Rozdział 14

Delikatnie się do niego uśmiechnęłam, po czym równie lekko skinęłam głową.

– Ależ naturalnie. Grzechem byłoby odmówić. –  Chłopak odwzajemnił miły gest, jakim był uśmiech. Chwycił mnie pod rękę, pamiętając o mojej obolałej nodze i znów ruszyliśmy prosto w tłum cieszących się życiem ludzi? Sama nie wiem, czy mogę ich tak nazwać. Znaleźliśmy się w centrum, gdzie skupiła się cała społeczność tego miasta. Miejsce to było ich tak jakby głównym punktem zgromadzeń towarzyskich. Gdzieś w oddali słychać było żywą muzykę, do której tańczyły dzieci, w czasie gdy ich rodzice zajęci byli robieniem zakupów. Bardzo kreatywny pomysł, to muszę przyznać oraz oczywiście praktyczny. Nathan zaprowadził mnie do pięknie wystrojonej restauracji. Wszystko w środku wyglądało bardzo wykwintnie oraz bogato. Rzadko kiedy bywam w takich klimatach. Chłopak poprowadził mnie do wolnego stolika w rogu sali, przy idealnie ozdobionym oknie. Zajęłam swoje miejsce, a on poprosił kelnerkę o menu.

- I jak ci się podoba? - spytał nagle spoglądając na mnie. Spoglądając na mnie.

– Jest cudownie – skomentowałam krótko, lecz pozytywnie. Chłopak skinął głową, w tym samym czasie kobieta podała nam proszony przedmiot w liczbie dwóch sztuk. Jeden położyła przede mną na stole, natomiast drugi przed moim towarzyszem. Otworzyła kartkę dań i zaczęłam czytać oraz spoglądać na zdjęcia potraw zamieszczone obok krótkiego opisu. Wszystko wyglądało bardzo apetycznie, aczkolwiek jedno danie zwróciło moją największą uwagę.

~♥~

Potrawa nie tylko ładnie się prezentowała, lecz także była bardzo smaczna. Do dań Nathan zamówił białe wino. Co prawda niezbyt to pasuje do obiadu, ale no cóż było bardzo wytrwanie, a to się w końcu najbardziej liczy. W tym momencie wciąż jesteśmy w restauracji, popijając nasze wina i wznosząc toast za zabawę, szczęście, młodość... Teraz nie było ważne kim jestem, mogłam na chwile zapomnieć o wszystkim co mnie gnębi i zatracić się w niesamowitych doznaniach dzisiejszego dnia.

– Joe – zwrócił moją uwagę Nathan, po czym kontynuował. – Jesteś niesamowita. – Uśmiechnęłam się na jego słowa, lecz nie ukrywam zdziwiła mnie ta sytuacja. Zwyczajnie nie spodziewałam się takiego wyznania. Zostawiłam to bez komentarza i upiłam łyk swojego napoju. Atmosfera nadal była bardzo przyjemna, spędziliśmy tak czas aż do wieczora. Dopiero gdy z lekka zaczynało się ściemniać, opuściliśmy owy budynek.

Dość długo spacerowaliśmy po nocnym mieście, oczywiście idąc za rękę, gdyż moja noga wciąż uprzykrzała mi życie. Mijaliśmy piękne krajobrazy, nocą wszystko wygląda inaczej. Wtedy nie ma oszustw, widzisz wszystko tak jak jest naprawdę. Świat zrzuca swoją maskę i uwalnia w sobie szczerość, własną naturę. To samo zjawisko ma miejsce wśród ludzi, istot żywych. W nocy nie trzeba nikogo udawać, nikt cię nie widzi, już nie zasłaniasz się sztucznością i nędznym wyglądałem zewnętrznym, który ma za zadanie zakryć to co masz wewnątrz, coś najważniejszego. Nietrudno zauważyć, że to własnie ta pora dnia wzbudza we mnie refleksje i ujawnia wszystko to, co kryje moje serce.

~♥~

Nawet nie zwróciłam uwagi, gdy zrobiło się już bardzo chłodno, a zmrok zapanował nad światem.

– Wracajmy – wypowiedziałam to słowo, gdy zaczęłam czuć lęk, pewnego rodzaju niechęć. Opuściło mnie uczucie bezpieczności i nawet przy chłopaku czułam zagrożenie. Nathan wyczuł moje emocje.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top