiąść.

- Dlaczego aplikacja prokuratorska? - spytał od razu, nie dając mi się troszkę zaprezentować.

Rozejrzałam się po otoczeniu. Cisza pozwoliła mi się skupić i szybko skleić poważną odpowiedź, nie ograniczając się do złośliwego "bo nie adwokacka".

- Sporządzanie opinii prawnych i konsultacje z klientami to nie moja bajka. Wolę czynnie decydować o zarzutach w sądzie.

- Widzę, że jesteś bardzo pewna siebie - mruknął, lustrując mnie od stóp do głów - chcę Ci tylko przypomnieć, że wszyscy kończymy te same studia-

- Ale nie te same aplikacje - powiedziałam szybko z przekąsem, chwilę później gryząc się w język.

Jeon zdecydowanie zaskoczył się zgryźliwym komentarzem jego przyszłej podopiecznej.

- To twoje ostatnie pół roku, dlaczego zmieniasz przełożonego? - spojrzał na mnie z cwaniackim uśmieszekiem, uprzednie spoglądając w moją teczkę.

- Sprawy prywatne, należące do tych, których nie miesza się z pracą - burknęłam, tracąc nad sobą kontrolę.

Należałam raczej do tych wybuchowych typów kobiet. Tak naprawdę to studia prawnicze pomogły mi się opanowywać w krytycznych sytuacjach, jednak, gdy do gry wchodził stres bywało różnie. Szczególnie, kiedy przede mną siedział o rok starszy prokurator, który już zapomniał jak stresujący jest brak skończonej aplikacji, przerwanej na pół roku przed ukończeniem.

- Jesteś przyjęta - westchnął wzruszając ramionami - od teraz zwracaj się do mnie po imieniu, nie mam czasu na formalności.

Moje oczy rozszerzyły się do wielkości pięciozłotówki. Wpatrywałam się w rozbawionego prawnika.

Słyszałam wiele opowieści o tym jakim jest geniuszem, który kilka miesięcy po ukończeniu nauki dostawał jedne z najważniejszych rozpraw.

Nie odbywało się to za pośrednictwem rodziny, która nie była stricte rodem prawników. Zdecydowanie wykorzystywał swoje uroki osobiste, poza nabytą wiedzą, które często opisywano w gazetach czy mówiono o nich w telewizji. W końcu każdy zna jednego z najprzystojnieszych i najlepiej zarabiających ludzi w tym kraju.

Dlatego przy wybieraniu przełożonego do pomocy w końcówce mojej ciężkiej pracy, nigdy nie sądziłam, że ten 'urokliwy' młodzieniec się zgodzi. Nigdy przedtem nie przyjął żadnego aplikanta pod swoje skrzydła, mimo natłoku chętnych.

Więc, gdy otrzymałam informację od sekretariatu kancelarii, w której pracuje Jeon, nie mogłam uwierzyć w to, że w ogóle zgodził się na rozmowę.

- Myślałem, że zareagujesz przynajmniej okrzykiem radości. Nie każę Ci już skakać do sufitu. - zadrwił, wstając ze skórzanego obrotowego krzesła.

Słysząc te słowa, otrząsnęłam się z chwilowego letargu, a moje usta wykrzywiły się w szeroki uśmiech.

- Dziękuję - chciałam się pokłonić, żeby wyrazić wyrazy szacunku i wdzięczności, jednak chłopak szybko złapał moją brodę i uniósł ją do góry.

- Liczę na owocną współpracę YoonSoo - szepnął mi do ucha - widzimy się jutro o 8, tutaj.

Speszona i rozzłoszczona jego zachowaniem, delikatnie odepchnęłam mężczyznę i popatrzyłam w jego ciemne oczy.

- Artykuł 217, paragraf pierwszy kodeksu karnego**, panie prokuratorze - poprawiłam swoje włosy, czując nagły przypływ pewności siebie - pamiętaj, że wszyscy skończyliśmy te same studia.



📜📜📜

**artykuł 217, paragraf 1 kodeksu karnego - kto uderza człowieka lub w inny sposób narusza jego nietykalność cielesną, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

°°°

Witam was w nowym opowiadaniu!


Nawet nie wiecie jak podekscytowana jestem w końcu publikując prolog! Czekał tutaj od marca!


Niestety nie jestem jeszcze w stanie obiecać regularności, ale postaram się wstawić pierwszy rozdział już niedługo ✨

Jak wrażenia? Podoba wam się? 😏

Czekamy na dynamite 🧨🧨

Dajcie znać w komentarzach co myślicie, bardzo chcę poznać waszą opinię!!

Do następnych!
Bayuu!🧡~JungManieXx

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top